Ramy maryjnego obrazu

Ks. Tomasz Jaklewicz Ks. Tomasz Jaklewicz

|

Gość Extra nr 7

publikacja 01.10.2023 00:00

„Narodził się z Maryi Panny” – wyznajemy w credo. Miriam z Nazaretu stała się Matką Jezusa i dlatego nazywamy Ją Matką Boga. Kościół czterema dogmatami wyznaczył jakby ramy Jej obrazu: Bogurodzica, Dziewica, Niepokalana, Wniebowzięta. Zdrowa pobożność maryjna mieści się w tych ramach.

Ikona Zaśnięcia Matki Bożej wyraża prawdę o wniebowzięciu. Bogurodzica spoczywa na łożu śmierci w otoczeniu apostołów. Jezus trzyma w dłoniach dziecięcą postać Maryi, co symbolizuje zabranie Jej do nieba. Ikona Zaśnięcia Matki Bożej wyraża prawdę o wniebowzięciu. Bogurodzica spoczywa na łożu śmierci w otoczeniu apostołów. Jezus trzyma w dłoniach dziecięcą postać Maryi, co symbolizuje zabranie Jej do nieba.
east news

Słowo „dogmat” nie ma dziś dobrej prasy. Ale Kościół nie może się obejść bez dogmatów, czyli słownych sformułowań, które wyrażają najważniejsze prawdy naszej wiary. Zachowując, rzecz jasna, pokorę wobec tajemnicy. Chcąc dotrzymać wierności Bożej prawdzie i chcąc przekazywać chrześcijańską wiarę kolejnym pokoleniom, musimy wiedzieć, w co wierzymy, a w co nie. Oczywiście dotyczy to w pierwszym rzędzie samego Boga, ale także Matki Jezusa. Znane jest powiedzenie: „O Maryi nigdy dość”. Racja, ale poprawnie – czyli zgodnie z wiarą Kościoła. Kult Maryi nie powinien stanowić jakiejś „kapliczki” wybudowanej obok wielkiej świątyni kultu chrześcijańskiego.

Teologiczna nauka o Maryi, czyli tzw. mariologia, ukazuje na Jej niezwykłym przykładzie przede wszystkim działanie w człowieku Bożej łaski. Spoglądając na życie i świętość Matki Jezusa, na rolę, którą odegrała w historii zbawienia, odkrywamy styl działania Boga. Patrząc na ikonę Maryi, nigdy nie zatrzymujemy się na Niej samej, ale wielbimy wraz z Nią Tego, który „uczynił Jej wielkie rzeczy”.

Pan Bóg mógłby nas zbawić bez ludzkiej pomocy. A jednak realizuje On swoje zamiary, zapraszając do współpracy wybranych ludzi. Kiedy Jahwe dał się poznać Mojżeszowi w płonącym krzewie, przedstawił mu się jako Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba. Bóg działał i nadal działa w historii ludzi. Imię „Jahwe” znaczy „Jestem”. Nie jest to jakieś abstrakcyjne „Jestem” w zaświatach. Jahwe znaczy „Jestem z tobą”, „Jestem dla ciebie, tak jak byłem z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem”. Kulminacją tej Bożej obecności w historii jest tajemnica wcielenia. Bóg zechciał stać się jednym z nas. Syn Boży zstąpił na ziemię. Mógł pojawić się między nami w jakikolwiek sposób. Wybrał drogę, którą pokonuje każdy człowiek – narodził się z kobiety jako dziecko. „Gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z Niewiasty” (Ga 4,4) – pisze św. Paweł. Na scenę dziejów zbawienia wkroczyła skromna młodziutka Żydówka z Nazaretu, stając się wyjątkową współpracowniczką Boga. Jej imię Maria, w wersji żydowskiej Miriam, oznacza prawdopodobnie „umiłowana przez Boga” lub „miłująca Boga”, albo „piękna”. Wszystko, co Kościół mówi o Maryi, wszystko, w co wierzy w odniesieniu do Niej, opiera się na wierze w Chrystusa. I vice versa – to, co wiara katolicka naucza o Maryi, wyjaśnia wiarę w Chrystusa.

Matka Boga (Theotokos)

Prawda o Bożym macierzyństwie Maryi jest punktem wyjścia dla wszystkich innych maryjnych prawd i maryjnej pobożności. Pierwszą osobą, która nazwała Maryję Matką Boga, była Elżbieta. W chwili nawiedzenia powitała ona brzemienną krewną słowami: „A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?” (Łk 1,43). Stąd pochodzi najstarszy maryjny tytuł – „Matka mojego Pana”. Słowo „Pan” – greckie Kyrios – w języku biblijnym oznacza Boga. Dodajmy w tym miejscu, że każde maryjne objawienie w późniejszej historii Kościoła przypomina w jakiejś mierze ów moment nawiedzenia. Maryja przychodzi do ludzi zawsze jako Matka Jezusa, to Jego przynosi. My jesteśmy podobni do Elżbiety – zaskoczeni, niegodni, wyróżnieni. I – co kluczowe – wyznający w Maryi Matkę naszego Zbawiciela.

W pierwszych wiekach chrześcijanie nie mieli odwagi nazywać Maryi Matką Boga. Ten tytuł mógł bowiem kojarzyć się z pogańskimi mitami o matkach bogów. Ponadto Kościół na pierwszych soborach mocował się z precyzyjnym dogmatycznym wyrażeniem wiary w Chrystusa. Maryja cierpliwie czekała na swoją kolej. Teologiczna dyskusja o Jej macierzyństwie pojawiła się dopiero na trzecim soborze powszechnym w Efezie w 431 roku, zresztą ta dyskusja miała także kontekst chrystologiczny. Grupa tzw. nestorian twierdziła, że Maryja nie urodziła Boga, ale człowieka imieniem Jezus. Zatem można nazywać ją Matką Chrystusa, ale nie Matką Bożą. W Efezie Kościół rozstrzygnął, że jest inaczej. W Jezusie nie ma dwóch synów, jeden z Boga, drugi z niewiasty, ale jest jeden i ten sam Syn. Z tego powodu Maryję można i trzeba nazywać Matką Bożą (gr. Theotokos, łac. Mater Dei lub Dei Genitrix). Mówimy po staropolsku: Bogurodzica. Maryja jest Bogurodzicą nie w tym sensie, że Bóstwo z Niej wzięło początek, ale w tym, że Ona zrodziła Jezusa – Syna Boga i prawdziwego człowieka.

Macierzyństwo Maryi to nie tylko poczęcie Jezusa, ciąża i narodziny. Maryja pozostaje Matką Boga-człowieka nie tylko podczas Jego ziemskiego życia. Ale na zawsze, na wieki! Wzajemne odniesienia Matki i Syna (macierzyństwo i synostwo) pozostają jakąś wielką tajemnicą, której sednem jest ich wyjątkowa bliskość. Wielkość Maryi, Jej godność i siła Jej wstawiennictwa zasadzają się na tej prawdzie. Pobożność maryjna rozwija tytuł Matki Bożej w wiele innych obrazów: Arka Przymierza, Świątynia Boga, Brama zbawienia, Złote Naczynie na Żar, Tron Pana, Pałac Słowa i wiele innych.

Dziewica

Ewangelie mówią jasno, że Maryja poczęła Syna bez udziału mężczyzny, czyli dziewiczo. Stało się to za sprawą Ducha Świętego. Maryja wyznaje w chwili zwiastowania, że nie zna pożycia z mężem (por. Łk 1,34). Kościół już w pierwszych wyznaniach wiary stwierdzał, że Jezus został poczęty w sposób nadprzyrodzony, dzięki specjalnej interwencji Ducha Świętego. Katechizm Kościoła Katolickiego wyjaśnia: „Opowiadania ewangeliczne uznają dziewicze poczęcie za dzieło Boże, przekraczające wszelkie rozumienie i wszelkie ludzkie możliwości: »Z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło« – mówi anioł do Józefa o Maryi, jego Małżonce (Mt 1,20). Kościół widzi w tym wypełnienie Bożej obietnicy danej przez proroka Izajasza: »Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna« (Iz 7,14)” (KKK 497).

Katechizm zauważa, że „wiara w dziewicze poczęcie Jezusa spotkała się z żywą opozycją, drwinami i niezrozumieniem ze strony niewierzących, żydów i pogan”. Można by dodać, że tak jest do dziś. W naszej kulturze dziewictwo przestało być traktowane jako wartość. Mało kto rozumie, nawet wśród wierzących, sens dziewictwa ofiarowanego Bogu. Czyli że można tak bardzo kochać Boga, że rezygnuje się z ludzkiej, cielesnej miłości, aby być w całości dla Niego. Bardzo prawdopodobne jest to, że Maryja złożyła wraz z Józefem ślub dziewictwa. Nie ma na to biblijnych dowodów, ale taka jest logika całej historii życia Maryi.

Kościół, formułując dogmat o dziewictwie Maryi, nie uczynił tego z powodu pogardy wobec zwykłej ludzkiej prokreacji czy seksualności. Celem jest podkreślenie, że w przyjście Jezusa na świat radykalnie interweniował sam Bóg. On jest jedynym Ojcem Jezusa. Jego moc działająca w łonie Maryi jest cudem porównywalnym ze stworzeniem świata czy zmartwychwstaniem Jezusa. Bóg nie gardzi biologią. On jest Panem nie tylko spraw duchowych, ale i cielesnych. Drugim aspektem dziewictwa Maryi jest podkreślenie Jej całkowitego oddania Bogu, które trwało do końca Jej ziemskich dni. Kościół posługuje się formułą „zawsze Dziewica”. Można zapytać, jaka wobec tego była rola Józefa. Po co małżeństwo Maryi i Józefa? Sługa Boży abp Fulton Sheen odpowiada, że chodziło o ochronę tajemnicy życia Maryi. Jezus uchodził za syna Józefa. To dawało ochronę Maryi i Jezusowi przed ludzkimi podejrzeniami. A ponadto Jezus jako dziecko potrzebował ziemskiego ojca.

Ewangelie wspominają o braciach i siostrach Jezusa, co powoduje u niektórych wątpliwości. Katechizm wyjaśnia: „Kościół zawsze przyjmował, że te fragmenty nie odnoszą się do innych dzieci Maryi Dziewicy. W rzeczywistości Jakub i Józef, »Jego bracia« (Mt 13,55), są synami innej Marii, należącej do kobiet usługujących Chrystusowi, określanej w znaczący sposób jako »druga Maria« (Mt 28,1). Chodzi tu o bliskich krewnych Jezusa według wyrażenia znanego w Starym Testamencie” (KKK 500).

Niepokalana

Dogmat o Niepokalanym Poczęciu został uroczyście ogłoszony dopiero 8 grudnia 1854 roku bullą papieża Piusa IX „Ineffabilis Deus”. Sedno tej prawdy brzmi następująco: „Najświętsza Maryja Panna w pierwszej chwili poczęcia szczególną wszechmocnego Boga łaską i przywilejem, przez wzgląd na przyszłe zasługi Chrystusa Jezusa Zbawiciela rodu ludzkiego, zachowana była wolna od wszelkiej skazy pierworodnej winy”.

Dość często nawet wierzący katolicy mylą dogmat o Niepokalanym Poczęciu z prawdą o dziewiczym poczęciu Jezusa w łonie Maryi. Tymczasem tu chodzi o poczęcie Maryi! O to, że Ona od pierwszej chwili swego istnienia była wolna od grzechu pierworodnego. Aby dobrze rozumieć ten przywilej Maryi, trzeba sięgnąć do doktryny o grzechu pierworodnym. Głosi ona, że człowiek od początku jest obciążony pewnym zaburzeniem w relacji do Boga. Upraszczając, chodzi o to, że rodzimy się jako spadkobiercy buntu pierwszych ludzi przeciwko Stwórcy. Potrzebujemy łaski Chrystusa, aby na powrót stać się synami i córkami Boga. W średniowieczu spór wokół niepokalanego poczęcia dotyczył właśnie tej kwestii. Przeciwnicy tego dogmatu argumentowali, że jeśli Maryja była od początku bez grzechu, oznaczałoby to, że nie potrzebuje łaski Chrystusa, krzyża i zmartwychwstania do zbawienia. Ostatecznie zwyciężyło jednak przekonanie, że właśnie z powodu Jezusa („przez wzgląd na Jego przyszłe zasługi”, jak powiada dogmat) Maryja była wolna od tego skażenia. Bóg „wejrzał” na Nią od samego początku. Jej przynależność do Chrystusa sprawiła, że już w łonie matki była „pełna łaski”. Takiego wyrażenia użył archanioł Gabriel w chwili zwiastowania. W oryginale jest tu słowo kecharitomene, które zostało zaczerpnięte ze słownictwa narzeczeńsko-małżeńskiego. Oznacza ono „jesteś pełna wdzięku i piękna”, „jesteś godna swego oblubieńca”. Zanim Maryja powiedziała w wolności swoje „tak” Bogu, najpierw było wielkie „tak” Boga dla Niej. Bóg nie da się wyprzedzić w miłości. Ludzka miłość jest zawsze odpowiedzią na Jego miłość. Bóg działa jak artysta, przekonuje abp Sheen. Ponieważ chciał podarować nam swój najpiękniejszy obraz, dlatego sam przygotował płótno, na którym go namalował. Bóg, przygotowując swoje zjednoczenie z ludzką naturą, chciał przyjść na świat przez łono kobiety, wolnej od grzechu, po ludzku doskonałej. Jezus to Nowy Adam. Dlatego konieczna jest także Nowa Ewa.

Prawda o niepokalanym poczęciu ukazuje wspaniałość łaski Bożej. To oczywiście nie oznacza, że Maryja nie miała wyboru, że została potraktowana instrumentalnie. Nawet najcudowniejszy dar Boży człowiek może odrzucić. Maryja mogła powiedzieć Bogu „nie”. Kościół wierzy jednak, że Maryja, inaczej niż Ewa w raju (też wolna od winy), wybrała Boga i pozostała wolna także od osobistego grzechu – tota pulchra czyli cała piękna.

Wniebowzięta

„Niepokalana Bogurodzica zawsze Dziewica Maryja po zakończeniu ziemskiego życia wzięta została z ciałem i duszą do chwały niebieskiej” – tak brzmi sedno dogmatu o Wniebowzięciu, ogłoszonego przez Piusa XII w 1950 roku. Papież odwołał się do powszechnej wiary Kościoła, w której od wieków żywe było przekonanie, że Matka Jezusa dostąpiła jako pierwsza udziału w owocach Jego paschy, czyli krzyża i zmartwychwstania. Papieski dokument nie rozstrzyga kwestii śmierci Maryi. Posługuje się wyrażeniem „po zakończeniu ziemskiego życia”.

Wniebowzięcie Maryi jest przede wszystkim cudownym darem Boga, ale jednocześnie nagrodą, zwieńczeniem, ukoronowaniem Jej pielgrzymki wiary. W chwili zwiastowania Maryja odpowiedziała Bogu: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według Twego słowa”. Wtedy złożyła swoją wolność w ręce Boga i nigdy tej decyzji nie cofnęła. Żyła cała dla swojego Syna. Była z Nim coraz bardziej jedno nie tylko jako matka kochająca Syna, ale i jako pierwsza Jego uczennica. Jej jedność z Jezusem osiągnęła pełnię w chwili wniebowzięcia. Spełniły się słowa wypowiedziane w Magnificat o Bogu, który wywyższa pokornych.

Wyniesienie Maryi ma także znaczenie dla nas. Przypomina, że człowiek ma przed sobą przyszłość większą, niż mu się wydaje, większą niż kruche chwile ziemskiego szczęścia. Przyszłością człowieka jest sam Bóg. I co ważne, obietnica zbawienia obejmuje całego człowieka: i duszę, i ciało. Ponadto wniebowzięcie Maryi kryje w sobie ideę Jej nieustannego wstawiennictwa. Ona jako Matka Jezusa jest zarazem naszą Matką, Matką Kościoła. Będąc blisko Jezusa, wciąż wstawia się za nami. Widzi nasze ubóstwo, nasze braki, naszą biedę i wciąż szepcze: „Synu, wina nie mają”. Do nas zaś mówi: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. W tych słowach kryje się sens Jej objawień w historii Kościoła.

Sławiąc Maryję, oddajemy w istocie zawsze cześć Bogu, sławimy Jego łaskę. Maryja byłaby ostatnią osobą, która chciałaby przesłonić sobą Syna. Całe Jej życie było wiernym podążaniem w kierunku, który jest zgodny z kierunkiem chrześcijańskiej modlitwy: przez Jezusa w Duchu Świętym do Boga Ojca.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?