Matka uczniów Jezusa

ks. Adam Pawlaszczyk ks. Adam Pawlaszczyk

|

Gość Extra nr 7

publikacja 01.10.2023 00:00

Kolejny numer „Gościa Ekstra” oddajemy do rąk Czytelników z pewną dozą nieśmiałości. Nie dlatego, byśmy w poprzednich numerach pisali o sprawach mniej ważnych albo mniej pięknych. Raczej dlatego, iż pobożność maryjna jest w polskim Kościele zakorzeniona tak mocno, że nie wydaje się możliwe, by wyczerpać wszystkie jej aspekty.

Matka uczniów Jezusa

Jako że piszę te słowa w dzień wspomnienia Matki Bożej Bolesnej (i bardzo mnie to cieszy, że akurat dzisiaj przypada to wspomnienie!), pozwolę sobie na krótki cytat z poetyckich zapisków księdza Jana Twardowskiego: „Miłość i samotność/ wzięły się pod ręce jak siostry/ idą noga w nogę/ nie rozdzielaj ich/ nie szarp. Łapy przy sobie/ miłość bez samotności/ byłaby nieprawdą/ samotność bez miłości rozpaczą/ stała Matka pod krzyżem/ jak pod srebrnym obrazem/ nie minęły trafiły/ do niej też przyszły razem”. Zapewne nigdy do końca nie zrozumiem fenomenu tej kapłańskiej poezji zmarłego kilkanaście lat temu księdza Jana, ale jedno przyznać muszę: o Maryi, Matce Jezusa, potrafił napisać tak, jak żadnemu poecie się nie udawało. A już wyprowadzenie refleksji o miłości i samotności – również tej pod krzyżem – to prawdziwy majstersztyk.

Jest taka szczególna cecha samotności, że potrafi bardzo zatruć życie. Człowiek samotny, oczywiście nie w sensie fizycznego bycia samym, lecz w sensie opuszczenia przez wszystkich, to ktoś, kto nie żyje naprawdę. Podobno najgorszą cechą piekła jest to, że dusza jest w nim kompletnie opuszczona, pozostawiona beznadziei własnej rozpaczy. Jest też szczególna cecha miłości, że choć nie jest samotna naprawdę, w samotności potrafi wzrastać. Jeśli naprawdę kochasz i jesteś kochany, to choćbyś mieszkał na końcu świata, wiesz, że nie ma czego się bać, ponieważ wszystko przeminie, wszystkiego może zabraknąć, ale miłość jest potężna jak śmierć. No więc do Matki Boskiej z wiersza Twardowskiego przyszły obie: miłość i samotność. Być może dlatego, że w niezwykle ważnych momentach samotnie podejmowała decyzje o ogromnym wpływie na to, co potem miało się dziać? Krucha kobieca natura, niewieście serce, okazywała się ostatecznie twardym i stanowczym charakterem. Stanowczym – bo zakorzenionym gdzieś w pierwszym spotkaniu z aniołem konkretną decyzją: „Oto Ja, służebnica Pańska”. Stąd: Niepokalana. Stąd: Wniebowzięta. I stąd wszystkie inne Jej imiona, którymi w licznych litaniach ją nazywano.

Kolejny numer „Gościa Ekstra” oddajemy do rąk Czytelników z pewną dozą nieśmiałości. Nie dlatego, byśmy w poprzednich numerach pisali o sprawach mniej ważnych albo mniej pięknych. Raczej dlatego, iż pobożność maryjna jest w polskim Kościele zakorzeniona tak mocno, że nie wydaje się możliwe, by wyczerpać wszystkie jej aspekty. Piszemy o dogmatach maryjnych, o objawieniach Matki Bożej w różnych zakątkach świata, o miejscach naznaczonych Jej obecnością – to z pewnością tematy poruszane nieskończoną ilość razy. A jednak w czasach, w których żyjemy i znosić musimy coraz więcej bodźców, informacji, dezinformacji, decybeli i krzyków, jest coś wyjątkowego, co w stronę Maryi powinno kierować naszą uwagę. Nie mam na myśli tych najprostszych odniesień: do Jej pokory, cierpliwości, cichości, choć te zdają się oczywiste. Raczej odnoszę się do tego momentu, w którym stojąc pod krzyżem, została Matką uczniów Jezusa. Wszystkich! Czy była wówczas samotna i dlatego Jezus postanowił przed śmiercią oddać Ją Janowi pod opiekę? Nie sądzę. Chodziło raczej o Jej opiekę nad wszystkimi Janowymi braćmi, czyli nad całym Kościołem.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?