Nie byłoby papieża Polaka bez głębokiej wiary, niezachwianej nadziei oraz heroicznego męstwa Prymasa Stefana Wyszyńskiego. Widać to wyraźnie w poświęconym im obu muzeum.
Muzeum urządzone w Świątyni Opatrzności Bożej jest poświęcone dwóm wybitnym Polakom – papieżowi Janowi Pawłowi II i kard. Stefanowi Wyszyńskiemu.
Tomasz Gołąb /Foto Gość
Wjeżdżamy windą na wysokość 26 metrów i docieramy do pierścienia okalającego kopułę Świątyni Opatrzności Bożej. To tutaj mieści się Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego. Jego rolą jest przybliżanie odwiedzającym losów dwóch wielkich bohaterów najnowszej historii Polski. – Wiemy, że dla młodszych pokoleń papież i prymas są dzisiaj postaciami pomnikowymi. Tutaj poznajemy ich jako ludzi z krwi i kości – mówi Piotr Dmitrowicz, dyrektor placówki.
Zdjęcie przedstawiające ważny dla prymasa moment – koronację jasnogórskiej ikony.Będziesz miłował
Opowieść o kard. Stefanie Wyszyńskim rozpoczyna się od krótkiego zdania, którym podsumował swoje dzieciństwo: „Byłem chłopcem psotnym”. Z wiszącego na ścianie, podświetlonego zdjęcia spogląda na nas jasnowłosy kilkulatek. Z jego twarzy biją pewność siebie i powaga, która kłóci się z młodym wiekiem. Obok umieszczono akt chrztu, który w zależności od kąta patrzenia możemy przeczytać w języku polskim lub rosyjskim. Cyrylica i fotografia wznoszonego w latach 1894–1912 w centrum Warszawy soboru św. Aleksandra Newskiego przypominają, że przyszły prymas urodził się w czasach zaborów. Z pierwszych lat swojego życia zapamiętał m.in. lekturę zakazanej przez władze książki „24 obrazki z dziejów polskich”. Umieszczono ją w muzealnej gablocie. „Ojciec mój w długie ciemne wieczory, gdy już nie było obawy, że przyjdzie ktoś obcy, wyciągał tę książkę z ukrycia i uczył mnie na niej historii Polski, poczynając od Gniezna” – wspominał przyszły prymas Polski.
W kolejnej sali oglądamy animację, która wyjaśnia, co działo się na polskich ziemiach we wrześniu 1939 r. Nasz wzrok przyciąga zdjęcie uśmiechniętych, pełnych życia kleryków. Większość z nich poniosła śmierć z rąk Niemców. Tuż nad fotografią znajduje się krótka relacja Stefana Wyszyńskiego z pierwszych dni wojny. Gdy w pobliżu Dęblina spowiadał jednego z żołnierzy, zauważył, że nieopodal rolnik sieje zboże. Zapytał go, dlaczego zajmuje się tym w czasie bombardowania. „Proszę księdza, gdybym zostawił to ziarno w spichlerzu, spaliłoby się od bomby, a gdy wrzucę je w ziemię, zawsze ktoś będzie jadł z niego chleb” – usłyszał w odpowiedzi. Tamte słowa pozostały w nim na długo. Podobnie jak przesłanie: „Będziesz miłował”, napisane na nadpalonej kartce, którą znalazł w lesie w ostatnich dniach powstania warszawskiego.
Na fotografiach przedstawiono momenty z dziejów Polski, w których splatały się losy prymasa i papieża.Wewnętrzny spokój
Zmierzając korytarzem do następnej sali, wyczuwamy zapach drewna. Obszerne pomieszczenie zostało wypełnione kilkunastoma pniami drzew. Ta instalacja artystyczna, zaprojektowana przez Jerzego Kalinę, nawiązuje do lasów, w których podczas wojny Polacy walczyli i tracili życie. Jednocześnie dzieło koresponduje z uspokajającą atmosferą Lasek, gdzie w latach 1942–1945 Stefan Wyszyński był kapelanem Zakładu dla Niewidomych. Dlaczego drzewa zostały przytwierdzone do sufitu, a nie do podłogi? – To symbol narzucanych z zewnątrz ideologii, które próbowały odciąć nasz kraj od korzeni, czyli prawa rzymskiego i kultury greckiej – tłumaczy Piotr Dmitrowicz.
W sali znajdujemy jedno z nielicznych zdjęć kard. Wyszyńskiego z matką Elżbietą Czacką. W gablocie umieszczono natomiast stułę, w której prymas odprawił swoje ostatnie nabożeństwo przed aresztowaniem. Na ścianie wisi plan dnia, który skrupulatnie realizował punkt po punkcie podczas internowania w Rywałdzie, Stoczku Klasztornym, Prudniku i Komańczy. Wstawał o 5.00, większość czasu poświęcał na modlitwę i pracę intelektualną. – To pozwoliło mu zachować wewnętrzny spokój. Znajdował się przecież w niezwykle trudnym położeniu. Nie wiedział nawet, czy przeżyje, a jeśli tak, to jak długo jeszcze będzie więziony – opowiada dyrektor. I pokazuje brewiarze, których kard. Wyszyński używał w tamtym okresie.
Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego mieści się w pierścieniu okalającym kopułę Świątyni Opatrzności Bożej.Aby byli jedno
W głębi pomieszczenia stoi obity czerwonym materiałem fotel prymasa, a nad nim wisi bogato zdobiony kurdyban, który rozkładano podczas ważnych uroczystości. Naprzeciwko siebie umieszczono natomiast dwa ekrany, na których wyświetlane są fragmenty przemówień Władysława Gomułki i kard. Stefana Wyszyńskiego. Tej części ekspozycji nadano przewrotny tytuł: „Dialog?”. Jej bohaterowie mówią skrajnie różnymi językami: wystąpienia I sekretarza KC PZPR są pełne nienawiści, a kazania prymasa – tolerancji i miłości.
„Nie pozwólmy reakcyjnym podżegaczom i różnym chuliganom stawać w poprzek naszej drogi. Wara im od czystego nurtu walki socjalistycznych i patriotycznych sił narodu. Pędźcie precz prowokatorów i reakcyjnych krzykaczy. Władze państwowe ani na chwilę nie będą tolerować jakiejkolwiek akcji wymierzonej w polską rację stanu i przeciwko naszemu ustrojowi państwowemu!” – grzmi Władysław Gomułka.
„Człowiek jest przede wszystkim osobą, a nie rzeczą, a nie materią, a nie maszyną. Człowiek to dziecko Boże. Człowiek ma swoje wrodzone, osobowe prawa, o których tak wspaniale i potężnie mówił w swej wiekopomnej encyklice Jan XXIII (…). Już właściwie nie można utrzymać podziałów, to wszystko się przeżyło, to należy do przeszłości. Coraz bardziej realizuje się Chrystusowa prośba: »Spraw, Ojcze, aby byli jedno, jako ja i ty Ojcze wiemy, że jesteśmy«” – mówi kard. Wyszyński.
Przeciwko złu
Człowiek to dziecko Boże. Ma swoje wrodzone, osobowe prawa. Głęboko wierzyli w to i Jan Paweł II, i prymas Wyszyński, i bł. ks. Jerzy Popiełuszko.W kolejnej sali umieszczono jedną z najwierniejszych kopii konserwatorskich ikony Matki Bożej Częstochowskiej i sukienkę Jasnogórskiej Madonny, w którą ubrano obraz w latach osiemdziesiątych XX w. Poznajemy dzieje pielgrzymowania i wielkich wydarzeń narodowych związanych z Jasną Górą. Kardynał Wyszyński odwiedzał to miejsce kilkanaście razy w roku. Podkreślał, że Polacy zawsze byli tam wolni. Gdy Karol Wojtyła został papieżem, powracał do Częstochowy przy okazji kolejnych pielgrzymek do ojczyzny. – Zarówno dla jednego, jak i dla drugiego to miejsce było niezwykle ważne, stanowiło punkt odniesienia – wyjaśnia Piotr Dmitrowicz.
„Jeden zraniony, drugi zabity, krwi się zachciało słupskim bandytom. To partia strzela do robotników, Janek Wiśniewski padł!” – śpiewa Kazik Staszewski. Na ścianach wiszą obrazy Mariana Czapli, ukazujące umęczonych represjami robotników. Śledzimy opowieść o ateizacji polskiego społeczeństwa, dowiadujemy się, jak walczono z Kościołem. Dyrektor wyjaśnia, że za jakiś czas w muzeum powstanie osobna ekspozycja poświęcona inwigilacji tej instytucji i stojącego na jej czele prymasa. W wąskim korytarzu oglądamy wspólne zdjęcie kard. Karola Wojtyły i kard. Stefana Wyszyńskiego. Obaj przeciwstawiali się złu, którego uosobieniem było komunistyczne państwo. Władze wielokrotnie próbowały ich poróżnić, ale nigdy im się to nie udało. – Przykładowo w 1967 r. Władysław Gomułka nie dopuścił do spotkania kard. Wyszyńskiego z Charles’em de Gaulle’em. Wówczas w geście solidarności z prymasem kard. Wojtyła nie przyjął francuskiego prezydenta w Krakowie. Nie chciał sprawiać wrażenia, że zastępuje interreksa – opowiada dyrektor.
Fragment ekspozycji w części zatytułowanej „Dialog”.Zacznijmy od siebie
Wchodzimy do sali „Pontifex – budowniczy mostów”. W tej części ekspozycji po ustaniu pandemii COVID-19 będą się odbywać koncerty, dyskusje, projekcje filmowe i spotkania edukacyjne dla młodzieży. – Współczesne muzeum nie może być tylko zbiorem zakurzonych eksponatów. Staraliśmy się stworzyć ciekawą, inspirującą przestrzeń – mówi Piotr Dmitrowicz.
Naszą uwagę przykuwa efektowna scenografia, nawiązująca do łodzi Piotrowej. Przełamany pośrodku kadłub symbolizuje dwa tragiczne wydarzenia z 1981 r.: zamach na Jana Pawła II oraz śmierć kard. Stefana Wyszyńskiego. Po jednej stronie oglądamy ampułkę z krwią papieża, a po drugiej dowód osobisty prymasa, jego pieczęć kardynalską, pastorał i biret. Na ścianie wisi zdjęcie, przedstawiające stolik kard. Wyszyńskiego z jego osobistymi rzeczami. Wśród nich znajduje się wykonana kilka dni po zamachu fotografia Ojca Świętego. W tym miejscu losy obu duchownych splatają się ze sobą po raz ostatni. – Pomimo różnicy charakterów oraz innych doświadczeń pokoleniowych przez lata łączyła ich szczególna więź. To była relacja pełna wzajemnego szacunku i zaufania – mówi Piotr Dmitrowicz.
Przekraczamy próg ostatniej sali, w której znajdują się dzieła Stefana Gierowskiego. Jeden z najwybitniejszych przedstawicieli współczesnej awangardy dokonał twórczej interpretacji Dekalogu. Przy obrazie pt. „Nie kradnij...” znajdujemy cytat z homilii kard. Wyszyńskiego, wygłoszonej w Gnieźnie w lutym 1981 r. Te dwa zdania, wypowiedziane kilka miesięcy przed śmiercią prymasa, są drogowskazem dla nas wszystkich: „Nie trzeba oglądać się na innych, na tych lub owych, może na polityków, żądając od nich, aby się odmienili. Każdy musi zacząć od siebie, abyśmy prawdziwie się odmienili”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.