Prymas bliski mi od dziecka

Gość Extra nr 2

publikacja 12.09.2021 00:00

Od dziecka słyszałam o kardynale Wyszyńskim w domu rodzinnym. Przede wszystkim od mojego dziadka Stanisława Romanowskiego, uczestnika kampanii wrześniowej 1939 roku w jednostce w Baranowiczach na Kresach Wschodnich, który dostał się do niewoli sowieckiej i cudem ocalał z transportu do Katynia.

Milena Kindziuk dziennikarka, autorka książek o prymasie Wyszyńskim Milena Kindziuk dziennikarka, autorka książek o prymasie Wyszyńskim
Tomasz Gołąb /Foto Gość

Dziadek, blisko związany z warszawskim kościołem ojców kapucynów, regularnie uczęszczał także do katedry i do kościoła akademickiego św. Anny na Msze odprawiane przez Wyszyńskiego i słuchał tam jego słynnych kazań. I za każdym razem, kiedy wspominał czasy uwięzienia prymasa, czynił to ze wzruszeniem. Mówił o nim z atencją, z szacunkiem, jak mówi się o świętych. 


To pod wpływem dziadka oboje z bratem, jako dorastające dzieci, obok obszernych fragmentów Biblii znaliśmy niemal na pamięć także „Zapiski więzienne” (do dziś mam stary egzemplarz pozakreślany ołówkiem przez moją mamę). Postawa dziadka i atmosfera rodzinnego domu sprawiły, że kard. Wyszyński stał mi się bliski. Niejako naturalne więc było, że zaczęłam pisać o nim artykuły, a później książki, z zakorzenionym w DNA poczuciem misji propagowania jego życia i nauczania. 


Kiedy dziś, z perspektywy lat, staram się określić, co najbardziej ujęło mnie w Stefanie Wyszyńskim, myślę, że są to trzy kwestie, ściśle ze sobą związane. Po pierwsze, umiejętność przebaczania i wolność od nienawiści. To niesamowite, że prymas codziennie odprawiał Msze św. za swych prześladowców, prosząc Boga, by „nie miał uczuć nieprzyjaznych do nikogo”. Nawet w najtrudniejszych chwilach podczas uwięzienia pisał: „Nie zmuszą mnie do nienawiści!”. A w swoim brewiarzu przechowywał kartkę z zapisanym nazwiskiem swego krzywdziciela prezydenta Bolesława Bieruta. Za niego osobno się modlił do końca życia, tłumacząc, że „to człowiek, który dokonał w życiu złych wyborów, ale w gruncie rzeczy to nie był zły człowiek”.


Taka heroiczna postawa miłości nieprzyjaciół nie byłaby możliwa bez głębokiej wiary prymasa. To ona, połączona z bezgraniczną ufnością Maryi, stanowi drugi powód mojej fascynacji Wyszyńskim. „Czy ja muszę wszystko wiedzieć i rozumieć?” – pytał retorycznie. To dzięki wytrwałej modlitwie i nieustannej pracy nad swoim życiem duchowym starał się odnaleźć głęboki sens zdarzeń, których nie chciał i po ludzku nie pojmował. „Bądź wola Twoja jako w niebie, tak i w Komańczy” – pisał. Przy końcu życia zaś wyznał niemal jak mistyk: „Moja droga zawsze była drogą Wielkiego Piątku. Jestem za nią Bogu bardzo wdzięczny”. 


Po trzecie, imponował mi patriotyzm prymasa – jak wpajał mi od małego dziadek Stanisław – nierozerwalnie złączony z chrześcijaństwem i obroną płynących z niego zasad. To właśnie ze względu na Chrystusa Wyszyński miał siłę i odwagę powiedzieć: Non possumus! To z pragnienia umocnienia duchowego Polaków płynęła idea zachowania dziedzictwa Mieszka I oraz obchodów Milenium Chrztu Polski. To miłość do ojczyzny i do Boga stała u źródła pamiętnej homilii na Jasnej Górze w sierpniu 1980 roku. 


Kardynał Wyszyński stał mi się jeszcze bliższy po wypowiedziach św. Jana Pawła II na jego temat. Życie i nauczanie papieża Polaka bowiem to także moja wielka miłość i wielka pasja.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?