Traktował mnie jak syna

Milena Kindziuk

|

Gość Extra nr 2

publikacja 12.09.2021 00:00

To prymas Polski Józef Glemp rozpoczął proces beatyfikacyjny kardynała Wyszyńskiego i mu wytrwale patronował. W jaki sposób postrzegał swego poprzednika – dziś błogosławionego?

Ks. Józef Glemp przez 12 lat był kapelanem i osobistym sekretarzem prymasa Wyszyńskiego. Towarzyszył mu podczas podróży, różnych kościelnych uroczystości oraz wizytacji w parafiach. Na zdjęciu: podczas Mszy św. na cmentarzu polskim na Monte Cassino w listopadzie 1971 r. Ks. Józef Glemp przez 12 lat był kapelanem i osobistym sekretarzem prymasa Wyszyńskiego. Towarzyszył mu podczas podróży, różnych kościelnych uroczystości oraz wizytacji w parafiach. Na zdjęciu: podczas Mszy św. na cmentarzu polskim na Monte Cassino w listopadzie 1971 r.
Wojtek Laski / East News

Przeprowadziłam wiele wywiadów z księdzem prymasem Glempem na temat kard. Wyszyńskiego. Wyłania się z nich ciekawy, mniej znany obraz nowego błogosławionego. Na przykład wspomnienie pierwszego bezpośredniego kontaktu pokazuje, jak traktował on alumnów: w 1950 r. kleryk Józef Glemp na pierwszym roku studiów seminaryjnych w Gnieźnie był chory na grypę. Leżał w swoim pokoju, gdy nieoczekiwanie odwiedził go… sam prymas Wyszyński. „Zastał mnie w łóżku, nad nieruszonym talerzem kaszy. Zmieszałem się nieco, a kardynał Wyszyński tak po prostu zachęcił mnie do jedzenia. »Bo trzeba być zdrowym« – powiedział”. Później ów kleryk, już jako ksiądz, stał się najbliższym współpracownikiem Wyszyńskiego. Od 1967 roku przez dwanaście lat pracował w Sekretariacie Prymasa Polski jako kapelan i osobisty sekretarz, przebywał więc z nim na co dzień. „Poczułem, że zostałem życzliwie przyjęty” – mówił. 


Umiał modlić się stale


Ksiądz Glemp towarzyszył kard. Wyszyńskiemu także podczas wyjazdów do Rzymu, audiencji u papieża, ale też w licznych podróżach po Polsce, w tym do różnych parafii na terenie archidiecezji warszawskiej czy gnieźnieńskiej, niekiedy na wizytacje parafialne, które bywały niestandardowe. „Zdarzały się sytuacje zabawne, gdy na przykład jeden z parafian przywitał prymasa, mówiąc: Najprzewielebniejsza Ewidencjo” – wspominał kard. Glemp. Innym razem, gdy jako sekretarz stał on obok kard. Wyszyńskiego, jakiś parafianin zdjął czapkę i wyrecytował: „Ojcze nasz, który jesteś w niebie”. Po chwili szybko dodał: „Oj, psia mać, w pacierz zaszedłem!”. Prymas Wyszyński się z tego śmiał. 


W czasie jednego z takich wyjazdów, zimą 1968 roku, zdarzył się wypadek. Samochód, którym podróżowali, wpadł w poślizg i rozbił się w okolicy Krośniewic. Ksiądz Glemp uderzył głową w przednią szybę i miał rozcięte czoło, trafił do szpitala i długo musiał chodzić z obandażowaną głową. „Dobrze zapamiętałem troskę i współczucie, jakie okazywał mi przez cały ten czas prymas Wyszyński” – opowiadał. Wspominał też, że niekiedy Wyszyński chciał poznać zdanie swego sekretarza na określony temat, „żeby wysondować, jaką mam opinię. Czynił to zręcznie, przejawiając wielką troskę o Kościół. Ja natomiast nigdy mu nie przytakiwałem, tylko wprost mówiłem, co myślę. I to się podobało prymasowi, chociaż często nasze opinie się różniły, a ja bywałem nawet krytyczny”. Niezależność myślenia i otwartość w wyrażaniu poglądów były jednymi z cech, które Wyszyński cenił.


W rezydencji przy Miodowej wszyscy domownicy wspólnie jadali posiłki. Ksiądz Glemp zaś był zapraszany do stołu także wtedy, gdy przybywali goście, np. Władysław Tatarkiewicz, Jan Józef Szczepański czy Jan Dobraczyński. „Nigdy nie mówiło się wtedy o sprawach służbowych” – akcentował. Wspominał, że prymas Wyszyński chętnie opowiadał dowcipy, nawet gwarą góralską, i lubił czytać skecze. Kiedyś miał zapisaną anegdotę na kartce. Zajmowała pół strony. A on ją czytał i czytał… W końcu ktoś zaglądnął mu przez ramię i powiedział: „Ojcze, przecież tego tutaj nie ma”. A on na to: „Oj, dziecko, nie umiesz czytać między wierszami!”.


Ksiądz Glemp czuł się na Miodowej naprawdę domownikiem. Prymas Wyszyński umiał stworzyć rodzinną atmosferę. Był dla swego sekretarza nie tylko zwierzchnikiem, ale i ojcem. „Prymas Wyszyński mówił do mnie: Józiu. Traktował mnie jak syna. A ja zwracałem się do niego »Ojcze«”.


Prymas zapraszał „Józia” na wszystkie modlitwy do prywatnej kaplicy, odprawiali też razem poranną Mszę św. „Być może świat nie zauważał na co dzień u Wyszyńskiego wielkiej duchowości, pokory i cichości okrytej prymasowską purpurą. Mnie natomiast to właśnie najbardziej urzekało. Był to człowiek przede wszystkim modlitwy i skupienia. Prymas Wyszyński umiał modlić się stale. Nie przeszkadzała mu w tym ani podróż, ani rozmowa, ani posiłek, ani wykonywane zajęcia” – wspominał kard. Glemp. 


Kard. Józef Glemp:
– Być może świat nie zauważał na co dzień u Wyszyńskiego wielkiej duchowości, pokory i cichości okrytych prymasowską purpurą. Mnie to właśnie najbardziej urzekało. Był to człowiek przede wszystkim modlitwy i skupienia.   Kard. Józef Glemp:
– Być może świat nie zauważał na co dzień u Wyszyńskiego wielkiej duchowości, pokory i cichości okrytych prymasowską purpurą. Mnie to właśnie najbardziej urzekało. Był to człowiek przede wszystkim modlitwy i skupienia.
Jakub Szymczuk /foto gość

Starania o Nobla


Po nominacji Józefa Glempa na prymasa Polski od samego początku, czyli od 1981 roku, wypowiadał się on publicznie o kardynale Wyszyńskim. Już dwa dni po nominacji, 9 lipca, w katedrze warszawskiej określił go słowami: „wielki prymas”. Często go wspominał w gorących miesiącach 1981 roku, zwanych festiwalem Solidarności, przedstawiając go jako wzór „życia dla Kościoła i dla ojczyzny”, nauczyciela patriotyzmu, troszczącego się o zachowanie jedności narodu: „Zmarły ksiądz prymas zabiegał o jedność narodu. Był zwolennikiem pluralizmu, przekonany, że w jednej ojczyźnie mogą zmieścić się ludzie, którzy wyznają różne światopoglądy” (to na Jasnej Górze 10 lipca 1981 roku).


Z całą pewnością można stwierdzić, że nauczanie prymasa Wyszyńskiego wyznaczało główne kierunki działań podejmowanych przez kard. Józefa Glempa, na przykład w stanie wojennym, kiedy w duchu Wyszyńskiego, odwołując się nawet do jego sformułowań, wygłosił swą słynną homilię 13 grudnia 1981 roku (do dziś mocno krytykowaną w niektórych kręgach). Czerpał też wzory z osobowości swego poprzednika. Jak przekonywał w wywiadzie dla „Le Figaro”, Wyszyński stanowił dla niego wzór pod wieloma względami: „Posiadał on pewien charyzmat, wyczuwał intuicyjnie pewne sprawy. Na przykład mogłem się uczyć od niego łatwości nawiązywania kontaktów z ludźmi”. 


Podziw Józefa Glempa dla kard. Wyszyńskiego znalazł również wyraz w jego staraniach o przyznanie prymasowi Wyszyńskiemu Pokojowej Nagrody Nobla, o co wnioskował Senat KUL. 


Wyczuwana świętość


I w końcu kwestia najważniejsza: to prymas Polski Józef Glemp rozpoczął w 1989 roku proces beatyfikacyjny kardynała Wyszyńskiego. Podczas publicznej sesji inauguracyjnej w Gnieźnie podkreślał, że życie Prymasa Tysiąclecia przypadło na ważny okres dziejów Polski, „na czasy ogromnych zmian i przewartościowań – oto bogactwo tego życia. Składa się na nie i okres zaborów, i okres zrywu niepodległościowego, i okres drugiej Rzeczypospolitej, i czasy strasznej okupacji, i powojenne trudne czasy”. Rok później prymas Glemp skierował do wiernych list, w którym informował, że gromadzone są świadectwa o łaskach doznawanych za wstawiennictwem Wyszyńskiego, i zachęcał do powiadamiania o nich. 


To właśnie prymas Glemp poświęcił też i odsłonił pomnik Wyszyńskiego usytuowany (do dziś) przed kościołem sióstr wizytek w Warszawie. Przy tej okazji przywoływał spuściznę Prymasa Tysiąclecia, mówił o jego zasługach dla budowania świadomości narodowej Polaków. W kazaniach i wypowiedziach, poczynając już od stanu wojennego, Glemp często przypominał postać prymasa Wyszyńskiego, przedstawiając go jako przykład wiary, wytrwałości oraz zwycięstwa osiąganego na drodze ofiary i wyrzeczeń. Mówił o nim: „Czyż jego życie nie jest w jakiejś mierze odbiciem życia świętego Wojciecha, jego wielkiego wytrwania w służbie Chrystusowej do końca? I chociaż trzeba było także swoją mężną postawę przypłacić trzyletnim internowaniem, to jednak zmarły Prymas wytrwał, wskazując zawsze Narodowi cel”. Przypominał jego publikacje ukazujące „historię i teraźniejszość”, „kulturę ojczystą”. 


To prymas Glemp przyczynił się do tego, by w archikatedrze warszawskiej powstała nowa, piękna kaplica, usytuowana przy samym wejściu, do której została przeniesiona z podziemi katedry trumna z ciałem Wyszyńskiego. Kardynał Glemp poświęcił nowy sarkofag Prymasa Tysiąclecia w tej kaplicy i tłumaczył, że chodziło o „przeniesienie doczesnych szczątków tej czcigodnej osoby do nowego miejsca, w którym łatwiej będzie nam się modlić”. Zwracał już wtedy uwagę na świętość Wyszyńskiego: „Zmarły kardynał Stefan Wyszyński, prymas Polski, był postacią, która nie tylko imponowała swoim dostojeństwem, patriotyzmem, rozeznaniem sytuacji w kraju i na świecie, ale wyczuwamy w nim przede wszystkim świętość”. 


Odczuwam jego nieobecność


Kardynał Glemp bardzo przeżył śmierć prymasa Wyszyńskiego. „Chociaż ta śmierć była spodziewana, wiedziałem przecież o chorobie prymasa i ogromnych cierpieniach, to jednak odczułem ją boleśnie” – opowiadał mi po latach. W 1981 roku na spotkaniu z duchowieństwem wyznał: „Jeśli jest ktoś między nami, kto bardzo odczuwa brak śp. księdza kardynała Stefana Wyszyńskiego, to właśnie jestem ja. Odczuwam bardzo jego nieobecność tutaj dzisiaj, stojąc przed wami jako prymas po raz pierwszy”. 


Do końca życia kard. Glemp odwoływał się do swego wielkiego poprzednika. Doświadczyłam tego podczas rozmowy z nim, wówczas prymasem seniorem, 8 maja 2010 roku w jego mieszkaniu w Wilanowie. Ksiądz prymas wszedł do pokoju, ku mojemu zaskoczeniu, z małym radiem w ręku. „Włączymy w południe, by dowiedzieć się, czy będzie dzisiaj ogłoszony nowy prymas, bo prasa od rana o tym pisze” – powiedział z uśmiechem. Gdy wybiła dwunasta, nadano komunikat: „Stolica Apostolska mianowała nowego prymasa Polski. Został nim nuncjusz apostolski, arcybiskup Józef Kowalczyk” (jego poprzednik, Henryk Muszyński, został drugim prymasem seniorem).


„Nastał inny świat... Nigdy bym nie przypuszczał, że nadejdą czasy, w których będzie trzech prymasów naraz: jeden urzędujący i dwóch seniorów!” – powiedział ksiądz prymas. I dodał po chwili: „A kardynałowi Wyszyńskiemu nigdy by to nawet przez myśl nie przeszło!”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?