Kochał i wymagał

Gość Extra nr 3

publikacja 01.03.2022 00:00

O dojrzałym ojcostwie świętego z Pietrelciny i jego relacjach ze współbraćmi opowiada br. Maciej Zinkiewicz OFM Cap.

br. Maciej Zinkiewicz OFM Cap Wykładowca w Wyższym Seminarium Duchownym Braci Mniejszych Kapucynów w Krakowie, dyrektor Wydawnictwa Serafin, redaktor naczelny „Głosu Ojca Pio”. br. Maciej Zinkiewicz OFM Cap Wykładowca w Wyższym Seminarium Duchownym Braci Mniejszych Kapucynów w Krakowie, dyrektor Wydawnictwa Serafin, redaktor naczelny „Głosu Ojca Pio”.
roman koszowski /foto gość

Szymon Babuchowski: Rzadko zdarza się, żeby idea jakiegoś czasopisma koncentrowała się wokół jednej postaci. Tak jest w przypadku „Głosu Ojca Pio”. Na czym polega ten fenomen, który sprawia, że jest to możliwe?

Br. Maciej Zinkiewicz: Faktycznie, „Głos Ojca Pio” istnieje w Polsce od 22 lat i ciągle jeszcze mamy o czym pisać. Jest duże zainteresowanie tą postacią – kolejne osoby chcą się o niej czegoś więcej dowiedzieć. Inni są tym świętym zafascynowani od lat i pragną pogłębienia tej duchowości. A sam ojciec Pio jest na tyle bogatą osobowością, że można go ciągle odkrywać głębiej.

Brat też go odkrywa?

Oczywiście! Od kilku lat przygotowujemy w Wydawnictwie Serafin kolejne tomy listów ojca Pio. Dwa z nich już się ukazały. Zajmując się ich redakcją, ciągle stwierdzam, że to człowiek, o którym mamy wiele fałszywych domysłów. Niby wiele się o nim wie, ale nie wszystko zgadza się z tym, jaki on jest naprawdę. Żeby to zobaczyć, najlepiej sięgnąć po to, co sam napisał. W listach ojciec Pio odsłania to, co ma w sercu.

Co było dla Brata największym odkryciem?

To, że ojciec Pio jest człowiekiem bardzo pokornym. Ta pokora, posłuszeństwo uderzają przy głębi jego duchowości. Samo życie duchowe tego świętego też zawsze wyobrażałem sobie nieco inaczej – na wzór XIX-wiecznego ascetyka. Tymczasem im bardziej zagłębiam się w jego listy, tym bardziej przypomina mi on XX-wiecznego charyzmatyka. To człowiek wypełniony różnymi charyzmatami, bardzo podobnymi do tych, jakie później pojawiły się w Odnowie w Duchu Świętym. Ojciec Pio jest człowiekiem, który wierzy w to, że Duch Święty działa w człowieku nieustannie i że trzeba ciągle te natchnienia rozeznawać. Dlatego pomaga to robić swoim synom i córkom duchowym, a dla siebie szuka rozeznania w korespondencji z własnymi ojcami duchowymi. To jest codzienne wsłuchiwanie się w Jezusa, żywa, bliska relacja z Nim, pełna pokory i chęci kroczenia drogami prawdy, posłuszeństwa, podporządkowania. A przede wszystkim – ogromnej miłości do Boga.

Ojciec Pio wydaje się bardzo popularnym świętym. Wskazuje na to chociażby ilość publikacji poświęconych jego postaci czy wspólnot, które modlą się za jego wstawiennictwem. Czego ludzie szukają w świętym z Pietrelciny?

Ojciec Raniero Cantalamessa porównał kiedyś to zainteresowanie ojcem Pio z sytuacją Pana Jezusa, do którego przychodziło wielu chorych, żeby doznać uzdrowienia. W Ewangeliach widzimy, że u Jezusa ludzie szukali bardzo różnych rzeczy – czasami bardzo przyziemnych, płytkich nawet. Ale byli też tacy, którzy znajdowali coś więcej i tworzyli potem grono apostołów czy najbliższych uczniów. Z ojcem Pio jest bardzo podobnie. Są ludzie, którzy szukają w nim naprawdę głębokiej duchowości i drogi do spotkania z Bogiem, a inni przychodzą tylko na chwilę, np. modlić się o uzdrowienie.

Pociągają ich cuda, niezwykłość ojca Pio?

Myślę, że cudowności szuka niemały procent ludzi. Z jednej strony to za mało, a z drugiej – nie ma co przekreślać tej szczeliny w sercu, która może ich otworzyć na naprawdę wielkie rzeczy. Skoro przychodzą, zawsze jest szansa, żeby pomóc im zrobić krok dalej i pozwolić rzeczywiście spotkać się z Panem Bogiem.

Habit ojca Pio wystawiony w poświęconym mu muzeum w Pietrelcinie.   Habit ojca Pio wystawiony w poświęconym mu muzeum w Pietrelcinie.
roman koszowski /foto gość

Należy Brat do tego samego zakonu, którego członkiem był ojciec Pio. Czy święty z Pietrelciny mocno identyfikował się z kapucynami?

Tak! Ciekawe jest to, że od najmłodszych lat wiedział, że jego powołanie to zakon, chociaż – jak zapisał później w dzienniku – miał duże trudności ze zrobieniem tego kroku, by do niego wstąpić. To był dla niego moment duchowej walki. Natomiast na sam wybór zgromadzenia wpłynęło sporo zewnętrznych wydarzeń. W Pietrelcinie, gdzie ojciec Pio się urodził, jego dom odwiedzali kapucyni. Dawniej byli w zgromadzeniu bracia kwestarze, którzy chodzili po domach i zbierali jałmużnę, żeby zakonnicy mieli co jeść. Ich zadaniem było także pomaganie biednym. W dzieciństwie zafascynowało ojca Pio to, że odwiedzający ich brat kapucyn nosi brodę. Więc zaczęło się od takich znaków zewnętrznych. Później, gdy ojciec Pio był już bardzo mocno osadzony w zgromadzeniu, chciał być naśladowcą św. Franciszka. W pełni identyfikował się z regułą franciszkańską, starał się być jak Franciszek oddany Bogu w życiu kontemplacyjno-czynnym. Franciszek pół życia spędzał w pustelni, a przez drugie pół – chodził i głosił Ewangelię. Ojciec Pio czynił podobnie, chociaż Ewangelię szerzył trochę inaczej. Prawie nie wygłaszał kazań, za to bardzo mocno oddziaływał na ludzi przez kierownictwo duchowe. Widział, że to jest jego charyzmat apostolski: być kierownikiem duchowym. Robił to przez spowiedź, osobiste spotkania, a kiedy były one niemożliwe – przez listy.

Co wiemy o jego relacjach ze współbraćmi?

Z czasów ojca Pio zachowało się wiele różnych wspomnień, przekazów. Zakon kapucynów był sto lat temu trochę inny niż dzisiaj. Obecnie relacje między braćmi są bardziej bezpośrednie. Odeszliśmy w zakonie od używania tytułu, którym posługiwali się jeszcze ojciec Pio i jego współbracia, czyli „ojciec”. Po Soborze Watykańskim II zaczęliśmy podkreślać to, o czym mówił św. Franciszek – że wszyscy są braćmi. Ale mimo pewnego formalizmu, który okazuje się tylko zewnętrzną fasadą, stylem tamtych czasów, ojciec Pio ma bardzo bliskie i serdeczne relacje ze współbraćmi. Widać to chociażby w korespondencji z kierownikami duchowymi – o. Agostino i o. Benedetto. Oni piszą do siebie nieustannie listy, w których ojciec Pio powierza im naprawdę wszystko ze swojego życia. Przygotowywany przez nasze wydawnictwo tom listów pisanych do obu ojców obejmuje tylko parę lat, a będzie miał ok. 1200 stron. Ale też z tymi braćmi, z którymi mieszkał ojciec Pio, miał on bardzo bliskie relacje. Bracia wspominali, że był osobą bardzo towarzyską. Mimo cierpienia, noszenia przez lata stygmatów, odgrywał np. w czasie posiłków lub rekreacji śmieszne scenki, żeby ich rozbawić. Dla wielu był też kierownikiem duchowym.

Jak dzisiejsi kapucyni inspirują się życiem i dorobkiem ojca Pio?

W ostatnich latach mocno odczytujemy spowiedź i kierownictwo duchowe jako nasz kapucyński charyzmat. W naszej prowincji istnieje taka instytucja jak szkoła dla spowiedników. Zapraszamy księży na cztery tygodniowe zjazdy, żeby dzielić się doświadczeniami i pomóc im w formowaniu się do bycia lepszymi spowiednikami. Głównymi patronami tej szkoły są właśnie dwaj kapucyni: św. ojciec Pio i św. Leopold Mandić. Ojciec Pio uczy nas, jak w sposób naprawdę Boży i budujący przyjąć tych, którzy chcą z grzesznej drogi zawrócić w stronę Pana Boga. Jak się za tych ludzi modlić i pokutować za nich. A także jak być kierownikami duchowymi dla tych, którzy tego chcą. Dziś wiele osób szukających Bożych dróg potrzebuje czegoś więcej. Ojciec Pio pokazuje, jak taką osobę prowadzić i rozeznawać z nią Boże drogi.

Ojciec Pio miał bardzo bliskie i serdeczne relacje ze współbraćmi. Wspominali, że był osobą bardzo towarzyską. W pełni identyfikował się z regułą franciszkańską, starał się być jak Franciszek oddany Bogu w życiu kontemplacyjno- -czynnym.   Ojciec Pio miał bardzo bliskie i serdeczne relacje ze współbraćmi. Wspominali, że był osobą bardzo towarzyską. W pełni identyfikował się z regułą franciszkańską, starał się być jak Franciszek oddany Bogu w życiu kontemplacyjno- -czynnym.
reprodukcje roman koszowski /foto gość

A kim dla Brata jest ojciec Pio?

Wzorem człowieka, który potrafi towarzyszyć innym ludziom, sam będąc bardzo zanurzonym w Jezusie. Ojciec Pio robi to z ogromną miłością, ale równocześnie stawia wymagania. Na tym właśnie polega dojrzałe ojcostwo. Ludzie doświadczają od ojca Pio ciepła, troskliwości, do których on, cegiełka po cegiełce, dokłada później coraz większe wymagania – po to, żeby żyli w pełni Ewangelią. Można się od niego nauczyć, jak pójść za Jezusem nawet wtedy, kiedy się przeżywa różne trudności, cierpienia. Jak zmienić to wszystko, co trudne, w miłość, a potem jak się tym dzielić z innymi.

W jakich intencjach dobrze jest wzywać jego wstawiennictwa?

Myślę, że do ojca Pio można iść z każdą sprawą. Podczas nabożeństw ludzie zanoszą za jego wstawiennictwem prośby zarówno o uzdrowienia fizyczne, jak i np. o nawrócenie kogoś, kto odszedł od Boga. Wiele osób opowiadało mi o cudach, których doświadczyły dzięki tej modlitwie. Niektóre czuły podczas modlitwy zapach fiołków, który towarzyszył działaniu ojca Pio także za jego życia. To też jakiś znak wysłuchania. Nigdy tego nie doświadczyłem, ale ponoć wydarza się to do dziś.

Czy któraś z historii wysłuchanych modlitw szczególnie zapadła Bratu w pamięć?

Przychodzi mi do głowy historia bardzo zagrożonej ciąży, kiedy lekarze twierdzili, że na sto procent dojdzie do poronienia. Cała rodzina modliła się wówczas za wstawiennictwem ojca Pio w intencji szczęśliwego rozwiązania. I chociaż lekarze nie dawali żadnych szans, dziecko przeżyło.

Jakie przesłanie płynie od ojca Pio dla współczesnego człowieka?

To bardzo proste przesłanie o tym, że Pan Bóg istnieje, interesuje się światem i każdym z nas. Że Chrystus, który umarł i zmartwychwstał, nadal cierpi za człowieka, oddaje życie, zbawia dzisiaj, tu i teraz. Że w tym momencie, w którym jestem, mogę Jezusa spotkać i On może zmienić moje życie – poprowadzić drogą może nie najłatwiejszą, bo będzie na niej krzyż, jednak taką, na której wzrasta się w miłości i idzie się do życia wiecznego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.