Święta Rodzina na spacerze

Barbara Gruszka-Zych Barbara Gruszka-Zych

|

Gość Extra nr 1

publikacja 19.03.2021 00:00

Kiedy odsłania się cudowny obraz w sanktuarium św. Józefa w Kaliszu, unoszę głowę, jakbym patrzyła w niebo. A w nim Święta Rodzina wyszła sobie na spacer.

W świątyni wierni stale zanoszą modły za wstawiennictwem św. Józefa. W świątyni wierni stale zanoszą modły za wstawiennictwem św. Józefa.
Roman Koszowski /Foto Gość

Święta Rodzina spacerująca – pisał o kaliskim obrazie ks. Jan Twardowski. – A w Miedniewicach siedzą razem przy śniadaniu – przypomina inne słynne płótno ks. prałat Jacek Plota. Koledzy rocznikowi nazywają go „opiekunem Opiekuna”, czyli św. Józefa, bo żywi do niego wielki kult. 20 lat temu został kustoszem dzisiejszego narodowego sanktuarium św. Józefa i proboszczem parafii. W czasie swojej posługi kapłańskiej znajdował się coraz bliżej świętego, co uważa za wielkie wyróżnienie. Miejsce, o które się troszczy, Opatrzność też stopniowo wywyższała. – W naszym kraju jest ponad 350 kościołów pw. św. Józefa, a prymas Glemp tylko kaliskie nazwał polskim Nazaretem – podkreśla. W 1155 r. książę Mieszko III Stary ufundował w Kaliszu – jednym z najstarszych polskich miast leżących na szlaku bursztynowym – kolegiatę pw. św. Pawła. W 1978 r. papież Paweł VI podniósł ją do godności bazyliki mniejszej. W 2017 r. papież Franciszek uznał sanktuarium za narodowe. Obraz noszący nazwę „Józef Kaliski” najpierw określano jako łaskami słynący, potem cudowny. Jest pierwszym wizerunkiem na świecie, na którym w 1796 r. ukoronowano św. Józefa razem z Jezusem i Maryją. Ksiądz Plota ma w swoim mieszkaniu kilkadziesiąt obrazów i figur św. Józefa przywiezionych z dalekich podróży. Wśród nich świętego śpiącego, któremu pod głowę wkłada kartki z prośbami. – Więcej proszę za innych niż za siebie – mówi. – Modlę się o wysłuchanie zanoszonych tu próśb.


Cudowny obraz wyszedł spod pędzla niderlandzkiego malarza około 1625 r.   Cudowny obraz wyszedł spod pędzla niderlandzkiego malarza około 1625 r.
Roman Koszowski /Foto Gość

Czas łaski


Już od dzieciństwa św. Józef był mu bardzo bliski. – Urodziłem się w parafii Dobrzec, dzisiaj położonej na przedmieściu Kalisza – wspomina. – Do sanktuarium jeździliśmy rodzinnie na dwa odpusty – 19 marca i na odpust Opieki św. Józefa. Jako chłopak często wstępowałem do bazyliki na modlitwę. W seminarium duchownym we Włocławku, bo wtedy Kalisz należał do diecezji włocławskiej, też obdarzano żywym kultem św. Józefa – patrona diecezji. Jako klerycy braliśmy udział w najstarszej w Polsce, wyruszającej stąd od 1607 r., pielgrzymce na Jasną Górę. Jest nietypowa, bo odbywa się pod hasłem: „Od Józefa do Maryi i od Maryi do Józefa”. Wzięło się ono stąd, że pątnicy nie tylko idą z Kalisza do Częstochowy, ale też pieszo wracają – opowiada ks. Plota. W czasach seminarium uczestniczył w organizowanych w Kaliszu sympozjach józefologicznych, a już jako ksiądz w obradującym tu w 1985 r. IV Międzynarodowym Kongresie Józefologicznym. Kiedy w 1992 r. powstała diecezja kaliska, bp Stanisław Napierała mianował go rektorem seminarium, a potem kustoszem tego sanktuarium. – Wszystko postawiłem na św. Józefa – mówi za bp. Napierałą. – Z nim rozpoczynam i żegnam każdy dzień – podkreśla. W litanii do niego, zatwierdzonej przez Piusa X, prosi: „Pogromco złych duchów, módl się za nami”. Chętnie odmawia ulubioną modlitwę papieża Leona XIII: „Do Ciebie, św. Józefie, uciekamy się w naszej niedoli”. Okazuje się, że te słowa potrafią pomóc w znoszeniu trudów pandemii. Bliska obecność św. Józefa sprawia, że kapłan nie traci ducha: – Rok św. Józefa to dni pełne czci i chwały dla niego, a dla jego czcicieli – czas łaski – jest pewien. 


Sanktuarium diecezjalne zostało w 2017 r. wyniesione do godności sanktuarium narodowego.   Sanktuarium diecezjalne zostało w 2017 r. wyniesione do godności sanktuarium narodowego.
Roman Koszowski /Foto Gość

Rodzinna bliskość


– W dawnych wiekach w ikonografii ukazywano św. Józefa jako staruszka z brodą, bo nie wyobrażano sobie, że młody mężczyzna mógłby żyć w dziewiczym małżeństwie z Maryją – opowiada ksiądz kustosz. – A przecież Józef z Maryją tworzyli prawdziwe, choć dziewicze małżeństwo, bo inaczej Matka Boża byłaby samotną matką. Święty Józef zwykle pozostaje w cieniu, natomiast obraz w kaliskim sanktuarium przypomina, że w historii wcielenia zawsze było ich troje – Jezus, Maryja i on. Teologicznie św. Józef jest najmniejszy z przedstawionych na obrazie, ale Pan Bóg chciał, żeby tu był na pierwszym miejscu. Wszystko wskazuje na to, że musiał być młody, ale na kaliskim obrazie wygląda na dojrzałego mężczyznę. 


Cudowny obraz znajduje się w specjalnie dobudowanej w XVIII w. kaplicy, a w nawie bocznej można oglądać jego kopię. – Obraz jest niezwykle bogaty teologicznie – tłumaczy ks. Plota. – W wymiarze pionowym przedstawia Trójcę Przenajświętszą, a w poziomym – Świętą Rodzinę. Święty Józef i Maryja mają oczy spuszczone i wyraźnie widać, że to Jezus ich prowadzi. Można przypuszczać, że niderlandzki artysta, który namalował obraz prawdopodobnie około 1625 r., przedstawił moment, kiedy Jezus z Matką Boską i św. Józefem wracają z Jerozolimy do Nazaretu. Idące postacie okryte są srebrno-złotymi sukniami i mają na głowach korony, ale kiedy przyglądam się pozbawionej ich kopii, widzę, jak barwne noszą szaty. W tle rozciąga się panorama miasta otoczonego murem obronnym, w głębi wyłaniają się wieże kościelne i rzeka pośród zielonych łąk i lasów. Na niebie unosi się gołębica symbolizująca Ducha Świętego i Bóg Ojciec z szeroko rozpostartymi ramionami. Dobrze, że obraz jest duży, wielkości 2,5 m na 1,6 m, bo kiedy się przed nim klęczy, widać detale. A warto zobaczyć każdy szczegół, bo mamy wrażenie, jakbyśmy zostali dopuszczeni do chwili rodzinnej bliskości. – Zalecenia, jak obraz ma wyglądać, przesłało nam niebo – podkreśla nasz przewodnik po sanktuarium. – To było jakby prywatne objawienie, które sołtys Stobienia potwierdził pod przysięgą.


Księdza kustosza Jacka Plotę koledzy rocznikowi nazywają „opiekunem Opiekuna”, czyli św. Józefa, bo żywi do niego wielki kult.   Księdza kustosza Jacka Plotę koledzy rocznikowi nazywają „opiekunem Opiekuna”, czyli św. Józefa, bo żywi do niego wielki kult.
Roman Koszowski /Foto Gość

Paraliżem zrażony


Powstanie obrazu wiąże się z historią sparaliżowanego Stobieni, który modlił się o skrócenie cierpień, nie chcąc być ciężarem dla rodziny – opowiada ksiądz kustosz. Wydarzenie zostało opisane przez ks. Józefa Świtalskiego, członka Kapituły Kaliskiej, pracującego w miejscowej kolegiacie. Opublikował je kustosz sanktuarium ks. Stanisław Józef Kłossowski w 550-stronicowej księdze pod barokowym tytułem: „Cuda y łaski za przyczyną y wzywaniem… Józefa Świętego przy obrazie tegoż Świętego patryarchy w Kollegiacie kaliskiey… uczynione…”. Z księgi, której reprint wydał ks. Plota, dowiadujemy się, że „we wsi Solcu, do klucza Prymacyalnego Opatowieckiego, należącey, był człowiek bardzo długo chorujący, iak paraliżem zrażony(…)”. – Przyśnił mu się św Józef, który obiecał, że wyzdrowieje, jeśli ufunduje do kolegiaty kaliskiej obraz, który dokładnie opisał – opowiada ksiądz. – Kiedy artysta przyniósł mu do łóżka namalowane płótno, pobożnie je ucałował i wyzdrowiał na oczach domowników. Następnej, utrwalonej na piśmie w 1673 r. łaski doświadczył Stanisław Bartochowski, dziedzic Błaszek, który w podziękowaniu ofiarował swój dom w Kaliszu na szerzenie kultu św. Józefa. W tej wielkiej kronice zostało utrwalonych 600 łask i cudów dokonanych za przyczyną świętego. Każdego dnia można dopisywać jej kolejne strony. – Buduje mnie, jak ludzie kochają i czczą św. Józefa – mówi ksiądz, który nieustannie jest świadkiem jego działania. – Najczęściej proszą o zgodę w rodzinie, o trzeźwość, o dobrą żonę czy męża, o pracę, o potomstwo. Pamiętam rozmowę z małżeństwem, które przyjechało do Kalisza i zostawiło przed wizerunkiem św. Józefa cegłę, prosząc o pieniądze na budowę domu. Po kilkunastu miesiącach wrócili z wiadomością, że kończą go budować. Pani Elżbieta ze Słupska przysłała świadectwo, że kiedy jej mąż założył sprawę rozwodową, zaczęła odmawiać nowennę w nagłej sprawie do św. Józefa. Jest przekonana, że dzięki jego pomocy do siebie wrócili. Siostra zakonna Barbara Ziarno modliła się tu w intencji Jarka, który urodził się z niewydolnością nerek. Zanotowała: „Czekał na przeszczep nerki. Na początku grudnia znalazł się dawca. Przeszczep odbył się w tym samym miesiącu. W trakcie leczenia wpadł w śpiączkę. W tym czasie nie ustawałam modlitwie, nawiedzałam sanktuarium, zamawiałam Msze św. i chłopiec wrócił do zdrowia”. 


– 4 czerwca 1997 r. Jan Paweł II w naszym sanktuarium zawierzył rodziny i obronę poczętego życia szczególnej opiece św. Józefa – przypomina ksiądz. – Wiele małżeństw, które wypraszają tu potomstwo, daje synom imię Józef. W zeszłym roku urodziło się siedmiu takich chłopców, a w tym roku – pierwszy ochrzczony był Józef z Warszawy. Od trzech lat co miesiąc jest tu sprawowana Msza św. w intencji osób samotnych, szukających swojej drugiej połówki. Jej efektem jest kilkanaście wdzięcznych św. Józefowi małżeństw. 


W 550-stronicowej księdze zostało zapisanych 600 cudów za sprawą św. Józefa.   W 550-stronicowej księdze zostało zapisanych 600 cudów za sprawą św. Józefa.
Roman Koszowski /Foto Gość

Ojciec w cieniu


– Pismo Święte mówi, że św. Józef był człowiekiem sprawiedliwym – opowiada kapłan. – To tak jakbyśmy współcześnie powiedzieli, że to niezwykle dobry, żyjący według zasad moralnych człowiek. Choć w Biblii nie wypowiada ani jednego słowa, jedna z książek o nim nosi wymowny tytuł „Głos mówiącego milczeniem”. Wydaje się postacią drugiego planu, bo w Ewangeliach pojawia się tylko w 26 wersach, a jego imię wymienione jest14 razy. Ale Jan Paweł II poświęcił mu adhortację „Redemptoris custos”. On i mistyczka Marta Robin zapowiadali, że to będzie patron na nadchodzące czasy. Papież Franciszek nazywa go: ojcem umiłowanym, czułym, posłusznym, przyjmującym, ojcem z twórczą odwagą, ojcem – człowiekiem pracy, ojcem w cieniu. 


Nieraz pojawiał się w wizjach mistyków. Katarzyna Emmerich pisała: „Był bardzo utalentowany, uczył się bardzo dobrze, lecz był prostoduszny, pobożny i pokorny”. Opisuje szczegółowo, jak wyglądała noc Bożego Narodzenia. Jak św. Józef szukał noclegu, jak w grocie uprzątnął żłóbek, przyniósł drewno i rozniecił ogień, przyniósł z miasta kaszę, soczewicę, daktyle, figi. W „Żywocie św. Józefa” wspominała o nim inna mistyczka z XVII w. – s. Maria Cecilia Baij. 


– Święty Mateusz, opisując zdolności stolarskie św. Józefa, użył greckiego słowa tekton, określającego kogoś, kto z drewna robi dzieła sztuki, jest artystą – podkreśla ksiądz. – Homer nazywa tak umiejącego budować nie tylko domy, ale też statki i świątynie. Św. Teresa Wielka uważała, że św. Józef w niebie ma tak wielkie względy, że Jezus i Maryja niczego mu nie odmówią. Ona sama zawsze była wysłuchiwana, gdy prosiła za jego przyczyną. – Łaski daje Pan Bóg, ale dokonują się za orędownictwem świętego – ksiądz kustosz zwraca uwagę na zawieszony w bocznej nawie bazyliki powstały w XVIII w. obraz Jana Godskiego, przedstawiający tzw. suplikacje św. Józefa. Święty Józef w glorii i chwale trzyma na ręku Dzieciątko Jezus. U ich stóp stoją: król, prymas, duchowni, mieszczanie, chłopi, zdrowi i chorzy. Każdy trzyma kartkę z prośbą do świętego wypisaną po łacinie. Można odczytać, że król prosi o mądrość, biedny o chleb, zakonnik o świętość, chory o zdrowie. Święty Józef podaje kartki Panu Jezusowi pokazującemu palcem, które mają być wysłuchane. Kiedy widzę modlących się w kaliskim sanktuarium, wyobrażam sobie, co mogli napisać na swoich kartkach. Według księdza kustosza najbardziej sprawdza się krótka modlitwa nazywana „Telegramem” do św. Józefa, w której prosimy: „O Józefie, ratuj nas! W życiu, śmierci, w każdy czas!”. – Kiedy odmawiamy ją kilka razy dziennie, nie może pozostać obojętny – zapewnia.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?