Błogosławiony męczennik ze Śląska

Próbuję sobie wyobrazić dworzec kolejowy w Katowicach w trakcie aresztowania księdza Jana Machy. Pewnie wszystko działo się jak zazwyczaj, pociągi przyjeżdżały i odjeżdżały, ludzie się spieszyli, jedni wychodzili naprzeciw drugim. Nikt zapewne nie miał świadomości, że na peronie dzieje się coś niezwykłego, o czym dziesiątki lat później wciąż będzie się mówiło, a portret głównego bohatera tych wydarzeń umieszczony zostanie w pobliskiej monumentalnej katedrze, której budowę na czas wojny wstrzymano.

Błogosławiony męczennik ze Śląska

Próbuję sobie wyobrazić dworzec kolejowy w Katowicach w trakcie aresztowania księdza Jana Machy. Pewnie wszystko działo się jak zazwyczaj, pociągi przyjeżdżały i odjeżdżały, ludzie się spieszyli, jedni wychodzili naprzeciw drugim. Nikt zapewne nie miał świadomości, że na peronie dzieje się coś niezwykłego, o czym dziesiątki lat później wciąż będzie się mówiło, a portret głównego bohatera tych wydarzeń umieszczony zostanie w pobliskiej monumentalnej katedrze, której budowę na czas wojny wstrzymano. On sam, dwóch ministrantów, dwóch mężczyzn podchodzących znienacka. Ksiądz znika. Perfekcyjna akcja usunięcia niewygodnego przeciwnika. Tak to wygląda z perspektywy aresztujących. Bo w istocie ksiądz Macha nie był niczyim przeciwnikiem. Od tego trzeba zacząć. Wręcz przeciwnie, główny dowód w sprawie przeciwko niemu to znaleziona wówczas przy nim lista osób, którym ze współpracownikami pomagał, oraz dokumenty wskazujące na to, że zbierali oni pieniądze, które potem przekazywali biednym. Jeżeli odebrano mu życie, bo rzekomo miał być „przeciwko”, to w rzeczywistości była to śmierć powodowana tym, że był „za”. Za umęczonymi wojną ludźmi, którym trzeba było pomóc, zgodnie z Chrystusową zapowiedzą sądu: „Byłem głodny, a daliście mi jeść, byłem spragniony, a daliście mi pić”.

Koszmar II wojny światowej dawno już za nami, coraz mniej wśród nas ludzi, którzy ją pamiętają. Ba – lekkomyślnie zdają się podchodzić do niej ci, którzy rzuceni w wir ponowoczesności nie dostrzegają zagrożeń tam, gdzie one faktycznie istnieją. Czy ksiądz Jan Macha, nowy błogosławiony, ma im coś do powiedzenia? „Las lasem pozostanie, nawet jeśli zetną w nim jedno drzewo” – ta sentencja z jego pożegnalnego listu, mająca pocieszyć rodziców, to pewne credo, które powinno rezonować i dzisiaj. Niespełna trzydziestoletni Ślązak wyznaje bowiem, że nie wierzy w absolutną dominację własnego dobra nad dobrem innych. Co więcej, ma świadomość, że właśnie to, co pozostawia po sobie, jest najprawdziwszym dobrem. „Żyłem krótko, lecz uważam, że cel swój osiągnąłem” – pisze w zakończeniu ostatniego listu. Byłoby dobrze, gdyby pokolenie millenialsów, pokolenie Z czy inne pokolenia, które przyjdą po nich, ten głos zapamiętały. W świecie, w którym wierzy się w bezwarunkową wartość sukcesu osobistego, miara wielkości została mocno zdeformowana. Format takich postaci jak nowy błogosławiony pozwala żywić nadzieję, że będzie na czym ją odbudować, przywrócić do prawidłowego kształtu. Nie po to, by ludzie mieli nie odnosić sukcesów. Raczej po to, by wiedzieli, że nie wszystko da się przeliczyć na pieniądze i sławę. I że prawdziwe szczęście przeżywa się z zupełnie innych powodów, niż sugeruje współczesny świat.

Ten numer „Gościa Extra”, który oddajemy do rąk Szanownych Czytelników, poświęcony jest w całości postaci błogosławionego księdza Jana Franciszka Machy. Stanowi właściwie kompendium wiedzy o tym kapłanie, z którym chcielibyśmy zapoznać jak najszersze grono odbiorców. Oprócz opisów poszczególnych etapów jego życia znajdą w nim Państwo fotografie, wywiady i materiały formacyjne na cztery niedziele Adwentu tego roku. W imieniu swoim oraz całej redakcji „Gościa Niedzielnego” wyrażam nadzieję, że błogosławiony ksiądz Jan Franciszek Macha stanie się Wam bliski.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?