Pod własnym dachem. Muzeum Wojska Polskiego „z bliska”

Adam Śliwa

|

GN 45/2023

publikacja 09.11.2023 00:00

Prawie od chwili powstania Muzeum Wojska Polskiego mówiło się o potrzebie zbudowania dla niego nowej siedziby. Przyszło na nią czekać cały wiek. Aż do teraz.

Dwa pojazdy  z dwóch frontów, gdzie zaangażowani byli Polacy –  ze wschodu i zachodu. Dwa pojazdy z dwóch frontów, gdzie zaangażowani byli Polacy – ze wschodu i zachodu.
Henryk Przondziono /foto gość

Za szeroką, masywną bramą Cytadeli Warszawskiej rozciągają się zielone trawniki i nowe alejki. O militarnej przeszłości kompleksu przypomina wyróżniający się czerwoną cegłą i licznymi strzelnicami mur Carnota okalający kompleks. Teraz powstaje tu duży zespół muzealny. Do istniejących już instytucji – Muzeum X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej i Muzeum Katyńskiego – dołączyły w tym roku Siedziba Główna Muzeum Wojska Polskiego oraz Muzeum Historii Polski. W planach jest wybudowanie kolejnego – bliźniaczego pawilonu dla Muzeum Wojska.

300 tysięcy artefaktów

Jeźdźcy wyłaniają się z prastarego boru. To pierwsza scena, która wita nas na inauguracyjnej wystawie „1000 lat chwały oręża polskiego”. Naturalnej wielkości konie, a na nich jeźdźcy. – Stroje, jakie mają na sobie, uszyto ręcznie według historycznych wzorców, przy użyciu naturalnych tkanin, takich jak len i wełna. Do uszycia niektórych elementów stroju wykorzystano materiał utkany tzw. diamentowym splotem, charakterystycznym dla tkactwa wczesnośredniowiecznego – wskazuje Tomasz Szumański. Na głowie woja widać stożkowy hełm. – To kopia jednego z najcenniejszych wczesnośredniowiecznych zabytków w naszym muzeum – dodaje przewodnik. Ten skarb można dokładnie zobaczyć w gablocie obok. Na dzwonie hełmu zachowała się cienka warstwa złota, którą został pokryty w średniowieczu.

Na wystawie nie ma wielu multimediów. Są zainscenizowane wydarzenia historyczne, jak np. szarża husarii pod Wiedniem, potyczka piechoty księstwa warszawskiego pod Raszynem czy obrona barykady powstańczej w trakcie powstania warszawskiego. Na ekspozycji można zobaczyć tylko 1 proc. zbiorów, ale docelowo będzie zaprezentowane około 30 proc. jednej z największych kolekcji muzealiów w Polsce. – Zależało nam, aby udostępnić zwiedzającym jak najwięcej najciekawszych pamiątek – zarówno po bezimiennych żołnierzach, jak i po konkretnych postaciach historycznych – przekonuje zastępca dyrektora Witold Głębowicz.

Wystawa będzie w kolejnych latach mocno rozbudowywana.   Wystawa będzie w kolejnych latach mocno rozbudowywana.
Henryk Przondziono /foto gość

Do następnej części ekspozycji przechodzimy przez romański portal z bazyliki w Czerwińsku. Jest to zeskanowany i laserowo wydrukowany na drukarkach 3D fragment oryginalnego budynku. – Według legendy ślady wyżłobione na kolumnach portalu zostały zrobione przez rycerzy Jagiełły, przeprawiających się w tym miejscu przez Wisłę – pokazuje wyżłobienia Tomasz Szumański.

W czasie zwiedzania możemy także przespacerować się wnętrzem gotyckiej katedry, zobaczyć wawelskie krużganki, wejść w bramę Cytadeli czy przejść przez kolumnadę Pałacu Saskiego.

103 lata historii

Muzeum Wojska jako „świątynia chwały oręża polskiego” zostało powołane dekretem Józefa Piłsudskiego w 1920 roku. Inicjatorem jego powstania i pierwszym dyrektorem został Bronisław Gembarzewski. Pierwszą siedzibą był budynek przy ulicy Podwale 15. Skromna początkowo kolekcja składała się z depozytu militariów z Muzeum Narodowego oraz darów rodziny malarza Józefa Brandta i kolekcjonera Antoniego Jana Strzałeckiego. Poza historią wojskowości muzeum starało się dokumentować dzieje odzyskania niepodległości i wojny polsko-bolszewickiej. Prezentowano trofea i zdobyczne sztandary. Dziś z blisko 50 zdobytych sztandarów Armii Czerwonej zachował się tylko jeden, schowany po 1945 roku przez pracowników. Pozostałe usłużne komunistyczne władze zwróciły do ZSRR w 1950 roku.

W 1933 r. muzeum przeniosło się tymczasowo do części gmachu wybudowanego dla Muzeum Narodowego. Tymczasowa siedziba służyła muzeum przez ponad… 90 lat. W 1939 roku Muzeum Wojska miało już 66 tysięcy zabytków. Szczęśliwie walki powstania warszawskiego ominęły budynki, a wywiezione przez Niemców transporty eksponatów w większości udało się dosyć sprawnie odzyskać. Uszkodzeniu uległy niektóre eksponaty, np. prezentowany szyszak wielkopolski. Po wojnie zmieniono nazwę placówki na Muzeum Wojska Polskiego i uzupełniono opowieść o minioną wojnę. Pomysł przekształcenia Cytadeli w kompleks muzealny pojawił się już w 1977 roku. – Pamiętam, gdy mówiłem do starszego kolegi, że będziemy przenosić się do nowej siedziby – wspomina Witold Głębowicz. – Odpowiedział tylko: „Spokojnie, to nie będzie tak prędko”. Miał rację.

Dopiero w 2009 roku rozstrzygnięto nowy konkurs na zagospodarowanie terenu, a prace budowlane ruszyły w marcu 2018 roku. – Przenosiny muzeum zaplanowane są na kolejne najbliższe lata, natomiast w niecały rok udało się zaprojektować i zrealizować czasową wystawę inauguracyjną „1000 lat chwały oręża polskiego”. Nasi goście pozostawali bez możliwości zwiedzania naszych ekspozycji zaledwie od początku lutego do 13 sierpnia, kiedy uroczyście otwarto nowy gmach w Cytadeli – wyjaśnia Tomasz Szumański

Na wystawie zaprezentowano zaledwie 1 proc. zbiorów. Układających się jednak w całą opowieść.   Na wystawie zaprezentowano zaledwie 1 proc. zbiorów. Układających się jednak w całą opowieść.
Henryk Przondziono /foto gość

Świadkowie

Ruszamy w dalszą część podróży w przeszłość militarnych dziejów Polski. Pod gotyckimi łukami na koniu siedzi Władysław Jagiełło. Obok stoi Zawisza Czarny w zbroi i średniowiecznej wersji kaptura, noszonego w postaci zawoju na głowie z owalną wycinanką, związanego pod szyją długim ogonem i spiętego ozdobną broszą. Kolorystyka kaptura nawiązuje do motywu heraldycznego Zawiszy – Sulimy. Twarz ma dziwnie znajomą… – To ja. Na prośbę autorów wystawy użyczyłem swojego wizerunku postaci słynnego rycerza. W przypadku, gdy nieznane nam były rysy twarzy poszczególnych postaci historycznych, opieraliśmy się na zeskanowanych laserowo i wydrukowanych trójwymiarowo twarzach pracowników Muzeum. Chodziło o to, aby nadać realizmu twarzom oraz cech indywidualnych poszczególnym sylwetkom, a także by pusty wzrok manekinów nie odciągał widza od prezentowanych strojów i uzbrojenia – wyjaśnia nasz przewodnik. Król Jagiełło ma na sobie pięknie haftowaną przeszywanicę albo pourpoint – rodzaj pikowanego kaftana noszonego pod zbroją, do którego przymocowywano poszczególne jej elementy. Pourpoint króla wyróżnia się bogactwem materiałów. Uszyty został z brokatu – jedwabnej tkaniny w kolorze czerwonym, haftowanej złotą nitką w motywy roślinne i feniksy. Widzimy króla w momencie przyjmowania poselstwa krzyżackiego, a więc w koronie i złotym łańcuchu, ale jeszcze przed założeniem pełnej zbroi i hełmu.

Nad naszymi głowami powiewają polskie i krzyżackie chorągwie. To oczywiście repliki. Co ciekawe, już w średniowieczu zdawano sobie sprawę, że materiał nie przetrwa wieków, więc aby zachować je dla przyszłych pokoleń, Jan Długosz i krakowski malarz Stanisław Durink w dziele Banderia Prutenorum (Chorągwie Pruskie) wykonali ich rysunki i opis. – Muzea – jak Kościół – są nastawione na trwanie wieczne. Nie tylko prezentujemy, ale także zachowujemy przedmioty, świadków historii, dla przyszłych pokoleń – wyjaśnia Witold Głębowicz.

W jednej z gablot stoi niepozorny mały ołtarzyk, który jest jednym z najcenniejszych eksponatów w zbiorach i takim właśnie ciekawym świadkiem naszej skomplikowanej przeszłości. W 1388 roku komtur elbląski Thiele von Lorich zamówił złocony dyptyk, pełniący funkcję ołtarzyka polowego i relikwiarza. Towarzyszył on Krzyżakom podczas wypraw wojennych, znalazł się także na polu bitwy pod Grunwaldem. Po zwycięstwie trafił w ręce Jagiełły, który przekazał go jako wotum za wiktorię do katedry gnieźnieńskiej. Po rozbiorach, w 1823 r., pod pruskim naciskiem na kapitułę, duchowni przekazali go księciu Fryderykowi Wilhelmowi, następcy tronu, a ten umieścił go w Malborku, gdzie zabytek spoczywał do 1945 roku. Wycofujący się Niemcy ukryli relikwiarz w skrytce znajdującej się w jednej ze ścian zamkowych, ale został on zabrany przez nieznanych ludzi. Na trop szabrowników trafiono podczas żmudnego śledztwa. Relikwiarz wraz z innymi zrabowanymi dobrami znaleziono się w mieszkaniu malborskiego jubilera.

Scenki prezentują znane wydarzenia w formie stop-klatki.   Scenki prezentują znane wydarzenia w formie stop-klatki.
Henryk Przondziono /foto gość

Mundury i czołgi

Wielki, mierzący 180 cm dwuręczny miecz, husarskie zbroje i szyszaki, szable po hetmanach, generałach – każdy artefakt skrywa ciekawą opowieść. Mundur żołnierza gwardii pieszej koronnej, której koszary stały dokładnie tu, gdzie teraz muzeum, pochodzi z czasów, gdy całe armie były jednolicie umundurowane, a barwna i jaskrawa kolorystyka odpowiadała poszczególnym rodzajom jednostek wojskowych.

Wystawę I wojny światowej otwiera dwóch żołnierzy w mundurach austro-węgierskim i rosyjskim. Mają te same twarze, symbolizują tysiące Polaków walczących w armiach zaborców. Tu zobaczymy także eksponaty dużego kalibru. Jest czołg Renault FT-17 (do Polski przybyło ich 120 sztuk wraz z armią gen. Hallera i zostały wykorzystane podczas Bitwy Warszawskiej), czołg rozpoznawczy TK-3 z okresu międzywojennego, a także kanadyjskie działo samobieżne Sexton w malowaniu 1. Dywizji Pancernej gen. Maczka i czołg T-34, dzięki któremu walczyli żołnierze Wojska Polskiego sformowanego w ZSRR.

Wystawa kończy się w 1945 roku, choć aby „dolać łyżkę miodu do beczki dziegciu”, jakim był zapowiadany przez nadchodzący komunizm początek nowej niewoli Polski, na wystawie jako ostatnie leżą części biurka Hitlera i fragment podłogi z kancelarii Rzeszy zdobyte na gruzach Berlina przez polskich żołnierzy.

Połowa gotowa

Czerwona barwa nowego gmachu nawiązuje do barwy cegieł murów fortecznych Cytadeli. Pokryty jest on wypukłymi szewronami, przywołującymi na myśl odciśnięte gąsienice czołgu, a może szewrony z rękawów kurtek mundurowych, poczynając od czasów Księstwa Warszawskiego. Po drugiej stronie dużego placu powstanie drugi pawilon, gdzie znajdzie się wystawa dotycząca historii Wojska Polskiego po 1945 roku, w tym jego dziejów po wstąpieniu do NATO, i spora ilość ciężkiego sprzętu. Także w gotowym budynku nastąpią zmiany. – Jest on podzielony na moduły. XIX wiek otrzyma osobną, rozbudowaną wystawę, podobnie wiek XX, wieki X–XVIII i sala broni orientalnej. Pojawią się także, zwyczajem poprzednich lat, wystawy czasowe – podkreśla dyrektor Paweł Żurkowski. Teren dookoła zostanie urozmaicony wystawą plenerową pojazdów, śmigłowców, dział. Warto dodać, że Muzeum Wojska Polskiego ma także oddziały. W Warszawie są to Muzeum Katyńskie i Muzeum Polskiej Techniki Wojskowej, a zamiejscowe – Muzeum Polskiej Broni Pancernej w Poznaniu oraz powstające Muzeum Bitwy Warszawskiej w Ossowie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.