Czy pastor zostanie prezydentem Demokratycznej Republiki Konga?

Krzysztof Błażyca

|

GN 44/2023

publikacja 02.11.2023 00:00

Denis Mukwege, lekarz ginekolog, pastor, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, ogłosił swoją kandydaturę na prezydenta DR Konga. Wybory zaplanowano na 20 grudnia.

 Denis Mukwege, lekarz, pastor i noblista, jest jednym z kandydatów na prezydenta. Denis Mukwege, lekarz, pastor i noblista, jest jednym z kandydatów na prezydenta.
Fabian Sommer /epa/pap

O Mukwege informowaliśmy po raz pierwszy w GN 49/2018, w artykule Beaty Zajączkowskiej „Mężczyzna, który naprawia kobiety”, kiedy to odbierał pokojowego Nobla, za – jak brzmiał oficjalny komunikat – „wysiłki na rzecz położenia kresu przemocy seksualnej jako broni (narzędzia) wojny i konfliktów zbrojnych”.

Teraz kongijski lekarz zdecydował się na kolejny krok. – W ciągu ostatniego roku widziałem, że sytuacja w naszym kraju pod względem bezpieczeństwa, polityki i życia społecznego pogorszyła się do tego stopnia, iż ​​znaleźliśmy się w sytuacji, w której na poziomie egzystencjalnym obawiamy się o jedność naszego narodu. W świetle tego znalazłem się w sytuacji, w której rozważałem i odpowiedziałem „tak” na wezwanie kongijskiego społeczeństwa. Uważam, że nadszedł czas, aby zabrać głos – mówił w niedawnym wywiadzie dla Voice of America.

Planowane na grudzień wybory, w których zapowiedział udział, będą miały jedną turę i odbędą się równolegle z wyborami do parlamentu.

Siła kobiet

Mukwege, zielonoświątkowy pastor, założyciel Fundacji Panzi i szpitala specjalizującego się w pomocy kobietom, ofiarom zbrodni seksualnych (których narządy rodne zostały okaleczone wskutek zbiorowych gwałtów lub przy użyciu broni), wielokrotnie zwracał uwagę społeczności międzynarodowej na sytuację kobiet z terenów objętych wojną, zarówno na forum ONZ, jak i wobec różnych organizacji praw człowieka. Wraz z zespołem swoich lekarzy opracował holistyczny model leczenia, dzięki któremu pomoc otrzymało już ponad 70 tys. kobiet. Kongijski lekarz apelował również o powołanie międzynarodowego trybunału ds. przestępstw popełnianych na kobietach przez grupy zbrojnych watażków. Wielokrotnie doceniany za swoje zaangażowanie i praktykę lekarską, otrzymał m.in. Nagrodę Praw Człowieka ONZ (2008), Right Livelihood Award (2013), Nagrodę Parlamentu Europejskiego (2014). Magazyn „Time” umieścił go na liście 100 najbardziej wpływowych osób na świecie, a Fundacja Cartera przyznała mu tytuł „obywatela świata”.

W 2019 r. Mukwege ogłosił utworzenie światowego funduszu na rzecz pomocy ofiarom wykorzystywania seksualnego, planując rozszerzenie programu, opracowanego w Panzi, na inne kraje dotknięte konfliktami (m.in. Republikę Środkowoafrykańską, Burundi, Irak). „Przemoc seksualna w konflikcie zbrojnym to problem nie tylko w DR Konga” – podkreśla. W listopadzie 2021 ukazała się jego książka The Power of Women. A Doctor’s Journey of Hope and Healing. Podkreśla: jest ona „hołdem złożonym sile kobiet, które inspirowały mnie przez całe życie. Kobiety są często traktowane jako słabe i gorsze, podczas gdy jest odwrotnie. Chcę, aby ludzie inaczej postrzegali ofiary przemocy seksualnej. Są silne, odważne, wpływowe. Mam nadzieję, że ta książka wesprze kampanię na rzecz praw kobiet” – mówił w grudniu 2021 w rozmowie z Angeliną Jolie dla „Time”.

Wojenne rozgrywki

Ogłoszoną w październiku decyzję o starcie w wyborach prezydenckich Mukwege uzasadnił krytyką obecnego rządu za „niewiele konkretnych propozycji politycznych”, a także oświadczeniem, iż „kraj radzi sobie źle… Nie możemy się doczekać działań. Jutro będzie już za późno”. W grudniu 2022 r. jako jeden z kilku prominentnych Kongijczyków zarzucił obecnemu prezydentowi Felixowi Tshisekediemu działania prowadzące do rozpadu kraju. Wymienia tu m.in. sprowadzanie obcych wojsk do rozwiązania kryzysu na wschodzie, w rejonie Kivu i Ituri, gdzie zamęt od lat sieją grupy rebelianckie (m.in. M23, ADF, CODECO, FDLR, Mai-Mai). Jednym z najpoważniejszych zagrożeń od niemal trzech dekad pozostaje islamistyczna ADF (Alied Democratic Forces – Sprzymierzone Siły Demokratyczne), odpowiedzialne za śmierć tysięcy cywilów na terenie Demokratycznej Republiki Konga. ADF stoi również za niedawnym (14 czerwca) zamachem na szkołę w przygranicznej miejscowości Mpondwe w Ugandzie, gdzie terroryści zamordowali 42 uczniów. I to o sprzyjanie tej frakcji oskarżył w lipcu br. byłego (2001–2019) prezydenta DR Konga Josepha Kabilę prezydent sąsiedniej Ugandy Yoweri Museveni. Wojska Ugandy od lat bowiem infiltrują wschodnie tereny RD Konga, a od 2021 r., za aprobatą prezydenta Tshisekediego, wraz z armią kongijską prowadzą otwartą operację wojskową mającą na celu pokonanie ADF. Determinację Ugandy w działaniach na terenie DR Konga uzasadnia fakt, iż ADF, zawiązana pierwotnie w latach 90. XX wieku właśnie na terenie Ugandy, od początku była kością w gardle rządzącego od 1986 r. Museveniego. Frakcja powstała jako połączenie kilku grup rebelianckich (Sojuszniczego Ruchu Demokratycznego, Narodowej Armii Wyzwolenia Ugandy, Muzułmańskiej Armii Wyzwolenia Ugandy i bojowników Tabliq Jamaat), po czym weszła w alians z Bożą Armią Oporu, której lider, Joseph Kony, do dziś poszukiwany jest przez Międzynarodowy Trybunał Karny za zbrodnie wojenne i przeciw ludzkości.

Warto dodać, że pierwszym liderem ADF był, również oskarżony o zbrodnie przeciw ludzkości, Jamil Mukulu. Urodzony jako David Steven, ochrzczony jako katolik, po konwersji na islam przybrał nowe imię, ulegając radykalizacji w czasie pobytu w Arabii Saudyjskiej. Od czasu jego aresztowania w 2015 r. liczącą obecnie ok. 1000 bojowników ADF, działającą na wschodnich terenach DR Konga, kieruje słynący z okrucieństwa jego „uczeń” Musa Baluku. To z jego inicjatywy ADF w 2019 r. połączyła się z Państwem Islamskim Afryki Centralnej. Za pomoc w jego schwytaniu w marcu br. Waszyngton wyznaczył nagrodę w wysokości do 5 mln dolarów. I to tej frakcji, według Museveniego, wcześniejszy prezydent DR Konga Joseph Kabila miał oddać przygraniczne tereny z Ugandą. „Kongijski rząd Kabili, wspierany przez niektóre podmioty regionalne i międzynarodowe, dał im w bezpłatną dzierżawę tereny w Kiwu Północnym i Ituri (...). Wydobywali złoto, sprzedawali drewno, zbierali kakao, pobierali podatki, wyłudzali pieniądze. Wzrastali i mieli pieniądze” (za: Al-Dżazira, 14.07.2023). Słowa ugandyjskiego prezydenta spotkały się z oczywistą reakcją rzeczniczki byłego prezydenta DR Konga, Barbary Nzimbi, która określiła je jako „nieuzasadnione fałszywe oskarżenia prezydenta Museveniego”.

Wyborcze szranki

Rebelianckie frakcje i wojenne rozgrywki to oczywiście niejedyne wyzwania, jakie stoją przed laureatem Pokojowej Nagrody Nobla w drodze do prezydentury i po ewentualnej wygranej. Doświadczona niemal trzema dekadami permanentnego stanu wewnętrznych wojen Demokratyczna Republika Konga, największe państwo Afryki Subsaharyjskiej, z ponadstumilionową populacją, złożoną z ok. 200 grup etnicznych, pozostaje państwem ekonomicznej i humanitarnej zapaści, gdzie ponad 65 proc. mieszkańców doświadcza skrajnego ubóstwa, 5 mln to wewnętrzni przesiedleńcy, a ponad 7 mln osób jest zagrożonych głodem. A choć ziemia obfituje w zasoby naturalne, w tym należące do największych w skali świata złoża kobaltu (tylko w 2021 roku w DR Konga wydobyto niemal trzy czwarte światowej produkcji tego metalu), choć wiele tu złóż złota, diamentów, miedzi i tantalu, to lata rabunkowej eksploatacji skutecznie pogrążały kraj w kryzysie, którego skutków doświadczają kolejne pokolenia.

I tu, w kontekście zbliżających się wyborów, pojawia się pytanie, czy szansą na odbicie się kongijskiej gospodarki – a zarazem kartą przetargową ubiegającego się przecież również o reelekcję Felixa Tshisekediego – okaże się rodzimy plan produkcji baterii litowo-jonowych, do których wykorzystywany jest kobalt. Byłoby to wyzwanie wobec chińskich wpływów, które obecny prezydent stara się ograniczyć. Niewątpliwie urzędujący od 2018 roku Felix Tshisekedi łatwo nie odpuści. Poza obecnym prezydentem jednym z kontrkandydatów Mukwege w ubieganiu się o najważniejszej stanowisko w kraju jest Martin Fayulu, czołowa postać opozycji, który startował już w poprzednich wyborach, w grudniu 2018 r. Zajął wtedy drugie miejsce i od tego czasu utrzymuje, że wynik został sfałszowany. Oprócz niego w szranki stanie również dwóch byłych premierów: Augustin Matata i Adolphe Muzito, oraz Moise Katumbi, biznesmen i były gubernator prowincji Katanga (która krótki czas, w latach 1960–1963, cieszyła się statusem niepodległego państwa; w walce o jej secesję brał udział m.in. Jan Zumbach, pilot Dywizjonu 303).

Przeciw niewolnictwu

Czym zatem może zjednać sobie poparcie obywateli Denis Mukwege, lekarz – pastor (i zarazem syn pastora), który w swym szpitalu przewodniczy codziennym modlitwom, a na prowadzonych przez siebie niedzielnych nabożeństwach gromadzi kilka tysięcy osób? Jak przyznaje w jednym z wywiadów (VOA, 3.10.2023 r., rozmowa z Eddy Isango), jednym z priorytetów na poziomie lokalnym byłaby poprawa opieki zdrowotnej. „Znamy problemy zdrowotne kraju lepiej niż ktokolwiek inny. Byliśmy niemal w każdym województwie, opiekując się najbiedniejszymi i bezbronnymi. Założyliśmy szkoły, aby kształcić pielęgniarki… Dlatego uważam, że to doświadczenie może nam pomóc w zbudowaniu systemu opieki zdrowotnej w Demokratycznej Republice Konga”. Model pomocy stworzony w szpitalu Panzi dla kobiet, które doświadczyły przemocy seksualnej, jest całościowy i zakłada również ułatwianie tym kobietom zakładanie własnej działalności gospodarczej. Mukwege i jego zespół opracowali także mechanizm reprezentacji prawnej ofiar zbrojnych konfliktów. „Zajmujemy się raportem, który w rzeczywistości jest raportem Organizacji Narodów Zjednoczonych, zawierającym wykaz zbrodni wojennych, zbrodni przeciw ludzkości, a nawet zbrodni ludobójstwa w Demokratycznej Republice Konga. Na podstawie naszych wskazań związanych z tym raportem napisaliśmy i zaproponowaliśmy dokument dotyczący sprawiedliwości okresu przejściowego w DR Konga”.

Zdaniem Mukwege „w obliczu tego, co dzieje się w Demokratycznej Republice Konga, kiedy podstawowe prawa nie są przestrzegane, w tym prawa człowieka; gdzie dochodzi do przestępstw na poziomie państwowym; kiedy nasze zasoby naturalne będą plądrowane, a nasz eksport surowców nie będzie miał wpływu na ludność, niepójście na wybory oznaczałoby pozostawienie wolnej drogi dla kontynuacji tego systemu ucisku i niewolnictwa”. On sam wierzy, że „ludzie nie są naiwni i nie będą głosować na swoich prześladowców. Będą głosować na tych, którzy są za zmianami. Szkolimy społeczeństwo, aby przejęło kontrolę nad tymi wyborami”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.