Niech nikt nie umiera sam – duchowe wsparcie na czas przejścia

Franciszek Kucharczak

|

GN 44/2023

publikacja 02.11.2023 00:00

Każdy musi odejść z tego świata, ale to, jak odejdzie, może zależeć od modlitwy innych.

„Wiedz o tym, że łaska wiecznego zbawienia niektórych dusz w ostatniej chwili zawisła od twojej modlitwy”. „Wiedz o tym, że łaska wiecznego zbawienia niektórych dusz w ostatniej chwili zawisła od twojej modlitwy”.
ks. Roman Tomaszczuk /Foto Gość

Był luty 1938 roku. Gdy św. Faustyna weszła na chwilę do kaplicy, usłyszała słowa Jezusa: „Córko Moja, pomóż Mi zbawić pewnego grzesznika konającego; odmów za niego tę koronkę, której cię nauczyłem”. Zakonnica zaczęła powtarzać wezwania Koronki do Miłosierdzia Bożego. Wtedy ujrzała człowieka, za którego się modliła: konał „w strasznych mękach i walkach”. Był przy nim Anioł Stróż, ale, jak zapisała święta, „był jakby bezsilny wobec wielkości nędzy tej duszy; całe mnóstwo szatanów czekało na tę duszę”. W pewnej chwili przed oczyma modlącej się pojawił się miłosierny Jezus – taki jak na obrazie. „Te promienie, które wyszły z Serca Jezusa, ogarnęły chorego, a moce ciemności uciekły w popłochu. Chory oddał ostatnie tchnienie spokojnie. Kiedy przyszłam do siebie, zrozumiałam, jak ta koronka ważna jest przy konających, ona uśmierza gniew Boży” – czytamy w „Dzienniczku” (1565).

Śmierć była spokojna

To zdumiewające, że sam Zbawiciel prosi człowieka o pomoc w zbawieniu innych ludzi. Jezus powiedział to Faustynie wprost: „Módl się, ile możesz, za konających, wypraszaj im ufność w Moje miłosierdzie, bo oni najwięcej potrzebują ufności, a najmniej jej mają. Wiedz o tym, że łaska wiecznego zbawienia niektórych dusz w ostatniej chwili zawisła od twojej modlitwy” (Dz. 1777). Te słowa stały się inspiracją do stworzenia przy sanktuarium w Łagiewnikach dzieła niesienia pomocy konającym. Jego celem jest modlitewne towarzyszenie konkretnej, wskazanej imiennie osobie, która rozstaje się z tym światem. Dzięki tym, którzy włączają się w inicjatywę, wielu konających umiera z modlitewną „osłoną”. – Rocznie jest to 40–42 tysięcy ludzi, czyli niemałe miasto. Jeśli tylu ludziom towarzyszy się przy przejściu przez bramę wieczności w najtrudniejszym momencie, to jest coś – zauważa prowadząca dzieło Koronka za Konających s. Elżbieta Siepak ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. Uczestnicy modlą się dziennie średnio za około 120 osób. – W ostatnich dniach mamy każdego dnia prawie 140 zgłoszeń. Z tych zgłoszeń dowiedziałam się na przykład, że umiera Wanda Półtawska. Jeszcze media o tym nie wiedziały, a modlący się już tak – podkreśla zakonnica. Wskazuje, że dzieło Koronka za Konających obejmuje ponad jedną dziesiątą wszystkich umierających w Polsce. – Chcielibyśmy towarzyszyć większej liczbie umierających, ale to zależy od tego, ilu ludzi uczestniczy w dziele i ilu zgłasza konających. Oczywiście najwięcej mamy Polaków, ale jest też bardzo dużo Włochów, są osoby z USA, Kanady, Ameryki Południowej, Azji i Afryki – wylicza.

W dziele uczestniczą ludzie różnych powołań – i świeccy, i duchowni, siostry zakonne, lekarze, pielęgniarki, wolontariusze pracujący w hospicjach…

– Nieraz w ciągu kilkunastu sekund przychodzi modlitewna pomoc. Czasem otrzymuję potem informacje od zgłaszających, że śmierć była spokojna, ale są też przypadki, że ktoś, choć był w stanie agonalnym, wyzdrowiał – opowiada siostra.

Poruszające są świadectwa o duchowych efektach modlitwy. Pani Katarzyna, dziękując za modlitwę w intencji swojego ojca, pisze: „W dniu, kiedy została za niego odmówiona Koronka, skorzystał (po 50 latach) z sakramentu spowiedzi i Komunii. Przyjął także sakrament namaszczenia chorych i po kilku godzinach odszedł do Pana. Wierzę, że to nawrócenie w chwili śmierci było dzięki Waszej modlitwie Koronką”.

Jedna z pielęgniarek dziękuje za modlitwę w intencjach jej umierających pacjentów. „Dzięki modlitwie odchodzą spokojniej” – zaświadcza. „Przez sobotę i niedzielę na moim oddziale odeszło do Pana aż 5 osób. Wszystkie tak spokojnie” – pisze. Dodaje, że jeśli ma czas, to także sama w myślach odmawia za nich koronkę. „Wiele razy było tak, że wraz z moim ostatnim »amen« następowało zatrzymanie akcji serca u człowieka, który przez kilka dni odchodził i nie mógł. Teraz modlitwa osób, które są zaangażowane w to dzieło, pomaga im godnie odejść” – zaznacza.

Pani Maria pisze: „Dzisiaj o 14.45 odszedł do Pana mój teść. Mąż, który był podczas konania (mąż jest niedowiarkiem), powiedział, że nie wiedział, że można tak pięknie umierać. Będę wspierać modlitwami umierających”.

Jak się włączyć

Aby włączyć się w dzieło Koronka za Konających, należy wypełnić ankietę zamieszczoną na stronie faustyna.pl/zmbm/koronka-za-konajacych/. Po wysłaniu formularza uczestnik otrzymuje potwierdzenie przyjęcia. Na tej samej stronie internetowej znajduje się zakładka „Zgłaszanie osób konających”. Wystarczy tam podać imię osoby konającej oraz imię osoby zgłaszającej, a także adres e-mailowy. Można też po prostu wysłać esemesa na numer 505 060 205 z imieniem osoby umierającej.

– Za jednego umierającego modlą się zawsze dwie osoby. Ale bywa, że agonia trwa dłużej i np. po pół godzinie ktoś zgłasza, że ta osoba jeszcze nie skonała, więc kolejne osoby się za nią modlą. Liczba modlących się Koronką za Konających jest płynna, ale na ogół waha się między 1500 a 2000 – wyjaśnia s. Elżbieta.

Chętni określają w formularzu dzień tygodnia i godzinę, w której są gotowi modlić się za daną osobę. – W ciągu dnia można się zapisać tylko na jedną godzinę, ale można zgłosić gotowość na każdy dzień. Niektóre osoby mają stałą godzinę każdego dnia, inne czuwają codziennie, ale w różnych godzinach. W tych dniach i godzinach otrzymują powiadomienia – tłumaczy zakonnica. Podkreśla, że ci, którzy od dawna czuwają, są bardzo związani z tym dziełem. Jedni z nich mają spisane osoby, którym towarzyszyli w godzinie śmierci i dalej się za nie modlą, jako za zmarłych. Czasem też ofiarują za nie Msze św.

– Widzę, że to naprawdę jest dzieło Boże i cieszę się, że możemy w taki sposób świadczyć miłosierdzie – podsumowuje s. Elżbieta Siepak.

Parafie i wspólnoty

Koronka za Konających to zapewne największa inicjatywa tego rodzaju, lecz nie jedyna. Różne środowiska wierzących także oferują swoją pomoc modlitewną dla osób stojących u bram śmierci. Wspólnota Miłosierdzia Bożego i Niepokalanej z Mikołowa tworzy „Skarbiec dla konających”, czyli modlitwy za umierających. Zanoszą je osoby, które przeznaczają na taką modlitwę jedną godzinę w miesiącu, w dowolnym dniu i czasie. – Nie mówimy, jaka to ma być konkretnie modlitwa, może to być na przykład Koronka do Miłosierdzia Bożego, Różaniec, Msza św. lub inna. Osoby modlące się za konających otrzymują obrazek, który jest potwierdzeniem i przypomnieniem podjętej decyzji – opowiada Jolanta Szczypta, koordynator inicjatywy. Jak mówi, modlący się świadczą, że jest to dla nich ważne doświadczenie. – Ja sama odprawiłam swoją modlitwę, czuwając w szpitalu przy ciotce, która była w stanie agonalnym. Zanim skończyłam, ciocia w tej godzinie zmarła. To było dla mnie wzruszające – zwierza się pani Jolanta. – Jest w Polsce wielu rozmodlonych ludzi, być może zechcą włączyć się w tworzenie „Skarbca” – dodaje. Można w tym celu skorzystać z informacji zawartych na stronie: gloswspolnoty.katowice.opoka.org.pl, w zakładce „Inicjatywy Wspólnoty”.

Pomoc modlitewną za konających oferują liczne parafie. Jedną z nich jest parafia franciszkanów w Głowience. „Jeśli potrzebujesz modlitwy w intencji kogoś bliskiego, kto np. staje na progu śmierci, napisz SMS-a na nr 513 844 679, wpisując treść intencji, a my uruchomimy grono modlących się ludzi w naszej parafii” – informują członkowie działającego przy parafii Apostolstwa Dobrej Śmierci. – To jest grupa około 30 osób. Sporo ludzi prosi ich o modlitwę za umierających. Dzięki temu konający potrafią łatwiej pojednać się z Bogiem i odejść z tego świata – zapewnia jeden z duszpasterzy, o. Tadeusz. Gdy dwa lata temu umierała jego mama, osoby z Apostolstwa modliły się za nią. – To się bardzo odczuwało. A we mnie zrodziła się wtedy wielka wdzięczność dla tych ludzi – wspomina franciszkanin.

Modlitwa za umierających angażuje liczne środowiska, apele o duchowe wsparcie dla nich znajdują zaskakująco duży odzew, także wśród ludzi relatywnie młodych, aktywnych w mediach społecznościowych. To cenne, bo śmierć jest chwilą decydującą o kształcie wieczności. I oby to była dobra śmierć – a to może zależeć od modlitwy innych.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.