Ks. prof. Andrzej Draguła: Teologowie byli i są częścią świata akademickiego

GN 44/2023

publikacja 02.11.2023 00:00

O niebezpiecznym rozdzielaniu świata teologii i uniwersytetu mówi ks. prof. Andrzej Draguła.

Ks. prof. Andrzej Draguła: Teologowie byli i są częścią świata akademickiego Ks. Andrzej Draguła Ur. w 1966 r. w Lubsku. W roku 1997 obronił doktorat z homiletyki na KUL, ukończył studia podyplomowe (logopedia) na Uniwersytecie im. M. Curie-Skłodowskiej w Lublinie i dziennikarstwa na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. W roku 2010 uzyskał habilitację na Uniwersytecie Opolskim. Jest profesorem nadzwyczajnym Uniwersytetu Szczecińskiego, członkiem Komitetu Nauk Teologicznych Polskiej Akademii Nauk. archiwum ks. Andrzeja Draguły

Marcin Jakimowicz: „Teologia to nie nauka” – jak Ksiądz Profesor zareagował w pierwszym odruchu na tę podniesioną przez prof. Marka Migalskiego tezę?

Ks. prof. Andrzej Draguła: Zdziwieniem i zaskoczeniem. Byłem przekonany, że takie XIX-wieczne rozumienie nauki, które ogranicza to, co naukowe, do „szkiełka i oka”, mamy już za sobą. Jak słusznie zauważył prof. Ryszard Koziołek, rektor UŚ, dzisiaj już wiemy, że obok siebie współistnieją różne dziedziny nauki o odmiennej metodologii. Nikt poważny tego nie kwestionuje. Równie dobrze można by postawić tezę, że nauką nie jest także humanistyka, ponieważ nie dysponuje takimi metodami weryfikacji swoich wyników jak choćby sciences czy nauki społeczne.

Postulat, by wyprowadzić teologię z uniwersytetów, to jedynie polityczna prowokacja czy obraz szerszego zjawiska? Koloratka wywołuje w środowisku akademickim agresję?

Ja nie spotkałem się z jakąś antyteologiczną agresją w swoim środowisku akademickim, to jest na Uniwersytecie Szczecińskim. Przeciwnie, wielu z nas z powodzeniem prowadzi zajęcia na innych wydziałach. Ja na przykład mam zajęcia na temat duchowości w blogosferze na kierunku studia pisarskie. I bardzo dobrze nam się na tych studiach rozmawia. Przed kilkoma laty rektor poprosił mnie o wygłoszenie wykładu inauguracyjnego. I nie było protestów. W tym procesie „odczarowywania” teologii dużą rolę odgrywają sami teologowie. Wielką szansą są studia interdyscyplinarne. Prowadzimy badania z biologami, socjologami, historykami czy pedagogami. Poza tym dobrze by było, aby teolog miał w swoim naukowym warsztacie również takie narzędzia – przynajmniej podstawowe – by porozmawiać z socjologiem, literaturoznawcą, językoznawcą czy innym badaczem. Nasi doktoranci w Instytucie Nauk Teologicznych prowadzą takie właśnie interdyscyplinarne badania i przynosi to bardzo dobre owoce po obu stronach. Przestają się siebie bać i patrzeć na siebie podejrzliwie. Nagle okazuje się, że socjolog ma coś do powiedzenia teologowi, i odwrotnie.

Coraz częściej słyszę stwierdzenie: „On porusza się na styku dwóch światów: teologii i uniwersytetu”. Czy to naprawdę dwa równoległe światy? A może zbyt łatwo przyzwyczailiśmy się do tego rozgraniczenia?

Nie, to nie są dwa różne światy. Przeciwnie, teologia i teologowie byli i są częścią świata akademickiego. Wszyscy dobrze wiemy, jaką rolę odegrała teologia w tworzeniu się idei uniwersytetu w średniowieczu. Po roku 1989 teologia w Polsce nie tyle została wprowadzona do świata akademickiego, co do niego przywrócona. W tym roku obchodzimy 20-lecie Wydziału Teologicznego na Uniwersytecie Szczecińskim. Podczas tegorocznej inauguracji wydziałowej prof. Waldemar Tarczyński, rektor uniwersytetu, mówił o tym, że teologia czyni uniwersytet pełnym, kompletnym. Bez niej byłby w jakimś sensie ułomny.

​Czy powinniśmy odpowiadać na takie prowokacje, czy pomijać je milczeniem i, słuchając Młynarskiego, dalej „robić swoje”?

Nie, nie należy ich pomijać milczeniem, choć nie przypuszczam, by miały się one nasilić. Światowa nauka dawno już sobie poradziła z takimi ekscesami, które – moim zdaniem – raczej zdradzają negatywne nastawienie do samego zjawiska religii, niż są przemyślanym stanowiskiem metodologicznym. Myślę, że prowokację prof. Migalskiego należy widzieć w szerszym kontekście, jakim jest pewien antykościelny nurt w polskim społeczeństwie. Z punktu widzenia współczesnej nauki takie protesty wywołują raczej zażenowanie. Być może kontekst polityczny rzeczywiście nie jest bez znaczenia, ale nie chciałbym komuś przypisywać nieznanych mi intencji.

Jeśli będziemy działali jedynie na zasadzie odbijania piłeczki, niebawem katolicka publicystyka będzie przypominała lożę dziadków z Muppet Show, którzy zacierają ręce, gdy uda im się znaleźć celną ripostę...

„Gra się tak, jak przeciwnik pozwala” – mówił Kazimierz Górski. Jeśli ktoś na przykład stawia tezę, że teologia zajmuje się dziadkiem z brodą siedzącym na chmurze – a takie wypowiedzi się pojawiają – to trzeba odpowiedzieć, że ktoś zatrzymał się tu na etapie kolorowanki z katechezy przedszkolnej. Mam jednak nadzieję, że dyskusja – także publicystyczna – na temat teologii i jej przedmiotu badań będzie się toczyła na wyższym poziomie intelektualnym, czyli merytorycznie. Przyznam, że w niejednej już rozmowie musiałem konfrontować się z kompletnie niezrozumiałymi stereotypami na temat teologii. Powtórzę raz jeszcze: to częściowo także nasza wina. Teologów, którzy potrafią kompetentnie wziąć udział w debacie z innymi naukowcami, jest wciąż za mało.

Część naukowców chce, by przedmiotem badań uniwersytetu były jedynie zagadnienia, które można zmierzyć za pomocą „szkiełka i oka”, a nie nieweryfikowalny świat idei… To nie ślepa uliczka?

Jeśli tak, to należałoby także usunąć z uniwersytetu filozofię czy literaturoznawstwo. Warto także zauważyć, że dzisiaj coraz częściej ujęcia naukowe krzyżują się czy uzupełniają. Wielu współczesnych humanistów porusza się właśnie na pograniczu filozofii, teologii, literaturoznawstwa, kulturoznawstwa czy antropologii. Dominuje tendencja poszukiwania ujęć całościowych, a nie wycinkowych. Każda z tych dyscyplin mówi coś o człowieku, żadna nie mówi wszystkiego. Jednocześnie dobrze wiemy, że także nauki społeczne czy przyrodnicze nie wiedzą o nim wszystkiego.

Angelologia nie jest nauką – słyszę. A jednocześnie można pisać doktoraty na temat mitycznego Minotaura... Jak ma potraktować wydział teologiczny osoba niewierząca, której kojarzy się on jedynie z indoktrynacją?

A czy Izabela Łęcka istniała czy też nie? Można o niej napisać doktorat? Można. Jon Fosse, tegoroczny laureat Nagrody Nobla, pisze tak: „Religia i sztuka łączą się ze sobą, także dlatego, że zarówno Biblia, jak i literatura są fikcją, poezją i obrazem, są literaturą, teatrem i sztukami wizualnymi i jako takie mają swoją prawdę”. To jest ciekawe stwierdzenie. Fikcja jest kategorią, która wymyka się opozycji prawda–fałsz, rozumianej w klasyczny sposób jako zgodność umysłu z rzeczą. Bo jakim bytem jest bohaterka „Lalki” Prusa? Prawdziwym czy nieprawdziwym? Można powiedzieć, że z religią jest podobnie. Owszem, Bóg jest przedmiotem wiary, ale jeśli założymy możliwość Jego istnienia, możemy Go badać dostępnymi nam metodami. A nawet jeśli przyjąć, że Bóg nie jest faktem naukowym, lecz jedynie hipotezą, to faktem są wierzący w Niego ludzie, a tego zignorować się już nie da.

Napisał Ksiądz: „Im dłużej jestem księdzem, tym bardziej jestem przekonany do sensu nauczania teologii i wiedzy o religii”. Dlaczego?

Dlatego że religia, wiara, instytucje religijne mają większy wpływ na nasze życie, niż nam się wydaje. Wiele procesów społecznych, kulturowych, historycznych jest po prostu niezrozumiałych bez uwzględnienia czynnika religijnego, czynnika nadprzyrodzonego. Roberto Calasso, włoski humanista, uważa, że społeczeństwo sekularne to takie, które poza procesami dokonującymi się wewnątrz społeczeństwa nie potrzebuje żadnych innych do wyjaśnienia zmian w kulturze, cywilizacji itd. Okazuje się jednak, że jest coraz więcej myślicieli, którzy przyznają, iż jakieś modele religijne, teistyczne czy nieteistyczne (tzw. religia bez Boga) albo alterreligijne są konieczne, by zrozumieć człowieka. Święty Jan Paweł II mówił, że nie można zrozumieć człowieka bez Chrystusa. W kontekście tego, o czym mówię, rzekłbym, że nie da się zrozumieć człowieka bez uwzględnienia jego duchowego wymiaru. Teologia czy może raczej teologie – bo dzisiaj trzeba także uwzględniać inne tradycje religijne i konfesyjne – są po to, by w tym zrozumieniu pomóc. Fakt, że treścią powieści „Drugie imię” Jona Fosse są rozważania o Bogu i wierze, jest znamienny. Okazuje się, że także w ponowoczesnym świecie pytania o Boga nie przestają być istotne. Przekonuje mnie koncepcja public theology (teologii publicznej) ks. Tomasza Halika, według którego „dla teologii publicznej przestrzeń publiczna jest zarówno przedmiotem badań, jak i adresatem wypowiedzi”. A teologowie uprawiający w taki sposób tę naukę spełniają prorocką funkcję teologii: „Starają się mówić kompetentnie, zrozumiale i wiarygodnie na temat wydarzeń z życia publicznego, społecznego i kulturalnego. Zainspirowani przez biblijnych proroków, w przemianach świata dostrzegają boskie samoobjawienie się w historii”. Tylko że do tego trzeba mieć dość szerokie kompetencje, a my idziemy wciąż raczej w wąskie specjalizacje: tu dogmatyk, tam moralista, a gdzie indziej biblista. Trzeba wrócić do ujęć bardziej całościowych.

Gdy przed laty jeden z internautów napisał: „Władca Pierścieni jest dziełem fundamentalnie religijnym i chrześcijańskim”, w sieci zawrzało. Posypały się złośliwe komentarze. Po kilkudziesięciu takich perełkach autor słów, które doprowadziły do tej jatki, dopisał: „»Władca Pierścieni jest fundamentalnie religijnym i chrześcijańskim dziełem, początkowo niezauważalnie, ale z pełną świadomością przy powtórnym spojrzeniu« – te słowa napisał sam Tolkien w liście do przyjaciela”. Czy niebawem słowo „katolicki” będzie zamykało możliwość zdroworozsądkowej dyskusji?

Nie, nie przypuszczam, by stało się straszakiem w rozmowie intelektualnej. Mam za sobą wiele rozmów z niewierzącymi naukowcami. Mam wśród nich przyjaciół. Prowadzimy wspólne badania. Oczywiście jest to możliwe tylko przy określonym reżimie intelektualnym i kulturze naukowej. Nie negujemy wzajemnych założeń, stanowisk czy osobistych poglądów. Konfrontujemy je w dobrym tego słowa znaczeniu.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.