Pomoc w żałobie. Jak sobie radzić po utracie bliskiej osoby?

Magdalena Dobrzyniak

|

GN 43/2023

publikacja 26.10.2023 00:00

Żałoba spada na człowieka nagle, ale towarzyszy mu zwykle przez wiele lat. Jak sobie radzić, gdy cierpienie i tęsknota stają się tak dotkliwe, że trudno je unieść w pojedynkę?

Pomoc w żałobie. Jak sobie radzić po utracie bliskiej osoby? istockphoto

To się wydarzyło w samym środku lockdownu. Basia Pawluk, absolwentka geografii, była na stypendium językowym w Budapeszcie, gdy spadł na nią cios – śmierć ukochanego ojca. Czuła się sama, niezrozumiana, obolała w żałobie. Zakazy spotkań, studia online, zamknięte granice – była uwięziona w obcym kraju. – Nie chciało mi się żyć. Pamiętam, w wyszukiwarce YouTube wpisałam hasło „żałoba” i w ten sposób trafiłam na rozmowę z terapeutką Fundacji Nagle Sami. Po raz pierwszy poczułam, że ktoś może mnie zrozumieć, że nie usłyszę od tej osoby haseł typu: „wszystko będzie dobrze”, „ogarnij się” – wspomina dzisiaj.

Wybrzeże śmierci

To był początek walki o siebie. W zmaganiach z żałobą i depresją towarzyszy dziś Basi psychoterapeutka Monika. Nie jest to łatwa droga. Basia kilka razy trafiła do kliniki psychiatrycznej, zaliczała kryzysy, miała myśli samobójcze. Kilka razy straciła pracę, gdy depresja odbierała jej siły do życia. Wie jednak, że nie jest sama. Dzięki wsparciu odzyskała nadzieję.

Niedawno zakończyła podróż po życie. Wraz z przyjaciółką przemierzyła rowerem Camino de Santiago, a właściwie pojechała jeszcze dalej, na Przylądek Śmierci – Finisterre, uważany niegdyś za koniec świata. – Kiedy umiera nam bliska osoba, często i dla nas kończy się świat. W totalnej ciemności i samotności błądzimy po „wybrzeżu śmierci” – opisuje. W drodze czuła opiekę taty. Wiedziała, że jest z nią, gdy w obcym kraju dopadł ją kryzys, a na jej drodze stanęła polskojęzyczna psycholog. Albo wtedy, gdy uległa wypadkowi i wyszła z niego bez szwanku.

Czy ten „koniec świata” stał się dla niej początkiem czegoś nowego? Nie było spektakularnych zmian, ale Basia dziś czuje, jak odzyskuje smak życia. Cieszą ją zwyczajne rzeczy, codzienność przybrała jaśniejsze barwy.

Jechała nie tylko dla siebie. Po drodze zbierała pieniądze na telefon wsparcia 800 108 108, który uratował jej życie. W ten sposób chce spłacić dług wdzięczności i wyciągnąć pomocną rękę do ludzi w podobnej sytuacji.

Fundację Nagle Sami dla osób po stracie założyła Olga Puncewicz po śmierci swojego męża himalaisty. Piotr Morawski zginął w 2009 r. podczas wyprawy na Manaslu. Miał 32 lata. Olga została z dwoma synami. Ze stratą musiała radzić sobie sama. Historię swojej miłości opisała w książce „Od początku do końca”. W 2011 r. powstała fundacja. Tutaj można znaleźć pomoc terapeutów, grupy wsparcia, źródła wiedzy. Prowadzi także telefon, który może ocalić życie.

Twarze żałoby

Dzwoni wdowa, która wciąż tęskni za swoim mężem, ale nie ma z kim o tym porozmawiać. Dzieci są daleko, sąsiedzi obcy, a nieliczni przyjaciele powtarzają tylko: „Minęło już tyle lat, a ty wciąż rozpamiętujesz. Weź się w garść, żyj dalej!”. Albo chłopiec, któremu umarł ukochany psiak. Dzwonią nauczyciele, którzy nie radzą sobie z samobójstwem ucznia i nie wiedzą, jak o tym rozmawiać z jego kolegami z klasy. I cierpiąca na nowotwór kobieta, która wie, że umiera, ale nie umie zacząć rozmowy z najbliższymi, bo widzi, jak płaczą ukradkiem, przygotowując się na ostateczne pożegnanie. Albo najciszej przeżywająca swój żal matka, która w wyniku poronienia straciła długo wyczekiwane dziecko.

Żałoba ma wiele twarzy. Tyle, ilu ludzi żyje na świecie. Tyle, ile łez wypłakują w ukryciu, ile milczenia i bólu wypełnia ich nagle pusta codzienność. – Strata to nie tylko definitywne rozstania związane ze śmiercią bliskiej osoby. Żałoby doświadczają ludzie po rozwodach, po rozstaniach z przyjaciółmi czy też tacy, którzy w wyniku nieuleczalnej choroby żegnają się z własnym życiem i opłakują perspektywę jego utraty – wylicza Weronika Rzepecka, koordynatorka Telefonu Wsparcia 800 108 108, prowadzonego przez Fundację Nagle Sami. Ci, którzy podnoszą słuchawkę, by porozmawiać z osieroconymi, nie generalizują, nie wartościują strat, nie oceniają uczuć, bo dla każdego żałoba wiąże się z różnymi emocjami i sposobami radzenia sobie z nimi. – Osoby po stracie od ludzi ze swojego otoczenia mogą słyszeć: „Daj spokój, minęły już dwa lata, a ty ciągle to przeżywasz, stań wreszcie na nogi”. Od nas nikt tego się nie usłyszy. Takim komunikatom zapewne towarzyszy dobra intencja, ale one nie są wspierające – wyjaśnia W. Rzepecka. Najważniejsze są obecność, umiejętność wysłuchania, wsparcie, a kiedy trzeba, kiedy mrok ogarniający duszę wciąż gęstnieje i nie widać w nim promienia nadziei – skierowanie w stronę specjalistycznej pomocy psychoterapeuty. Nikt nie jest odesłany bez wsparcia i krzepiącego słowa: „Jestem”.

Kojącaobecność

Ile razy od początku roku zadzwonił fundacyjny telefon? – W tym roku tylko do października odnotowaliśmy 1600 rozmów. To tyle, ile w całym ubiegłym roku – szacuje koordynatorka. Statystyki rosną. Jak zauważa, ludzie potrzebują rozmowy z kimś obcym i anonimowym, kto nie będzie oceniał i da tyle czasu, ile trzeba, by się wygadać. – Temat straty stał się powszechny w czasie pandemii i jego obecność w naszym codziennym życiu jest coraz bardziej znacząca – uważa. Rodziny żyją w różnych miejscach Polski, a nawet świata, często dzieci są daleko od domu rodziców. Gdy umrze jedno z nich, drugie doświadcza dotkliwej samotności. A tę może ukoić rozmowa. – Od tego jesteśmy – podkreśla koordynatorka zespołu wolontariuszy i specjalistów od żałoby.

Strata wiąże się z bardzo bolesnymi przeżyciami. – Szukanie pomocy w takiej sytuacji nie jest objawem słabości, ale siły i dojrzałości. Coraz więcej osób ma świadomość, że o taką pomoc mogą prosić; wiedzą, że nie zostaną sami ze swoją tęsknotą, cierpieniem i pustką – dodaje Weronika Rzepecka. Niezależnie od tego, jakiej straty doświadczamy, ile czasu minęło od chwili, gdy do niej doszło, każdy z nas ma prawo sięgnąć po pomoc i porozmawiać o swoich emocjach.

Statystycznie najczęściej dzwonią dorośli, właściwie starsi – osoby 60+, co jest związane z naturalnym rytmem przemijania. W większości o pomoc zwracają się kobiety. Cieszy więc, kiedy również mężczyźni odnajdują w sobie odwagę, by przyznać, że jest im trudno.

Zamysł był taki, że telefon pomaga doraźnie, wtedy, kiedy ktoś potrzebuje rozmowy i kontaktu z innym człowiekiem. Zdarza się jednak i tak, że ludzie dzwonią częściej, choć na każdym dyżurze są inne osoby i szansa, że spotka się tego samego konsultanta, jest znikoma. – Jeśli ktoś potrzebuje stałej pomocy, zachęcamy do skorzystania z regularnej psychoterapii – podkreśla W. Rzepecka. Fundacja dysponuje gronem kilkunastu terapeutów. Wszystkie te osoby są doświadczone w pomaganiu ludziom w żałobie.

Specjaliści od straty

Na 800 108 108 trafiają także osoby przeżywające dotkliwy kryzys psychiczny, zmagające się z myślami samobójczymi. Wtedy konsultanci podejmują interwencje kryzysowe, by uratować czyjeś życie. Czy są do tego przygotowani? – To nie są przypadkowe osoby. Mają doświadczenie psychologiczne, u nas są rekrutowani na roczny staż. Zanim odbiorą pierwszy telefon, są szkoleni, jak udzielać pomocy w żałobie, jak wspierać przez telefon. Mają szkolenie z interwencji kryzysowej i fakultatywne szkolenia dotyczące np. przeżywania żałoby przez dzieci i młodzież czy strat okołoporodowych. To są ludzie, którzy podczas tego wolontariatu wciąż się szkolą, są też pod stałą superwizją, mają spotkania, na których omawiają swoją pracę, oczywiście nie ujawniając żadnych danych rozmówców. Przywiązujemy wielką wagę do wspierania zespołu – tłumaczy kierująca inicjatywą kobieta.

Kiedy należy sięgnąć po telefon? – Kilka godzin temu ktoś się dowiedział o wypadku samochodowym i dzwoni. Ale ktoś inny stracił męża czy żonę 10 lat temu i nadal jest mu trudno sobie z tym poradzić. Każda żałoba jest inna – przypomina z naciskiem W. Rzepecka. Często chodzi po prostu o to, by się wygadać. Nie wszyscy oczekują rady czy konkretnych rozwiązań. Po telefon należy więc sięgać wtedy, gdy poczujemy potrzebę i gotowość.

Mottem zespołu służącego telefonicznym wsparciem ludzi przeżywających żałobę są słowa: „By móc żyć dalej”. Rzecz bowiem nie tylko w tym, by spojrzeć w oczy stracie, ale by nauczyć się żyć w nowej codzienności. – Dla wielu ludzi jesteśmy źródłem nadziei, że nie muszą radzić sobie w pojedynkę, bo obok nich są osoby gotowe, by pomóc – podsumowuje Weronika Rzepecka.

Linia 800 108 108 Fundacji Nagle Sami adresowana jest do wszystkich osób w żałobie, które potrzebują pomocy. Telefon jest czynny od poniedziałku do piątku, w godz. 14–20. Dodatkowy dyżur w godz. 14–17 w każdy czwartek dotyczy wspierania dzieci w sytuacji żałoby. A tego samego dnia w godz. 17–20 dyżuruje przy nim wolontariuszka znająca język ukraiński. Telefon jest bezpłatny, a rozmowy nie są nagrywane.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.