Czy Polska (po)kocha dzieci?

Katarzyna Pikosz, dziennikarka medyczna

|

GN 18/2011

publikacja 08.05.2011 20:20

Tylko 3 proc. dzieci w Polsce jest w pełni zdrowych! Nie ma co ukrywać, że polski system opieki nad młodym pokoleniem mocno kuleje.

Coraz więcej dzieci ma wady wzroku Coraz więcej dzieci ma wady wzroku
fot. H. Przondziono

Brak profilaktyki, badań diagnostycznych, opieki pielęgniarskiej i lekarskiej w szkołach, katastrofalna opieka stomatologiczna, „epidemia” otyłości – pediatrzy od lat biją na alarm, że stan zdrowia dzieci i młodzieży pozostawia wiele do życzenia. Decydentom nie spędza jednak snu z powiek to, że nowe pokolenie, gdy dorośnie, będzie chorować częściej i poważniej niż obecni 40-latkowie. Pytanie, kto w przyszłości zapłaci za brak właściwej opieki pediatrycznej dziś?

Popatrz w oczy, uszy, zęby
Kilka lat temu we Wrocławiu przebadano ok. 30 tysięcy dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym. Okazało się, że tylko 3 proc. z nich nie ma odchyleń od normy! 97 proc. miało jakiś problem wymagający leczenia lub konsultacji u specjalisty. Najczęściej były to niewykryte wady postawy, alergia, próchnica, wady wzroku. Niedawno opublikowano badania przeprowadzone w Podlaskiem w ramach projektu wczesnego wykrywania wad wzroku u dzieci w wieku od 6. miesiąca do 7. roku życia. U co czwartego dziecka stwierdzono wady wzroku. To znacznie więcej, niż spodziewali się lekarze. – Tak duża ilość wad wzroku jest efektem tego, że dzieci w coraz młodszym wieku mają obciążone oczy, np. od patrzenia w monitor komputera – mówi kierująca badaniami prof. Alina Bakunowicz-Łazarczyk, szefowa Kliniki Okulistyki Dziecięcej w Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku. Zdaniem pani profesor, najważniejsze jest wczesne leczenie wad wzroku. Ta grupa dzieci miała szczęście – była objęta badaniami (dofinansowanymi zresztą z funduszy europejskich). Kto będzie leczyć dzieci, które nawet nie mają szans zostać przebadane okulistycznie, a takich jest większość?

Alarmują też audiolodzy: coraz więcej dzieci ma wady słuchu (to głównie efekt głośnego słuchania muzyki z odtwarzaczy oraz hałasu w szkole). Z badań przeprowadzonych w pierwszym półroczu 2010 r. przez Instytut Fizjologii i Patologii Słuchu wynika, że 15 proc. dzieci w wieku 7–12 lat ma zaburzenia słuchu typu przewodzeniowego lub odbiorczego, a aż 30 proc. skarży się na okresowe lub stałe szumy uszne. Prawie 60 proc. rodziców dzieci, które mają zaburzenia słuchu, nie zauważyło wcześniej żadnego problemu. A nieleczone wady słuchu (podobnie jak wzroku) wpływają na rozwój mowy i efektywność nauki w szkole. Stan zdrowia polskich dzieci najlepiej obrazuje jednak stan stomatologii. Podczas corocznych konferencji pediatrycznych, odbywających się pod hasłem „Czy Polska kocha dzieci?”, stomatolodzy opowiadają, jak to do Polski przyjeżdżają lekarze i studenci ze Skandynawii, by oglądać takie postaci próchnicy zębów, jakich w ich krajach nikt nie widział już od wielu lat! Pod względem próchnicy jesteśmy w czołówce Europy. W Polsce próchnicę ma 50 proc. trzylatków, 85 proc. sześciolatków i 96 proc. osiemnastolatków. Mimo dramatycznych apeli, opieka stomatologiczna nie poprawia się. Stomatologa nie ma ani w żłobku, ani w przedszkolu, ani w szkole. A przecież stan zębów ma ogromny wpływ nie tylko na wygląd, ale przede wszystkim na zdrowie, bo bakterie obecne w jamie ustnej krążą po organizmie. Tymczasem dostępność do świadczeń w sprywatyzowanej stomatologii ma jedynie 28 proc. dzieci i młodzieży – szacują specjaliści z Polskiego Towarzystwa Stomatologicznego. Specjaliści alarmują, decydenci milczą.

Zapomniana profilaktyka
Gdy wrocławskie dzieci pytano, kiedy ostatnio były u lekarza (z wizytą profilaktyczną), większość... w ogóle takiego faktu nie pamiętała! Stosunkowo nieźle wygląda u nas bowiem tylko opieka nad niemowlętami. Przy okazji wizyt związanych z obowiązkowymi szczepieniami w pierwszym półroczu życia dziecko musi być u lekarza co ok. 6 tygodni. Potem jednak obowiązkowe szczepienia stają się coraz rzadsze, a niewielu lekarzy zaleca, by również w drugim półroczu życia przychodzić co miesiąc na wizytę profilaktyczną. A jest to ważne, ponieważ wszelkie wady czy opóźnienia rozwojowe wcześnie rozpoznane znacznie łatwiej leczyć. Przed rozpoczęciem nauki w szkole dziecko ma jeszcze obowiązkowe wizyty w ramach tzw. bilansów 2-, 4-, i 6-latka. Około 30 proc. rodziców wcale się jednak na bilanse nie zgłasza. Jeszcze gorzej wygląda to u dzieci szkolnych. Badania bilansowe często sprowadzają się zresztą do zważenia, zmierzenia dziecka i sprawdzenia wzroku (na tablicach). Nie ma to nic wspólnego z pełnym badaniem lekarskim. Efekty?

– Cukrzycę rozpoznaje się u nas, jak dziecko już padnie na ławkę. Także wady serca rozpoznajemy późno, podobnie jak nowotwory – mówi prof. Alicja Chybicka, przewodnicząca Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego. – Dziecko powinno być co roku badane przez lekarza w ramach wizyty profilaktycznej. Nikogo nie dziwi, że co roku robi się przegląd samochodu. A dziecko jest przecież ważniejsze od auta! W czasie wizyty lekarz powinien nie tylko obejrzeć gardło, ale też sprawdzić, czy dziecko nie ma płaskostopia, wady postawy, zbadać brzuch, miejsca intymne. Pediatrzy mocno krytykują też obowiązujący w Polsce kalendarz szczepień. Wiele szczepionek, które nawet na Węgrzech, w Czechach czy na Słowacji są obowiązkowe, u nas są tylko zalecane (to znaczy: płatne dla rodziców). Koszt zaszczepienia dodatkowymi preparatami, jak również nowocześniejszymi, złożonymi z kilku składników, przekracza możliwości finansowe większości rodziców. – Kalendarz szczepień jest u nas dużo gorszy niż w wielu krajach Ameryki Południowej czy Afryki – ocenia jednoznacznie prof. dr hab. Leszek Szenborn, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Wakcynologii. A prof. Chybicka dodaje, że na wielu sympozjach zagranicznych wstydzi się pokazywać polski kalendarz.

Choroby cywilizacji
Od kilku lat zaznacza się bardzo niebezpieczny nowy trend: coraz więcej dzieci zapada na choroby cywilizacyjne, przede wszystkim alergię i astmę. – Przebadane przez nas polskie czternastolatki rzadziej miały astmę niż ich rówieśnicy na Zachodzie. Jednak gdy zbadaliśmy sześciolatki, okazało się, że mają one częściej alergię i astmę niż ich koledzy z krajów zachodnich. Jest to spowodowane zmianą stylu życia – mówi prof. Bolesław Samoliński, prezydent elekt Polskiego Towarzystwa Alergologicznego. – Z naszych badań wynika też, że ponad 70 proc. dzieci w pierwszym roku życia dostaje antybiotyk, bardzo często nawet kilka. Często niepotrzebnie, gdyż przyczyną problemów jest alergia.

Źle leczona alergia prowadzi do astmy. – Jeśli nie poprawimy opieki nad dziećmi, efekty będzie widać za 30–40 lat. To pokolenie będzie znacznie częściej i poważniej chorować niż pokolenie ich rodziców – ostrzega prof. Samoliński. W ostatnich latach dzieci i młodzież coraz częściej zapadają też na choroby uważane jeszcze niedawno za problemy dorosłych: cukrzycę typu 2, otyłość, nadciśnienie, choroby serca. Badania przeprowadzone kilka lat temu wśród piętnastolatków w Sopocie wykazały, że 30 proc. młodych ludzi miało podwyższony poziom cholesterolu, 12 proc. podwyższone ciśnienie, u 20 proc. stwierdzono otyłość. Powód? Brak ruchu i zła dieta (fast foody, słodycze i kolorowe napoje).

Jaskółki wiosny nie czynią
Są też plusy w pediatrii: w ostatnich latach drgnęło w leczeniu chorób rzadkich, w Ministerstwie Zdrowia utworzono Departament Matki i Dziecka, obniżyła się umieralność niemowląt, jest postęp w metodach diagnostyki i terapii. – Kiedyś dzieci miały więcej niż obecnie powikłań wynikających np. z cukrzycy, częściej umierały z powodu nowotworów. Postęp zawdzięczamy medycynie i lepszej diagnostyce chorób wieku dziecięcego – dodaje prof. Chybicka. Wciąż jednak brakuje inwestowania w profilaktykę: badania okresowe, powrót gabinetów lekarskich do szkół, opiekę stomatologiczną. W czerwcu w Szczecinie odbędzie się kolejny zjazd polskich pediatrów. Wielu z nich jest mocno zaangażowanych w walkę o poprawę opieki nad dziećmi. Obecny stan tej opieki opisują sami lekarze, zachęcając do przyjazdu do Szczecina: „W porównaniu z wieloma krajami UE populacja dzieci poniżej 15. roku życia ma o 40 proc. większe ryzyko zgonu niż ich rówieśnicy z państw unijnych. W naszym kraju od wielu lat nie prowadzi się w pełnym zakresie wczesnej diagnostyki i badań profilaktycznych w kierunku wielu chorób, co pomogłoby zapobiec licznym, nieodwracalnym następstwom”. Czy Polska kocha dzieci? I kiedy je pokocha?

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.