Tylko 3 proc. dzieci w Polsce jest w pełni zdrowych! Nie ma co ukrywać, że polski system opieki nad młodym pokoleniem mocno kuleje.
Coraz więcej dzieci ma wady wzroku
fot. H. Przondziono
Brak profilaktyki, badań diagnostycznych, opieki pielęgniarskiej i lekarskiej w szkołach, katastrofalna opieka stomatologiczna, „epidemia” otyłości – pediatrzy od lat biją na alarm, że stan zdrowia dzieci i młodzieży pozostawia wiele do życzenia. Decydentom nie spędza jednak snu z powiek to, że nowe pokolenie, gdy dorośnie, będzie chorować częściej i poważniej niż obecni 40-latkowie. Pytanie, kto w przyszłości zapłaci za brak właściwej opieki pediatrycznej dziś?
Popatrz w oczy, uszy, zęby
Kilka lat temu we Wrocławiu przebadano ok. 30 tysięcy dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym. Okazało się, że tylko 3 proc. z nich nie ma odchyleń od normy! 97 proc. miało jakiś problem wymagający leczenia lub konsultacji u specjalisty. Najczęściej były to niewykryte wady postawy, alergia, próchnica, wady wzroku. Niedawno opublikowano badania przeprowadzone w Podlaskiem w ramach projektu wczesnego wykrywania wad wzroku u dzieci w wieku od 6. miesiąca do 7. roku życia. U co czwartego dziecka stwierdzono wady wzroku. To znacznie więcej, niż spodziewali się lekarze. – Tak duża ilość wad wzroku jest efektem tego, że dzieci w coraz młodszym wieku mają obciążone oczy, np. od patrzenia w monitor komputera – mówi kierująca badaniami prof. Alina Bakunowicz-Łazarczyk, szefowa Kliniki Okulistyki Dziecięcej w Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku. Zdaniem pani profesor, najważniejsze jest wczesne leczenie wad wzroku. Ta grupa dzieci miała szczęście – była objęta badaniami (dofinansowanymi zresztą z funduszy europejskich). Kto będzie leczyć dzieci, które nawet nie mają szans zostać przebadane okulistycznie, a takich jest większość?
Alarmują też audiolodzy: coraz więcej dzieci ma wady słuchu (to głównie efekt głośnego słuchania muzyki z odtwarzaczy oraz hałasu w szkole). Z badań przeprowadzonych w pierwszym półroczu 2010 r. przez Instytut Fizjologii i Patologii Słuchu wynika, że 15 proc. dzieci w wieku 7–12 lat ma zaburzenia słuchu typu przewodzeniowego lub odbiorczego, a aż 30 proc. skarży się na okresowe lub stałe szumy uszne. Prawie 60 proc. rodziców dzieci, które mają zaburzenia słuchu, nie zauważyło wcześniej żadnego problemu. A nieleczone wady słuchu (podobnie jak wzroku) wpływają na rozwój mowy i efektywność nauki w szkole. Stan zdrowia polskich dzieci najlepiej obrazuje jednak stan stomatologii. Podczas corocznych konferencji pediatrycznych, odbywających się pod hasłem „Czy Polska kocha dzieci?”, stomatolodzy opowiadają, jak to do Polski przyjeżdżają lekarze i studenci ze Skandynawii, by oglądać takie postaci próchnicy zębów, jakich w ich krajach nikt nie widział już od wielu lat! Pod względem próchnicy jesteśmy w czołówce Europy. W Polsce próchnicę ma 50 proc. trzylatków, 85 proc. sześciolatków i 96 proc. osiemnastolatków. Mimo dramatycznych apeli, opieka stomatologiczna nie poprawia się. Stomatologa nie ma ani w żłobku, ani w przedszkolu, ani w szkole. A przecież stan zębów ma ogromny wpływ nie tylko na wygląd, ale przede wszystkim na zdrowie, bo bakterie obecne w jamie ustnej krążą po organizmie. Tymczasem dostępność do świadczeń w sprywatyzowanej stomatologii ma jedynie 28 proc. dzieci i młodzieży – szacują specjaliści z Polskiego Towarzystwa Stomatologicznego. Specjaliści alarmują, decydenci milczą.
Zapomniana profilaktyka
Gdy wrocławskie dzieci pytano, kiedy ostatnio były u lekarza (z wizytą profilaktyczną), większość... w ogóle takiego faktu nie pamiętała! Stosunkowo nieźle wygląda u nas bowiem tylko opieka nad niemowlętami. Przy okazji wizyt związanych z obowiązkowymi szczepieniami w pierwszym półroczu życia dziecko musi być u lekarza co ok. 6 tygodni. Potem jednak obowiązkowe szczepienia stają się coraz rzadsze, a niewielu lekarzy zaleca, by również w drugim półroczu życia przychodzić co miesiąc na wizytę profilaktyczną. A jest to ważne, ponieważ wszelkie wady czy opóźnienia rozwojowe wcześnie rozpoznane znacznie łatwiej leczyć. Przed rozpoczęciem nauki w szkole dziecko ma jeszcze obowiązkowe wizyty w ramach tzw. bilansów 2-, 4-, i 6-latka. Około 30 proc. rodziców wcale się jednak na bilanse nie zgłasza. Jeszcze gorzej wygląda to u dzieci szkolnych. Badania bilansowe często sprowadzają się zresztą do zważenia, zmierzenia dziecka i sprawdzenia wzroku (na tablicach). Nie ma to nic wspólnego z pełnym badaniem lekarskim. Efekty?
– Cukrzycę rozpoznaje się u nas, jak dziecko już padnie na ławkę. Także wady serca rozpoznajemy późno, podobnie jak nowotwory – mówi prof. Alicja Chybicka, przewodnicząca Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego. – Dziecko powinno być co roku badane przez lekarza w ramach wizyty profilaktycznej. Nikogo nie dziwi, że co roku robi się przegląd samochodu. A dziecko jest przecież ważniejsze od auta! W czasie wizyty lekarz powinien nie tylko obejrzeć gardło, ale też sprawdzić, czy dziecko nie ma płaskostopia, wady postawy, zbadać brzuch, miejsca intymne. Pediatrzy mocno krytykują też obowiązujący w Polsce kalendarz szczepień. Wiele szczepionek, które nawet na Węgrzech, w Czechach czy na Słowacji są obowiązkowe, u nas są tylko zalecane (to znaczy: płatne dla rodziców). Koszt zaszczepienia dodatkowymi preparatami, jak również nowocześniejszymi, złożonymi z kilku składników, przekracza możliwości finansowe większości rodziców. – Kalendarz szczepień jest u nas dużo gorszy niż w wielu krajach Ameryki Południowej czy Afryki – ocenia jednoznacznie prof. dr hab. Leszek Szenborn, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Wakcynologii. A prof. Chybicka dodaje, że na wielu sympozjach zagranicznych wstydzi się pokazywać polski kalendarz.
Choroby cywilizacji
Od kilku lat zaznacza się bardzo niebezpieczny nowy trend: coraz więcej dzieci zapada na choroby cywilizacyjne, przede wszystkim alergię i astmę. – Przebadane przez nas polskie czternastolatki rzadziej miały astmę niż ich rówieśnicy na Zachodzie. Jednak gdy zbadaliśmy sześciolatki, okazało się, że mają one częściej alergię i astmę niż ich koledzy z krajów zachodnich. Jest to spowodowane zmianą stylu życia – mówi prof. Bolesław Samoliński, prezydent elekt Polskiego Towarzystwa Alergologicznego. – Z naszych badań wynika też, że ponad 70 proc. dzieci w pierwszym roku życia dostaje antybiotyk, bardzo często nawet kilka. Często niepotrzebnie, gdyż przyczyną problemów jest alergia.
Źle leczona alergia prowadzi do astmy. – Jeśli nie poprawimy opieki nad dziećmi, efekty będzie widać za 30–40 lat. To pokolenie będzie znacznie częściej i poważniej chorować niż pokolenie ich rodziców – ostrzega prof. Samoliński. W ostatnich latach dzieci i młodzież coraz częściej zapadają też na choroby uważane jeszcze niedawno za problemy dorosłych: cukrzycę typu 2, otyłość, nadciśnienie, choroby serca. Badania przeprowadzone kilka lat temu wśród piętnastolatków w Sopocie wykazały, że 30 proc. młodych ludzi miało podwyższony poziom cholesterolu, 12 proc. podwyższone ciśnienie, u 20 proc. stwierdzono otyłość. Powód? Brak ruchu i zła dieta (fast foody, słodycze i kolorowe napoje).
Jaskółki wiosny nie czynią
Są też plusy w pediatrii: w ostatnich latach drgnęło w leczeniu chorób rzadkich, w Ministerstwie Zdrowia utworzono Departament Matki i Dziecka, obniżyła się umieralność niemowląt, jest postęp w metodach diagnostyki i terapii. – Kiedyś dzieci miały więcej niż obecnie powikłań wynikających np. z cukrzycy, częściej umierały z powodu nowotworów. Postęp zawdzięczamy medycynie i lepszej diagnostyce chorób wieku dziecięcego – dodaje prof. Chybicka. Wciąż jednak brakuje inwestowania w profilaktykę: badania okresowe, powrót gabinetów lekarskich do szkół, opiekę stomatologiczną. W czerwcu w Szczecinie odbędzie się kolejny zjazd polskich pediatrów. Wielu z nich jest mocno zaangażowanych w walkę o poprawę opieki nad dziećmi. Obecny stan tej opieki opisują sami lekarze, zachęcając do przyjazdu do Szczecina: „W porównaniu z wieloma krajami UE populacja dzieci poniżej 15. roku życia ma o 40 proc. większe ryzyko zgonu niż ich rówieśnicy z państw unijnych. W naszym kraju od wielu lat nie prowadzi się w pełnym zakresie wczesnej diagnostyki i badań profilaktycznych w kierunku wielu chorób, co pomogłoby zapobiec licznym, nieodwracalnym następstwom”. Czy Polska kocha dzieci? I kiedy je pokocha?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.