Trzeci zryw

GN 17/2011

publikacja 05.05.2011 16:06

Powstańcy walczyli o przyłączenie Górnego Śląska do Polski, a nie o autonomiczne śląskie państewko.

Zdjęcie pamiątkowe oddziału walczącego w iii powstaniu Zdjęcie pamiątkowe oddziału walczącego w iii powstaniu
fot. EAST NEWS/ZBIORY MUZEUM NIEPODLEGLOSCI

W kontekście obecnych sporów o śląską tożsamość, w ramach których dokonuje się także reinterpretacji regionalnej historii, warto przypomnieć, o co walczyli powstańcy w 1921 r. W tym kontekście prezentowana jest opowieść o tym, jakoby powstania śląskie nie były starciem polsko-niemieckim, ale elementem regionalnej wojny domowej. Nie jest to prawda. III powstanie śląskie miało rozstrzygnąć, jaki kształt będzie miała zachodnia granica państwa polskiego.

Dylematy Korfantego
Wojciech Korfanty uważał, że walka zbrojna o Górny Śląsk jest ostatecznością. Dając przyzwolenie na rozpoczęcie działań bojowych, chciał jedynie wywrzeć nacisk na aliantów, aby decyzje o podziale Górnego Śląska były dla strony polskiej korzystne. Tymczasem od marca 1921 r., po plebiscycie, nadchodziły z Opola, gdzie funkcjonowała Międzysojusznicza Komisja, która miała przygotować propozycję podziału spornego terytorium, złe informacje. Pod koniec kwietnia wiele wskazywało, że Polska otrzyma jedynie rolnicze powiaty pszczyński i rybnicki. W takiej sytuacji Korfanty, po konsultacji z przedstawicielami polskich organizacji na tym terenie, podjął decyzję, aby 1 maja ogłosić strajk generalny, który w nocy z 2 na 3 maja miał się rozwinąć w działania zbrojne. 40 tys. ochotników

Do powstania w liczbie blisko 40 tys. poszli przede wszystkim miejscowi, Ślązacy. Była to plebejska, ochotnicza armia, przygotowana w konspiracyjnych warunkach przez Polską Organizację Wojskową (POW) Górnego Śląska. Była organizowana i dowodzona także przez miejscowych, jak Karol Grzesik z Brzeźnicy, dowódca najważniejszej grupy bojowej „Wschód”, Jan Ludyga Laskowski z Rozbarku, zastępca wodza naczelnego, czy Robert Oszek z Zaborza, twórca zmotoryzowanego oddziału szturmowego złożonego ze Ślązaków, którzy w przeszłości służyli w niemieckiej marynarce. Państwo polskie zaopatrzyło powstańców w broń, amunicję, środki łączności i transportu.

W walkach uczestniczyła także grupa oficerów oddelegowanych z Wojska Polskiego, którzy mieli pomagać w pracach sztabowych oraz w działaniach specjalnych. Ich dziełem było m.in. wysadzenie 7 mostów na Odrze, co przerwało komunikację między terenami ogarniętymi walkami a niemieckim zapleczem. Przeciwnikiem powstańców w pierwszej fazie działań była niemiecka samoobrona – Selbschutz, tworzona od wielu miesięcy na bazie formacji policyjnych, rezerwistów oraz aktywistów organizacji politycznych i społecznych. Siły Selbschutzu, rozbite w pierwszych dniach powstania, schroniły się w miastach, które przez powstańców nie były zdobywane, gdyż stacjonowały tam garnizony alianckich wojsk. 10 maja, gdy front stanął nad Odrą, Korfanty uznał, że polityczne cele powstania zostały osiągnięte i nakazał wstrzymanie działań bojowych.

Decydujące starcie
Przerwa nie przyniosła jednak rozstrzygnięć dyplomatycznych, na co liczył Korfanty, za to wykorzystali ją Niemcy. Przerzucili na Górny Śląsk regularne jednostki wojskowe oraz korpusy ochotnicze. Całością ich sił dowodził doświadczony żołnierz frontowy gen. Karl Hoefner, pochodzący z Pszczyny, i dobrze znający miejscowe realia. Niemiecki sztab zaplanował śmiały manewr, który jednym uderzeniem miał zniszczyć front powstańczy. Najlepsze jednostki zostały skoncentrowane wokół masywu Góry Świętej Anny, który miał nie tylko strategiczne znaczenie, ale był jednym z symboli duchowej tożsamości Górnego Śląska. Bitwa o Górę Świętej Anny (w języku niemieckim Annaberg) rozpoczęła się 21 maja i z przerwami trwała do pierwszych dni czerwca.

Główną siłą uderzeniową były jednostki z Bawarii, odznaczające się zarówno odwagą, jak i okrucieństwem wobec pokonanych. Siły powstańcze były wyraźnie słabsze, a ich dowództwo nie doceniło w porę zagrożenia na tym froncie. Po zaciekłych walkach w czerwcu 1921 r. siły powstańcze zostały z rejonu Góry św. Anny wyparte, jednak front nie został przerwany. Niemcy osiągnęli sukces taktyczny, ale nie decydujące zwycięstwo. Pod wpływem międzynarodowych nacisków pod koniec czerwca nastąpił rozejm, a na początku lipca powstańcy oraz siły niemieckie opuściły teren plebiscytowy. Ostateczne rozstrzygnięcia mieli podjąć dyplomaci. 20 października 1921 r. Rada Ambasadorów wyznaczyła granicę polsko-niemiecką na Górnym Śląsku. Polska otrzymała 29 proc. spornego terytorium, zamieszkałego przez 46 proc. mieszkańców, gdzie znajdowała się znaczna część górnośląskiego przemysłu. O takim rozstrzygnięciu zadecydowały przed wszystkim walka i determinacja powstańców oraz mądre przywództwo Wojciecha Korfantego.

Zmiażdżone pokolenie
Powstańcy śląscy byli najbardziej aktywną częścią społeczeństwa na Górnym Śląsku w okresie międzywojennym. Zajmowali ważne stanowiska w administracji państwowej, życiu publicznym i gospodarczym. Wielu jednak powstańców, zwłaszcza w okresie wielkiego kryzysu gospodarczego, pozostawało bez pracy, co rodziło niezadowolenie i frustrację. Nie udało się w ich szeregach zachować jedności. Po zamachu majowym w 1926 r. część byłych powstańców pozostała wierna Korfantemu, inni wspierali wojewodę Michała Grażyńskiego, przedstawiciela sanacji na Śląsku, także uczestnika III powstania śląskiego. Doszło do tego, że w latach 30. XX wieku walka sanacji z Korfantym była bardziej zaciekła aniżeli spory z Niemcami. Byłych powstańców połączyła znów walka w samoobronie Górnego Śląska we wrześniu 1939 r. Miejscowi Niemcy mieli znakomite rozeznanie w tych środowiskach, dlatego specjalne grupy likwidacyjne wkraczały tutaj z listami polskich aktywistów, na których byli powstańcy zajmowali poczesne miejsce. Wielu z nich rozstrzelano w masowych egzekucjach jeszcze we wrześniu 1939 r. Inni ginęli w więzieniach oraz obozach koncentracyjnych. Ci, którzy ewakuowali się na Wschód, wpadli w łapy NKWD, m.in. funkcjonariusze śląskiej policji, osadzeni w Ostaszkowie, wśród których sporą grupę stanowili byli powstańcy śląscy. Dzisiaj spoczywają w dołach śmierci w Miednoje pod Twerem. Niewiele było w naszej historii XX wieku środowisk, które historia zmiażdżyła równie okrutnie jak powstańców śląskich.

Dług pamięci
Także PRL początkowo niechętnie odnosiła się do tradycji powstańczej, co było konsekwencją wrogiego stosunku komunistów do walki Górnoślązaków o Polskę. W czasach stalinowskich zlikwidowano powstańczą organizację kombatancką, a część powstańców, którzy byli urzędnikami w II RP, była represjonowana. Dopiero w latach 60., przede wszystkim dzięki staraniom wojewody Jerzego Ziętka, w młodości także powstańca, zaczęto upamiętniać dzieje powstań śląskich, honorować ich uczestników oraz prowadzić badania historyczne. Ich ukoronowaniem była „Encyklopedia powstań śląskich”, która mogła się ukazać dopiero w 1982 r., m.in. na skutek wsparcia ze strony „Solidarności”. Od prawie 30 lat nie ukazała się w Polsce żadna większa praca naukowa na temat plebiscytu i powstań śląskich. Dopiero niedawno udało się pozyskać i zdigitalizować wielki zbiór archiwaliów powstańczych, który przetrwał w Instytucie im. Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku. Najwyższa pora, aby przynajmniej w 100. rocznicę śląskiego zrywu ukazał się wybór najważniejszych dokumentów z tego zbioru oraz powstały nowe opracowania tej tematyki z wykorzystaniem wszystkich możliwych źródeł, a więc także niemieckich, ale i francuskich oraz angielskich.

Aby tak się stało, już teraz powinny zostać powołane odpowiednie zespoły badawcze i znaleźć się środki na finansowanie kwerend naukowych oraz badań. Jeszcze ważniejsze będzie dotarcie z opowieścią o powstaniach śląskich do zbiorowej wyobraźni młodego pokolenia. Wielki sukces Muzeum Powstania Warszawskiego polegał m.in. na tym, że nie tylko ocalało ono od zapomnienia 63 dni powstańczej walki, ale budziło międzypokoleniową więź z tamtą historią. Pamięć o udziale w powstaniu warszawskim stała się ważną częścią nie tylko obywatelskiego etosu, ale także pieczołowicie chronionej tradycji rodzinnej. Działań budujących podobny emocjonalny klimat wokół powstań śląskich zabrakło i ta luka powinna zostać nadrobiona z korzyścią dla tradycji regionalnej, jak również ogólnonarodowej świadomości. Bez pamięci o powstaniach śląskich Polsce będzie trudno nie tylko ocenić własną przeszłość, ale i wyzwania stojące współcześnie przed Górnym Śląskiem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.