Czy Konstantynopol się podda?

Andrzej Macura, redaktor naczelny wiara.pl

|

GN 17/2011

Upadły dwa Rzymy, Trzeci stoi, a Czwartego już nie będzie – pisał zmarły w XVI w. mnich Filoteusz w liście do wielkiego księcia moskiewskiego Bazylego (Wasyla) III.

Andrzej Macura, redaktor naczelny portalu wiara.pl Andrzej Macura, redaktor naczelny portalu wiara.pl

Koncepcja Moskwy jako nowej stolicy chrześcijaństwa nie ma dla prawosławia rosyjskiego znaczenia – zapewniał metropolita Hilarion z Patriarchatu Moskiewskiego w przeddzień swojego wyjazdu do Grecji. Ale ujawnione przez WikiLeaks poufne materiały dyplomatyczne zdają się wskazywać, że te zapewnienia nie są szczere, a chęć zmarginalizowania przez Moskwę roli, jaką odgrywa Konstantynopol w świecie prawosławia, żywa.

Pozycja Konstantynopola w prawosławnym świecie wynika z jego historii. Na soborze w Chalcedonie w 451 r. wraz z Rzymem, Aleksandrią, Antiochią i Jerozolimą został uznany za jedną z pięciu stolic chrześcijaństwa. Z czasem, wskutek kościelnych i politycznych zawiłości (podziały w łonie chrześcijaństwa, podboje świata islamu), stał się dominującym ośrodkiem prawosławia. Jego pozycją mocno zachwiało jednak zdobycie miasta przez Turków w 1453 r.

Dziś, otoczony islamem i marginalizowany przez tureckie państwo, ma w świecie prawosławnym prymat jedynie honorowy. Moskwa, silny ośrodek prawosławia, często kontestuje jego decyzje. Zwłaszcza gdy chodzi o uzyskanie kościelnej niezależności przez te Kościoły, które dotąd znajdowały się w sferze wpływów Patriarchatu Moskiewskiego (Estonia, Ukraina).

Nieporozumienia między prawosławnymi mają także wpływ na dialog ekumeniczny. Najlepiej więc byłoby, gdyby spory mógł rozstrzygnąć zapowiadany od dawna panprawosławny sobór. Mówi się o nim od wielu lat, ale nic nie wskazuje na to, że szybko mógłby się odbyć.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.