Gdy ktoś mówi: „nie chcę już żyć”. Jak rozmawiać o samobójstwie?

GN 39/2023

publikacja 28.09.2023 00:00

O standardach informowania o samobójstwach, pierwszej pomocy emocjonalnej i mądrym wspieraniu osób w kryzysie mówi ks. Tomasz Trzaska, suicydolog.

Ks. Tomasz Marek Trzaska
kapłan diecezji łomżyńskiej, suicydolog i dziennikarz. Współtwórca platformy edukacyjno-pomocowej „Życie warte jest rozmowy”, ekspert Biura ds. Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Pracownik Instytutu Pamięci Narodowej. Ks. Tomasz Marek Trzaska
kapłan diecezji łomżyńskiej, suicydolog i dziennikarz. Współtwórca platformy edukacyjno-pomocowej „Życie warte jest rozmowy”, ekspert Biura ds. Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Pracownik Instytutu Pamięci Narodowej.
Tomasz Gołąb /Foto Gość

Agnieszka Huf: Kilka dni temu media były pełne szczegółowych opisów próby samobójczej wiceministra – gdzie siedział, co sobie zrobił; przytaczano szczegóły listu pożegnalnego. Co jako suicydolog powie Ksiądz o tych doniesieniach?


Ks. Tomasz Trzaska:
Nie chciałbym odnosić się do przypadku konkretnej osoby. Chętnie zaś pokuszę się o pewną diagnozę działania mediów w tym niezwykle wrażliwym obszarze. Zacznę od pozytywów: na pewno widać wyraźną zmianę na lepsze. Wiele redakcji potrafi już mówić o zachowaniach samobójczych w sposób odpowiedzialny – rozeznają, że jeśli już mówić, to bez otoczki skandalu lub sensacji. Media katolickie mają w tym zestawieniu szczególne miejsce. Ale nie tylko one, wiele redakcji chce informować właściwie. Jest jednak i ciemna strona. Sporo mediów niestety wciąż narusza nie tylko standardy informowania, ale też przekracza granicę kultury i etyki dziennikarskiej. To przykry proceder, który będzie miał miejsce dopóty, dopóki świat mediów nie odejdzie od tabloidyzacji życia i śmierci, w tym śmierci samobójczej. Tego typu wiadomości dobrze się klikają i budzą ciekawość u odbiorców, jednocześnie bezlitośnie wkraczają w prywatność i intymność konkretnych osób i rodzin. Ogólnie rzecz ujmując: idziemy w dobrym kierunku, ale jeszcze sporo pracy przed nami.


Kiedy czytelnik w komentarzu zarzucił jednej z redakcji, że niepotrzebnie podaje tak wiele szczegółów w sprawie wiceministra, ktoś inny zapytał, czy gdyby prezydent lub premier próbowali się zabić, to media też powinny o tym milczeć. Gdzie przebiega granica?


Media często stosują pewien dziennikarski wymyk: „Sprawa dotyczy osoby publicznej, zatem ludzie mają prawo wiedzieć”, i wtedy droga wolna do pisania na ten temat. Oczywiście osoby publiczne świadomie rezygnują w dużej mierze z prawa do prywatności, ale przecież i tutaj są granice. To nie jest tak, że osoba publiczna staje się nagle własnością świata mediów. Ona także ma prawo do życia osobistego, w tym do przeżywania radości i dramatów. Owszem, są sprawy, o których można, a niekiedy należy informować. Niemniej jednak zawsze zachowując pewne standardy. Na przykład, nie wskazywać metod, miejsc, nie stygmatyzować konkretnych osób. Czy informować o zachowaniach samobójczych? Jeśli tak, to bardzo odpowiedzialnie.


Dlaczego tak ważne jest, żeby nie informować o metodzie odebrania sobie życia?


Ja bym raczej zapytał, jaki jest sens jej wskazywania. Kiedy mówimy o zachowaniu samobójczym, informujemy o ogromnym dramacie konkretnej osoby i jej bliskich. Wskazywanie metod, miejsca czy wyrokowanie o przyczynach nie ma sensu, a jednocześnie zwiększa ryzyko naśladownictwa. Oczywiście nie żyję na Księżycu i wiem, że niektóre metody odbierania sobie życia są powszechnie znane. Jednak to, że ludzie o nich wiedzą, nie znaczy, że musimy o tym głośno mówić. Należy pamiętać, że odbiorcami naszych słów mogą być również inne osoby w kryzysie. Trzeba tutaj naprawdę wielkiej delikatności. I nie mam na myśli tylko świata mediów. Dotyczy to nas wszystkich.


Ta inspiracja, o której Ksiądz mówi, to efekt Wertera?


Tak. Nawiązanie do świata kultury nie jest tutaj przypadkowe. Znamy książki, filmy i seriale, które w sposób szkodliwy opisują akty samobójcze. Wiemy również o tym, że po ich wydaniu występowały zachowania naśladowcze, a ich symbolem jest tytułowa postać z dzieła Goethego. Źle przygotowany materiał prasowy czy dzieło kultury może nie tylko sugerować metody odebrania sobie życia, ale też wskazywać samobójstwo jako rozwiązanie i dodawać do niego element romantyczny. Może sprawić, że osoba, która chce targnąć się na swoje życie, pomyśli, że ta śmierć będzie piękna, a otoczenie zareaguje w sposób równie epicki. Prawda jest inna. Samobójstwo to ogromny dramat, wstrząs i wielki wyrzut sumienia dla najbliższych. Nie ma w nim nic romantycznego. To głęboka żałoba i ból pozostający już na zawsze. Źle przygotowany materiał prasowy może tylko to pogłębić. 


Często w rozmowach możemy usłyszeć, że jeśli osoba mówi o zamiarze odebrania sobie życia, to na pewno tego nie zrobi, bo jedynie szuka uwagi i zainteresowania. To chyba jeden z groźniejszych mitów…


Mitów dotyczących samobójstwa jest wiele, ale ten jest jednym z najbardziej niebezpiecznych. Faktem jest, że nawet ośmiu na dziesięciu samobójców sygnalizowało wcześniej, w sposób bezpośredni lub pośredni, swój zamiar. Stwierdzenie, że „ktoś tylko straszy”, zwalnia nas wewnętrznie z konieczności udzielenia pomocy czy okazania zainteresowania. Bo przecież skoro to tylko groźby bez pokrycia, to nie musimy się angażować. To bardzo szkodliwy mit. Jest ich więcej, dlatego na stronie projektu „Życie warte jest rozmowy” wiele z nich dokładnie opisaliśmy. 


Mój krewny czy przyjaciel zaczyna przebąkiwać o odebraniu sobie życia – jak powinnam reagować? 


Najważniejsze to zaprosić taką osobę do rozmowy, rezerwując sobie wystarczająco dużo czasu i znajdując odpowiednie miejsce. Podczas tego spotkania warto na przykład zadać pytanie: „Od pewnego czasu powtarzasz o swojej śmierci. Bardzo mnie to niepokoi. Czy możesz mi opowiedzieć, co masz na myśli?”. Mówiąc o swoim odczuciu, jednocześnie wysyłamy komunikat, że nasz rozmówca jest dla nas ważny i niepokoimy się o niego. Ta rozmowa jest pierwszą pomocą emocjonalną, którą możemy przyrównać do pierwszej pomocy przedmedycznej. Udzielić jej może w zasadzie każdy. To niezwykle ważne, żeby osoba w kryzysie miała szansę zostać wysłuchaną. Dzięki temu jesteśmy w stanie nie tylko pomóc zredukować wewnętrzne napięcie, ale i ocenić ryzyko podjęcia próby samobójczej. Na naszych zajęciach uczymy m.in., jak taką rozmowę przeprowadzić i odpowiadamy na pytanie o to, czy wolno zapytać o myśli samobójcze.


Wielu ludzi boi się, że to będzie podpowiadanie rozwiązania…


Nie, to działa odwrotnie. Pytając o ewentualne myśli samobójcze, wysyłamy tej osobie komunikat: „Wiem, że takie myśli mogą u ciebie występować. Nie musisz w tym być sam. Możesz to wypowiedzieć”. Często osoba w kryzysie sama tych myśli się boi. Pytając o nie, przebijamy pewną bańkę. Nazwanie, wypowiedzenie na głos słów o myślach samobójczych już samo w sobie jest pomocowe. 


Jak zareagować, jeśli usłyszę odpowiedź twierdzącą? 


Musimy być na to przygotowani, ale pamiętajmy, że to nie do nas należy zażegnanie tych myśli u naszego rozmówcy. Tym zajmą się specjaliści. My mamy zachęcić tę osobę do skorzystania z ich pomocy. Możemy obiecać, że pomożemy znaleźć jej lekarza, że pójdziemy z nią na wizytę, że będziemy jej towarzyszyć. Gdy podejrzewamy, że do próby samobójczej może dojść w najbliższych godzinach czy dniach, musimy działać bardziej stanowczo i nie możemy takiego kogoś pozostawiać bez opieki. 


Czy w takiej sytuacji możemy zadzwonić pod numer 112?


Tak – sam wiele razy to robiłem. I zawsze, kiedy dzwoniłem w takich sprawach, spotykałem się z profesjonalnym, rzetelnym i poważnym podejściem zarówno operatorów numeru alarmowego, jak i służb, które przejmowały interwencję. Nie musimy też bać się, że zostaniemy obciążeni kosztami interwencji lub pociągnięci do odpowiedzialności. Zaufajmy operatorom i ratownikom. Oni wiedzą, co zrobić z naszym zgłoszeniem.


Jakie reakcje na zapowiedź chęci popełnienia samobójstwa są niepożądane?


Są takie słowa, które nie powinny paść nie tylko w rozmowie z osobą w kryzysie samobójczym, ale w każdej pomocowej rozmowie. Przede wszystkim nie powinniśmy umniejszać, negować czy wyśmiewać przeżyć naszego rozmówcy. Powiedzenie: „Jakie ty możesz mieć problemy?” lub „Myślę, że mocno przesadzasz, nie może być aż tak źle” zadziała zamykająco i wzbudzi lub pogłębi wyrzuty sumienia. Oczywiste jest, że nie wolno – nawet w żartach – sugerować podjęcia próby samobójczej lub podważać możliwości jej popełnienia. Każdy ma prawo do przeżywania tej samej sytuacji na swój sposób. Inaczej będzie czuło dziecko, inaczej dorosły. Inaczej czuje osoba w kryzysie, a inaczej ktoś, kto nie jest w takiej sytuacji. Powinniśmy to uszanować.


Wspomniał Ksiądz, że jednym z celów rozmowy pomocowej jest wysłuchanie. Co ono daje?


Uważam, że żyjemy w cywilizacji ludzi niewysłuchanych. Odbyłem dziesiątki rozmów z ludźmi w kryzysie, którzy po prostu potrzebowali wysłuchania, bo nikt ich nie chciał potraktować poważnie lub dostawali już na początku rozmowy złote rady, które nic nie wnosiły. Lubimy mówić, a często nie umiemy słuchać. Musimy niezwłocznie się tego nauczyć. 


A co ma zrobić kapłan, kiedy w konfesjonale słyszy: „Proszę księdza, nie chce mi się żyć”? Za plecami klęczącego człowieka jest kolejka, zostało siedem minut do Mszy, a do tego obowiązuje go tajemnica spowiedzi…


Kwestia rozmów z osobami w kryzysie w kontekście spowiedzi i jej tajemnicy jest sprawą dość złożoną, dlatego staramy się edukować księży w zakresie rozpoznawania oznak kryzysu i odpowiedniej reakcji. Ważne, aby nie ograniczyć się do powiedzenia: „Musisz się więcej modlić”. Niekiedy może wystarczyć słowo zachęty do skorzystania z pomocy i wręczenie np. ulotki z numerami pomocowymi, a czasem warto zaprosić taką osobę na rozmowę o innej porze. Tutaj wciąż działa tajemnica spowiedzi, ale przy zachowaniu odpowiednich zasad i woli ze strony penitenta można podjąć działania również poza konfesjonałem. 


Ostatnio pojawiły się konkretne propozycje wsparcia edukacyjnego dla duszpasterzy.


Jako Biuro ds. Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie przygotowujemy wsparcie dla duchownych w postaci rekomendacji, jak postępować w przypadku rozmowy z osobą w kryzysie, w tym po podjętej próbie samobójczej. Oprócz tego, w ramach działań platformy pomocowo-edukacyjnej „Życie warte jest rozmowy”, prowadzimy szkolenia dla duchownych, gdzie przekazujemy elementarną wiedzę o tym, jak rozpoznać kryzys, jak pomóc i jak towarzyszyć rodzinie pogrążonej w żałobie po śmierci samobójczej. Kapłani i siostry zakonne mogą odegrać ogromną rolę w procesie rozpoznawania i wspierania osób w kryzysie. Jako duchowni jesteśmy w tak wielu miejscach z naszą posługą, chociażby w szkołach, szpitalach, więzieniach, spotykamy się z rodzinami, prowadzimy duszpasterstwo… wszędzie tam podstawowa wiedza z zakresu zapobiegania zachowaniom samobójczym jest potrzebna. Dlatego prowadzimy szkolenia w diecezjach, zgromadzeniach zakonnych i wielu innych miejscach – wszędzie tam, gdzie jest chęć zdobycia podstawowej wiedzy. W naszym zespole są specjaliści, którzy pomocą osobom w kryzysie zajmują się od wielu lat. To niezwykle ważne, aby przekazywana wiedza była rzetelna i podparta solidnym doświadczeniem. Tu nie ma miejsca na eksperymenty. Najnowszą naszą propozycją są pierwsze w Polsce bezpłatne konsultacje dla duchownych, dostępne na portalu zwjr.pl. Zaproszenie do kontaktu kierujemy do księży i sióstr zakonnych, którzy w swojej posłudze napotkali osobę w kryzysie, po próbie samobójczej lub potrzebują wsparcia w przygotowaniu uroczystości pogrzebowej oraz towarzyszeniu rodzinie w żałobie. Ilekroć ksiądz lub siostra czują, że potrzebują zaplecza w tym procesie pomocowym, jesteśmy do dyspozycji. Bądźmy dla siebie bliscy i uczmy się pomagać, bo przecież „życie warte jest rozmowy”!


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.