Modele ludzkiego embrionu. Czy można je tworzyć, nie łamiąc zasad etycznych?

Tomasz Rożek


|

GN 38/2023

publikacja 21.09.2023 00:00

Nauka jest zawsze o krok przed regulacjami prawnymi. Te ostatnie mają nas chronić, szczególnie tych, którzy tej ochrony najbardziej potrzebują. Ale z drugiej strony ochrona musi być rozumna, nie może powstrzymywać postępu i rozwoju. Jak w tym kontekście traktować badania nad modelami embrionów?

Modele ludzkiego embrionu. Czy można je tworzyć, nie łamiąc zasad etycznych? istockphoto

Kilkanaście dni temu w „Nature” ukazał się artykuł, w którym grupa naukowców relacjonuje badania prowadzące do powstania modelu ludzkiego embrionu. Nie został w nich wykorzystany ani plemnik, ani komórka jajowa, co nie zmienia faktu, że uzyskano komórki, które się organizują i dzielą. To nie pierwsze badania tego typu, ale – tak przynajmniej twierdzą ich autorzy – ich model jest najdoskonalszy z wszystkich istniejących. 


Jak to zrobiono? 


Jak pisałem, tworzenie modeli embrionów albo syntetycznych embrionów nie jest czymś bardzo nowym. Przy czym słowo „syntetyczny” czy „model” pojawia się nie dlatego, że mówimy o jakimś modelu matematycznym czy komputerowym, ani nie dlatego, że naukowcy badali sztuczny twór wykonany z krzemu albo z tworzywa sztucznego. Chodzi o żywe komórki, które się dzielą i organizują według konkretnego wzoru. Tyle tylko, że na żadnym etapie prac nad nimi nie były wykorzystane komórki rozrodcze. Wiele miesięcy temu w ten sposób powstał model embrionu myszy, który w inkubatorze zaczął się rozwijać bardzo podobnie do embrionu naturalnego, z początkami powstawania mózgu i serca włącznie. Bijącego serca! Później podobne badania zaczęto przeprowadzać na modelach embrionów ludzkich. Modelach – bo co warto podkreślić – zgodnie z prawem nie są to ani embriony ani zarodki, gdyż na żadnym etapie ich powstawania nie zostają wykorzystane komórki rozrodcze człowieka. Jedną z światowych liderek tych badań jest pracująca w USA Polka, profesor Magdalena Żernicka-Goetz. Jej prace czynią ją jedną z najbardziej znanych na świecie polskich badaczek.


I tu dochodzimy do ostatnich osiągnięć w tej dziedzinie. Autorzy najnowszego artykułu w „Nature” piszą, że stworzyli model ludzkiego embrionu. W dużym uproszczeniu – dzięki modyfikacjom komórek macierzystych, uzyskali odpowiednie typy komórek, z których zbudowany jest ludzki zarodek. Kolejnym krokiem było wymieszanie ich z sobą w różnych proporcjach. Takich mieszanin zrobili całkiem sporo i w jednym procencie z nich, jak sami napisali „samoczynnie i spontanicznie”, zaczął się organizować ludzki zarodek. A w zasadzie jego model. ­Warto to podkreślić, bo definicja ludzkiego zarodka wymaga, by w proces były zaangażowane plemnik i komórka jajowa. Tymczasem tutaj nie było ani jednego, ani drugiego. Do całego procesu nie zostały także wykorzystane komórki pochodzące z innych embrionów. Ów model zarodka – jak pisali sami autorzy – zaczął się rozwijać analogicznie do ludzkiego zarodka, zaczęły się w nim różnicować komórki, z których w naturze powstają organy czy elementy anatomiczne. A nawet zaczął produkować te hormony, które w naturze wykrywają testy ciążowe. 


Po co to zrobiono?


Pierwsze dni po zapłodnieniu komórki to bodaj najbardziej dynamiczny okres w życiu każdego z nas. A równocześnie to czas, który jest najsłabiej zbadany. Bo jak badać człowieka gdy jest mniejszy od główki od szpilki? Jak badać (bez ryzyka uszkodzenia) zagnieżdżanie się zarodka w macicy? Równocześnie to właśnie wtedy, na początku drogi, w pierwszym tygodniu od zapłodnienia, tracona jest jedna trzecia wszystkich ciąż. Dlaczego tak się dzieje? Czy zrozumienie procesów na tym zupełnie wstępnym etapie naszego życia dałoby odpowiedź, co zrobić, by do naturalnych poronień nie dochodziło? Czy dzięki tej wiedzy dałoby się pomóc milionom par, które nie mogą się doczekać własnego potomstwa? Może tak, ale… i tu wracamy do początku: jak badać człowieka, który jest mniejszy od główki od szpilki? A może rozwiązaniem są modele embrionów (syntetyczne embriony)? Można je badać bez zagrożenia złamania dość restrykcyjnego prawa i zasad etycznych. A może nie powinienem stwierdzać, ale raczej zapytać: CZY można je tworzyć, nie łamiąc zasad etycznych? Czy mamy tutaj do czynienia z pogwałceniem norm moralnych? Czy mamy w ogóle do czynienia z człowiekiem? Bioetyka nie daje odpowiedzi, a bioetycy raczej prześcigają się w ich NIEudzielaniu. 


Nauka i rozwój są zawsze o krok, a czasami nawet dwa, przed rozwiązaniami prawnymi i regulacjami. Te ostatnie mają nas – co do zasady – chronić. Szczególnie tych, którzy tej ochrony najbardziej potrzebują. Ale z drugiej strony ochrona musi być rozumna. Nie może paraliżować albo uniemożliwiać działania. Gdzie ustawić poprzeczkę w przypadku modeli embrionalnych? Iść na kompromisy? Gdzie one są? Nie iść? Dobrze, ale jakie są i będą tego konsekwencje? 


Naukowcy prowadzący badania na modelach embrionalnych twierdzą, że tworzą je po to, by badać życie człowieka na wstępnym jego etapie. Mogą to robić na embrionach zwierzęcych, ale wiedzy pozyskanej w ten sposób nie da się wprost zaaplikować do człowieka. A więc muszą stworzyć embrion ludzki, który w zasadzie, zgodnie z definicją w ogóle nie jest embrionem. A może to tylko dziura w przepisach? Skoro już dzisiaj modele embrionów rozwijają się tak jak ludzkie embriony do 14 dnia, czym różnią się one od siebie? Skoro ten, o którym napisano kilkanaście dni temu w „Nature” jest najlepszy, najbardziej podobny do naturalnego, to czy za chwilę ktoś nie wyprodukuje identycznego? Czy ktoś nie będzie chciał sprawdzić, jak taki model embrionu będzie się rozwijał dalej? Oczywiście, że znajdzie się ktoś, kto będzie próbował. Tacy już jesteśmy. Próbujemy. Czasami żałujemy, ale zwykle dzięki temu idziemy do przodu. 


Dwa scenariusze 


Na opisane przeze mnie badania można zareagować na dwa skrajne sposoby i pewnie na wiele innych, pośrednich. Można stwierdzić, że skoro nie ma tam komórek jajowych ani plemników, nie mamy do czynienia z zapłodnieniem, nie mamy do czynienia z embrionem, zarodkiem, człowiekiem, a więc hulaj dusza! W końcu – mówią naukowcy – mamy tu do czynienia nie z zarodkiem, tylko z pewną ilością komórek macierzystych, które rozwijają się jak embrion. 


Można też złapać się za głowę, zasmucić nad rychłym końcem cywilizacji i zmienić prawne definicje tak, by nie można było takich badań przeprowadzać. Przy okazji – zakaz wprowadzony u nas, albo nawet w Europie, nie spowoduje zaprzestania takich eksperymentów np. w Chinach. Dodaję to dla porządku, a nie jako argument merytoryczny w dyskusji. Co jest pośrodku tych dwóch skrajnych reakcji? Jest tam miejsce na cokolwiek? Zastanówmy się i porozmawiajmy. Ale nie uciekajmy.•

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.