Kryzys kapłaństwa – co z tym zrobić?

Franciszek Kucharczak


|

GN 38/2023

publikacja 21.09.2023 00:00

Kryzys jest sygnałem, że coś nie działa, kluczowa więc będzie reakcja. Co Kościołowi mówi fakt, że adepci kapłaństwa przychodzą mniej licznie, a niektórzy księża odchodzą?

Kryzys kapłaństwa – co z tym zrobić? HENRYK PRZONDZIONO /foto gość

Księża odchodzą z kapłaństwa. Zawsze się to zdarzało, ale dziś, dzięki powszechnemu dostępowi do informacji, słyszymy o tym częściej. W archidiecezji poznańskiej kapłaństwo porzuciło w tym roku pięciu prezbiterów. To potężna wyrwa w szeregach duchowieństwa, zwłaszcza wobec malejącej liczby nowych księży. W Poznaniu święcenia kapłańskie przyjęło tego roku tylko ośmiu duchownych…


Poruszony odejściami abp Stanisław Gądecki napisał na początku września utrzymany w osobistym tonie „List do moich kapłanów”. Adresowany zasadniczo do księży, szybko jednak wypłynął na zewnątrz i wywołał szeroką dyskusję. Metropolita poznański otwarcie porusza w liście tematy, jakie dotąd rzadko były artykułowane przez hierarchów. Są to sprawy, które stanowią codzienność większości duchownych, na przykład swoisty konflikt pokoleń, wynikający z faktu, że przeciętny ksiądz do czterdziestki, a czasem i dłużej, jest wikarym. Z tego wynikają frustracje dorosłych przecież mężczyzn, którzy bywają traktowani jak młokosy. Odpryski wywołanych tym konfliktów docierają czasem do opinii publicznej w postaci żenujących opowieści o tym, jak to – na przykład – wikary bezskutecznie próbował wejść na plebanię, bo… było już po 22.00 i proboszcz założył na drzwi sztabę. 


To jedna z wad systemowych, o której mówi abp Gądecki. Księża, jak zauważa, w tej sytuacji „przestają się rozwijać i najlepsze lata przeżywają często jak dzieci zależne od swoich rodziców”. Przyznaje, że wiek, w którym większość ludzi podejmuje samodzielnie kluczowe decyzje, takie jak założenie rodziny i doskonalenie zawodowe, księża w większości spędzają w relacji podległości i posłuszeństwa. I dochodzi do paradoksu, że „40-letni mężczyzna może zostać prezydentem Polski, ale nie może zostać proboszczem, bo jest za młody”. Metropolita przyznaje, że praca zespołowa kapłanów w relacji proboszcz–wikary wymaga „nowego przemyślenia”. 


I byłem sam…


Ale to zaledwie jeden, i nie najważniejszy, element rzeczywistości, która składa się na to, co nazywamy dziś kryzysem kapłaństwa. Abp Gądecki wskazuje oznaki kryzysu obecne również „w nagminnym porzucaniu stanu duchownego, w kwestionowaniu konieczności celibatu, w niezrozumieniu posługi księży przez zsekularyzowany świat, w trudnościach w ujęciu tożsamości kapłańskiej, w publicznej krytyce księży itd.”. 


Hierarcha stara się wskazać przyczyny kryzysu, wśród których jako pierwsze wymienia zaniedbanie relacji z Bogiem. Osłabienie więzi ze Stwórcą to, jak wskazuje, podstawowa i najgłębsza przyczyna wszystkich kryzysów kapłańskich. „Ważne jest nie tyle, ile pracujemy, co na ile jesteśmy wierni Panu” – podkreśla. Wśród innych powodów kryzysu wylicza nieuporządkowany tryb życia i „zderzenie z systemem”. Ta pierwsza sprawa wypływa m.in. z faktu, że seminarium „zasadniczo nie przygotowuje do umiejętności podejmowania praktycznych wyborów w życiu kapłańskim”. Może to skutkować w późniejszym życiu wadliwie ułożoną hierarchią ważności. „Jako księża robimy często wiele rzeczy niekoniecznych, czego skutkiem jest ostatecznie kiepski poziom pracy duszpasterskiej” – zauważa arcybiskup. 


Zarzut nieprzystawalności formacji seminaryjnej do panujących dziś warunków jest podnoszony coraz częściej. Mówią o tym wielokrotnie sami księża. – Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że obecna formacja seminaryjna nie wychowuje do życia w samotności. Dla mnie sześć lat seminarium to były takie superkolonie, podczas których 24 godziny na dobę przebywałem z kolegami. Wykłady, studium w pokoju, rekreacja, posiłki, wyjazdy, praktyki wakacyjne – wszystko robiliśmy razem, we wspólnocie – wspomina ks. Szymon z jednej z diecezji w północnej Polsce. Ale po sześciu latach nastąpiło zderzenie z realiami. – Nie zapomnę tego uczucia, kiedy przyszedłem wieczorem ze szkoły umordowany, usiadłem na plebanii i… po prostu byłem sam – zamyśla się kapłan. Wspomina tamtą chwilę jako bolesną konfrontację z rzeczywistością, do jakiej zupełnie nie był przygotowany. Wielu księży sygnalizuje podobne problemy.


Grzech 
i krzywda


Metropolita poznański, mówiąc o problemach systemowych, wskazuje na zjawisko podcinania żarliwym księżom skrzydeł przez tych, którym zamiast na Ewangelii, zależy tylko na własnej korzyści. W konsekwencji oddani Chrystusowi duchowni nieraz nie znajdują wsparcia w samym Kościele. Wynika z tego postulat zmiany systemu powoływania na stanowiska kościelne. W innym wypadku zamiast relacji rodzinnych strukturom kościelnym grozi mentalność korporacyjna, w której liczą się funkcje, tytuły i stanowiska, ale marnuje się charyzmaty. Brakuje wzajemnego słuchania się i szczerości, szwankują relacje braterskie. 


Abp Stanisław Gądecki, diagnozując przyczyny panującego kryzysu, bardzo stanowczo stwierdza jednak, że wszystko to nie usprawiedliwia decyzji o porzuceniu służby kapłańskiej. Wprost nazywa to „osobistą tragedią człowieka i wielkim złem”. Określa to jako grzech i krzywdę wyrządzoną Kościołowi i ludziom, do których kapłan został posłany. Przypomina, że każdy duchowny zobowiązał się uroczystym ślubem do posłuszeństwa i życia w celibacie. Celibat zaś „to nic innego jak wyraz naszego pragnienia pełnego upodobnienia się do stylu życia Chrystusa”. 


W formacji seminaryjnej i kapłańskiej wielokrotnie powtarza się, że duchowny nie może pozwolić sobie na rezygnację z praktyk życia duchowego. Modlitwa, adoracja Najświętszego Sakramentu, częste korzystanie z sakramentu pokuty, najlepiej u stałego i wymagającego spowiednika, to fundament, bez którego duchowny nie wypełni należycie swojej misji. 


Zaniedbywanie tych spraw metropolita poznański nazywa duchowym samobójstwem. 


Wikary 
to nie pionek


– Myślę, że w kwestii kapłaństwa istotne jest sięganie do nauczania Jana Pawła II. Papież mówił o czterech elementach formacji: ludzkiej, intelektualnej, duchowej i pastoralnej. Każda z nich jest ważna i żadnej nie należy zaniedbywać – mówi ks. Janusz Chyła z diecezji pelplińskiej. Przez 10 lat pełnił funkcję wicerektora w seminarium, od siedmiu lat jest proboszczem. – Kluczową sprawą jest wiara. Kryzysy ludzkie, więc także kapłańskie, zaczynają się od tego: od osłabienia relacji z Bogiem. Za tym idzie osłabienie relacji z ludźmi – stwierdza. Wyjaśnia, że przez wiarę rozumie w tym wypadku nade wszystko zaufanie, że Pan Bóg prowadzi nas także przez doświadczenia trudne. – To, co wielu kapłanów teraz przeżywa, m.in. w związku z katechizacją w szkołach, to jest doświadczenie Wielkiego Piątku. My, księża, musimy być gotowi nie tylko na to, żeby świętować poranek Zmartwychwstania. W naszym doświadczeniu kapłańskim jest też zgoda na krzyż, bo do zmartwychwstania idzie się przez Golgotę – przypomina. Wskazuje, że dodatkowym źródłem trudności jest fakt, że dziś duchowni muszą mierzyć się z nieznaną dotąd sytuacją. – Przez pokolenia byliśmy przyzwyczajeni, że ksiądz jest w centrum uwagi, że jest wyjątkowo szanowany, a teraz niekoniecznie – zauważa. Komentując relacje między kapłanami i ich wpływ na duszpasterstwo, zwraca uwagę na znaczenie poczucia odpowiedzialności za Kościół. – To od nas, proboszczów, zależy, na ile wikariusze uczestniczą w podejmowaniu decyzji, a na ile są tylko pionkami na szachownicy. Musimy działać razem – zaznacza.


Plebania 
to mój dom


Praktyka pokazuje, że relacje na poziomie proboszczowie–wikarzy bywają kluczowe dla stanu życia kapłańskiego szczególnie tych drugich. Sygnałem alarmowym bywa niechęć wikarego do rezydowania w parafii. Z tym dość częstym zjawiskiem zwierzchnicy na ogół próbują sobie radzić „dokręcaniem śruby”. – Tymczasem warto zadać sobie pytanie, dlaczego tak jest. Dlaczego ksiądz wyjeżdża, dlaczego szuka towarzystwa osób świeckich, którzy lepiej go zrozumieją niż bracia kapłani? Myślę, że najczęściej on zwyczajnie nie chce przebywać na plebanii, na której czuje się źle, na której proboszcz źle go traktuje. Ucieka, a wtedy niejednokrotnie pojawia się kobieta, dla której jest ważny, która daje mu ciepło. I zaczyna odchodzić – wskazuje ks. Szymon.


O wadze tego aspektu świadczą przykłady pozytywne, których na szczęście także nie brakuje. – Ja uciekałem z parafii, kiedy tylko mogłem, ale gdy przyszedł nowy proboszcz – nooo, to zupełnie inna rozmowa. My teraz i pogadamy, i pośmiejemy się, ustalimy, co trzeba, nawet często modlimy się razem. I do kina z proboszczem jeździmy! I po co mam teraz wyjeżdżać? To jest mój dom! – cieszy się ks. Andrzej z archidiecezji katowickiej.


Co trzeba 
zmienić?


W komentarzach prasowych na ogół doceniano fakt, że abp Stanisław Gądecki napisał list do kapłanów, wskazywano natomiast brak wniosków ze wskazanych przyczyn odejść z kapłaństwa. Publicysta Tomasz Terlikowski zauważył, że proponowane przez arcybiskupa wskazówki mają źródło w okresie, gdy sam metropolita był klerykiem, a zatem pół wieku temu – a przecież wiele się od tego czasu zmieniło. 


Istotnie, kontekst czasowy wiele zmienia. Warto sobie uświadomić choćby to, że seminarium duchowne to instytucja licząca już 460 lat. Została powołana dekretem Soboru Trydenckiego w 1563 r. Przyszłość pokazała, że było to posunięcie znakomite. Seminaria wydatnie podniosły poziom formacji duchowej i przygotowania intelektualnego przyszłych duchownych. Choć dzisiejsze seminaria nie są dokładnym odwzorowaniem tych pierwszych, to jednak ich zasadnicze elementy od stuleci pozostają bez zmian. Tymczasem mentalność trafiających tam ludzi zmienia się. W ostatnich latach zmiany te znacznie przyśpieszyły, powodując narastający rozziew między wymogami regulaminu a ich przyswajalnością przez potencjalnych adeptów kapłaństwa. 


Dopóki z każdego seminarium co roku wychodziły dziesiątki nowych kapłanów, co w Polsce miało miejsce jeszcze na początku XXI wieku, nie było powodu dokonywać poważnych reform. Teraz jednak, gdy zastępowalność kolejnych pokoleń kapłanów jest zdecydowanie ujemna, szukanie nowych rozwiązań staje się pilną potrzebą. W obliczu kryzysu zarówno powołań, jak i tych, którzy na powołanie odpowiedzieli, być może trzeba zadać sobie ponownie pytania, na które poprzednie pokolenia swoją odpowiedź znalazły. 


Jedni proponują radykalną zmianę w systemie przygotowania do kapłaństwa, inni twierdzą, że rozwiązaniem byłoby zniesienie celibatu i wyświęcanie żonatych mężczyzn. Czy to właściwa droga? A może jest jakaś jeszcze inna, o jakiej dotąd nie pomyśleliśmy?


Jedno jest pewne: sytuacja się Bogu z rąk nie wymknęła. To my czegoś nie rozumiemy. Co nam dziś chce powiedzieć Duch Święty?


Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.