Niezadowoleni z denara


ks. Robert Skrzypczak


|

GN 38/2023 Otwarte

Sytuacja sprowadza się do tego: współcześni chrześcijanie mają prawdę, ale nie mają zapału; materialiści mają zapał, ale nie mają prawdy...

Niezadowoleni z denara


Sytuacja sprowadza się do tego: współcześni chrześcijanie mają prawdę, ale nie mają zapału; materialiści mają zapał, ale nie mają prawdy; mają żar, ale nie mają światła; mają pasję, ale nie mają ideałów; my mamy ideały, ale nie mamy pasji. Nikt z nas nie jest doskonały. Oni grzeszą przeciwko Światłu, my grzeszymy przeciwko Miłości. Co bardziej podoba się Bogu? Nasz Pan opowiedział historię o gospodarzu, który przyjmuje do pracy w swej winnicy kolejnych pracowników. Nie czekają u jego drzwi, ale musi po nich wychodzić. Znajduje ich na placach, w biurach, barach, przed telewizorami i komputerami, na parkingach… „Idź, pracuj w mojej winnicy, a co słuszne, dam tobie”. Umawia się o denara, będącego satysfakcjonującą zapłatą. Musi zachęcać maruderów, wysłuchiwać wymówek, znosić grymaszenie: zrównałeś nas z innymi, gdy znosiliśmy przez cały dzień trud pracy na Twoją rzecz. Jaką krzywdę stanowi dla ciebie fakt, że cię zaprosiłem do mego Kościoła od wczesnego dzieciństwa albo gdy byłeś na progu młodości? Co straciłeś na tym, że uczyłem cię życia po chrześcijańsku, karmiłem sakramentami i pięknem Ewangelii, że mogłeś zaznać w jakimś stopniu głoszenia Mnie albo dawania o Mnie świadectwa przed innymi? Przecież, jak mówi papież Franciszek, „bycie w Kościele jest przyjemne”. To my, którzy twierdzimy, że wierzymy w chrześcijaństwo, w istnienie Boga i prawo moralne, a którzy nie działamy według tej wiary, zasługujemy na baty. Naszym grzechem jest niespełniony obowiązek chrześcijański, to, że spryskujemy ogień pasji zimnymi wodami obojętności. Zbrodnią jest nasza przeciętność, która sprawia, że nie dostrzegamy, iż cała ludzkość poszukuje duchowego ratunku.


Bitwa toczy się nie tylko między systemami politycznymi o materialne panowanie, ale i między systemami religijnymi o ludzką duszę. Świat zaszedł za daleko, aby jakikolwiek specjalista go naprawił, a wszelkie polityczne i ekonomiczne rozwiązania to w gruncie rzeczy jedynie próby majsterkowania przy ludzkim zapotrzebowaniu na sens. Nic innego jak tylko pasja do prawdy, wystarczająco ognista, by wrogowie mogli nas nazywać marzycielami, głupcami i fanatykami, ocali świat. Kiedy nasz ogień powróci? Powróci, gdy zdamy sobie sprawę z tego, dlaczego go straciliśmy, a straciliśmy go z tego samego powodu, dla którego stracili go pracownicy pierwszych godzin w winnicy. Teraz odbierają denara i odchodzą rozczarowani. Chcieli więcej denarów, przywilejów, uznania, łatwiejszego życia, zbawienia po obniżonej cenie. Nie dostrzegli, jak wielkim przywilejem jest móc służyć Królowi wszechświata, jak szlachetnym zajęciem jest wprowadzanie miłości Boga w życie innych ludzi, jak cudowną moc ma zajmowanie stanowiska do walki o dusze innych ludzi na pozycjach wyposażonych w różaniec lub brewiarz. Nie pojęli, że uczestniczą w cudzie życia. Denar im w dłoni staniał, wino zbrzydło, śpiew radości ugrzązł w ściśniętym gardle. Służyli Bogu, a spodziewali się czegoś więcej. O, niczym niedająca się zaspokoić ludzka nędzo!•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.