Media i ich kondycja

ks. Adam Pawlaszczyk ks. Adam Pawlaszczyk

|

GN 37/2023 Otwarte

publikacja 14.09.2023 00:00

Współczesne media już tak mają, zwłaszcza te internetowe: są wszędzie, niekoniecznie dbają o prawdziwość relacjonowanych faktów, a już w ogóle nie dbają o dobro swoich bohaterów, większą uwagę poświęcają ich opiniowaniu, co oczywiście przekłada się na zainteresowanie kolejnych odbiorców.

Media i ich kondycja

Ci nakręcają spiralę obejrzanych reklam – i tak się to kręci. Pecunia non olet – mawiali starożytni – co oznacza, że pieniądze nie śmierdzą, ale ja się z tym nie zgadzam, twierdzę, że jest wręcz przeciwnie, pieniądze mogą zacząć wydawać odór zgnilizny, jeśli do ich zarobienia potrzeba upodlenia. I to systemowego upodlenia, podkreślę, biorąc pod uwagę fakt, że właśnie przeżywamy w Polsce Dzień Środków Społecznego Przekazu. Zadawano mi ostatnio mnóstwo pytań w związku z jubileuszem naszego tygodnika. W każdej niemal rozmowie pojawiał się temat przyszłości, a w Katolickiej Agencji Informacyjnej podkreślono wręcz olbrzymim tytułem mój pogląd na tę przyszłość („Ks. Pawlaszczyk: jeśli tradycyjne media katolickie przestaną istnieć, sytuacja może być naprawdę poważna”). Zresztą nie tylko naszą, ale i wszystkich mediów katolickich. Możemy snuć czarne wizje, wieszczyć, że prasa pada, ba – że padają i radio, i telewizja, bo wszyscy wszystko znajdują obecnie w „internetach”.

Ich, czyli tych – potocznie je nazywając – „internetów” siła jest wielka, bo są tanie, bo są od razu, bo są na wyciągnięcie ręki, bo wiedzą wszystko. No właśnie. A ta moja poważna teza dotycząca przyszłości jest taka, że niekoniecznie wiedzą wszystko, albo raczej: nie wszystko, co wiedzą, jest prawdziwe. Wręcz przeciwnie. Więc i przysłowiowa jedna jaskółka mi się w wyobraźni pojawia: przecież każdy człowiek, który ma głowę na karku, w końcu się zorientuje, że traci czas na czytanie bzdur, które nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistości, że ładuje w siebie emocje tych, którzy się w tych „internetach” obrzucają nawzajem błotem. A jak już się zorientuje, w czym rzecz, zada sobie pytanie, czy było warto. I czy nie ma przypadkiem w przestrzeni mediów takiego środowiska, któremu warto zaufać nie tylko ze względu na jego rzetelną wiedzę, lecz również z powodu uczciwego do tej wiedzy podejścia.

À propos uczciwości: w wywiadzie udzielonym „Gościowi” („Papież nie boi się pytań”, ss. 22–25) kardynał Grzegorz Ryś opowiedział taką historię: „Dobrych kilka lat temu w jednym z wywiadów dla bardzo poważnej telewizji zostałem zapytany, czy obraz Kościoła prezentowany przez tę stację jest obiektywny. Odpowiedziałem, że nie jest, bo są całkowicie ślepi na to, co się w Kościele dzieje pozytywnego. I wtedy usłyszałem: »Ale od tego, żeby pisać o pozytywach, to wy macie media katolickie«”. Może i nie jestem tą historią zaskoczony, bo wiem i widzę, co się dzieje w mediach w kontekście Kościoła. Ale żeby tak oficjalnie usprawiedliwiać manipulację, której jako dziennikarz ktoś się dopuszcza… to jednak mnie trochę dziwi. Inaczej rozumiem nie tylko rolę mediów, ale i ich profesjonalizm.•