100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Trzy przerwy

Andrzej Grajewski

|

GN 36/2023

publikacja 07.09.2023 00:00

W stuletniej historii „Gościa Niedzielnego” nie brakowało momentów, kiedy nasz tygodnik musiał zamilknąć, dzieląc losy kraju oraz Kościoła.

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Trzy przerwy istockphoto

Szczególnie dramatyczny wymiar miały trzy przerwy w historii wydawania „Gościa”. Najdłuższa, spowodowana wojną i okupacją, trwała ponad pięć lat (1939–1945). Kolejna była skutkiem wygnania śląskich biskupów w listopadzie 1952 r. i nie była długa, gdyż trwała od tego momentu do stycznia 1953 r. Jednak później przez trzy lata do 1956 r. tygodnik znajdował się w obcych rękach. Trzecią przerwę spowodowało wprowadzenie stanu wojennego 13 grudnia 1981 r., co oznaczało zniknięcie gazety z rynku czytelniczego na ponad trzy miesiące.

Wrzesień 1939 r.

Przeglądając numery „Gościa” z lata 1939 r., widać, jak tematyka zagrożenia zbliżającą się wojną wypełnia coraz więcej treści w kolejnych numerach. Niestety, nie zachowały się żadne dokumenty ani relacje z tego okresu, umożliwiające identyfikację wszystkich redaktorów pracujących wówczas w tygodniku. Najważniejsze artykuły wstępne pisał prawdopodobnie reaktor naczelny, ks. Alojzy Siemienik. Nastrój chwili ilustruje tytuł jednego z lipcowych tekstów pt. „O moralną zwartość narodu”, wyzywający stronnictwa polityczne do zaprzestania kłótni i sporów i skoncentrowania się na przygotowaniach do obrony kraju. Na okładce numeru z 16 lipca 1939 r. umieszczono fragment obrazu Jana Matejki „Bitwa pod Grunwaldem”, co pokazuje klimat, w jakim wówczas redagowano „Gościa”. Niezwykłe, że jedna z ostatnich okładek z tego okresu przedstawia kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Opolu (dzisiaj to katedra diecezji opolskiej). Do zdjęcia dołączony jest komentarz, że w tym kościele przechowywany jest oryginalny obraz Matki Boskiej Piekarskiej, patronki całego, niepodzielonego granicami Górnego Śląska. W każdym z numerów zamieszczone były informacje i okolicznościowe odezwy biskupa katowickiego Stanisława Adamskiego, przygotowującego Kościół lokalny na czas wojny, której nadejście wydawało się już na początku sierpnia 1939 r. przesądzone. W numerze z 17 sierpnia 1939 r., nawiązującym do rocznicy Cudu nad Wisłą, w artykule wstępnym napisano, że dzisiaj Polsce zagraża barbarzyństwo z Zachodu. „Barbarzyństwo wschodnie było czerwone. Barbarzyństwo zachodnie zagrażające nam obecnie jest brązowe”. W kolejnym numerze czytelnicy otrzymali obszerne sprawozdanie z pogrzebu Wojciecha Korfantego oraz wspomnienia o tym wybitnym polityku i działaczu chrześcijańskim. Ostatni zredagowany przed wojną numer „Gościa” wszedł do dystrybucji w niedzielę 3 września 1939 r. Na okładce redakcja umieściła wizerunek Matki Boskiej Królowej Polski, jakby przesyłając czytelnikom ostatni promień nadziei na mroczne czasy, których nadejścia się spodziewano. Wspominano, że w czasie okupacji na Górnym Śląsku, kiedy każde polskie słowo było zakazane, sięgano po ten numer, ukrywany gdzieś po domach, i czytano go ze łzami w oczach.

4 września do Katowic wkroczyli żołnierze Wehrmachtu oraz dywersanci z Freikorpsów. Witały ich tłumy miejscowych Niemców. Wojsko polskie wycofało się dzień wcześniej, ale w kilku punktach w centrum miasta walczyli byli powstańcy śląscy i harcerze, m.in. w rejonie kościoła ewangelickiego, a więc kilkaset metrów od naszej redakcji, mieszczącej się wówczas przy ul. Marszałka Piłsudskiego 58 (obecnie ul. Warszawska).

Wieczorem rozpoczęły się masowe egzekucje obrońców oraz działaczy narodowych.

Księdza Siemienika nie było już wtedy w Katowicach. 3 września został ewakuowany wraz z grupą urzędników zagrożonych niemieckimi represjami i dotarł aż do Lublina. Decyzje o dalszych losach „Gościa” podejmował w Katowicach zastępca szefa okupacyjnego Zarządu Cywilnego, hrabia Michael von Matuschka, znany działacz katolicki, później uczestnik spisku na życie Hitlera (w lipcu 1944 r.). Zdecydował, że 17 września 1939 r. ukazał się kolejny numer GN, ale już w objętości tylko 12 stron i zawierający jedynie treści religijne oraz podtytuł „Der Sonntagsgast”. Od października tygodnik był publikowany w wersji dwujęzycznej, a 22 października 1939 r. ukazał się jego ostatni numer. Jesienią powrócił do Katowic ks. Siemienik i wywiózł do Krakowa część redakcyjnego księgozbioru oraz zabezpieczył dokumenty. Nieznane są wojenne losy innych redaktorów, poza współpracującymi z „Gościem” księżmi Klemensem Kosyrczykiem i Józefem Gaworem. Obaj wiosną 1940 r. zostali aresztowani przez gestapo i osadzeni w KL Dachau. Tygodnik odrodził się zaraz po wypędzeniu Niemców z Katowic, co nastąpiło 27 stycznia 1945 r. Kilka dni później do Katowic powrócił bp Adamski i nakazał ks. Kosyrczykowi wznowienie wydawania. „Gość” ukazał się już 11 lutego 1945 r., jako pierwsze polskie czasopismo na Górnym Śląsku, w bardzo skromnej szacie graficznej i objętości jedynie czterech stron. Na okładce widniał tytuł „Śląsk wolny od najeźdźcy”.

11 lutego 1945 – pierwsza powojenna okładka.   11 lutego 1945 – pierwsza powojenna okładka.

Listopad 1952 r.

Jesienią 1952 r. w sytuacji, gdy władze komunistyczne usunęły religię z większości szkół, biskupi katowiccy postanowili odwołać się do opinii publicznej. Pod orędziem zachęcającym wiernych do składania podpisów pod petycją do władz z żądaniem zachowania nauki religii w szkole podpisali się biskup katowicki Stanisław Adamski, jego koadiutor Herbert Bednorz oraz sufragan Juliusz Bieniek. W uroczystość Wszystkich Świętych w całej diecezji katowickiej zebrano pod petycją blisko 100 tys. podpisów, co było niespotykanym w czasach stalinowskich aktem obywatelskiego nieposłuszeństwa. Władze były zaskoczone, ale natychmiast przystąpiły do działania. Aresztowano kilku księży, innych przesłuchiwano. 6 listopada 1952 r. Komisja Specjalna do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym wydała dekret o wysiedleniu biskupów katowickich na 5 lat, karząc ich za to, iż „jesienią 1952 r. na terenie województwa katowickiego uprawiali działalność godzącą w interesy społeczne Państwa Polskiego”. Następnego dnia dekret wręczono biskupowi Adamskiemu, który tego samego dnia opuścił Katowice i udał się do Krakowa. Biskup Bieniek był wtedy w Warszawie i do Katowic już nie wrócił. Osiadł w Kielcach, gdzie zamieszkał w domu księży emerytów. Biskup Bednorz, który w opinii władz uchodził za inicjatora akcji petycyjnej, 4 listopada 1952 r. został aresztowany i przez miesiąc był więziony w areszcie UB w Katowicach. Po zwolnieniu 1 grudnia udał się do Poznania, gdzie zamieszkał w domu zakonnym. W Katowicach władze stalinowskie przymusiły kapitułę katedralną do wyboru na stanowisko tymczasowego rządcy diecezji, jako wikariusza kapitulnego, ks. Filipa Bednorza, aktywistę ruchu „księży patriotów”. Ostatni numer „Gościa” przed tymi wydarzeniami ukazał się z datą 5 listopada 1952 r. i był przygotowany jeszcze przez zespół kierowany przez ks. dr. Gawora. Po wygnaniu biskupów został on zdjęty ze stanowiska redaktora, a 12 listopada 1952 r. przeniesiony do Wydziału Duszpasterskiego Kurii Diecezjalnej. Nie znalazłem żadnej formalnej decyzji, wstrzymującej wydawanie GN, jednak tygodnik przestał się do końca roku ukazywać. Jednocześnie ks. Bednorz pilnie poszukiwał ludzi, którzy podjęliby się wydawania nowego, poprawnego politycznie „Gościa”. Kilka osób mu odmówiło, w końcu tygodnik reaktywowano w styczniu 1953 r., z nową redakcją i z zupełnie nowymi treściami. W lutym 1954 r. kolejny wikariusz kapitulny, ks. infułat Jan Piskorz, podpisał umowę z Paxem, oddając stowarzyszeniu dalsze wydawanie tygodnika. Stan ten trwał do jesieni 1956 r. 5 listopada do Katowic z 4-letniego wygnania powrócili wszyscy biskupi. Jedną z osób zaangażowanych w organizację ich powrotu był ks. Gawor. On także natychmiast objął kierowanie „Gościem”, który decyzją Bolesława Piaseckiego został zwrócony diecezji katowickiej. 11 listopada 1956 r. gazeta ukazała się z wielkim tytułem, głoszącym: „Biskupi śląscy powrócili do swoich wiernych”. Na stronie tytułowej były wydrukowane portrety wszystkich powracających z wygnania biskupów. Cały numer rozszedł się błyskawicznie i dla wielu katolików był znakiem, że najciemniejsza część nocy stalinowskiej się skończyła, a oni odzyskali swojego „Gościa”.

Grudzień 1981 r.

Stan wojenny zastał nas w trakcie przygotowywania numeru na Boże Narodzenie, ale pracy nad nim nigdy nie ukończono. W poniedziałek 14 grudnia 1981 r. redaktor naczelny ks. Stanisław Tkocz zakomunikował nam, że – podobnie jak wiele innych tytułów – zostaliśmy bezterminowo zawieszeni. Ukazywały się jedynie gazety będące organami prasowymi PZPR. Ostatni numer, który zdążyliśmy opublikować na 13 grudnia 1981 r., zawierał na okładce opis uroczystości ku czci kard. Augusta Hlonda i odsłonięcia jego płaskorzeźby w katowickiej katedrze. „Gość” był już wtedy bardzo mocno zaangażowany we wspieranie nowego ruchu związkowego, dlatego ks. Tkocz przewidywał, że nieprędko będziemy „odwieszeni”. Obawiając się rewizji, nakazał mi ukrycie części dokumentacji w palarni na terenie kurii diecezjalnej.

21 marca 1982 – pierwsza okładka w stanie wojennym.   21 marca 1982 – pierwsza okładka w stanie wojennym.

Redakcja zajmowała wtedy cztery niewielkie pokoje, a pracowało w niej, poza ks. Tkoczem, kilka osób, w tym trzech dziennikarzy. Aby nie siedzieć bezczynnie, ks. Tkocz postanowił, że będziemy opracowywać listy osób aresztowanych i internowanych. Do bp. Herberta Bednorza napływały wtedy z całej diecezji informacje z nazwiskami represjonowanych, przekazywane przez zrozpaczone i bezradne rodziny. Braliśmy te spisy z kurii diecezjalnej, układaliśmy alfabetycznie, a następnie nasza maszynistka Basia Grajcar (jej brat strajkował wtedy pod ziemią na kopalni Ziemowit) przepisywała je w całości. 15 grudnia pojechaliśmy z ks. Henrykiem Piechą do Katowic-Giszowca, gdzie trwała pacyfikacja kopalni Staszic, ale patrole ZOMO nas zatrzymały i zawróciły do redakcji. Mieliśmy także informacje z oddalonej nieopodal kopalni Wujek. Sytuacja była tam napięta, a próba negocjacji, podjęta z inicjatywy bp. Bednorza przez ks. Benedykta Woźnicę, szefa Wydziału Duszpasterskiego, została odrzucona. Masakra górników z kopalni Wujek była dla nas ogromnym wstrząsem, tym bardziej że istniała obawa, czy do rozlewu krwi nie dojdzie na innych strajkujących kopalniach i w Hucie Katowice. Na początku 1982 r. ks. Tkocz zdecydował, że nasze przychodzenie do redakcji nie ma sensu. Przydzielił nas do różnych instytucji, gdzie mieliśmy pracować, aż do wznowienia wydawania „Gościa”. Ja trafiłem do biblioteki seminaryjnej i porządkowałem jej księgozbiór. Po trzech miesiącach przerwy 23 marca 1982 r. nasz tygodnik znów się ukazał. Był to powrót w wielkim stylu. Oprawa graficzna numeru była wymowniejsza aniżeli słowa. Na okładce widniały spętane drutem kolczastym ręce, obok wybity był wielkimi czcionkami tytuł „Piłatowe czasy” – z wiersza ks. Mirosława Drzewieckiego, duszpasterza akademickiego z Wrocławia. Autorem okładki był Jerzy Walter Brzoza, scenograf i grafik książkowy, później etatowo związany z GN. W okresie Wielkiego Postu pasyjne motywy nie były czymś niezwykłym. Jednak w tamtym czasie nasza okładka była powszechnie odczytywana jako potępienie stanu wojennego oraz represji wobec społeczeństwa. Cenzorzy nieopatrznie zgodzili się na druk numeru, ale po jakimś czasie zmienili decyzję. Szef Wojewódzkiego Urzędu Kontroli Publikacji i Widowisk w Katowicach zażądał wstrzymania dystrybucji całego nakładu. Był on jednak już wydrukowany i ks. Tkocz mu powiedział, że zrobi to jedynie wtedy, gdy urząd cenzury pokryje koszty druku. Targi trwały jakiś czas, ale w końcu po tamtej stronie uznano, że większym skandalem będzie zniszczenie legalnie wydrukowanego numeru aniżeli dopuszczenie do jego kolportażu. W ten sposób zaczęliśmy służbę czytelnikom w stanie wojennym i chociaż nie był to łatwy czas, nigdy wcześniej, a chyba także i później „Gość Niedzielny” nie cieszył się tak wielkim społecznym wsparciem.

Nowe czasy przyniosły inne wyzwania, nieraz trudniejsze, gdyż wszystko przestało być takie oczywiste jak w latach 80. ubiegłego wieku. Czas pokaże, przed jakimi wyzwaniami tygodnik stanie w przyszłości, wierzę jednak, że im sprostamy. •

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.