Płomień potrzebuje świecy. Duszpasterz akademicki o duchowości młodych ludzi i szukaniu głębi

GN 35/2023

publikacja 31.08.2023 00:00

O młodych szukających głębi, emocjach na modlitwie i duchowym wiosłowaniu lub płynięciu z wiatrem mówi o. Paweł Kowalski SJ.

Płomień potrzebuje świecy. Duszpasterz akademicki o duchowości młodych ludzi i szukaniu głębi Aleksandra Król

Agnieszka Huf: Na co dzień pracuje Ojciec z młodymi ludźmi. Czego szukają w Kościele?

O. Paweł Kowalski:
Kiedy zastanawiałem się, jak ma funkcjonować duszpasterstwo akademickie i pytałem studentów, czego oni pragną, przeważały dwie odpowiedzi: wspólnota i głębia. Gdy młody człowiek idzie na studia, często trafia do obcego miasta i szuka środowiska rówieśniczego. Idzie w imprezy albo trzyma się z tymi, którzy grają w gry. Ale zdarza się, że szuka wspólnoty, która będzie w stanie dać mu wzrost i przyjaźń. Bo wspólnota to coś więcej niż grupa ludzi o podobnych zainteresowaniach. Drugą rzeczą jest głębia. Dziś bardzo łatwo zaspokoić swoje potrzeby intelektualne, w internecie jest dużo różnych treści. Pewnie dlatego mamy aktualnie kryzys rekolekcji – ludzie nie przychodzą posłuchać jakiegoś duszpasterza, bo w sieci znajdą wiele ciekawszych kazań, bywa, że lepiej wygłoszonych. Jest jednak jakaś głębia, której internet nie jest w stanie dać. I tej głębi młodzi szukają. Nie chcą czegoś, co im tylko zajmie czas, bo oni ten czas mają bardzo mocno wypełniony – praca, korepetycje, szkoła, akademik, dojazdy. Chcą czegoś, co ich poprowadzi głębiej. W moim duszpasterstwie bardzo szybko rozwijała się grupa, w której spotkania polegały na adoracji i 45-minutowej medytacji ignacjańskiej, zakończonej grupami dzielenia. Ludzie chcieli być razem i zanurzać się w modlitwie.

Słowa Ojca przeczą temu, jak duchowość młodych jest odbierana – ma być fajnie, wesoło, gitarki, pluszowe chrześcijaństwo…

Jakiś czas temu pojawił się fenomen, którego do końca nie rozumiem: skąd się wzięły Msze na Robloxie? Myślę, że on dużo może nam – starym – powiedzieć. Ktoś w młodym wieku, będąc w okolicach matury, wpada na pomysł ewangelizowania rówieśników, proponując im odtwarzanie Mszy Świętej w grze komputerowej. Chłopcy, którzy to zainicjowali, pytali mnie, w jaki sposób mogą zadbać o formację graczy. To nie są osoby, które chcą tylko, żeby im zająć czas, pośmieszkować z nimi. Tego czasu na luzie oczywiście nie można zupełnie wykluczać, jesteśmy przecież ludźmi. Ale oni często oczekują czegoś więcej. Trzeba przy tym pamiętać, że mamy wśród siebie osoby bardzo zróżnicowane, niektóre potrzebują na początek trochę bardziej „miękkiej” formy, na przykład nastawionej na śpiew, gdzie treści czy momentów milczenia będzie troszkę mniej. Trzeba im to zapewnić, ale dobrze też zaproponować kontynuację, żeby się nie zatrzymywali w miejscu, tylko szli w głąb.

Kiedy opublikowałam fragmenty świadectw młodych, wracających ze Światowych Dni Młodzieży, w sieci pojawiły się komentarze, że są one emocjonalne, infantylne. Czy dzielenie się swoimi emocjami ze spotkania z Bogiem świadczy o niedojrzałości, braku tej głębi, o której Ojciec wspomniał?

Rola uczuć w naszym przeżywaniu wiary jest bardzo istotna. Żyjemy w kulturze, która mocno bazuje na emocjach – w świecie reklam, polityki, platform społecznościowych. Byłoby dużym autooszustwem, gdybyśmy myśleli, że jesteśmy w stanie od nich uciec. Kiedy Pan Bóg spotyka się z człowiekiem, to w całości: dotyka intelektu, uczuć, woli – wszystkie te sfery są ważne. Zadaniem duszpasterza jest pomóc młodemu człowiekowi dostrzec, co w tym wzbudzającym emocje wydarzeniu było z Pana Boga, gdzie Pan Bóg do niego przemawiał i do czego go powołuje, jaki będzie kolejny krok.

A kiedy tych emocji nie ma? Młodzi czasem skarżą się, że w Kościele jest nudno. Czy to dowód na ich brak formacji, czy naturalny etap rozwoju wiary?

Nie dowierzam komuś, kto mi powie, że nudy w Kościele nigdy nie przeżył, bo i ja nieraz na jakimś kazaniu zasnąłem (staram się nie spać tylko na kazaniu, które sam głoszę). (śmiech) Święty Ignacy mówił, że w naszej wierze mamy następujące po sobie etapy: taki, kiedy czujemy się znużeni, i taki, kiedy jesteśmy pełni energii. Albo muszę machać wiosłami, albo rozstawiam żagiel, wiatr dmie, a ja się tylko przyglądam, jak krajobrazy się zmieniają. Sama nuda nie jest problemem – on zaczyna się dopiero wtedy, kiedy nie mam świadomości rozwoju mojej duchowości: nie wiem, w jakim momencie życia wiarą jestem, w jaki sposób Bóg do mnie mówi. Jeśli mam świadomość, że chociaż teraz odczuwam znudzenie, to za chwilę to się zmieni, pamiętam o czasie radości i żyję nadzieją, że za jakiś czas ten stan powróci, to mogę tę nudę przetrwać bez większych szkód. Ale jeśli myślę: skoro się nudzę, to oznacza, że Boga nie ma, muszę rzucić Kościół i wiarę – to znaczy, że mojej formacji jeszcze czegoś potrzeba. Z drugiej strony rozentuzjazmowany człowiek wraca z rekolekcji i myśli, że tak będzie zawsze – że zawsze będzie na takim „haju”, zawsze będzie kroczyć tą granią szczytową. A przecież prędzej czy później przyjdzie dołek. A kiedy już się pojawia, to myślimy bardzo często, że ten dołek podważa wartość tego, co się wydarzyło, że może to nie było prawdą, nie było istotne. Albo że ze mną coś jest nie tak, że ja nie zatroszczyłem się o to, żeby w tym stanie entuzjazmu trwać. A św. Ignacy nas uczy, że to jest naturalne, że zawsze tak jest, że po górce przyjdzie dolinka, ale po strapieniu przyjdzie pocieszenie. Dobry duszpasterz będzie towarzyszył młodym, tłumaczył, że to, co się z nimi dzieje, to naturalny stan, i podpowiadał, jak sobie z nim radzić.

Teraz, kiedy kończą się wakacje i młodzi wracają z różnych rekolekcji, pielgrzymek, Światowych Dni Młodzieży, są raczej na górce, rozpaleni i pełni zapału. Jak im pomóc te emocje przekuć w coś więcej, pogłębić ten fundament?

Potrzebne są dwie rzeczy: po pierwsze wspólnota, po drugie działanie. Wspólnota, czyli – jak mówiłem wcześniej – grupa, z którą mogę nie tylko się spotkać, zjeść paluszki i napić się coli, ale która daje mi przestrzeń, w której mogę wyrazić to, co się we mnie dzieje. We wspólnocie ważne jest dzielenie się – istotne, żeby mieć poczucie, że jestem usłyszany, że moją historią ktoś się interesuje. Bo kiedy uczymy się nazywać to, co się w nas dzieje, wtedy nawiązujemy kontakt z naszym wnętrzem. Ale głęboko wierzę, że Pan Bóg powołuje nas nie tylko do tego, żebyśmy odczuwali, ale też chce nas prowadzić do konkretnych działań. Jezus, spotykając celnika Mateusza, mówi: pójdź za Mną. I Mateusz nie kończy na zachwyceniu się Jezusem, ale idzie za Nim. Kiedy do Zacheusza Jezus mówi: muszę do ciebie przyjść, on od razu działa, zmienia życie. Młodym musimy stworzyć przestrzeń odpowiednią do tego, żeby mogli się spotkać, porozmawiać, przemyśleć to, co się tak naprawdę wydarzyło. Ale muszą też spotkać ludzi reprezentujących struktury Kościoła, którzy im zaufają i pozwolą działać, towarzysząc im – także wtedy, gdy będą popełniać błędy.

A czy nie jest tak, że za dużo w Kościele chcemy zrobić dla młodzieży, uważając, że młodzi są przyszłością Kościoła? Tymczasem papież Franciszek powtarza, że oni są TERAZ Kościoła – a to znaczy, że zamiast robić „dla nich”, trzeba robić „z nimi”.

W duszpasterstwie młodych zdarza nam się wpadać w skrajności. Czasami za bardzo gasimy ich zapał, a czasami mówimy: fajnie, to zróbcie – i zostawiamy ich samych. A co jest potrzebne? Kojarzy mi się słowo „ojcostwo”, które w tym wypadku polega na tym, że siadam z młodym człowiekiem, przyglądam się jego doświadczeniu i pragnieniom. Następnym krokiem powinno być sprawienie, żeby te pragnienia nabrały realistycznych kształtów, a później towarzyszenie w drodze ich realizacji. Ojciec najpierw pokazuje dziecku, jak działa rower, potem podsadza je i idzie obok, kiedy ono próbuje jechać. A kiedy spada, łapie je w ramiona. Lider czy duszpasterz musi instruować, towarzyszyć, dać środki materialne na realizację pragnienia, ale też trochę wziąć na siebie porażki, które mogą się zdarzyć. Ten płomień musi dostać świecę, która pozwoli mu płonąć.•

O. Paweł Kowalski

jezuita, duszpasterz Wspólnoty Mocni w Duchu, duszpasterz akademicki, z zamiłowania pielgrzym.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.