Referendalny szach. Broń obosieczna Zjednoczonej Prawicy

Bogumił Łoziński

|

GN 34/2023

publikacja 24.08.2023 00:00

Choć nie ulega wątpliwości, że referendum służy politycznym celom, jednak za jego pytaniami kryją się problemy, które mają istotne znaczenie dla naszej przyszłości.

Referendalny szach. Broń obosieczna Zjednoczonej Prawicy istockphoto

Sejm przyjął 17 sierpnia uchwałę o zarządzeniu referendum ogólnokrajowego, które odbędzie się 15 października, a więc wraz z wyborami parlamentarnymi. Opozycja głosowała przeciwko, a teraz wzywa do jego bojkotu. I trudno się jej dziwić, bowiem może przyczynić się ono do zwiększenia poparcia dla Zjednoczonej Prawicy. Jednak jest to broń obosieczna, gdyż klęska referendum, np. przy bardzo małej frekwencji, może zaszkodzić jego inicjatorom.

Polityka z demokracją w tle

Przedstawiciele obozu rządzącego tłumaczą inicjatywę referendalną jako oddanie głosu obywatelom, którzy będą mogli bezpośrednio się wypowiedzieć – jak stanowi konstytucja – w „sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa”. Podkreślają, że ta forma głosowania jest istotnym elementem demokracji, a przecież opozycja zarzuca władzy, że tę demokrację niszczy, więc nie powinna być tej inicjatywie przeciwna.

Argumenty te osłabiają jednak okoliczności – wyborczy czas i sposób sformułowania pytań, sugerujący „właściwą” odpowiedź. W dodatku pytania dotyczą kwestii, w których opozycja w przeszłości miała inne zdanie, a obecnie wycofała się z tamtego stanowiska. Obóz władzy skrzętnie to wykorzystuje. W ten sposób referendum jest w dużym stopniu sprowadzone do narzędzia służącego pognębieniu opozycji. Słuszny jest argument, że gdyby chodziło tylko o wyrażenie woli przez Polaków, to referendum powinno się odbyć wcześniej, a nie w dniu wyborów parlamentarnych. Z drugiej strony Zjednoczona Prawica wykorzystuje okazję, jaką dają przepisy, i prawa nie łamie.

Jaki model gospodarki?

Pierwsze pytanie brzmi: „Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki?”. Jest ono tak sformułowane, że sugeruje odpowiedź. Oczywiście uderza w rząd PO-PSL. Minister Przemysław Czarnek w czasie sejmowej debaty nad referendum stwierdził, że w czasie ich rządów doszło do sprzedania ponad 1000 spółek skarbu państwa z 1343 istniejących. Opozycja ripostuje, że przecież obecny rząd sam sprzedał 30 procent udziałów rafinerii Lotos Saudyjczykom, a jej stacje benzynowe przedsiębiorstwu węgierskiemu. Trzeba jednak pamiętać, że sprzedaż ta była warunkiem postawionym przez Komisję Europejską, pod którym zgodziła się ona na fuzję Orlenu i Lotosu, a wynikało to z unijnych przepisów antymonopolowych. Obecnie, w obliczu wojny na wschodzie, żadne z poważnych ugrupowań politycznych nie chce utraty kontroli nad strategicznymi sektorami gospodarki.

A jednak za tym pytaniem kryje się zasadniczy spór o kształt naszej gospodarki: czy należy postawić na własność prywatną, dzięki której, mimo ewidentnych patologii, zbudowano w naszym kraju silną gospodarkę, czy też, jak chce PiS, na silną własność państwową jej kluczowych obszarów.

Praca do śmierci?

Treść drugiego pytania jest następująca: „Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?”. Odpowiedź na „nie” będzie powszechna, tym bardziej że przepisy pozwalają chętnym pracować dłużej.

To pytanie w największym stopniu, a zarazem celnie i boleśnie, uderza w rząd PO i PSL, który kilka lat temu podniósł wiek emerytalny. Jednak sztywne jego ograniczenie na obecnym poziomie budzi niepokój części ekonomistów, którzy zwracają uwagę, że wobec zapaści demograficznej w naszym kraju nie będzie rąk do pracy, a przez to środków na wypłacanie tego świadczenia. Zapominają oni jednak o olbrzymiej imigracji zarobkowej do Polski i uchodźcach z Ukrainy, którzy podejmując u nas pracę, łagodzą ten problem. Oczywiście obecny rząd ze swoją antyimigracyjną retoryką nie przyznaje się do ściągania imigrantów zarobkowych, ale w rzeczywistości tak się dzieje.

Kwestia wieku emerytalnego kieruje nas do fundamentalnego pytania o rolę imigrantów zarobkowych w systemie dochodów państwa. Żadne z ugrupowań w czasie kampanii wyborczej takiego pytania nawet nie formułuje.

Komu przeszkadza bariera?

Kolejne pytanie brzmi: „Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?”. I znów jest to pytanie, które ma przypomnieć, że opozycja zdecydowanie przeciwstawiała się budowie tej bariery, jednak okazało się, że nie miała racji. Wojna w Ukrainie, popieranie Rosji przez Białoruś sprawiają, że obecnie nikt nie postuluje jej likwidacji. Przy okazji warto zastanowić się, czy nie ma ważniejszych pytań niż w tak oczywistej sprawie, co do której panuje powszechna zgoda. Wśród znacznie istotniejszych problemów do rozstrzygnięcia można wskazać budowę elektrowni atomowych, przyjęcie euro czy realizację unijnego programu klimatycznego „Fit for 55”.

Jaka polityka imigracyjna?

Ostatnie pytanie ma następującą treść: „Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?”. Znów problem już nieaktualny, gdyż Unia Europejska przestała forsować to rozwiązanie, choć może do niego powrócić. W pytaniu tym mamy takie nagromadzenie negatywnych sformułowań („tysiące nielegalnych imigrantów”, „przymusowy mechanizm relokacji”, „narzucony przez biurokrację europejską”), że odpowiedź może być tylko jedna. Jeśli nabierze mocy obowiązującej, na pewno będzie ważnym argumentem, aby imigrantów nie przyjmować. Tymczasem nie da się odwrócić plecami do tego, co dzieje się na południu Europy, gdzie docierają tysiące imigrantów i uchodźców, których życie jest zagrożone. Nie chodzi o to, aby Polska bezwarunkowo zgodziła się na przyjmowanie tych ludzi, ale aby jednak uczestniczyła w próbie rozwiązania tego kryzysu. Tym bardziej że w ostatnich latach wskutek przyjęcia uchodźców wojennych z Ukrainy, a także imigrantów zarobkowych z innych krajów, wypracowaliśmy własny model polityki migracyjnej, w którym przybysze nie stanowią dla nas zagrożenia, a jednocześnie budują naszą siłę ekonomiczną.

Ważne, ale czy wiążące?

Doprowadzenie przez obóz rządzący do referendum w korzystnym dla niego terminie i z pytaniami, które może wykorzystać do walki z opozycją, to dopiero początek drogi. Opozycja wzywa do bojkotu referendum, zaś lider PO Donald Tusk ogłosił, że je unieważnia, czym naraził się na kpiny polityków prawicy, bo trudno unieważnić coś, co się nie odbyło. Inni z kolei wzywają, aby pójść na wybory, ale podrzeć kartę referendalną, w niektórych mediach opozycyjnych publikowane są nawet instrukcje, jak nie brać udziału w tym plebiscycie. A z drugiej strony z uzyskanych przez nas nieoficjalnych informacji wynika, że obóz rządzący przeprowadził badania, które pokazują, że frekwencja może być duża.

Ma to zasadnicze znaczenie, bowiem aby referendum ogólnokrajowe było wiążące, musi zagłosować ponad 50 procent uprawnionych. Nie należy mylić wiążącego charakteru referendum z tym, czy zostało ono przeprowadzone w sposób ważny, czyli zgodny z prawem, co stwierdza Sąd Najwyższy. Dlatego referendum może być ważne, ale gdy zagłosuje mniej niż połowa uprawnionych, będzie niewiążące.

Po 1989 r. w Polsce referenda ogólnokrajowe odbyły się pięć razy, z czego wszystkie były ważne, ale tylko dwa wiążące – w sprawie przyjęcia konstytucji i akcesji Polski do Unii Europejskiej, w obydwu większość była na „tak”. Kompromitacją zakończyło się referendum przeprowadzone z inicjatywy prezydenta Bronisława Komorowskiego w 2015 r., m.in. w sprawie jednomandatowych okręgów wyborczych do Sejmu, bowiem frekwencja wyniosła jedynie 7,8 procent.

Polityczne ryzyko

Obecnie trwa walka o frekwencję i jej wynik nie jest łatwy do przewidzenia. Dlatego PiS, doprowadzając do referendum, podejmuje ryzyko, bowiem przy niskiej frekwencji poniesie polityczną klęskę.

Opozycja zarzuca rządzącym, że referendum ma charakter polityczny i jest niedemokratyczne. To całkowicie chybione zarzuty. Politycy uprawiają politykę i większość rzeczy, które robią, ma charakter polityczny. Z kolei głosy, że referendum jest niedemokratyczne, same się kompromitują, bowiem cóż może być bardziej demokratycznego niż poddanie jakiegoś problemu pod głosowanie wszystkich obywateli. Rzeczywistość jest taka, że Zjednoczona Prawica wykorzystała okazję i zaszachowała opozycję, która będąc u władzy, takiego ruchu nie wymyśliła, a teraz robi wszystko, aby nie dostać mata.•

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.