Iskry na pograniczu. Najspokojniej jest tam, gdzie powinno być najbardziej niebezpiecznie

Jakub Jałowiczor

|

GN 33/2023

publikacja 17.08.2023 00:00

Białoruskie śmigłowce naruszyły polską przestrzeń powietrzną, imigrantów próbujących się przedostać do naszego kraju znów jest więcej, a niedaleko Przesmyku Suwalskiego mają się pojawić najemnicy z Grupy Wagnera. Wszystko to brzmi groźnie. Czy naprawdę jest się czego bać?

Granicy z Białorusią oprócz Straży Granicznej pilnują wojsko i policja. Granicy z Białorusią oprócz Straży Granicznej pilnują wojsko i policja.
Marcin Pawlukiewicz /REPORTER/east news

Od początku roku do pierwszych dni sierpnia Straż Graniczna odnotowała 19 tysięcy prób przekroczenia polskiej granicy przez ludzi znajdujących się na Białorusi. Rekordowy był lipiec, kiedy takich incydentów było 4 tysiące. Chodzi zarówno o sytuacje, kiedy imigrantom udaje się przedostać na teren Polski, jak i takie, gdy ktoś podchodzi w pobliże granicy, ale na widok funkcjonariuszy się cofa. Tych ostatnich przypadków jest około tysiąca miesięcznie – poinformowała nas por. Anna Michalska, rzecznik Straży Granicznej. Na przykład 7 sierpnia pogranicznicy uniemożliwili przeprawę 112 osobom z piętnastu państw Azji i Afryki, a następnego dnia 45 osobom – 20 z nich na widok patrolu zrezygnowało z próby sforsowania granicy i wycofało się. Imigranci często próbują przedostawać się przez graniczne rzeczki, takie jak Świsłocz czy Wołkuszanka. Niekiedy usiłują sforsować postawioną na granicy zaporę – zrobić podkop, przejść ponad nią za pomocą drabiny albo przepiłować pręty. Wszystko to dzieje się, jak podkreślają pogranicznicy, pod okiem białoruskich służb mundurowych. Jedna osoba za pomoc w przeprawie płaci kilka tysięcy euro, przy czym dokładna cena zależy od kraju pochodzenia i od tego, czy chodzi tylko o przekroczenie granicy, czy np. o całą podróż do Niemiec.

Strzał do pogranicznika

W całym zeszłym roku podobnych prób było mniej niż 16 tysięcy. Jeśli utrzymają się obecne trendy, tegoroczne statystyki mogą być podobne do tych z 2021 roku, kiedy rozpoczął się kryzys migracyjny. Wtedy polską granicę naruszono 40 tysięcy razy. Wówczas też doszło do starć między przybyszami a polskimi funkcjonariuszami na przejściu granicznym w Kuźnicy. Do połowy sierpnia 2023 roku nie zdarzyły się zajścia o takiej skali, ale agresja wobec pograniczników nasila się. – Nie prowadzimy statystyk w tym zakresie, ale praktycznie codziennie ma miejsce rzucanie kamieniami, petardami, konarami drzew – mówi por. Michalska. Jak dodaje, czasem agresją reagują ludzie, którym nie uda się przedostać, a niekiedy zdarza się, że strażnicy zatrzymują jedną grupę migrantów, a wtedy inna grupa czymś ich obrzuca. Do wyjątkowo groźnego incydentu doszło w czerwcu, kiedy do samochodu pograniczników ktoś strzelił. Pocisk przebił dwie szyby. Nie wiadomo, czy pochodził z wiatrówki, czy z broni palnej.

Pięta Achillesa?

Narastającej presji na polską granicę towarzyszą inne incydenty. Najgłośniejszym było wtargnięcie białoruskich śmigłowców. Pojawiły się one niedaleko Białowieży. Z kolei pod koniec lipca premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że około 100 najemników z Grupy Wagnera ma trafić w pobliże polskiej granicy. Chodziło o słynny Przesmyk Suwalski. Pojęcie to pojawiło się w publicystyce niecałe 10 lat temu. Dotyczy ono pogranicza polsko-litewskiego. Północno-wschodni róg terytorium naszego kraju znajduje się między obwodem królewieckim a Białorusią. Gdyby został on zajęty przez Rosjan lub Białorusinów, przerwane zostałoby lądowe połączenie z krajami bałtyckimi. Już w 2016 roku sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg przyznał, że pakt w swoich planach bierze pod uwagę istnienie przesmyku i wie, jak sobie poradzić z tym problemem. Dwa lata później waszyngtoński think tank CEPA zwrócił uwagę, że okolice przesmyku trzeba dozbroić, a oprócz tego do obrony tego punktu konieczna będzie współpraca z Finlandią.

Zdaniem gen. Waldemara Skrzypczaka, byłego dowódcy Wojsk Lądowych, problem przesmyku jest demonizowany. – To piękny region, położony na wzgórzach, poprzecinany rzekami, kanałami, a przez to dogodny do obrony – mówi „Gościowi”. – Potrzeba niewielkich sił, żeby przesmyk utrzymać, a nacierający muszą się liczyć z ogromnymi stratami.

Zdaniem Waldemara Skrzypczaka, gdyby doszło do otwartej wojny z NATO i prowadzono by działania w okolicach Suwałk, Rosjanie działaliby raczej po litewskiej stronie granicy. Tamtejsze tereny są dostępne dla czołgów, a dzięki temu wygodniejsze dla sił prowadzących natarcie. Według tego scenariusza bezpośrednie walki ominęłyby terytorium Polski, ale z punktu widzenia sytuacji całego Paktu Północnoatlantyckiego nie zmieniałoby to wiele – ewentualny sukces agresora i tak oznaczałby przerwanie połączenia Litwy, Łotwy i Estonii z pozostałymi krajami NATO. Jest też jednak druga strona medalu. Wojska Paktu nie muszą stać na wąskim przesmyku i bronić go na dwa fronty. Zamiast tego mogą zacząć od uderzenia na obwód królewiecki. W ten sposób zyskałyby przestrzeń operacyjną, a Rosja straciłaby bazy dające możliwość szantażowania Polski i Litwy.

Dobra zmiana

Od kilku lat NATO stopniowo zwiększa siły stacjonujące w północno-wschodniej Polsce oraz krajach bałtyckich, a zatem i w rejonie samego przesmyku. W 2017 roku w Elblągu ulokowano siedzibę Dowództwa Wielonarodowej Dywizji Północny Wschód, które koordynuje działania natowskich wojsk obecnych w Polsce i na Litwie. W 2020 roku na przesmyku odbyły się manewry Bull Run-18 z udziałem żołnierzy z Polski, Stanów Zjednoczonych, Rumunii i innych krajów. Po agresji Rosji na Ukrainę proces przyspieszył. Kolejną edycję Bull Run przeprowadzono tuż po wybuchu wojny, a kilka miesięcy później żołnierze z piętnastu krajów ponownie trenowali na północnym wschodzie Polski, tym razem pod kryptonimem Amber Desire-22. W łotewskiej bazie Lielvarde w czerwcu 2022 roku pojawiła się hiszpańska jednostka obrony przeciwlotniczej. Podobne siły zbroi Litwa. Korzystną zmianą jest też przyjęcie do NATO Finlandii. Nie tworzy to jeszcze nowego połączenia z krajami bałtyckimi (Finlandię oddziela od Estonii Zatoka Fińska), ale mimo to trzy niewielkie państwa przestają być wysuniętym cyplem Paktu.

Więcej sił

Jak dotąd Przesmyk Suwalski jest stosunkowo spokojny. Do połowy sierpnia opinia publiczna nie usłyszała o żadnym incydencie, który mógłby mieć związek z najemnikami z Grupy Wagnera. Zdarza się jednak, że zatrzymywani są tam imigranci, którzy przedostali się na teren Litwy i jadą do Niemiec. W kwietniu 2023 roku do aresztu trafił 19-letni Ukrainiec, który przewoził samochodem ośmiu Syryjczyków. Nielegalnych przybyszów jest w tym rejonie znacznie mniej niż na granicy z Białorusią, ale więcej, niż było przed postawieniem płotu na odcinku białoruskim. W całym poprzednim roku na pograniczu polsko-litewskim zatrzymano ponad 700 przybyszów. W 2021 roku było ich nieco ponad 300. W 2022 roku ujęto też prawie 150 kurierów.

Względny spokój panuje też na granicy z obwodem królewieckim. Odkąd w 2016 roku zamknięto mały ruch graniczny, granica ta uchodzi za dość trudną do pokonania. Przemytnicy ludzi wybierają inne szlaki przerzutu. Może to wynikać ze względów praktycznych – teren jest niewygodny dla maszerujących, często bagnisty, z rzeczkami, a przejść drogowych jest niewiele. W dodatku imigranci musieliby najpierw dostać się na teren eksklawy statkiem lub samolotem, a dopiero potem forsować lądową granicę. Możliwe też, że przyczyną jest decyzja Rosji, która woli, by ewentualne kłopoty związane z całym procederem nie spadały bezpośrednio na nią, ale na Białoruś. Mimo to polskie władze biorą pod uwagę możliwość zaistnienia kryzysu również w tym miejscu. Powstaje tam zatem zapora z drutu żyletkowego. W sierpniu 2023 roku wiceminister spraw wewnętrznych Maciej Wąsik podawał, że jest ona skończona w 95 procentach. Wzmacniane są też siły pilnujące północnej i wschodniej granicy naszego państwa. Po incydencie z białoruskimi śmigłowcami nad okolicami Białowieży pojawiły się polskie Sokoły i Mi-24 (niewątpliwie potrzebne będą nowocześniejsze maszyny; resort obrony od dłuższego czasu zapowiada zakup amerykańskich śmigłowców szturmowych Apache, ale na razie ich nie ma). Do patroli granicznych posłużą wozy opancerzone Tur, które mają ochronić pograniczników. Straż Graniczna prosiła też o wsparcie w postaci dodatkowego tysiąca żołnierzy. Ministerstwo Obrony Narodowej zapowiada, że podobnie jak w 2021 roku do ochrony granicy z Białorusią skieruje 10 tysięcy mundurowych. Cztery tysiące z nich będą na bieżąco wspierać pograniczników, a reszta pozostanie w odwodzie.•

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.