Wojna

Tomasz Rożek

|

GN 31/2023

Czym różniła się pierwsza wojna światowa od drugiej? Nie jestem historykiem, dlatego napiszę o technologii. Wolałbym, żeby było inaczej, ale technologie, które kształtują nasz dzisiejszy świat, powstały podczas II wojny światowej.

Wojna

Dwie ogromne wojny XX wieku pochłonęły miliony ludzkich istnień. Technologicznie I wojna światowa nie „załapała się” na duże odkrycia początków XX wieku. Owszem, część z nich miało miejsce przed jej rozpoczęciem albo podczas jej trwania, ale minęło za mało czasu, by ludzie zdawali sobie sprawę z praktycznej strony tych innowacji. Pierwsze dwie, trzy dekady XX wieku w rozwoju nauk ścisłych były czymś niesamowitym. Wywracały całe nasze pojęcie o wszechświecie, o atomie, o energii, grawitacji i czasie. Tylko po co to komu? Czy wynika z tego coś praktycznego? Powoli zaczęto odpowiadać na te pytania dopiero podczas II wojny światowej. Radary, komputery (do obliczania trajektorii lotu pocisków i bomb), komunikacja i inżynieria. No i coś, co na zawsze zmieniło nasz świat, czyli energia wyciągnięta z wnętrza jądra atomowego. W Niemczech w 1938 roku dwóch fizyków dokonało rozszczepienia jądra atomowego. To odkrycie nie byłoby możliwe, gdyby nie prace teoretyków z początków tego wieku. W tym prace Alberta Einsteina i jego wzór E = mc2. Tyle tylko, że to równanie pojawiło się w 1905 roku, zanim wybuchła I wojna światowa. Wtedy jednak niewielu zwróciło na nie uwagę. Nie rozumiano go, uważano je za może i ciekawą – ale jednak teorię. Zmieniło się to błyskawicznie na kilka miesięcy przed wybuchem II wojny światowej. W ciągu dwóch, może trzech lat proste równanie doprowadziło do otwarcia największego w historii ludzkości programu naukowo-technologicznego, czyli amerykańskiego Projektu Manhattan. Bomba jądrowa była gotowa w 1945 roku, zaledwie 7 lat po przeprowadzeniu pierwszego eksperymentu z rozszczepieniem jądra atomowego. Dzisiaj działa na świecie kilkaset reaktorów jądrowych; dostarczają czystą energię, produkują też izotopy dla medycyny. Jutro reaktory wybudujemy na Księżycu i Marsie, bo skądś musimy tam mieć energię.

Ale ani na Księżyc, ani na Marsa, ani nawet na ziemską orbitę byśmy nie dolecieli, gdyby nie rozpoczęte podczas II wojny światowej badania nad rakietami, które w zamyśle Niemców miały zniszczyć Londyn. Ironia historii sprawiła, że ta sama osoba, która te rakiety budowała dla Niemców, po wojnie, pracując już dla Amerykanów, była jednym z „ojców założycieli” NASA. Nasz świat bez technologii kosmicznych wyglądałby zupełnie inaczej, nasza wiedza bez danych dostarczanych z kosmosu (także wiedza na temat Ziemi) stanowiłaby ułamek tego, co wiemy dzisiaj. A to dopiero początek. Brak tu miejsca na komputery, procesory, lasery, radary… Napiszę o tym w jednym z kolejnych felietonów. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.