Błogosławieństwo to coś więcej niż życzenia – ono działa

Franciszek Kucharczak

|

GN 31/2023

publikacja 03.08.2023 00:00

Kiedy błogosławimy wszystkich, żyjemy wśród samych błogosławionych.

Błogosławieństwo to coś więcej niż życzenia – ono działa HENRYK PRZONDZIONO /foto gość

Błogosławiona Anna Katarzyna Emmerich przeżywała stany mistyczne, podczas których niejednokrotnie bardzo cierpiała. Podczas jednej z wizji męki Chrystusa obecny przy tym ksiądz pobłogosławił ją, czyniąc nad nią znak krzyża. W tej chwili Katarzyna z wyrazem ulgi na twarzy wyszeptała: „Dziękuję! Kto to zrobił?”.

Realne dobro

Przed laty Agnieszka z grupą znajomych podróżowała po Europie autostopem. Kiedyś pojawiło się w niej pragnienie, żeby przed wyjazdem poprosić o błogosławieństwo księdza w parafii. Ale czuła się niezręcznie, nie potrafiła się przełamać. W dniu wyjazdu poszła na poranną Mszę św. i akurat wtedy ksiądz powiedział na kazaniu, że kiedyś ludzie przychodzili prosić o błogosławieństwo w ważnych sprawach, a teraz tego zaniechali. Całe kazanie było na ten temat. Po Eucharystii Agnieszka poszła do zakrystii i poprosiła o błogosławieństwo. Przy okazji opowiedziała księdzu o swoich oporach. – On mi wtedy powiedział, że podchodząc do ambony, zamierzał powiedzieć homilię na podstawie Ewangelii, ale coś go natchnęło, żeby nawiązać do pierwszego czytania, w którym była mowa o błogosławieństwie – opowiada.

O mocy błogosławieństwa przekonała się także Zosia. Była studentką, gdy nowo wyświęcony kapłan udzielił jej błogosławieństwa prymicyjnego. – Gdy położył mi na głowie dłonie, poczułam, że dosłownie spłynęła na mnie fala miłości, odczuwalna zmysłami. Miałam wrażenie, jakby z nich promieniowały ciepło, dobroć, miłość, które ogarniały po kolei moją głowę, klatkę piersiową i spływały aż do stóp – wspomina. Nigdy wcześniej czegoś podobnego nie przeżyła. To doświadczenie mocno wpłynęło na jej życie duchowe. – To było tak, jakbym stawała się stopniowo „czyjąś”, ogarniętą przez Boga – wspomina.

Ogarnianie codzienności

Na co dzień nie mamy możliwości sprawdzenia w tak wyraźny sposób skuteczności błogosławieństwa, pozostaje nam więc wiara, że „to działa”. Jak jednak miałoby nie działać, skoro sam Jezus mówi: „Błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają”? Nawet wrogom, więc o ileż bardziej przyjaciołom.

Ksiądz Damian Siwicki, misjonarz Krwi Chrystusa, posługując w Częstochowie, kilka lat temu organizował w niektóre noce z soboty na niedzielę wyjścia z młodzieżą w miasto. Młodzi, idąc po dwie, trzy osoby, szczególnie brali na cel miejsca duchowo zagrożone, takie jak kluby nocne czy dyskoteki. Modlili się za ludzi w mijanych domach, błogosławiąc im i zanurzając ich duchowo we Krwi Chrystusa. – Każdy rodzaj błogosławieństwa jest życzeniem drugiemu dobra, ochrony – podkreśla duchowny. – Jeszcze jaśniej dotarło to do mnie w ciągu ostatnich dwóch lat, które spędziłem w Peru. Tam ludzie potrafią przyjść w ciągu dnia, pukają do drzwi i proszą o błogosławieństwo, bo na przykład coś kupili, samochód albo dom, ale też drobne rzeczy, jak zabawki dla dzieci. Zdałem sobie sprawę z tego, że oni wierzą w to, co my po trosze zagubiliśmy: że pobłogosławienie przez Boga codzienności jest bardzo istotne – mówi, dodając, że w parafii, w której posługiwał, po Mszy św. ustawiały się do indywidualnego błogosławieństwa ogromne kolejki. – Wielu podchodzi do tego w sposób pozytywny, ze świadomością, że potrzebują błogosławieństwa Boga po to, żeby je wykorzystywać na Jego chwałę. Dlatego chcą błogosławić wszystko, co mają, co zarabiają.

Dla wszystkich

„Błogosławcie, a nie złorzeczcie” – wzywa św. Paweł, a św. Piotr nawołuje: „Nie oddawajcie złym za złe ani złorzeczeniem za złorzeczenie! Przeciwnie zaś, błogosławcie! Do tego bowiem jesteście powołani, abyście odziedziczyli błogosławieństwo”. Jesteśmy więc powołani do błogosławienia. Gdyby nie miało to znaczenia, nie bylibyśmy tak usilnie do tego zachęcani. Błogosławieństwo dotyczy wszystkich i wszyscy powinni błogosławić. W środowiskach ludzi wiary ta świadomość wydaje się wzrastać. – Kiedyś myślałam, że ta formuła jest zastrzeżona dla duchownych, ale teraz widzę, że wszyscy mamy prawo tak mówić – mówi Barbara, od lat związana ze wspólnotą ewangelizacyjną. Przyznaje, że wcześniej ta kwestia była jej obca. – Dzisiaj wiem, że gestem błogosławieństwa wyrażam dobre intencje, które mam w sercu – zaświadcza.

Normalną praktyką w wielu wspólnotach jest krzyżyk kreślony na czole przy pożegnaniu. To samo praktykuje się w rodzinach. Kasia i Tomek są małżeństwem z ponaddwudziestoletnim stażem. Dla Kasi błogosławieństwo jest czymś naturalnym. – Ono jest ze mną od urodzenia. Kiedy mój tata wychodził do pracy, zawsze robił nam krzyż na czole. I to we mnie zostało – zapewnia. – Dla mnie błogosławieństwem jest już to, że Pan Bóg nauczył mnie błogosławić. Że gdy kładziemy się z mężem spać, błogosławimy się nawzajem. Błogosławimy się na drogę, gdy wychodzimy z domu. Ja błogosławię nawet bochenek chleba, rozpoczynając krojenie go. Czy gotuję, czy piekę ciasto, wszystko robię z Bożym błogosławieństwem, bo wiem, że z nim mi się wszystko uda – mówi. Zaznacza, że błogosławieństwo nie jest czarodziejską różdżką, ale nawet jeśli Bóg dopuszcza jakieś trudy, to ze wszystkiego wyciąga dobro. – Gdy wydaje mi się, że cały świat się zawalił i nie potrafię sobie po ludzku poradzić, to gdy uklęknę i powiem: „Panie Boże, błogosław temu wszystkiemu”, problemy przestają wydawać się takie wielkie i zaczynają się rozwiązywać – opowiada Kasia. To dla niej radość, że podobną świadomość mają ich córki. – Kiedy na przykład wyjeżdżają na studia i jesteśmy na peronie pełnym ludzi, one podchodzą, robią nam znak krzyża na czole, a my ten znak robimy im. Nie wstydzą się tego, to jest dla nich naturalne. Nawet nasz trzyletni wnuk robi nam krzyż na czole – uśmiecha się. – Dzięki temu Pan Bóg daje nam takie oczy, że doceniamy to, co mamy, a nie to, co chcielibyśmy mieć. Potrafimy się z tego cieszyć. Bo błogosławieństwo dla mnie to jest szczęście i pełnia w Bogu.

To nie talizman

Nie ma sytuacji, których nie należałoby obejmować błogosławieństwem. Gdy kilka lat temu niedaleko domu Teresy wynajęli mieszkanie jacyś ludzie, zaczęli się tam kręcić nocną porą podejrzani mężczyźni. Czasem nawet samochody zostawiali przy jej posesji. Wkrótce okazało się, że przybysze urządzili u siebie dom publiczny...

– Zaczęłam im błogosławić – opowiada Teresa. Rzeczywiście, wytrwale przyzywała Bożego błogosławieństwa nad tym miejscem i nad tymi ludźmi. Kiedyś powiedziała o tym zatroskanej sytuacją sąsiadce. Na to tamta kobieta: „Co ty robisz! Chcesz, żeby im się ten interes jeszcze bardziej rozwinął?”.

Sąsiadka nie rozumiała, że Bóg nie działa jak automat. Jego błogosławieństwo to nie talizman – nie realizuje „zamówień”, niezależnie od tego, czego dotyczą. Błogosławieństwo Boże zawsze sprowadza dobro, a nie to, czego sobie ktoś życzy, zwłaszcza gdy życzy sobie pomyślności w złu. I rzeczywiście, interes podejrzanych sąsiadów nie tylko się nie rozwinął, lecz po krótkim czasie ci ludzie po prostu go zwinęli i wyprowadzili się.

Dobrze mówić

Błogosławieństwo to coś lepszego niż życzenia – to konkretne działanie w przestrzeni duchowej, które realnie przekłada się na życie. Benedyktyn o. Włodzimierz Zatorski w opracowaniu na ten temat zwrócił uwagę na źródłosłów. „Co znaczy »błogosławieństwo« i »błogosławić«? Greckie eulogia i łacińskie benedictio mówią o »dobrym słowie« wypowiedzianym przez Boga, który za jego pośrednictwem obdarza człowieka dobrem. Nie jest to jednak jakiekolwiek dobro, nie jest nim żaden przedmiot, nic, co moglibyśmy posiadać, ale dobro związane z tajemnicą życia, czyli ostatecznie dobre życie” – pisze.

Boża logika jest prosta: każdy człowiek potrzebuje dobra i pragnie go, choć często wybiera do niego błędne drogi. Nie pomożemy mu, życząc mu zła, prorokując nad nim: „Nic z ciebie nie będzie” czy obrzucając obelgami. Dodawanie zła zwiększa rozmiar zła. Dobro przynosi tylko dodawanie dobra – a tym jest właśnie błogosławieństwo: słowo pełne dobra.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.