Choć nie ma pojednania

ks. Adam Pawlaszczyk ks. Adam Pawlaszczyk

|

GN 31/2023

publikacja 03.08.2023 00:00

Piętnaście lat temu zbankrutowało jedno z najmniejszych i wcześniej najbogatszych państw na świecie – Islandia.

Choć nie ma pojednania

Stało się tak zapewne na skutek olbrzymiej lekkomyślności finansistów. Banki upadły, chociaż wcześniej – można tak to ująć – na siłę wciskały klientom pieniądze w formie kredytów. Wszyscy, którzy dotąd prowadzili życie ponad stan, poczuli się w ciągu jednego dnia tak, jakby zapadła się pod nimi ziemia. Bali się głodu, który Islandczykom w ich długiej historii nie był obcy, aczkolwiek zdążyli już o nim zapomnieć. W jednej z pierwszych scen filmu dokumentalnego zatytułowanego „Zysk za wszelką cenę: wyspa zadłużenia – upadek Islandii” pokazano konferencję, podczas której debatują na temat możliwych rozwiązań dwie osoby o skrajnie odmiennych poglądach: Hannes Hólmsteinn Gissurarson, profesor nauk politycznych i zdecydowany zwolennik kapitalizmu, nazywany „kapłanem wolnego rynku”, oraz Kristín Heimisdóttir, socjaldemokratka. – Choć nie ma pojednania, strony starają się jednak siebie słuchać – mówi w pewnym momencie komentator. Faktycznie, debata, mimo że poświęcona sprawom trudnym, o najwyższej randze – chodziło wszak o upadek całego systemu – toczy się bardzo spokojnie. Każde z uczestników miało swoje racje. Każde wiedziało, że wydarzyło się coś strasznego. Dziennikarka prowadząca dyskusję nie napracowała się za bardzo, nie musiała wyłączać mikrofonów, krzyczeć na rozmówców, przerywać spotkania. Z pewną dozą melancholii pomyślałem, że gdyby działo się to na naszym rodzimym podwórku, katastrofa rzeczywista zostałaby wzmocniona katastrofą medialną, żyjącą własnym życiem na użytek polityczny. Mając do dyspozycji taki oręż jak bankructwo całego państwa, przeciwnicy polityczni zgotowaliby sobie nawzajem piekło. „Strony starają się jednak siebie słuchać”? Nie, to nie u nas. Być może dzisiaj już i nie u Islandczyków. Na całym świecie umiejętność prowadzenia rzetelnej dyskusji, jak się zdaje, zanika, wystarczy rano zajrzeć na Twittera, żeby zepsuć sobie humor na całą resztę dnia, albo wieczorem posłuchać „Wiadomości”, by bezsennie przeleżeć resztę nocy. W bieżącym numerze „Gościa” piszemy o nasilaniu się przemocy wobec chrześcijan w Ziemi Świętej („Niegościnna Ziemia Święta”, ss. 16–20), przeprowadzamy również analizę postaw wyborczych Polaków („Polak wybiera”, ss. 35–37). Twardy elektorat, niezdecydowani, elektorat interesów, buntu, symetryści… Ważna to i interesująca analiza, aczkolwiek oba tematy moim zdaniem powinny prowokować do zadania sobie przede wszystkim tych pytań: czy w XXI wieku ludzie uważający się za cywilizowanych potrafią jeszcze ze sobą rozmawiać? Czy raczej, powodowani uprzedzeniami, poczuciem historycznej racji stanu, własnej nieomylności i nienawiści do inaczej myślących, wierzących, odczuwających, skazani są już wyłącznie na wzajemne wyniszczenie? „Choć nie ma pojednania, strony starają się siebie słuchać” – to mogłaby być recepta na przyszłość. Albo przynajmniej na jeden krok w przód.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.