Koszarowiec twierdzy Modlin to najdłuższy budynek Europy, a może i świata

Franciszek Kucharczak

|

GN 30/2023

publikacja 27.07.2023 00:00

Wizytujący żołnierzy car jeździł po tym budynku konno. No bo czy można od władcy oczekiwać, żeby taki kawał drogi chodził piechotą?

Wieża poświęcona księciu Michałowi, carskiemu bratu. Wieża poświęcona księciu Michałowi, carskiemu bratu.
ROMAN KOSZOWSKI /FOTO GOŚĆ

Miejsce, gdzie Narew wpada do Wisły, 30 kilometrów na północny zachód od Warszawy, od dawna budziło zainteresowanie wojskowych. Najpierw walory miejsca wykorzystali Szwedzi, potem armia Napoleona, a wreszcie, w czasie zaborów, wojsko carskie. To właśnie car Mikołaj I, zaostrzając politykę wobec Polaków po powstaniu listopadowym, kazał rozbudować umocnienia i koszary do monstrualnych rozmiarów. Tak powstał tu olbrzymi kompleks twierdzy Modlin, przez rosyjskiego zaborcę nazywany Nowogieorgijewsk.

Mieszkanie z armatą

Interesanci w urzędzie słyszą czasem: „Proszę iść do końca korytarza”. W kompleksie koszarowym twierdzy Modlin usłyszeć coś takiego mogłoby oznaczać konieczność przejścia… ponad dwóch kilometrów. Obecnie obiekt ma 2238 metrów długości i 21 metrów szerokości, tworząc nieregularny wielobok.

– To najdłuższy taki obiekt w Europie, jeśli nie na świecie – podkreśla Elżbieta Wiercińska, przewodniczka od lat związana z twierdzą. Wchodzimy do wnętrza. Mimo upału na zewnątrz panuje tu umiarkowana temperatura. Po wejściu na drugą kondygnację naszym oczom ukazuje się korytarz, który wydaje się nie mieć końca. Wrażenie jest trochę podobne do efektu, który dają ustawione naprzeciw siebie lustra. Tu jednak nie mamy do czynienia ze złudzeniem głębi – to rzeczywistość.

– Kiedyś na tym piętrze można było przemierzyć całą przestrzeń budynku. Dlatego car Mikołaj I, kiedy wizytował swoje wojsko, jechał tędy konno – wyjaśnia pani Elżbieta.

Władca miał kogo odwiedzać – w szczytowym momencie mieszkało tu 17 tysięcy jego żołnierzy.

– Pomieszczeń od strony zewnętrznej jest 666. W każdym z nich w czasach carskich była armata, a na każdą wypadały dwa otwory strzelnicze – opowiada.

– Mówię turystom, że czas tu się praktycznie zatrzymał, bo oprócz zmian, które wymagają remontów, wszystko jest takie samo. Te potężne mury, które powstały w ciągu dziesięciu lat, są odporne na wszystko – i na wojny, i na ludzi – uśmiecha się przewodniczka.

Nic dziwnego, że wojsko użytkowało ten obiekt tak długo. Cały budynek był używany do 1993 roku. Potem zlikwidowano dwa pułki, a następnie stopniowo kolejne jednostki. Ostatni żołnierze pełniący służbę czynną opuścili to miejsce w roku 2000, a 5 lat później wyprowadziła się jednostka warsztatowa.

Korytarz bez końca

Idziemy tym niekończącym się korytarzem, mijając dziesiątki pomieszczeń. W większości są do siebie podobne, ale niektóre różnią się od innych. To plany filmów, które tu były realizowane. Niezmierzone przestrzenie dawnych koszar dają filmowcom wiele możliwości.

– Proszę spojrzeć, tu mamy pięknie odnowiony korytarz. To było archiwum niemieckiego obozu zagłady w filmie o polskiej agentce wywiadu Krystynie Skarbek. Z tego powodu odnowione zostały też sale, które „grały” w filmie – tłumaczy przewodniczka.

Idąc dalej, napotykamy kolejne pozostałości planów filmowych. – To pomieszczenie zostało przerobione na celę na Pawiaku dla filmu „Ludzie i bogowie” – dowiadujemy się. Rzeczywiście, scenografia bardzo wiarygodnie imituje ponure więzienne pomieszczenie. Jeszcze dalej natrafiamy na celę śmierci, urządzoną tu na potrzeby filmu o św. Maksymilianie Kolbem.

Plany filmowe to niewielki fragment tego olbrzymiego budynku. W większości pomieszczeń są po prostu gołe ściany. W niektórych salach widać pozostałości po dawnych mieszkańcach. Akurat znajdujemy się w części, którą w latach międzywojennych zajmował Korpus Kadetów. Tu sale są trochę mniejsze, bo dla potrzeb korpusu – ze względu na kwestie ogrzewania – wprowadzono ściany działowe.

W pewnym miejscu otwiera się przed nami duża przestrzeń, ograniczona po obu stronach jedynie ścianami zewnętrznymi.

– Koszary oddano do użytku w 1842 roku i wtedy to wyglądało tak: nie było żadnych ścian działowych, nie było drzwi, tylko korytarz jednym ciągiem i wnęki po obu stronach. Po prawej stronie były izby żołnierskie. W każdej były łóżka, a po przeciwnej stronie stała armata forteczna, która była montowana na miejscu. Lufa była skierowana oczywiście ku otworom strzelniczym. Do tego była jeszcze konopna lina, która stabilizowała armatę, żeby podczas oddawania strzału nie zmieniała swojej pozycji – opowiada Elżbieta Wiercińska.

Dziś w ścianach zewnętrznych nie ma otworów strzelniczych, bo gdy w Modlinie pojawiło się wojsko polskie, zastąpiono je oknami (wcześniej okna były tylko po wewnętrznej stronie budynku koszarowego). Wynikało to z faktu, że w tym czasie budowla utraciła już swój obronny charakter. Miejsce armat zajęły kolejne mieszkania dla żołnierzy – tłumaczy przewodniczka.

W jednym miejscu trafiamy na dawną świetlicę żołnierską. Na ścianie zachowało się sgraffito przedstawiające grupę artylerzystów obsługujących działo przeciwlotnicze. Na przeciwległej ścianie widnieje wykonany tą samą techniką portret wartownika, z literką A na rękawie. – Obie dekoracje zrobił pewnie jakiś zdolny żołnierz, przynajmniej trzydzieści lat temu. Może to jego portret? – domyśla się przewodniczka.

Po przejściu pół kilometra korytarza (!) wychodzimy na zewnątrz.

Wieża na wodę

17 tysięcy żołnierzy potrzebowało ogromnej ilości wody. W tym celu w 1847 roku wewnątrz koszarowego dziedzińca postawiono wieżę wodną. Nie wygląda jak obiekt pełniący funkcje techniczne. Raczej przypomina zgrabny pałacyk w kształcie rotundy.

Wodę pobierano z płynącej u podnóża twierdzy Narwi. Początkowo żołnierze pompowali ją ręcznie. 22 lata później zakupiono maszyny parowe, które uwolniły ich z tej konieczności.

– Podobne zespoły parowe działały także w innych twierdzach, jednak później, gdy zaczęto używać silników elektrycznych, polikwidowano je. Niedawno okazało się, że w naszej twierdzy ten zespół się zachował. Został już wpisany do rejestru zabytków – wyjaśnia przewodniczka.

Pani Elżbieta otwiera ciężkie dwuskrzydłowe drzwi wieży wodnej, ozdobione kwiatowymi rozetami. W środku widać, jak potężne filary podtrzymują umieszczony wewnątrz wieży zbiornik, liczący 12,5 m średnicy i ok. 3 m wysokości. Woda przechodziła przez filtry i wypełniała zbiornik. Można było ją pobierać zimną – prosto ze zbiornika albo podgrzewaną przez dwa piece, które znajdowały się za ścianą. Podgrzana woda była potrzebna w zimie dla ludzi, ale też na przykład dla koni, które nie mogły pić lodowatej.

– W Polsce są różne wieże wodne, ale podobnej do tej chyba nie ma – przypuszcza pani Elżbieta.

Od wieży wodnej kierujemy się ku południowej części koszar. Po drodze przechodzimy obok niskiego budynku na planie koła, wyglądającego dość estetycznie. To garnizonowa latryna. – Podobnych latryn było wokół dziedzińca osiem. W każdej były 24 stanowiska. Czy to wystarczało dla 17 tysięcy ludzi? Mogłoby być trudno, ale nie wszyscy żołnierze byli w koszarach, bo w miarę rozwoju artylerii naszą twierdzę otoczono pierścieniami fortów. Najdalsze są w odległości 10 kilometrów – zwraca uwagę przewodniczka.

Część ponura

Wchodzimy do części koszar usytuowanej między wieżą wschodnią a zachodnią. Budynek w tym miejscu stoi na skarpie nad Narwią. W dolnych kondygnacjach znajdowało się w czasach carskich owiane złą sławą więzienie. Przetrzymywano tu m.in. powstańców styczniowych i innych Polaków, którzy narazili się zaborczej władzy. Później był tu także areszt dla żołnierzy.

– W wielu wpisach można znaleźć informacje, że panowały tu bardzo złe warunki – opowiada pani Elżbieta, prowadząc nas w dół. W pewnym momencie musimy posłużyć się latarkami, bo światło dzienne nie wszędzie tu dociera. Zaglądamy do jednej z cel. Ponure miejsce. Ciemność rozprasza tu tylko umieszczony wysoko mały świetlik. A to i tak nieźle, bo są i gorsze miejsca. Jak się dowiadujemy, oficerowie siedzieli najwyżej po czterech po tej stronie, gdzie było światło dzienne, a ludzie niższego stanu zajmowali ciemnice po drugiej stronie, leżąc nawet po dwudziestu bez żadnych łóżek, tylko na słomie albo wprost na cegłach.

– W latach międzywojennych powstał tu spacerniak. Aresztanci mogli wyjść na świeże powietrze, ale nie obowiązkowo, tylko w nagrodę – wyjaśnia przewodniczka, popychając metalowe drzwi wykute w murze. Wychodzimy na rozświetloną słońcem przestrzeń. Ograniczający ją z trzech stron wysoki mur nie pozwala dostrzec niczego poza niebem. Na koronie muru zachowała się jeszcze konstrukcja z drutu kolczastego.

Świadek historii

Wieża Czerwona na zachodnim krańcu kompleksu koszarowego jest udostępniona do zwiedzania. Po pokonaniu 150 schodów wychodzimy na taras widokowy. Rozciąga się stąd widok na największe w Polsce skrzyżowanie rzeczne i panoramę Mazowsza. Można stąd ogarnąć wzrokiem cały kompleks koszarowy, w tym także niektóre fortyfikacje i zabudowania towarzyszące. Na zewnątrz kompleksu widzimy na przykład zabudowania znane z filmu „C.K. Dezerterzy”. Najbardziej jednak rzucają się stąd w oczy ruiny wspaniałego neorenesansowego spichlerza wojskowego, postawionego w widłach Narwi i Wisły, który pełnił funkcję magazynu zbożowego. Z twierdzą łączył go most przerzucony nad Narwią.

Można powiedzieć, że z tej wieży widać kawał historii. Rozgrywało się tu wiele ważnych i nieraz dramatycznych wydarzeń z historii Polski. Jednym z ostatnich była walka garnizonu twierdzy we wrześniu 1939 roku. Polscy żołnierze odpierali tu Niemców w osamotnieniu przez 18 dni, począwszy od 11 września. Życie straciło tu wówczas ponad 2 tysiące obrońców. Kapitulacja nastąpiła wobec braku amunicji, leków i żywności, w chwili, gdy prawie całe terytorium Polski zostało już zajęte przez Niemcy i Rosję Sowiecką.

Obecnie nie ma tu już wojska. Agencja Mienia Wojskowego podzieliła teren na działki i wystawiła je na sprzedaż. W ten sposób większość obiektów twierdzy trafiło w ręce prywatne. Jest nadzieja, że dzięki poczynionym tu inwestycjom ten niezwykły świadek polskiej historii jeszcze długo będzie mógł o niej opowiadać.•

Czytaj więcej: W wakacyjnym cyklu reportaży POLSKIE NAJ

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

TAGI: