Wizjoner i menedżer. Ks. Stanisław Tkocz wprowadził „Gościa Niedzielnego” w XXI wiek

Andrzej Grajewski

|

GN 30/2023

publikacja 27.07.2023 00:00

W ciągu blisko 30 lat kierowania „Gościem Niedzielnym” ks. infułat Stanisław Tkocz zmienił pismo diecezjalne w jeden z największych tygodników opinii w Polsce.

Ks. Stanisław Tkocz był redaktorem naczelnym „Gościa Niedzielnego” w latach 1974–2003. Ks. Stanisław Tkocz był redaktorem naczelnym „Gościa Niedzielnego” w latach 1974–2003.
henryk przondziono /foto gość

Ksiądz Tkocz redagował tygodnik w schyłkowej fazie komunizmu, kiedy powstanie Solidarności wyzwoliło wielką aktywność obywatelską. Wolne słowo stało się dobrem poszukiwanym, a „Gościa” kupowali nie tylko tradycyjni odbiorcy prasy katolickiej. Czynnikiem sprzyjającym budowaniu wysokiego nakładu był pontyfikat Jana Pawła II i ogromne nim zainteresowanie. Pojawiło się więc wiele obiektywnych czynników, które złożyły się na sukces misji ks. Tkocza, zaś jego zasługą było to, że potrafił je wykorzystać.

Urodził się w 1931 r. w nauczycielskiej rodzinie w Jastrzębiu-Zdroju. Rodzice byli powstańcami śląskimi. Ojciec Józef w czasie wojny służył w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie, a matka Wiktoria była żołnierzem AK. W czasie okupacji Stanisław chodził do niemieckiej szkoły, gdzie znakomicie opanował język niemiecki, co później pomagało mu w kontaktach z wydawcami niemieckiej prasy katolickiej. Po wojnie w czasie nauki w liceum w Rybniku przeżył okres fascynacji marksizmem. W 1951 r. rozpoczął studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale szybko zorientował się, że dziennikarz w tym systemie jest tylko funkcjonariuszem partyjnej propagandy. W 1952 r. przerwał studia i wstąpił do Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego w Krakowie. Święcenia kapłańskie otrzymał w czerwcu 1957 r. w Katowicach z rąk biskupa Herberta Bednorza. W duszpasterstwie parafialnym pracował krótko. Już w 1960 r. został notariuszem w Kurii Diecezjalnej w Katowicach, a później jej kanclerzem.

Czas Solidarności

Na czele „Gościa Niedzielnego” stanął w marcu 1974 r. W dekrecie nominacyjnym bp Bednorz wyraził nadzieję, że go zmieni. Ksiądz Tkocz chciał adresować tygodnik do pokolenia wykształconych katolików, oczekujących odpowiedzi na nurtujące ich problemy i pytania. Współpracowników szukał w różnych ośrodkach. Ważnym zapleczem dla jego pomysłów było środowisko akademickie KUL, a później redakcja miesięcznika „Więź”. Wyjątkowa szansa przed pismem stanęła w sierpniu 1980 r. W postulatach wysuwanych przez strajkujących na Górnym Śląsku pojawiło się m.in. żądanie zwiększenia nakładu „Gościa Niedzielnego”. Ksiądz Tkocz wykorzystał te głosy oraz liberalizację polityki władz państwowych i dzięki zaangażowaniu bp. Bednorza udało mu się podwoić nakład, który na początku 1981 r. osiągnął 200 tys. egzemplarzy.

„Gość” w tym czasie stanął po stronie Solidarności i jej wizji demokratyzacji Polski. Pojawiły się także na naszych łamach wcześniej zakazane tematy, m.in. ochrona życia poczętego. Tematykę prezentował prof. Włodzimierz Fijałkowski, wielki autorytet w tej dziedzinie. Ważnym wątkiem religijnym było popularyzowanie nauczania Chiary Lubich, założycielki Ruchu Focolari, której teksty dostarczał ks. Stanisław Bista, oficjał Sądu Biskupiego, przyjaciel naczelnego i dobry duch nie tylko redakcji. Ważną postacią był ks. prof. Czesław Bartnik, filozof z KUL, który na łamach GN rozwijał własną koncepcję personalizmu. Uzupełnieniem jego tekstów były eseje ks. prof. Romana Rogowskiego z Wrocławia, snującego rozważania teologiczne w kontekście górskich pasji.

13 grudnia 1981 r. „Gość”, podobnie jak cała prasa katolicka i część tytułów prasy świeckiej, został zawieszony. Trwało to do marca 1982 r. W stanie wojennym ks. Tkocz do pracy w redakcji przyjął grupę dziennikarzy wyrzuconych z innych redakcji. We wrześniu 1982 r. zaś udało mu się reaktywować miesięcznik „Mały Gość Niedzielny”, którego szefową została Lidia Kałkusińska. Poglądy ks. Tkocza na rolę tygodnika katolickiego w tym czasie dobrze oddaje obszerna notatka, jaką znalazłem w archiwum archidiecezjalnym. Została sporządzona przez niego po rozmowie z szefem katowickiej cenzury w styczniu 1983 r. Odpowiadając na zarzut upolitycznienia pisma, ks. Tkocz przekonywał, że „Gość” nie zajmuje się polityką. „Natomiast mamy prawo i obowiązek zajmowania się sytuacją społeczną w tym kraju, która jest bardzo niedobra. Z pozycji chrześcijańskiej nauki społecznej mamy prawo i obowiązek interpretowania różnych zjawisk i kwalifikowania ich pod względem moralnym”. Na zarzut, że zbyt często piszemy o represjach wobec katolików w Związku Sowieckim, odparł, że Kościół jest jeden. „Jako ksiądz i katolik minąłbym się z powołaniem, gdybym zamykał oczy na te sprawy, gdyż to samo może jutro nastąpić u nas. I to nie jest sprawa polityki, ale religii oraz być albo nie być Kościoła”.

Niezrealizowana propozycja

Miał świadomość, że wybory w czerwcu 1989 r. wiele zmieniły. Trzy tygodnie po nich, wspólnie z ks. dr. Janem Chrapkiem, redaktorem naczelnym miesięcznika „Powściągliwość i Praca”, późniejszym biskupem, opracował obszerny elaborat, skierowany na ręce bp. Adama Lepy, przewodniczącego Komisji Episkopatu Polski ds. Środków Społecznego Przekazu. Księża ocenili w nim, że nasz kraj stoi przed radykalnymi przeobrażeniami społeczno-politycznymi, które zmienią także krajobraz medialny. Postulowali, aby prasa katolicka stała się apolityczna i skupiła się przede wszystkim na ewangelizacji. „Czytelnicy mają prawo oczekiwać od nas umocnienia motywacji dla swych postaw chrześcijańskich, obrony zasad moralnych zagrożonych już nie przez sterowaną ateizację, ale znacznie groźniejszy liberalizm, konsumpcjonizm” – napisali księża Tkocz i Chrapek, trafnie odczytując znaki nadchodzących czasów. Dlatego aby katolickie media mogły sprostać nowym wyzwaniom, sugerowali szereg nowatorskich rozwiązań, m.in. stworzenie profesjonalnego duszpasterstwa ludzi mediów oraz systemu szkolenia dziennikarzy przygotowanych do pracy w mediach katolickich. Jako kolejne postulaty proponowali stworzenie profesjonalnej agencji prasowej, ale także powołanie związku zawodowego pracowników mediów katolickich, zorganizowanie wspólnego przedsiębiorstwa kolportażowego, uniezależniającego katolickich wydawców od monopolu Ruchu, wreszcie zabieganie o ulgi podatkowe na wzór tych, jakie otrzymał partyjny koncern RSW. Kolejną sugestią był wspólny zakup papieru przez katolickie media, m.in. w Finlandii (papier miałby być rozliczany w barterze za żywność), wreszcie przygotowanie katolickich wydawców do nadchodzącej rewolucji cyfrowej i zastosowanie nowych technologii w komunikacji społecznej.

Praktycznie żaden z tych pomysłów, poza agencją katolicką, która powstała 4 lata później, nie został zrealizowany. Wszystko rozbiło się o partykularne interesy poszczególnych diecezjalnych wydawców. Część z tych pomysłów ks. Tkocz zrealizował później na własnym, gościowym podwórku.

Ważną częścią tygodnika u progu XXI wieku stały się dodatki diecezjalne. Pomysł okazał się prekursorski i zapewnił nam blisko dwie dekady rozwoju i prosperity. Ważnym osiągnięciem było także stworzenie własnego kolportażu, gwarantującego sprawną dystrybucję czasopisma. W 2001 r. ks. Tkocz powołał do życia internetowy serwis informacyjny, który rozwinął się w portal wiara.pl, redagowany przez ks. Artura Stopkę. W latach 1998–2003 raz w miesiącu ukazywał się także dodatek religijno-społeczny „Azymut”, redagowany przez Instytut Tertio Millennio, kierowany przez o. Macieja Ziębę OP.

Redaktor do ostatnich chwil

W pracy dziennikarskiej uprawiał różne gatunki – teksty informacyjne, felietony, przeprowadzał wywiady, pisał szkice historyczne i eseistyczne. Wielką wagę przywiązywał do warsztatu, przygotowując się do pisania, przeprowadzał gruntowną kwerendę w prasie krajowej i zagranicznej. Wiele z jego analitycznych tekstów do dzisiaj zachowuje świeżość i zadziwia trafnością sądów. Uważał, że tak należy redagować „Gościa”, aby chcieli go czytać nawet ci, którzy przestali już chodzić do kościoła. Był bliskim współpracownikiem dwóch kolejnych biskupów katowickich: Herberta Bednorza oraz Damiana Zimonia, a także mentorem elit wywodzących się z Solidarności, jednak w jego biografii najważniejsza była funkcja redaktora naczelnego „Gościa”.

Miał nieliczne grono przyjaciół, ale i sporo przeciwników, także ideowych, atakujących go bezpardonowo. Jeśli był o czymś przekonany, mówił prawdę bez ogródek. Doświadczyło tego również kilku biskupów, którym wygarnął, co o nich myśli, co zresztą miało fatalne skutki dla dystrybucji „Gościa”. Bywał szorstki, apodyktyczny, ale jednocześnie potrafił upomnieć się o skrzywdzonego i wyciągnąć rękę do potrzebującego pomocy. Ważnym rysem jego osobowości była wrażliwość na biedę i ubóstwo. Żył skromnie, a z własnych środków niósł pomoc materialną rodzinom wielodzietnym. W 2000 r. powołał Fundusz Stypendialny im. bł. Emila Szramka, który do dziś wspiera zdolną młodzież z niezamożnych rodzin.

Kres jego życia naznaczony był cierpieniem, spowodowanym chorobą nowotworową. Jednak nawet w trakcie hospitalizacji starał się redagować „Gościa Niedzielnego”. Zmarł 13 listopada 2003 r. Uroczystości pogrzebowe odbyły się w archikatedrze pw. Chrystusa Króla w Katowicach. W telegramie kondolencyjnym Jan Pa- weł II napisał o nim, że był „gorliwym kapłanem, który wiernie służył Bogu”. Został pochowany na cmentarzu przy ul. Sienkiewicza w Katowicach. •

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
TAGI: