Moje drugie imię

Aleksandra Maik-Scelina, slawistka, mama trojga dzieci, mieszka w Chorzowie

|

GN 15/2011

publikacja 23.04.2011 19:00

Wielka Niedziela - Mam swój poranek wielkanocny. To moje spotkanie z Miłosiernym, który odnalazł mnie w spowiedzi. Banalne. Ale nie dla mnie i nie dla Niego.

– Moje drugie imię to Alleluja – cieszy się Aleksandra Maik-Scelina – Moje drugie imię to Alleluja – cieszy się Aleksandra Maik-Scelina

Przyszłam z ranami, porażkami matki i żony, w głębokim zwątpieniu – a On mnie nie potępił. Było to prawdziwe spotkanie ze Zmartwychwstałym, który zna moje imię.

Niesamowite! To spotkanie nie było jednorazowe, ale stało się moją i Jego codziennością. Blask poranka wielkanocnego poraża mnie każdego dnia, gdy Bóg otwiera moje oczy i daje kolejną szansę! Każdy dzień powrotu do Pana, każde przyjście do konfesjonału to mój poranek wielkanocy.

Przed kilkoma laty 72-letnia siostra Elwira, założycielka wspólnoty Cenacolo, tańcząc i klaszcząc na chwałę Pana, zapytała: Czy wiesz, jakie jest twoje drugie imię? Milczałam. Z uśmiechem krzyknęła: To imię to „Alleluja”! Tak, dziś to wiem. Moje drugie imię to Alleluja.

Bo Bóg mnie odnalazł. On przywraca mi to imię w każdym moim powrocie do Niego. Mogę Go uwielbiać w moich słabościach, ranach i niejednej porażce, bo tu obficie wylewa się Jego łaska.

Cudownie – codziennie jest moje zmartwychwstanie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.