Śliska sprawa śląska

Szymon Babuchowski

|

GN 15/2011

publikacja 17.04.2011 19:24

Słowa prezesa PiS o śląskości wywołały medialną burzę. Ale czy rzeczywiście nie ma niczego groźnego w dążeniu do uznania narodowości śląskiej?

Piękne stroje ludowe są elementem śląskiej tradycji. Regionalnej, nie narodowej Piękne stroje ludowe są elementem śląskiej tradycji. Regionalnej, nie narodowej
fot. Henryk Przondziono

Cóż ten Kaczyński opowiada? „Śląskość” ma być „sposobem odcięcia się od polskości” i przyjęciem „zakamuflowanej niemieckości”? Głosy oburzenia przedstawicieli różnych opcji politycznych, od SLD po PJN, przetoczyły się przez media w ostatnich dniach.

Zakamuflowany Niemiec
Nie da się zrozumieć, o co naprawdę chodziło, bez przytoczenia pełnego fragmentu: „Niedawno umieszczono wbrew wyrokowi Sądu Najwyższego z 2007 roku narodowość śląską w spisie powszechnym. Sąd Najwyższy słusznie bowiem wywiódł, że historycznie rzecz biorąc, niczego takiego jak naród śląski nie ma. Można dodać, że śląskość jest po prostu pewnym sposobem odcięcia się od polskości i przypuszczalnie przyjęciem po prostu zakamuflowanej niemieckości”. Trzeba przyznać, że ostatnie zdanie jest strzałem samobójczym. Tak doświadczony polityk jak Jarosław Kaczyński powinien wiedzieć, że jeżeli da się coś wyrwać z kontekstu i obrócić przeciwko niemu, to tak się właśnie stanie. A to właśnie zdanie, przytoczone bez dwóch poprzednich, jest zwyczajną obrazą Ślązaków, którzy nierzadko przecież są żarliwymi polskimi patriotami. Pod nieszczęśliwym skrótem myślowym, jakim stało się w owym fragmencie słowo „śląskość”, kryje się dążenie do usankcjonowania „narodowości śląskiej” – dziwacznego bytu, o który walczy Ruch Autonomii Śląska. Od niedawna ruch ten jest koalicjantem Platformy Obywatelskiej w Sejmiku Województwa Śląskiego, zaś jego przewodniczący Jerzy Gorzelik odpowiada w Zarządzie Województwa Śląskiego za kulturę i edukację. Jakby tego było mało, koalicja powierzyła mu odpowiedzialność za organizację obchodów rocznicy III powstania śląskiego.

Ślązak, nie Polak
Kiedy czyta się niektóre wypowiedzi Gorzelika, włos się na głowie jeży. Oto jedna z perełek sprzed lat: „Jestem Ślązakiem, nie Polakiem. Nic Polsce nie przyrzekałem”. – Dziś już nie mógłbym powtórzyć tych słów, bo jako poseł sejmiku ślubowałem wierność Polsce – uśmiecha się Jerzy Gorzelik. – Ale i tak uważam, że konsekwentna odmowa uznania narodowości śląskiej przez państwo polskie jest skandalem. Mimo że istnienia narodowości śląskiej nie uznają polskie sądy, została ona umieszczona, jako jedna z możliwości wyboru w Narodowym Spisie Powszechnym. Podczas ostatniego spisu, który miał miejsce dziewięć lat temu, rachmistrzowie często nie zgadzali się na wpisanie narodowości śląskiej. Spis przewidywał bowiem wybór spośród 14 narodowości określonych w ustawie o mniejszościach narodowych. Jednak kampania Ruchu Autonomii Śląska pod hasłem: „Masz prawo deklarować śląską” – zrobiła swoje. Zadeklarowały ją 173 tys. 153 osoby. Tym razem respondenci będą mogli dodatkowo wskazać którąś spośród 270 narodowości, podanych w rubryce „inne”. Ale nawet jeśli nie wskażą żadnej i podadzą np. narodowość marsjańską, rachmistrz będzie musiał ją wpisać.

O co walczyli powstańcy
Tyle że narodowość śląska to byt sztuczny, który trudno historycznie uzasadnić. – Chciałbym spytać tych, którzy kwestionują polskość Ślązaków: o co walczyli powstańcy śląscy? – denerwuje się znawca historii regionu prof. Franciszek Marek. – Czy ludzie o niejasnej tożsamości mogliby w ogóle przeprowadzić powstanie? – Trudno wniknąć w motywację ludzi, którzy żyli prawie wiek temu – odpowiada Gorzelik. – Ale plebiscytowa arytmetyka jest nieubłagana: większość ludności opowiedziała się za przynależnością do Niemiec. Jednak akurat w przypadku plebiscytu z 1921 r. posługiwanie się prostą arytmetyką nie jest zbyt miarodajne. Trzeba bowiem wziąć pod uwagę okoliczności, w jakich on się odbywał. Działo się to przecież w obrębie państwa niemieckiego, w warunkach terroru. W dodatku zaproponowana przez Polaków zasada, by głosowały osoby urodzone, a nie mieszkające na Śląsku, ostatecznie obróciła się przeciwko Polsce. Administracja niemiecka sama wyszukiwała emigrantów śląskich, którzy będą głosować na Niemcy. Ułatwiano im podróż w rodzinne strony, dostawali w tym celu urlop i środki finansowe, podczas gdy dla Polaków pracujących w głębi Niemiec wiązało się to z ponoszeniem znacznych kosztów.

Przez Śląsk do kariery?
Równie ryzykowne są argumenty RAŚ w sprawie postulowanej autonomii Śląska. Działacze ruchu powołują się bowiem na tradycję przedwojennej autonomii, która zrodziła się w zupełnie innych warunkach politycznych. Jej projekt był kartą przetargową w obliczu zbliżającego się plebiscytu. Niemcy kusili mieszkańców Górnego Śląska obietnicą szerokich uprawnień dla tego regionu. – Zgadzam się, że warunki są inne, ale to właśnie obecny kontekst jest bardziej sprzyjający – twierdzi Jerzy Gorzelik. – Dzisiaj autonomia nie jest postrzegana jako przywilej, tylko jako prawo regionów, forma decentralizacji.
Co miałoby się znaleźć w proponowanym przez RAŚ modelu autonomii? Na pewno własny parlament, rząd, skarb. – Co do polityki obronnej czy monetarnej regiony nie powinny zgłaszać roszczeń – zastrzega się Gorzelik. Jednak czy dla realizacji podobnych wizji nie byłoby wystarczające wzmocnienie samorządności? Za takim rozwiązaniem opowiada się Piotr Spyra, główny przeciwnik idei Gorzelika na Śląsku. Jego zdaniem, autonomia jest dla działaczy RAŚ narzędziem do uzyskania celów politycznych, a uznanie narodowości śląskiej ma pomóc w wejściu do sejmu przy wykorzystaniu braku progu dla mniejszości narodowych. Podobnego zdania jest prof. Franciszek Marek: – Ci działacze chcą na naiwności, dobroduszności Ślązaków robić własne kariery polityczne – mówi.

Niebiesko-żółte krzesełka
W jednym trzeba przyznać rację Gorzelikowi: reforma samorządowa w Polsce zatrzymała się w pół kroku, a wypracowane na Śląsku środki przez wiele lat nie były sprawiedliwie dzielone. Jednak to jeszcze nie powód, by proponować rozwiązania, które mogą prowadzić do separacji regionu. Naród siłą rzeczy będzie przecież szukał państwa, w obrębie którego mógłby funkcjonować. Luzowanie więzów z Polską trudno postrzegać inaczej niż jako osłabianie państwa. Symbolem tego luzowania stało się ostatnio zamontowanie na stadionie w Chorzowie krzesełek w barwach śląskich, czyli niebiesko-żółtych. Dodajmy do tego koszulki „Ślązak, nie Polak” i inne, z napisami w języku niemieckim, sprzedawane w „śląskim sklepiku”, którego baner widnieje na stronie RAŚ. „Mein Vaterland ist Oberschlesien” – czy to jeszcze zakamuflowana, czy już całkiem jawna opcja niemiecka? Jeśli działacze RAŚ uznają to pytanie za krzywdzące, mają okazję, by udowodnić, że zależy im na prawdzie na temat Górnego Śląska. Poseł PiS Jerzy Polaczek wystosował niedawno interpelację do ministra kultury w sprawie publikacji wielotomowego wydania Archiwum Powstań Śląskich. Oparte na ogromnej ilości dokumentów zgromadzonych w Katowicach, wypełniłoby poważną lukę w historiografii tego okresu. – Zarząd województwa zastanawia się w nieskończoność nad przeznaczeniem stu kilkudziesięciu tysięcy złotych, które pozwoliłyby na realizację tego dzieła – ubolewa poseł. Czy odpowiedzialny w tym zarządzie za sprawy kultury lider RAŚ gotów byłby poprzeć postulat publikacji tych dokumentów? Czy też fakty w nich zawarte są dla niego niewygodne, bo pokazują przywiązanie Górnoślązaków do Polski? Odpowiedź na te pytania odsłoni rzeczywiste intencje Ruchu Autonomii Śląska.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.