Poglądy pod sąd?

Barbara Fedyszak-Radziejowska

|

GN 15/2011

publikacja 17.04.2011 17:08

W demokratycznym kraju nie można ograniczać obywatelom prawa do posiadania poglądów.

Barbara Fedyszak-Radziejowska Barbara Fedyszak-Radziejowska

Interesujące rzeczy dzieją się w polskich sądach i prokuraturach. Właśnie warszawska prokuratora okręgowa umorzyła śledztwo w sprawie afery hazardowej, z powodu braku dowodów popełnienia przestępstwa. W maju 2010 roku warszawski Sąd Okręgowy uchylił wyroki 2,5 roku dla Piotra Ryby i grzywnę dla Andrzeja K., skazanych za płatną protekcję w aferze gruntowej. Najwyraźniej tej afery też nie było. Prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie zaniedbań towarzyszących wyjaśnianiu okoliczności porwania i zamordowania K. Olewnika niczego do dzisiaj nie ustaliła.

Zapewne i tu nie było nieprawidłowości. Wygląda na to, że w Polsce nie było i nie ma korupcji ani w środowisku polityków, ani lobbystów, policjantów, prokuratorów i sędziów. Można powiedzieć, całe szczęście. Nie znaczy to jednak, że polskie sądy i prokuratury nie mają co robić. Wręcz przeciwnie, kilka ważnych spraw zakończyło się sukcesem. Zgodnie z wyrokiem sądu A. Zybertowicz przeprosił A. Michnika za wypowiedź; „Michnik wielokrotnie powtarzał...” (nie kończę, bo boję się procesu!). Ugodą zakończył się (2007) proces A. Michnik–R. Ziemkiewicz o słowa; „redaktor naczelny »Gazety Wyborczej« zrobił wszystko, aby w III RP...(!)” oraz procesy A. Michnik przeciwko J. Gowin (2008) i A. Michnik przeciwko IPN (2009).

W marcu 2011 roku gdański Sąd Apelacyjny nakazał K. Wyszkowskiemu przeprosić Lecha Wałęsę za nazwanie go...(!) Toczą się kolejne sprawy: „Gazeta Wyborcza” przeciwko poecie Jarosławowi M. Rymkiewiczowi oraz prof. M. Piotrowski przeciwko dr. S. Poleszukowi. Nowe procesy grożą też Jarosławowi Kaczyńskiemu. Doniesienie o popełnieniu czynu zabronionego kodeksem karnym złożył Związek Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Opolu oraz 10 posłów PO wraz z przewodniczącym T. Tomczykiewiczem. Chodzi o opinię prezesa PiS o tożsamości śląskiej, polskiej i niemieckiej, która zdaniem składających doniesienie wyrażona została niesłusznie. Tej opinii też nie zacytuję, bo boję się procesu.

We wszystkich tych sprawach chodzi o słowa, o opinie, o polemiki i polityczne diagnozy. Czy nie jest to czasem swoista paranoja? A może nowatorska, zastępcza forma cenzury? W demokratycznym kraju, w którym dba się o wolność słowa, nie można przecież powoływać Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk i ograniczać obywatelom prawa do posiadania poglądów. Chyba że są to poglądy niesłuszne, bo te nie mogą pozostać bezkarne.

Byłoby oczywiście lepiej, gdyby wystarczały metody bardziej tradycyjne, takie jak publiczne komentowanie poglądów J. Kaczyńskiego słowami; „głupota” (M. Balicki), czy „nacjonalistyczne szczucie” i „skini w garniturach” (M. Meller). Ale gdy takie uprzejme komentarze nie wywołują pożądanych skutków, pozostają prokuratura i sąd. A problem tożsamości narodowej Ślązaków jest poważny i zasługuje na uczciwą dyskusję. Czy polityk ma prawo komentować i oceniać apel Ruchu Autonomii Śląska do mieszkańców Śląska, by zadeklarowali w powszechnym spisie narodowość śląską? Czy ma do tego prawo także Jarosław Kaczyński?

Etniczność zbiorowości określa jej nazwa, przekonanie o wspólnym pochodzeniu i wspólnych dziejach, posiadanie odrębnej, własnej kultury, związek z terytorium, poczucie solidarności i wspólnej tożsamości. Grupy etniczne są wcześniejsze od narodów. Stają się nimi przez upolitycznienie, czego przejawem jest domaganie się ich elit prawa do posiadania własnego państwa. RAŚ sugeruje, że Ślązacy już są narodem, co znaczy, że podejmują polityczną działalność na rzecz przekształcenia realnej, śląskiej tożsamości etnicznej w narodową. Końcowym efektem takiej działalności bywa zwykle domaganie się autonomii i (lub) własnego państwa.

Ślązacy, podobnie jak Kaszubi, Górale, czy jak na wschodzie – „tutejsi”, mają wiele cech społeczności pogranicza, o które toczyły boje narody sprawujące nad nimi, na przemian, polityczną władzę. Reakcją na taką mniej lub bardziej brutalną presję – wybierasz polskość czy niemieckość? – była tożsamość lokalna „tutejszych”. Nie zmieniało to wiele w kwestii poczucia tożsamości narodowej. Ślązacy, podobnie jak Górale czy Kaszubi, zawsze wybierali między Polską i Niemcami. Czasami bywali mniejszością w Polsce, czasami w Niemczech.

Co więc dziwnego jest w wezwaniu polityka, by Ślązacy o tym pamiętali. I czym różnią się słowa J. Kaczyńskiego od apelu Rady Głównej Niemców Górnośląskich, skierowanego w kwietniu tego roku do mieszkających na Śląsku Niemców, by zadeklarowali w powszechnym spisie swoją niemiecką narodowość, bo „ta istnieje w naturalnej i niezakamuflowanej formie”. Członkowie Rady dodają, że deklaracja narodowości jest deklaracją przynależności do dziedzictwa narodowego. Przypominają o dumie z niemieckiego dziedzictwa i o wkładzie Niemców w światową kulturę. Padają też słowa; nie musisz znać języka niemieckiego, by być Niemcem, narodowość to cecha dziedziczna...

Czy polskim politykom na Śląsku wolno mniej niż z politykom RAŚ i członkom Rady Głównej Niemców Górnośląskich? Czy mają prawo do krytyki polityków, którzy kwestionując decyzję polskiego sądu odmawiającą tożsamości śląskiej statusu narodu, deklarują brak lojalności wobec polskiego państwa? Czy głoszenie poglądów odmiennych od tych, które głoszą J. Gorzelik i T. Tomczykiewicz musi w III RP kończyć się w sądzie?

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.