„…w tym moc, co więcej umie”

Ewa K. Czaczkowska

|

GN 29/2023

Dziś prestiż społeczny buduje nie wykształcenie, ale posiadanie, a to można zdobyć, będąc niewykształconym youtuberem, tiktokerem czy influencerką.

„…w tym moc, co więcej umie”

Nauka to potęgi klucz – tę złotą myśl wpisywano dość powszechnie w szkolnych pamiętnikach w czasach całkiem, zdaje się, niedawnych, ale technologicznie odległych o lata świetlne, czyli bez komórki, WhatsAppa i im podobnych. Cytowana maksyma przedwojennego publicysty i działacza społecznego Ignacego Balińskiego w całości brzmiała tak: „Chcesz być czymś w życiu, to się ucz, abyś nie zginął w tłumie. Nauki to potęgi klucz, w tym moc, co więcej umie”. Przypomniałam sobie o niej teraz nie bez powodu, bo choć czas wakacji, to przecież dla maturzystów to okres składania dokumentów do wybranych szkół wyższych. A w tej dziedzinie w ciągu ostatnich ponad 30 lat, w związku nie tylko z reformą szkolnictwa wyższego i ogólnymi zmianami społeczno-ekonomicznymi, zaszły, i wciąż zachodzą, zmiany, które przybierają charakter nie incydentalnych zjawisk, ale poważnych trendów. Najnowsze, jak sądzę, są dwa.

Pierwszy reprezentuje, chciałoby się rzec – w najczystszej postaci, syn moich znajomych, który postanowił, że będzie studiować do 26. roku życia. Dwa lata studiów ma już za sobą, to znaczy, aby być precyzyjnym: dwa razy studiował już na pierwszym roku na dwóch różnych kierunkach, na dwóch różnych uczelniach. Od października zamierza zacząć po raz trzeci pierwszy rok na trzeciej z kolei uczelni. Jeśli wytrwa w postanowieniu, co nie jest bynajmniej równoznaczne z zaliczaniem egzaminów, to czeka go jeszcze kilka pierwszych lat na różnych kierunkach, a może i uczelniach. Nie, żeby młodzieniec był niezdolny. Przeciwnie, ale nie o naukę mu chodzi. Chłopak uznał, że licencjat (nie mówiąc o magisterium) nie jest mu do niczego potrzebny. Chodzi jedynie o zaświadczenie, że jest słuchaczem jakichś studiów, bo to zwalnia z płacenia wszelkich podatków i składek, co dla niego, świetnie zarabiającego tiktokera, jest priorytetem. Nie muszę chyba dodawać, że dzieje się to wszystko ku rozpaczy rodziców, którzy też uczyli się długo, nawet dłużej niż do 26. roku życia, i też nie na jednej uczelni, ale po to, by zdobyć solidne akademickie wykształcenie, przeżyć intelektualną przygodę, wierząc, że „nauka to potęgi klucz”. Cóż, socjolodzy społeczni od dawna głoszą, że dziś prestiż społeczny buduje nie wykształcenie, ale posiadanie, a to można zdobyć, będąc choćby niewykształconym youtuberem, tiktokerem czy influencerką, o czym marzy połowa polskich nastolatek. Jest też inny nowy trend – dotyczy studiów II stopnia. Otóż wszystkie uczelnie w całym kraju odczuwają znaczący spadek kandydatów na dwuletnie studia magisterskie.

Przyczyn tego, że wielu absolwentów studiów licencjackich, a zatem tych, którzy wiedzą dobrze, że „nauka to potęgi klucz”, kończy na licencjacie, jest zapewne kilka. Poczynając od chęci jak najszybszego pełnego wejścia na rynek pracy i zarabiania na siebie, zwłaszcza że rosną koszty życia i pojawiają się trudności z utrzymaniem się w dużych ośrodkach akademickich. W sytuacji niezwykle dynamicznie rozwijającego się rynku pracy, upadających zawodów i tworzących się nowych, co bardzo przyspieszy sztuczna inteligencja, może wśród młodych przeważać myślenie, że nowy, dwuletni kierunek studiów lepiej podjąć za kilka lat, albo że pięcioletnie jednolite studia magisterskie to dziś niepewna czy stracona inwestycja. Wiem, dla starożytnych filozofów to zdanie musiałoby zabrzmieć jak największe barbarzyństwo, bo wszak wiedza zawsze jest wygraną! Jakże oni opiewali wartość studiowania przez całe życie, aż do późnej starości, co dzisiaj nazywa się kształceniem ustawicznym czy permanentnym. I – paradoksalnie – dzisiejsi dwudziestolatkowie, którym może niewiele mówią imiona Platon czy Arystoteles, wiedzą doskonale, że chcąc czy nie, będą musieli uczyć się przez całe życie, zdobywając nowe umiejętności i zawodowe kwalifikacje. Z badań wynika, że w tej dziedzinie wyprzedzają nas mieszkańcy zachodniej Europy, mając średnio po kilkanaście zawodowych specjalizacji, ale i u nas jest to trend widoczny. Istnieje zatem nadzieja, że syn znajomych przed 26. rokiem życia zdecyduje się jednak obronić choć jeden licencjat.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.