80. rocznica rzezi wołyńskiej. Pojednanie bez przełomu

Bogumił Łoziński

|

GN 28/2023

publikacja 13.07.2023 00:00

Biskupi z Polski i Ukrainy wezwali oba narody do wzajemnego przebaczenia. Czyż Polacy, przyjmując do swoich domów uchodźców z Ukrainy, nie ofiarowali im więcej niż przebaczenie? Tymczasem druga strona zdobywa się jedynie na gesty i deklaracje, za którymi nie idą konkrety.

Premier Mateusz Morawiecki sam oddał hołd pomordowanym. Premier Mateusz Morawiecki sam oddał hołd pomordowanym.
Wojtek Jargiło /pap

Program państwowych obchodów 80. rocznicy rzezi wołyńskiej w Ukrainie utrzymywany był w tajemnicy ze względu na bezpieczeństwo. Nieoczekiwanie premier Mateusz Morawiecki udał się na Ukrainę świtem 7 lipca i sam, bez oprawy państwowej, oddał hołd ofiarom rzezi we wsi Ostrówki oraz w nieistniejącej już wsi Późniki. Prezydent Andrzej Duda natomiast wraz z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim włączyli się w obchody kościelne i w niedzielę w katedrze w Łucku uczestniczyli w nabożeństwie za pomordowanych na Wołyniu, a potem oddali hołd, składając przed ołtarzem znicze. Gdy obserwujemy przebieg obchodów, nasuwa się wniosek o asymetryczności postaw. Polacy domagają się od Ukraińców uznania prawdy o ludobójstwie na Wołyniu, przeprosin, a przede wszystkim zgody na godny pochówek polskich ofiar tej rzezi. Z drugiej strony mamy milczenie władz, jak w przypadku prezydenta Ukrainy, który w Łucku nie powiedział ani słowa. Ograniczył się jedynie do napisania w internetowym komunikatorze: „Razem oddajemy hołd wszystkim niewinnym ofiarom Wołynia; pamięć nas łączy, razem jesteśmy silniejsi”. Po kilku godzinach w komunikacie swojego biura prasowego W. Zełenski stwierdził: „Wraz z Andrzejem oddaliśmy hołd pamięci wszystkich ofiar Wołynia. Cenimy każde życie, pamiętamy o historii i razem bronimy wolności”. W tych wypowiedziach zwraca symetryczne traktowanie wszystkich ofiar, bez rozróżnienia, kto był katem, a kto ofiarą.

Wezwanie do przebaczenia

Głównym momentem obchodów kościelnych było odczytanie i podpisanie orędzia arcybiskupa większego Światosława Szewczuka, metropolity kijowsko-halickiego, zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, i arcybiskupa Stanisława Gądeckiego, metropolity poznańskiego, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski. Odbyło się to w czasie nabożeństwa przebaczenia i pojednania 7 lipca w archikatedrze warszawskiej.

Zasadniczym przesłaniem dokumentu jest wezwanie do przebaczenia. Jak zauważają jego autorzy: „Przebaczenie ma charakter doświadczenia wewnętrznego. Dokonuje się ono w głębi serca i nie zależy od bliźniego”. Można powiedzieć, że przebaczenie ma się dokonać niezależnie od postawy osób, od których doznaliśmy krzywdy. Arcybiskupi zwrócili też uwagę, że należy odróżnić przebaczenie od pojednania. To drugie nie ma charakteru indywidualnego, lecz „konieczne jest zaangażowanie wszystkich stron uwikłanych w konflikt. Może ono być budowane dopiero na wzajemnej wymianie przebaczenia. Pojednanie może być budowane tylko na prawdzie i sprawiedliwości”. Wezwaniu do wzajemnego przebaczenia towarzyszy przypomnienie formuły użytej przez polskich biskupów w liście do biskupów niemieckich w 1965 r.: „Udzielamy wybaczenia i prosimy o nie”.

Kompromisowe orędzie

Dokument nie porusza spraw, co do których istnieją różne oceny, dlatego można go nazwać kompromisowym. Słowo „rzeź” zostało użyte tylko w tytule. Ocena, że była to zbrodnia i czystka etniczna, pojawiła się w cytacie deklaracji z 2013 roku, w której biskupi obydwu Kościołów stwierdzili, że jej ofiarą „stały się dziesiątki tysięcy niewinnych osób, w tym kobiet, dzieci i starców, przede wszystkim Polaków, ale także Ukraińców oraz tych, którzy ratowali zagrożonych sąsiadów i krewnych”. Rodzi się pytanie, dlaczego te stwierdzenia są przytoczone jako cytat z innego dokumentu, a nie jako aktualna ocena. Warto przy tym zwrócić uwagę na konstrukcję obecnego orędzia – w jednej trzeciej składa się ono z cytatów z wcześniejszych dokumentów.

Arcybiskupi Gądecki i Szewczuk napisali: „…nie spieramy się między sobą odnośnie do faktów z niedawnej przeszłości oraz ich oceny”. Można mieć co do tego poważne wątpliwości. Z naszych informacji wynika, że jeszcze kilka dni przed ogłoszeniem treść orędzia była dyskutowana.

Pojawiły się też głosy krytykujące wezwanie do przebaczenia niezależnie od postawy zbrodniarzy. Przedstawiona w orędziu perspektywa przebaczenia właściwie dotyczy tylko jednej strony – „tego, który w większym stopniu – często w sposób uzasadniony – czuje się ofiarą”. Czy jednak nie nastał już czas, aby postawić też wymagania duchowe katom, chociażby przypomnieć o konieczności zadośćuczynienia za grzechy, które jest jednym z warunków sakramentu pokuty i pojednania? – Winowajca musi się uderzyć w pierś, wzbudzić akt żalu za grzechy, pokutować i wówczas może nastąpić pojednanie – powiedział GN Antoni Dąbrowski, który jako dziecko mieszkał we wsi Biłka nad Dniestrem i omal nie zginął w czasie rzezi wołyńskiej.

Polskie oczekiwania

Kompromisowe orędzie nie oznacza ze strony polskiej zgody na niejednoznaczne traktowanie tego ludobójstwa czy zapomnienie. Bardzo dobitnie wybrzmiało to w przemówieniu abp. Gądeckiego, które wygłosił w czasie nabożeństwa jeszcze przed podpisaniem orędzia. W gruncie rzeczy była to lista problemów, które nie znalazły się w oficjalnym wspólnym dokumencie, gdyż zapewne nie było na to zgody strony ukraińskiej. Nawiązując do aktualnego stanowiska rodzin kresowych, abp Gądecki zauważył, że nie da się dokonać pojednania bez odniesienia do prawdy i bez nazwania zbrodni wołyńskiej ludobójstwem, nie uciekając się do półprawd i eufemizmów. Dalej zdecydowanie sprzeciwił się gloryfikacji ukraińskich nacjonalistów, która ma obecnie miejsce. Jednak podstawowym oczekiwaniem był stanowczy apel w sprawie godnych pochówków wszystkich ofiar ludobójstwa, poprzedzonych ekshumacjami.

Upór Ukraińców

Wspólne dokumenty obydwu Kościołów dotyczące rzezi wołyńskiej mają swoją tradycję. Ich treść zwykle oddaje stan i atmosferę procesu pojednania. Niestety, obecne orędzie wskazuje na pewien regres, chociażby w stosunku do deklaracji Kościołów z 2013 r. albo do słów zwierzchnika ówczesnego Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego kard. Lubomyra Huzara, którymi zwrócił się do Jana Pawła II podczas Mszy w czerwcu 2001 r. we Lwowie. Powiedział wówczas m.in.: „Stało się tak, że niektórzy synowie i córki Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego wyrządzali zło – niestety, świadomie i dobrowolnie – swoim bliźnim z własnego narodu i z innych narodów. W twojej obecności, Ojcze Święty, i w imieniu Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego pragnę za nich wszystkich prosić o przebaczenie Boga, Stwórcę i Ojca nas wszystkich, oraz tych, których my, synowie i córki tego Kościoła, w jakikolwiek sposób skrzywdziliśmy”.

Rodzi się pytanie, dlaczego Ukraińcy nie chcą uznać, że w czasie wojny na Wołyniu dokonali rzezi Polaków. Wydawałoby się, że nasza wyjątkowa ludzka, polityczna i militarna pomoc, jaką okazujemy im w czasie obecnej wojny, otworzy ich na zrozumienie postawy Polaków. Niektórzy tłumaczą taką postawę obawą przed osłabieniem morale żołnierzy, gdy toczy się wojna z Rosją, inni łączą to z odrodzeniem ideologii banderowskiej albo walką o przywództwo w Ukrainie. To jednak nie są dostateczne powody, aby nie spełnić podstawowej prośby Polaków o zgodę na godny pochówek ofiar, których szczątki leżą w bezimiennych zbiorowych mogiłach. Forma oddania hołdu ofiarom rzezi przez premiera Morawieckiego była mocnym wołaniem o prawo do ich godnego pochówku. We wsi Późniki, którą odwiedził, trwają ekshumacje Polaków zamordowanych przez Ukraińców, ale jest to jedyny przypadek, gdy tamtejsze władze się na to zgodziły. Premier Polski twardo mówił w Późnikach: „Zbrodnia wołyńska to ludobójstwo, hekatomba, piekło, w którym życie straciło ponad 100 tysięcy Polaków. Nie spocznę, dopóki ostatnia ofiara nie zostanie odszukana”.

Gdy prezydent Duda wyszedł po nabożeństwie z katedry w Łucku, zgromadzeni przed nią Ukraińcy skandowali: „Dziękujemy”. Jedna ze skandujących stwierdziła: „W ten sposób chcieliśmy podziękować prezydentowi Polski za pomoc, której nam udzielił i udziela w czasie wojny z Rosją”, a inna kobieta dodała: „Polska przyjęła nas w swoich domach, dała schronienie matkom i dzieciom uciekającym przed rosyjskimi bombami. Nigdy tego nie zapomnimy, właśnie za to jestem wdzięczna”.

Może właściwą drogą pojednania nie są oficjalne deklaracje, lecz braterskie relacje między zwykłymi ludźmi, które dają realną szansę, że Ukraińcy uwzględnią w końcu naszą wrażliwość. •

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.