Przejawy ludyczne

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

GN 26/2023 Otwarte

publikacja 29.06.2023 00:00

Ludzi razi to, czego nie lubią, co nie znaczy, że to, co ich nie razi, zawsze lubi ludzi.

Przejawy ludyczne

Niedawno w mediach powrócił temat procesji Bożego Ciała. Poszło o dwa ołtarze ustawione za zgodą dyrekcji na terenie jednej z poznańskich szkół. Z powodu remontów miejskich trudno było inaczej. Niektórzy rodzice uznali to za zamach na „neutralność światopoglądową” placówki oświatowej. Prezydent stolicy Wielkopolski Jacek Jaśkowiak, komentując tę sprawę, uznał zasadność decyzji władz szkoły, ale przy okazji powiedział na łamach „Wyborczej”, co myśli o publicznym wyznawaniu katolickiej wiary. „Dla wielu osób, łącznie ze mną, przejawy typowej w Polsce ludycznej religijności stają się coraz bardziej rażące” – stwierdził. Dodał, że przejawy te „przez przybyszów z zagranicy bywają nawet odbierane jako wydarzenia z kategorii sztuk performatywnych”. Następnie, chyba w przekonaniu, że jako włodarz Poznania ma też dar poznania, rzucił proroctwem: „Myślę, że w najbliższym czasie taki stosunek [czyli negatywny – przyp. F.K.] do widoków, do których przyzwyczaił nas m.in. abp Jędraszewski, będzie coraz bardziej powszechny i ostatecznie znikną one z krajobrazów miast”.

O ile wiem, to nie abp Jędraszewski pierwszy poprowadził procesję Bożego Ciała. Do tego widoku ludzie byli przyzwyczajeni już w XV wieku, tym bardziej że sami ten widok tworzyli i wciąż tworzą. Jeśli zaś jest to religijność „ludyczna”, czyli, by tak rzec, „zabawowa”, to znaczy, że my się tak „bawimy” już 600 lat. Tymczasem dla prezydenta Poznania jest to „coraz bardziej rażące”. Dlaczego? Czy ludzie w tych procesjach coraz gorzej chodzą? Coraz gorzej śpiewają? Ministranci gorzej dzwonią, dziewczynki gorzej kwiatki sypią? No nie. Może więc nie w praktykach katolickich problem, tylko w ich postrzeganiu?

Skoro dla włodarza miasta wzorcem są oceny „przybyszów z zagranicy”, to i nie dziwota, że patrzy ich oczami i – no właśnie – coraz bardziej razi go to, co jest czymś absolutnie normalnym i co jest naszym świętym prawem.

To w ogóle dość powszechne na lewicowo-laickich salonach zjawisko, zdradzające kompleks w stosunku do „zagranicy”. My to zawsze „przaśni” jesteśmy, a oni, ooo, to co innego. Jak oni coś wykpią, to tylko śmiać się z nimi wypada, a jak coś oznajmią, to jak dogmat jakiś i uważać inaczej to wstyd i dowód ciemnoty. Nic dziwnego, że prezydent Poznania gorąco popiera to, co tam kochają: parady równości czy „wydarzenia kulturalne” w rodzaju „Golgota Picnic”.

I to wiele wyjaśnia. Po prostu: „Nikt nie może dwom panom służyć”. Skoro się wybiera inne „procesje”, to się gardzi prawdziwymi. Kto preferuje przebywanie w mroku, tego coraz bardziej razi światło. Tak to działa. Ale to nie wina światła.


KRÓTKO:

Postęp po estońsku

Parlament Estonii przegłosował ustawę, która legalizuje jednopłciowe „małżeństwa”. Ustawa przeszła 55 głosami w liczącej 101 członków izbie. Przeciw było 34 deputowanych. Nowe przepisy zaczną obowiązywać 1 stycznia przyszłego roku. Decyzja ta jest kolejnym krokiem po tym, jak w 2014 roku w Estonii zalegalizowano związki partnerskie także dla osób tej samej płci. „Jestem dumna z mojego państwa. Tworzymy społeczeństwo, w którym szanowane są prawa każdej osoby i można kochać, kogo się wybierze” – napisała na Twitterze premier Kaja Kallas. A to ciekawe: czy w Estonii do tej pory nie wolno było kochać, kogo się chciało? •

Nie ulegli

Jest i dobra wiadomość. Rząd Malty wycofał się z projektu rozszerzenia prawa do aborcji. Stało się to wskutek nacisków związku zawodowego pracowników służby zdrowia i w efekcie sprzeciwu obywateli. Serwis HLI zwraca uwagę, że obowiązujący w tym kraju zakaz aborcji idzie w parze z jednym z najniższych na świecie wskaźników śmiertelności matek. Nie przeszkodziło to aktywistom aborcyjnym agitować za aborcją fałszywym argumentem, jakoby brak możliwości uśmiercania dzieci zagrażał życiu kobiet. Posłużyli się w tym celu zmanipulowanym przykładem Amerykanki, której lekarze maltańscy odmówili aborcji. Ale i to nie pomogło. Serwis HLI komentuje: „Dzięki Malcie Polska nie pozostaje samotną wyspą w Europie, która chroni życie”.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.