Zło

Marcin Jakimowicz

Prawdziwy katolik powinien omijać Lewiatana (wiadomo!), a nawet „Żabki” (zawsze to jedna z egipskich plag). I nie może dotrzeć na Hel autobusem 666.

Zło

Pod sceną tłum młodych ludzi. Mój znajomy poproszony był o wykład na temat zagrożeń duchowych i przez godzinę opowiadał o wszelkich odcieniach „ciemnej strony mocy”. Kończąc swój wykład chciał zareklamować swą najnowszą książkę, podniósł ją do góry i zapytał: „Wiecie, co to jest?”. I wówczas ktoś z tłumu ryknął na cały regulator: „Złoooo!”. Tłum zarechotał.

Jakże prawdziwe okazuje się powiedzenie: „Jeśli wszędzie widzisz diabła, zastanów się, czy nie jesteś w piekle”.

Zamiast skupić się na naszej zasadniczej misji, znów w przestrzeni medialnej rozmieniamy się na drobne, tocząc wojny z wiatrakami i dyskutując o zmianie numeru autobusu na Hel, którą niektórzy ogłaszają jako, cytuję: „triumf cywilizacji życia”.

Gdyby apostołowie kierowali się tak lękową narracją, nigdy nie ruszyliby do Rzymu – zepsutego miasta, w którym… cesarz był bogiem.

Nie, nigdy nie bagatelizowałem Złego. Od lat trzymam się jednak kurczowo dewizy Teresy z Avili: ​„Nic mnie nie obchodzą te wszystkie diabły w piekle. To one będą drżały przede mną! Często krzyczymy: «Och szatan! Szatan» zamiast wymawiać «Boże, Boże!» i przerażać tym diabła. Jestem pewna, że bardziej boję się tych, którzy boją się szatana niż szatana samego”.