„Pan jest moim inżynierem”. Psalmy ze snu Paula Simona

Piotr Sacha

|

GN 24/2023

publikacja 15.06.2023 00:00

Siedem psalmów po 82 latach życia. Paul Simon nagrał swój artystyczny testament.

„Pan jest moim inżynierem”. Psalmy ze snu Paula Simona Ron Sachs /reporter/east news

W maju 2018 r. Paul Simon wyruszył w ostatnią trasę koncertową. „Kocham tworzyć, mój głos wciąż jest mocny. Nieustannie myślę o muzyce” – wyznał ze sceny. Mówił też o wielkiej wdzięczności za długą i spełnioną karierę, którą właśnie kończył, by poświęcić czas rodzinie. 22 września tego samego roku żegnał się z fanami po raz ostatni, występując w nowojorskim parku Flushing Meadows, zakątku z dzieciństwa. W finale wykonał swój największy przebój „The Sound of Silence”, który zabrzmiał wyjątkowo wymownie. Następnego dnia rozpoczęła się kalendarzowa jesień, symbolicznie znacząc nowy rozdział życia wokalisty. A potem przyszedł sen...

Trzecia nad ranem

15 stycznia 2019 r. Simonowi przyśnił się głos: „Pracujesz nad czymś, co nosi tytuł »Siedem psalmów«”. „Sen był na tyle mocny, że gdy się obudziłem, wszystko zapisałem, choć nie miałem pojęcia, co to znaczy” – wspominał artysta w nagraniu w kwietniu 2023 roku.

Od tamtej styczniowej nocy do premierowego wydania „Seven Psalms” minęły 52 miesiące. Muzyk najpierw sięgnął do źródła – Biblii, by w wersetach psalmisty ujrzeć własne odbicie. Praca nad albumem zaczęła się od skrawków gitarowych melodii. „Gdzieś po roku postanowiłem budzić się trzy lub cztery razy w tygodniu między trzecią trzydzieści a piątą nad ranem, by zapisywać słowa, które same do mnie przychodziły” – opowiadał muzyk na łamach brytyjskiego czasopisma „The Big Issue”.

Gdy fan muzyki spod znaków folk i rock myśli: „Nocna godzina”, w jego pamięci powracają Simon & Garfunkel. Pierwszy krążek słynnego duetu nosił tytuł „Wednesday Morning 3 A.M.” („Środa, trzecia nad ranem”) i wraz z „Siedmioma Psalmami” stanowi wartą uwagi klamrę dla całej twórczości autora takich przebojów, jak „Mrs. Robinson”, „Cecilia” czy „Bridge over Troubled Water”.

33/7

Paul Simon i Art Garfunkel poznali się w szkole. Obaj rocznik 1941, Paul o trzy tygodnie starszy od Arta. Występować zaczęli jako 15-latkowie pod pseudonimami Tom & Jerry. Wreszcie Paul (wtedy miał 22 lata) skomponował melodię i napisał słowa, które otworzyły duetowi bramę do sławy. Piosenką „The Sound of Silence” zainteresowała się słynna wytwórnia Columbia Records, a nieco później zachwycił się nią cały świat. Na debiutanckiej płycie „Dźwięk ciszy” poprzedzała pieśń „Błogosławiony” – łaciński kanon „Benedictus qui venit, in nomine Domini”. Także w tekstach innych utworów nowojorczycy odnosili się do religii i Boga. Później panowie Paul i Art zyskali sławę dzięki filmowi „Absolwent”, któremu towarzyszyły ich zapadające w pamięć piosenki. Grali razem jeszcze do połowy lat 70. minionego wieku. Potem Paul rozpoczął karierę solową.

Najnowsze dzieło Simona przybrało formę siedmioczęściowej suity. Całość trwa zaledwie 33 minuty. I choć na platformach streamingowych ten koncept album trzeba odsłuchiwać w jednym kawałku, nie brakuje tu dźwięków ciszy. Na pierwszy plan wysuwają się brzmienie akustycznej gitary, na której artysta gra od pół wieku, oraz głos 82-letniego pieśniarza. Panuje klimat autorskiego spotkania. Wyobraźmy to sobie. Jest późny wieczór, nie przeszkadzają już ani zgiełk miasta, ani natłok newsów, Paul Simon przysiada się do słuchacza, zaczyna snuć opowieść.

W żadnym z siedmiu psalmów nie wybrzmiewa radosne uwielbienie w stylu gospel. Kompozytor w swoje poetyckie teksty nie wplata też biblijnych wersetów. Toczy się za to batalia na argumenty – jak mówi – na rzecz wiary i niewiary. Autor przebojów śpiewanych przez kilka pokoleń i zdobywca 16 statuetek Grammy (nagrody określanej muzycznym Oscarem) być może zaprezentował swoje ostatnie artystyczne słowo, testament. Zdawał sobie jednak sprawę, że ostatnie słowo musi należeć do Kogoś innego.

Bowie, Cohen, Cave, Simon

Pożegnanie Paula Simona koresponduje z pożegnalnymi albumami Davida Bowiego i ­Leonarda Cohena. W kontekście „Seven Psalms” wraca też zeszłoroczny, niemal bliźniaczy projekt Nicka Cave’a pod takim samym tytułem.

„Blackstar” to 28. studyjna płyta Bowiego. Ukazała się 8 stycznia 2016 r., na dwa dni przed śmiercią wokalisty. W kolejnych utworach Brytyjczyk zmaga się z tematem odchodzenia. Przebija z nich bardziej lęk niż wewnętrzny spokój. Jeśli można mówić o wierze, to jest to wiara w moc artystycznej kreacji.

W listopadzie tego samego roku odszedł inny legendarny pieśniarz. Leonard Cohen zmarł niedługo po premierze swojej 14. studyjnej płyty „You Want It Darker”. Głęboko przejmującej. „Słuchanie tytułowej piosenki to przeżycie niemal mistyczne. Niski głos Cohena, zarejestrowany na najbliższym z możliwych planów, brzmi jak szept z zaświatów” – pisał o tym krążku Szymon Babuchowski na łamach GN (nr 48/2016). Bard wyśpiewuje tu biblijne „Hineni, hineni”, oznaczające „Oto jestem”.

Z kolei album Nicka Cave’a „Seven Psalms” premierę miał równo rok temu. Tamto nagranie brzmi jak poetyckie wyznanie wiary. „Litość dla mnie miej, Panie, do domu weź” – tak kończy się jeden z psalmów. Droga jest również jednym z motywów przesłania Paula Simona.

Pan – inżynier, ocean, posiłek...

Krążek Simona rozpoczyna się od dźwięków bijącego dzwonu – budulca podniosłego, uroczystego nastroju. Zapomnijcie o piosenkach do kawy – zdaje się oznajmiać autor – bądźcie uważni na każde słowo i każdy dźwięk. „Myślałem o wielkiej migracji” – od tego zdania zaczyna się opowieść. Kiedy słucham po raz kolejny tego nagrania, rodzi się we mnie myśl, że oto Amerykanin wykracza poza problematykę społeczno-ekonomiczną, ucieka się do metafory („Wędrówką jedną życie jest człowieka” – o tym słyszeliśmy już od Stachury). Czy mowa zatem o współczesnych przesiedleniach ludności, czy o migracji z życia do życia, przez śmierć? W jakimś sensie cały utwór odpowiada na to pytanie.

„Pan jest moim inżynierem” – wyznaje dalej autor „The ­Sound of Silence”. Chciałoby się dopowiedzieć: „Nie brak mi niczego”. Lecz to płyta pełna niedopowiedzeń, delikatnie naszkicowanych intuicji. Osobisty inżynier jako lejtmotyw wraca w kolejnych częściach dzieła. Tak jak inżynier dźwięku nadaje odpowiednią głębię brzmieniu płyt oraz koncertów Paula Simona, Bóg może stać się kimś, bez kogo życie traci smak.

Jakich figur używa jeszcze muzyk, by opisać Boga? Śpiewa m.in. o tym, że „Pan jest posiłkiem dla najuboższych z ubogich”, „otwartymi drzwiami dla obcego”, „prostą prawdą”. Ale wyraża też swoje wątpliwości, pretensje do Wszechmogącego o to, że tak wielu ludzi cierpi, żyje w lęku. „Pan jest wzrastającym poziomem wód oceanu”, wyznaje, „jest straszliwym mieczem”, „chmurą dymu, która zniknie, gdy powieje wiatr”. Wreszcie określa Boga sceną, a nawet samą muzyką.

Pora wracać

Warto wysłuchać 33-minutowej opowieści do końca. Po drodze autor puszcza oko do wiernych fanów, nawiązując do swojej wcześniejszej twórczości. Na przykład główny gitarowy motyw brzmi jak wspomnienie „Anji”, instrumentalnej kompozycji z płyty „Sound of Silence”. W paru innych miejscach współczesny Paul z epoki streamingu „linkuje” do tekstów Paula z epoki szafy grającej.

Finał nagrania porusza w słuchaczu najczulsze struny. Paul Simon ostatni utwór zatytułował „Wait” („Poczekaj”) i wykonuje go w duecie z żoną Edie Brickell. To ich pierwszy wspólny, opublikowany występ.

„Nie jestem jeszcze gotów” – zaczyna od wyznania Paul. Dalej śpiewa: „Potrzebuję cię tu, przy mnie, mój piękny, tajemniczy przewodniku”. Wtedy do mikrofonu podchodzi Edie. „Niebo jest piękne, to prawie jak dom. Dzieci! Bądźcie gotowe, pora wracać” – wyśpiewuje słowa o potężnym ładunku emocji. Jeszcze przez moment brzmią struny starej, wiernej gitary, odzywa się gong... Paul i Edie wspólnie intonują najważniejsze słowo na całym krążku: „Amen”. •

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.