Każdy ma swój front. Ukraiński Katolicki Uniwersytet we Lwowie wobec nowych wyzwań

Andrzej Grajewski

|

GN 24/2023

publikacja 15.06.2023 00:00

Ukraina trwa w oporze przeciwko rosyjskiej agresji nie tylko dzięki męstwu swoich żołnierzy oraz wsparciu Zachodu, ale i determinacji społeczeństwa. Także pracowników i studentów Ukraińskiego Katolickiego Uniwersytetu (UKU) we Lwowie.

Kampus UKU. Kościół pw. Mądrości Bożej; po lewej Centrum im. Andrija Szeptyckiego, po prawej Kolegium im. Iosifa Slipyja. Kampus UKU. Kościół pw. Mądrości Bożej; po lewej Centrum im. Andrija Szeptyckiego, po prawej Kolegium im. Iosifa Slipyja.
henryk przondziono /foto gość

We Lwowie przebywałem na zaproszenie UKU, który zorganizował promocję mojej książki o dokumentach ukraińskiego KGB na temat pontyfikatu Jana Pawła II. Ponieważ większość z nich dotyczy grekokatolików, trudno było o lepsze miejsce do dyskusji aniżeli uczelnia należąca do Ukraińskiego Kościoła GreckoKatolickiego.

Na UKU studiuje obecnie ok. 2500 studentów. Chętnych jest więcej niż miejsc, a dostają się jedynie kandydaci z najlepszymi ocenami z egzaminów maturalnych. Każdy student podpisuje zobowiązanie do poszanowania wartości chrześcijańskich, na jakich zbudowana jest uczelnia, oraz deklaruje, że chce realizować je w życiu osobistym. Studia są płatne, ale dzięki wsparciu sponsorów ufundowano blisko 1000 stypendiów, umożliwiających naukę osobom z uboższych rodzin. Wśród studentów przeważa młodzież z zachodniej Ukrainy, nieco ponad 31 proc. studentów pochodzi z centralnej i wschodniej części kraju. Inaczej jest w przypadku 170 kleryków studiujących na Wydziale Teologicznym. Wszyscy są alumnami lwowskiego greckokatolickiego seminarium duchownego. Teologię studiuje też spora grupa osób świeckich, różnych wyznań i obrządków.

Z prof. Olegiem Turijem, dyrektorem Instytutu Historii Kościoła, podziwiam widok z tarasu na kampus uczelni oraz plac Świętej Sofii (Mądrości Bożej) i znajdujący się w jego centrum kościół pod tym samym wezwaniem. – Tutaj w latach 80. ubiegłego wieku zaczęto budować centrum ideologiczne partii, rdzeń nowego socjalistycznego Lwowa, mający być przeciwwagą dla konserwatywnego starego miasta – wspomina profesor. Stanął budynek, w którym mieścił się m.in. Instytut Marksizmu i Leninizmu, a obok była siedziba obwodowych władz partii komunistycznej. Zaczęto także budowę kompleksu administracyjno-kulturalnego dla oficerów Przykarapckiego Okręgu Wojskowego. Bóg miał jednak inne plany. W siedzibie partii mieści się obecnie Urząd Skarbowy, nikt też nie uczy się już marksizmu w dawnym gmachu Instytutu – siedzibę znalazł tu jeden z ośrodków ukraińskiej Akademii Nauk. Po rozpadzie Związku Sowieckiego wspólnota uniwersytecka kupiła niedokończone centrum wojskowe i po próbach adaptacji zdecydowano w 2009 r., aby całość rozebrać i wybudować obiekty uniwersytetu od nowa.

Trzy scenariusze

24 lutego 2022 r. uczelnia stanęła wobec nowych wyzwań. – Kiedy sytuacja się zaostrzała i wiadomo było, że wojna może się zacząć lada dzień, postanowiliśmy się przygotować na każdy możliwy wariant wydarzeń – wspomina ks. prof. Bogdan Prach, od 2013 r. rektor UKU. – Były brane pod uwagę trzy scenariusze: że wojna będzie się toczyć daleko od nas, jak jest obecnie; napięcie wzrośnie i trzeba będzie przenieść kadry i studentów w inne miejsce; Rosjanie wejdą do Lwowa i konieczna będzie błyskawiczna ewakuacja. Miejscem dalszej pracy uczelni miał być Wrocław i tam później powstało centrum UKU w Polsce

Było dla nas jasne, że jeśli wróg znajdzie się we Lwowie, to nas tutaj nie będzie. Trafimy na Syberię albo do grobu, lub zdążymy uciec za granicę. Młodsze pokolenie podchodziło do tych prognoz z rezerwą, a nawet śmiało się z nas. „Gdzie tam, mówili, oni nie są do tego zdolni, mamy przecież XXI wiek”. Ja i kilku starszych wykładowców jednak nie mieliśmy złudzeń. Zadbaliśmy o ukrycie najważniejszych dokumentów prawnych i majątkowych oraz zabezpieczenie kont. Zastanawialiśmy się, jak utrzymać spójność naszej społeczności akademickiej. Trzy tygodnie przed rosyjskim atakiem utworzono sztab operacyjny, który koordynował nasze działania. Od 24 lutego 2022 r. przez pierwszy tydzień zbierał się codziennie co dwie godziny, gdyż informacje napływały z różnych stron i trzeba je było weryfikować. W przypadku studentów niepełnoletnich (studia u nas może zaczynać młodzież przed ukończeniem 18. roku życia) rodzice decydowali, czy mają wracać, czy zostać u nas. W efekcie blisko 80 proc. studentów zostało, a wielu z nich sprowadziło rodziców z terenów, na których toczyły się walki. Do rodzin pojechali studenci z zachodniej Ukrainy. Od razu wszyscy włączyli się w różne formy aktywności. Warto dodać, że ludzie z okolicy zaczęli nam przynosić wszystko, co mieli, abyśmy przekazali te rzeczy potrzebującym – opowiada ks. Prach.

– Oni wiedzieli, że my zrobimy z tym coś dobrego – dodaje prof. Turij. – Dużo otrzymaliśmy od naszych partnerów zagranicznych, m.in. z Polski. Najważniejsze początkowo były leki. Kolejnym zadaniem studentów była pomoc uchodźcom, których nagle zjawiło się we Lwowie ponad milion. Nauki wtedy nie było, ale profesorowie spotykali się ze studentami. Po czterech dniach zdecydowano, że jeśli to jest możliwe, zaczną się normalne zajęcia.

Co zrobiłem dla zwycięstwa?

Prorektor ds. rozwoju i komunikacji Natalka Klimowska wspomina, że pierwsze pytanie, jakie sobie zadała po 24 lutego 2022 r., brzmiało: „Co ja mogę zrobić dla zwycięstwa Ukrainy”. – Było dla mnie oczywiste, że każdy z nas ma teraz własny front, na którym musi wykazać się aktywnością i ofiarnością – mówi. Jednym z jej zadań było zdobywanie funduszy na potrzeby obrony kraju. W ubiegłym roku udało się pozyskać od różnych sponsorów 6,7 mln dolarów. – Część pieniędzy pochodziła z wpłat z zagranicy, ale nie zabrakło też naszych hojnych ofiarodawców. Biznesmeni wiedzą, że kraj po wojnie będzie potrzebował elity, i wspierają uniwersytet, gdyż wierzą w przyszłość Ukrainy – dodaje.

– Zachowanie studentów w czasie wojny było wzorowe – ocenia o. Jurij Kozłowski, mistrz kolegium, odpowiedzialny za pracę z młodzieżą. – U nas jest specyficzny system opieki. Studenci mieszkają razem na kampusie, po 35 osób na jednym piętrze, i mają swojego kuratora, który stale z nimi przebywa. To buduje wzajemne zaufanie, które w takich kryzysowych momentach jest najważniejsze – podkreśla. – Kształtujemy postawy otwartości i pomocy innym, a więc ideały pracy wolontaryjnej są obecne w całym systemie uniwersyteckiego wychowania, i to procentuje w czasie wojny. Nikt nie miał wątpliwości, że trzeba bronić kraju, i starał się w tym uczestniczyć w miarę swych możliwości, pomagając uchodźcom czy organizując wsparcie dla armii, a niektórzy ochotniczo (studentów pobór nie obejmuje) zgłosili się do wojska – opowiada.

Ostap Maczynskij jest absolwentem UKU, obecnie kieruje Biurem Rektora oraz jest szefem uczelnianego Centrum Wolontariatu. To właśnie tam od pierwszych dni wojny organizowano pomoc dla żołnierzy na froncie i ludności cywilnej na terenach objętych walkami. Miał doświadczenie, gdyż od 2015 r. dostarczał pomoc dla oddziałów walczących w Donbasie. – Działaliśmy w siedmiu grupach, łącznie ok. 150 wolontariuszy. Pomoc zawoziliśmy bezpośrednio w miejsca, gdzie jej potrzebowano. Wiele z tych misji odbywało się na terenach, na których toczyły się walki – wspomina. Niezwykłym wyczynem było dotarcie do żołnierzy z pułku Azow oblężonych w kombinacie metalurgicznym w Mariupolu. Obecnie wolontariusze wyspecjalizowali się w pomocy dla konkretnych jednostek, co ułatwia koordynację działań i usuwa wiele biurokratycznych barier. Wysyłają rzeczy, na które jest największe zapotrzebowanie, najczęściej lekarstwa i sprzęt medyczny. – Na wojnie wszystko się przyda – dodaje – ale poza wartością materialną ważny jest efekt psychologiczny, żołnierz czuje, że nie jest sam.

Orysja Masna jest studentką III roku na kierunku praca socjalna. Pochodzi z Tarnopola, ma 21 lat. Patrząc na uroczą, uśmiechniętą dziewczynę, trudno się domyślić, że od roku jako sanitariuszka ochotniczka służy tuż za pierwszą linią frontu, prowadząc ewakuację rannych żołnierzy. Widziała wiele bólu, cierpienia i śmierci. Działa w 4-osobowym zespole ratowników pola walki. Służy w systemie rotacyjnym. Miesiąc na froncie, miesiąc w domu i na uczelni. Gdy staje się członkiem ochotniczego batalionu „Szpitalnicy”, przebywa w pomieszczeniach w pobliżu frontu, najczęściej w piwnicach. Na wezwanie żołnierzy jej zespół podjeżdża samochodem w ustalone wcześniej miejsce, kilkaset metrów za linią walk, skąd wojskowym pojazdem opancerzonym wywożeni są ranni. Tam udziela im się pierwszej pomocy i przenosi do karetki, która zawozi ich do szpitala polowego. Przez ostatnie miesiące Orysja była w pobliżu Bachmutu. W czasie zaciekłych walk pod Szachtarskiem w obwodzie donieckim zdarzało się, że w ciągu miesiąca jej zespół wywoził nawet do 200 rannych. Teraz cieszy się, że zaliczyła sesję i może chwilę odpocząć. Przerwa jednak nie będzie długa. – Nasze wojska zaczynają kontrofensywę, a więc znów będę potrzebna.

Rola uniwersytetu

Na pytanie, co jest najważniejszym zadaniem uniwersytetu w czasie wojny, ksiądz rektor odpowiada, że mobilizowanie społeczeństwa do aktywności i modlitwy. – Ważnym obszarem są działania informacyjne. To przeciwdziałanie rosyjskiej dezinformacji oraz rzetelne informowanie partnerów z całego świata, którzy nie zawsze orientują się w realiach tej wojny. Robimy też wszystko, aby ludzie wojną się nie zmęczyli, zarówno u nas, jak i za granicą. Nie możemy dopuścić do tego, aby świat zapomniał o Ukrainie – dodaje.

Anię, studentkę teologii, która chce w przyszłości pracować w mediach, pytam, czy jest zdecydowana pozostać w kraju. – Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Naszym zadaniem jest budowanie fundamentów pod lepszą przyszłość – dla siebie, dla kraju i dla następnych pokoleń – mówi z przekonaniem. •

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.