Ks. prof. Mazurkiewicz o odpowiedzialności katolików za kształt polityki: „To jest ważne, kto będzie rządził”

GN 24/2023

publikacja 15.06.2023 00:00

O znaczeniu udziału katolików w życiu politycznym mówi ks. prof. Piotr Mazurkiewicz.

Ks. prof. Mazurkiewicz o odpowiedzialności katolików za kształt polityki: „To jest ważne, kto będzie rządził”

Franciszek Kucharczak: Czy udział w życiu politycznym jest obowiązkiem katolika?

Ks. Piotr Mazurkiewicz:
Jest obowiązkiem. Jasno formułują to dokumenty kościelne. Po Soborze Watykańskim II podkreśla się go jednak przede wszystkim w odniesieniu do świeckich. Polityka jest jednym z obszarów ewangelizacji powierzonych świeckim. Trzeba to mocno podkreślić: chodzi o przenikanie świata polityki duchem Ewangelii i doprowadzanie do Pana Boga. Tak opisują to dokumenty soborowe Lumen gentium i Apostolicam actuositatem. Bezpośredni obowiązek zaangażowania – w świetle adhortacji Jana Pawła II Christifideles laici – dotyczy życia politycznego w znaczeniu szerokim, nie tylko polityki partyjnej, ale w ogóle działania na rzecz dobra wspólnego. Może się to dokonywać np. na poziomie wspólnoty lokalnej. Nie wynika z tego, że każdy powinien zapisać się do partii politycznej czy kandydować w wyborach. Oznacza to, że jako chrześcijanie jesteśmy współodpowiedzialni za to, co dzieje się w życiu społecznym.

Wydaje się, że ta odpowiedzialność znajduje szczególne odzwierciedlenie w wyborach. Widzimy, że tam, gdzie chrześcijanie „odpuszczają”, nieraz przyjmuje się ustawodawstwo dalekie od standardów chrześcijańskich. Czy uchylenie się od udziału w wyborach jest dla katolika moralnie dopuszczalne?

Świeccy mają misję uświęcania świata przez wszystko, co robią – również przez zaangażowanie polityczne. Jednak do wypełnienia tej odpowiedzialności w zakresie polityki partyjnej potrzebna jest pewna wiedza. Trzeba rozumieć, jak to działa. Potrzebna jest pamięć, by móc rozeznać wiarygodność poszczególnych polityków i partii. Nie chodzi tylko o to, żeby wrzucić kartkę do urny, ale o to, żeby był to świadomy wybór. Przy czym im bardziej ktoś ma pesymistyczne nastawienie do kierunku zmian w świecie, tym mocniejszy powód, żeby się zaangażować. Nam się często wydaje, że jeśli ktoś w dzień wyborów nie poszedł do lokalu wyborczego, to nie brał w nich udziału i nie miał wpływu na ich wynik. Mechanizmy wyborcze są tak skonstruowane, że jeśli oddajemy głos na konkretną partię, to wspieramy partię z naszego punktu widzenia możliwie najlepszą. Jeśli natomiast zostajemy w domu, to, mówiąc w uproszczeniu, jest tak, jakbyśmy oddali głos na tego, kogo najbardziej nie lubimy i na kogo na pewno byśmy nie zagłosowali. Trzeba to mieć zawsze w głowie, że partie polityczne różnią się czymś istotnym, zwłaszcza w czasach tak wielkich przemian, w jakich żyjemy. A to jest ważne, kto będzie rządził. Także w Polsce.

Przy czym lepiej nie oczekiwać zaistnienia partii idealnej…

Nigdy nie będziemy zgadzać się w stu procentach z programem jakiejś partii, z jej składem osobowym i z jej rzeczywistym działaniem. Staramy się wybrać tę, która naszym zdaniem jest najlepsza. Równocześnie Kościół podpowiada pewne kryteria takich wyborów. Na przykład w „Nocie” kard. Ratzingera znajdziemy odniesienie do tzw. wartości niepodlegających negocjacji, co oznacza m.in. obronę życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Stąd niemożliwość głosowania na partie, które popierają aborcję, in vitro, eutanazję, surogację. Jest też kwestia wartości małżeństwa i rodziny. Z tym wiąże się niemożliwość głosowania na partie, które popierają związki jednopłciowe, adopcję przez nie dzieci, czy też podważają prawo rodziców do ponoszenia pierwszej odpowiedzialności za wychowanie swoich dzieci, zwłaszcza w sprawach religijnych i moralnych. Dalej jest kwestia wolności religijnej. Jeśli istnieje ryzyko, że po wyborach jakaś partia mogłaby ograniczać tę wolność, to trzeba to ryzyko potraktować poważnie. Są także sprawy bardzo istotne z punktu widzenia państwa, np. kwestia niepodległości. W naszej historii zdarzały się frakcje polityczne, które reprezentowały interesy obcego państwa.

Co jednak zrobić, gdy jakaś partia na przykład sprzeciwia się aborcji, a jednocześnie deklaruje: „Nie chcemy Żydów” bądź głosi podobne agresywne hasła?

Jeśli mamy szkodliwy element w programie jednej partii i szkodliwy element w programie drugiej partii, warto zadać sobie pytanie, na ile jest prawdopodobne, że jeśli ta partia dojdzie do władzy, będzie mogła ten punkt programu realizować. Jeśli ktoś zapowiada, że po dojściu do władzy zmieni ustawę dotyczącą ochrony życia czy że wprowadzi związki jednopłciowe, czy może to zrobić? Odpowiedź brzmi: tak. Jeśli zaś jakaś partia ogłasza np., że jest za karą śmierci, czy może to zrealizować? Nie, bo wymagałoby to nie tylko dojścia do władzy, ale też wyjścia z Unii Europejskiej i z Rady Europy, potem wygrania kolejnych wyborów – i wtedy być może przywrócono by karę śmierci. Z całą pewnością taki postulat w Polsce jest nie do zrealizowania w trakcie jednej kadencji. A zatem w tych wyborach nie trzeba go brać pod uwagę, mimo że może nam się on nie podobać. Patrząc więc na programy różnych partii, powinniśmy sobie zadać pytanie, czy rzeczywiście partie te zamierzają je zrealizować. Oceny wiarygodności możemy dokonać na podstawie sposobu, w jaki dane partie zachowywały się w przeszłości, a jeśli kiedyś sprawowały władzę, należy sobie przypomnieć, jaki program faktycznie realizowały. W kampanii wyborczej niektóre obietnice składane są ze świadomością, że nigdy nie będą zrealizowane. Rozsądek podpowiada, by nie oceniać partii wyłącznie według jednego kryterium.

Czy Kościół powinien coś zmienić w swojej retoryce „przedwyborczej”? Powinien podpowiadać, sugerować, czy ma ulec postulatom, żeby się „nie mieszać do polityki”?

W moim środowisku mówimy, że Kościół (w rozumieniu hierarchii) powinien mieszać się do polityki, ale nie jako aktor partyjny i nie w taki sposób jak partie polityczne. Oczekujemy, że biskupi będą poczuwali się do odpowiedzialności za dobro wspólne. Jeśli mówimy o takich wartościach jak suwerenność, niepodległość, demokracja, prawa człowieka, to wszystko to powinno znajdować się w polu zainteresowania także hierarchii kościelnej. Może się zdarzyć, że jakiś biskup nazbyt polemicznie sformułuje swoje stanowisko w sprawach społecznych. Nikt nie jest doskonały. Głos Kościoła często jednak powoduje negatywną reakcję, ponieważ w społeczeństwie i życiu politycznym są ludzie mający antychrześcijańskie nastawienie. Niektórym przeszkadza samo istnienie Kościoła. Woleliby usunąć go ze społeczeństwa i ograniczyć prawo do wolności religijnej. Patrząc na polską debatę, myślę, że tym osobom zawadza nie to, co biskupi mówią na temat polityki. Przeszkadza im to, że polscy obywatele cały czas myślą według chrześcijańskiego systemu wartości. W tej sytuacji oni, mając przeciwstawny system wartości, nie bardzo mają szanse w polityce. Słusznie więc określają Kościół jako swego przeciwnika – ale nie w znaczeniu aktora partyjnego, lecz wychowawcy. Ludzie bowiem na katechezie, niedzielnej Mszy św. czy w ruchach religijnych uczą się odróżniać dobro od zła. W ten sposób są przygotowywani do zaangażowania w życie polityczne. Istnieje wreszcie pytanie o wiarygodność Kościoła. Przekaz chrześcijański nie drażni nawet ludzi, którzy się z nim nie zgadzają, jeśli wiedzą, że Kościół zawsze tak uczył i nie ma możliwości uczyć inaczej. Jeśli mijają kolejne wybory i głos Kościoła stale przypomina o tym samym, to nawet partie polityczne niespełniające kryteriów wiedzą, że nie jest to irracjonalny atak skierowany przeciw nim, tylko że chodzi o tę konkretną wartość. I myślę, że dziś, w czasach zamieszania, jest wskazane, żeby stanowisko hierarchii kościelnej i wskazówki dla katolików i innych ludzi dobrej woli były klarowne i zrozumiałe, a przy tym formułowane w sposób życzliwy. •

Ks. Piotr Mazurkiewicz

profesor nauk społecznych, wykładowca Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, sekretarz generalny Komisji Konferencji Episkopatów Unii Europejskiej COMECE w latach 2008–2012.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.