Z dalekiej podróży

Marcin Jakimowicz

Ci, którzy doświadczyli tego, że „gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska”, są otwarci na cierpienie innych, na ich inność, chropowatość, bunt.

Z dalekiej podróży

Ci, którzy wrócili z dalekiej podróży, nie oceniają.

Ci, którzy doświadczyli na własnej skórze tego, że „gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska”, są otwarci na cierpienie innych, na ich inność, chropowatość, bunt. Nie sądzą...

Właśnie wracam z Kalatówek, gdzie pustelnię założył brat Albert. Nie bez przyczyny okrzyknięto go jednym z największych artystów XIX wieku. Na jego rękach umierał Maks Gierymski, który do końca nie rozumiał drogi, jaką obrał jego kolega „po fachu”. Ilu przyjaciół z monachijskich studiów odwiedzało go w pustelni, którą zaprojektował jego kompan Stanisław Witkiewicz! Chmielowski przyjmował wszystkich, również tych którym z Kościołem było nie po drodze...

„Gdy podchodziłeś, by portretować bezdomnych, byli tym onieśmieleni?” – zapytałem dominikanina Jacka Hajnosa. „Reakcje były różne. Nie wzbraniali się, ale często byli poruszeni, że chciałem poświęcić im czas. «Tak bardzo cierpię, tak bardzo nienawidzę siebie, że myślę o samobójstwie. Powstrzymuje mnie to, że jestem osobą wierzącą» – słyszałem często. Poruszające…”. „Nie miałeś oporów przed podejściem bardzo blisko? Gdy na przykład bezdomny miał zaropiałą twarz?”. „Nie, być może dlatego, że miałem doświadczanie swego zaropiałego, zgniłego wnętrza i wewnętrznego smrodu. Był taki wielki, że nie przeszkadzał mi ten, z którym stykałem się na ulicy”.