Poszerzone serce Hioba

ks. Jerzy Szymik, teolog, poeta, profesor Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego

|

GN 13/2011

publikacja 03.04.2011 12:55

Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie, Dwie tylko: poezja i dobroć... i więcej nic... C.K. NORWID

Modlitwa Modlitwa

Czytam przygotowane do druku wiersze Macieja Bieniasza, katowickiego artysty plastyka i poety. Czytam z zapartym tchem. Oto w pierwszej strofie jednej z obecnych w tomie piosenek narrator tak zapowiada jej treść:

Posłuchajcie, kochani, posłuchajcie piosenki o człowieku, co Hiob miał na imię.

Po drugiej zwrotce pojawia się jej różańcowo-mantryczny refren:

dlaczego, dlaczego, dlaczego
sprawiedliwy uderzasz mnie, Panie,
dlaczego, dlaczego, dlaczego
nie odpowiesz na moje wołanie,
dlaczego, dlaczego, dlaczego
samotności okryło mnie morze,
dlaczego, dlaczego, dlaczego
opuściłeś mnie, Boże, mój Boże…


• • •
Równolegle z wierszami Maćka czytam fragmenty pism Josepha Ratzingera/Benedykta XVI poświęcone Sprawie Hioba. Są to teksty często i mocno obecne w najgłębszej warstwie twórczości obecnego papieża. W wierszach Maćka jest Sprawa Hioba obecna tak samo: często, mocno, głęboko... Podczas jednej z wizyt w Polsce, pytany o sens cierpienia, ówczesny kardynał (było to 6 lat przed wybierającym go na Piotrową Stolicę konklawe) odwołał się do Księgi Hioba następująco:

Hiob nie otrzymuje jasnej i satysfakcjonującej odpowiedzi, ale zaczyna pojmować, że tajemnica Boga go przerasta i że może Bogu ufać nawet z wnętrza swojego cierpienia.

Bo dotychczasowa mądrość Izraela – wyjaśnia – zostaje w biblijnej historii Hioba przyparta do ściany, doprowadzona do kresu poznawczych i argumentacyjnych możliwości: oto cierpienie przestaje być jedynie karą za grzech, a pomyślność nie jest nagrodą za dobro. Tym samym apologia Boga w wydaniu przyjaciół Hioba zostaje odrzucona nie tylko przez Hioba, ale i przez wkraczającego w debatę samego Boga. Ten zaś nie staje po stronie swoich „obrońców”, ale – to bardzo ważne – ich „racje” uznaje za bluźnierstwo. Nie jestem bezlitosnym egzekutorem drobiazgowo odmierzonej sprawiedliwości wymiennej, a bezduszny mechanizm odpłaty nie jest narzędziem mojej miłości; właśnie to kłamstwo mnie obraża, a nie krzyk „sługi mojego Hioba” (por. Hi 1,8); on – Hiob – mówi o mnie prawdę, nie wy – zdaje się mówić Bóg…

Ale Hiob nie otrzymuje żadnego wyjaśnienia. Uświadamia sobie tylko swoją małość, ubóstwo perspektywy, z której spogląda na świat. Uczy się być cichym, milczeć, nie tracić nadziei. Poszerzone zostaje jego serce – nic więcej

– tłumaczy Ratzinger w Bogu Jezusa Chrystusa. Nic więcej. Ale też nic mniej. Bo to wszak niemało: pokora (prawda o sobie, o istocie, miarach i granicach ludzkiej kondycji), nadzieja, poszerzenie serca – to już wyraźne owoce działania Boga Hioba i Boga wszystkich doświadczanych.

• • •
Jest w wierszach Bieniasza to coś, co jest warunkiem wielkiej sztuki, czego się po niej spodziewamy: wielka metafizyka, ale nie abstrakcyjna, lecz uwewnętrzniona, „sprywatyzowana” i tym samym – jako osobista, szczera, prawdziwie ludzka – stająca się darem dla nas wszystkich. Jest owa żarliwość sporu z Bogiem i o Boga z samym sobą – konieczne znamię wielkiej poezji, od „Iliady” przez Księgę Hioba po „Brewiarz” Herberta. Doświadczenie szukania Boga i – jeszcze mocniej – bycia szukanym przez Boga… Oto dowód – fragment „Modlitwy wieczornej”, wiersza pisanego wiosną 1979 roku:

Piszę
list do Ciebie
w kręgu słabego światła nocnej lampki,
w kręgu głuchej studni mego serca,
w kręgu niezrozumiałej pewności Ciebie,
w którą boję się spojrzeć
nawet bez świadków.
Czy można kochać
i uciekać od przedmiotu miłości?
Ściskam trzema palcami
obłą twardość długopisu,
jak ziarenko różańca,
by zgęstniała tęsknota,
by splątana nitka zapisu
ułożyła się w skuteczne zaklęcie,
mogące schwytać Cię
choćby na krótką chwilę.


Najbliższe są mi wiersze Maćka wówczas, kiedy dotykają codzienności, realiów Katowic ostatnich dekad i lat, olśnień mających swe źródło we współczuciu, wietrznym dniu, bezsenności. Dzisiaj, idąc przez to samo miasto, czułem na twarzy zimny, porywisty wiatr i czułem się jak Jakub nad potokiem Jabbok, brat Maćka w doświadczeniu człowieczeństwa:

W czas sądu
niech mnie obroni
włochata gąsienica
podniesiona z płyt chodnika
i położona na trawnik,
modlitwa dzieci
oraz radość
ze smaku zimnego piwa –

okruchy
Te Deum naszego powszedniego.
(Zmęczony psalm)
mój niewidzialny przyjaciel,
wiatr (…),
anioł
napierający
na bezradnego Jakuba
(Wiatr w mieście)

Cisza, leżąca wokół, narasta, nabrzmiewa,
jej nazbyt wielki ciężar dotkliwie czuję.
Wstaję,
przekręcam kontakt,
rozkładam papiery,
biorę tusz, pędzel, pióro,
rysuję.
(Noc)

• • •
Wróćmy raz jeszcze do papieża. Pokorna szczerość Hioba zdaje się mu tak i droga, że w pierwszym tomie „Jezusa z Nazaretu” zapisuje niezwykłą modlitwę, którą wkłada w usta kuszonych ciemną nocą hiobowych doświadczeń. Zawarta w niej prośba to echo słów „nie wódź nas na pokuszenie” z Modlitwy Pańskiej:

Wiem, że potrzebne mi są doświadczenia, ażeby czysta stała się moja najgłębsza istota. Jeśli te doświadczenia pozostają w twoich rękach, jeśli – jak to było w przypadku Hioba – pozostawiasz złu trochę wolnej drogi, to pamiętaj, proszę, o moich ograniczonych możliwościach. Nie licz za bardzo na mnie. Nie przesuwaj zbyt daleko granic, w których mogę doznawać pokus, i bądź w pobliżu z Twoją opiekuńczą ręką, gdy moja miara zaczyna już dobiegać końca.

Bóg Hioba – wyjaśnia Benedykt XVI – jest Bogiem najgłębiej ufającym człowiekowi, pokładającym w cierpiącym swą Boską nadzieję. Szatan ośmiesza człowieka, by ośmieszyć Boga; oczernia człowieka, by oczernić Boga i w ten sposób uzasadnić, dlaczego się Go wyparł. Tymczasem nie stracić wiary w Boga w najgłębszych ciemnościach jest czymś najgłębiej Chrystusowym (teologia nie zna trafniejszego określenia jak właśnie to: że jest to coś Chrystusowego, że nikt tego nie zrobił w aż takim mroku i z aż taką czystością serca jak Chrystus) i tym samym usprawiedliwiającym człowieka, a ostatecznie jest apologią samego Boga. Oto najwyższa stawka zmagań Hioba i wszystkich z jego orszaku. Ale jaka jest granica ich duchowej (choć nie tylko) wytrzymałości? Gdzie leżą owe „granice” ludzkich możliwości? Właśnie z pokory tych pytań wyrasta powyższa modlitwa. Zaiste: pokora, wierność i nadzieja – oto owoc błogosławieństwa Pana, Boga Hioba. Trzy córki miał potem, powiada Pismo: Gołębicę, Kasję i Róg Antymonu. „Nie było w całym kraju tak pięknych jak one. I dał im dziedzictwo między braćmi” (por. Hi 42,12-15).

• • •
Hiob jest najważniejszą postacią wierszy Bieniasza:
Czemu się na mnie zawziąłeś
Boże.
Dlaczego raz po raz
uderzasz w to, co boli,
rozkruszasz resztki tego,
co uważałem za swoje.
Rozdzielasz,
spopielasz.
(…)
Jeszcze chronię się w wiersz
jak Hiob,
który siedząc w kucki
grzebał patykiem refleksji
we własnym cierpieniu (…)
(Rozważanie o Eucharystii – VI)

Gdy powtarzamy: bądź wola twoja
zgadzamy się na wszystko. Rozumiesz? Na wszystko,
nie otrzymując w zamian nic, prócz Boga.
Cała nadzieja w tym, że wówczas
On sam nas bierze w swoje mocne dłonie.
Reszta jest tylko festynem pozorów.
(Bądź wola Twoja)


Nie otrzymując w zamian nic, prócz Boga. Czyli jednak otrzymując wszystko.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.