Wolne sądy i wolne słowa

Piotr Legutko

|

GN 23/2023

Źle się dzieje w państwie polskim. To wie cały świat. Szczególnie źle jest z wolnością słowa.

Wolne sądy i wolne słowa

Donoszą o tym kolejne raporty Reporterów bez Granic, wskazując jako głównego winowajcę władzę, od 8 lat ograniczającą swobodę wypowiedzi. Nieudolnie, bo wolne media wciąż mają się dobrze i walą w tę władzę niczym w bęben, ale liczą się przecież (złe) intencje. Gdyby tylko rząd mógł, toby na pewno wprowadził powszechną cenzurę i wyłączył internet – to oczywiste. Na szczęście są wolne sądy, które wolności słowa strzegą. Ostatni przykład – wyrok skazujący Magdalenę Ogórek i Rafała Ziemkiewicza na zapłacenie po 10 tys. zł grzywny za to, że cztery lata temu w programie „W tyle wizji” podważali kompetencje i bezstronność Elżbiety Podleśnej, walczącej o wolność słowa – słowem i czynem, bo organizującej protest pod siedzibą TVP.

Ten sam, w wyniku którego omal nie doszło do linczu na Magdalenie Ogórek. Trochę to skomplikowane, bo wszak skazano dwoje dziennikarzy, i to ze sławetnego paragrafu 212 KK, w dodatku za komentarz wygłoszony w programie satyrycznym, należy się więc krótkie objaśnienie. Wspomniany wyrok nie jest w żadnym razie ograniczaniem swobody wypowiedzi, bo dotyczył słów wygłoszonych na „reżimowej” antenie, a nie w wolnych mediach. „Wyrok oznacza, że nawet w telewizji tak bardzo podporządkowanej politycznie jej funkcjonariusze nie mogą mówić wszystkiego” – objaśniała (czytelnikom OKO.press) Elżbieta Podleśna. Sędzia w uzasadnieniu wyroku stwierdził, że pani Podleśna, jako osoba protestująca publicznie, absolutnie nie musi godzić się na każdą krytykę i ma prawo użyć przeciw dziennikarzom Kodeksu karnego, a sąd jej pomoże w ukaraniu krytyków. Poza tym (to dalej sąd) zawód terapeutki podlega szczególnej ochronie. Jak można się domyślić – w odróżnieniu od zawodu „reżimowego” dziennikarza.

Nawet satyra, którą skazani się posługiwali, była mało śmieszna, skoro – zdaniem sądu – nie można traktować jej inaczej niż materiału z „Wiadomości”. Przytoczone uzasadnienie do wyroku samo w sobie ma potencjał satyryczny. Niestety, zostało wygłoszone całkiem serio na sali sądowej. I tak też zostało potraktowane przez „wolne media”, o wolność słowa na co dzień walczące, acz nie rozdzierające szat nad tym konkretnym wyrokiem. Bo, co tu kryć, należało się – takie uwagi można przeczytać w komentarzach, choćby na OKO.press. Ataki fizyczne na Magdalenę Ogórek (bo o nich rozmawiano w programie „W tyle wizji”) według takiej logiki także były jak najbardziej uzasadnione. I może dobrze, że jednak nie udało się wyrzucić z polskiego prawa paragrafu 212 umożliwiającego karanie więzieniem dziennikarzy. Będzie jak znalazł, jeśli w telewizji znowu będą chcieli mówić, co im przyjdzie do głowy.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.