Przeszkoda gadżetu

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

GN 23/2023

publikacja 08.06.2023 00:00

Ważniejsza od stworzenia ludziom warunków jest zgoda na to, żeby Bóg tych ludzi stworzył.

Przeszkoda gadżetu

Po moim niedawnym felietonie, w którym podałem w wątpliwość twierdzenie, jakoby dziś Polaków nie było stać na posiadanie dzieci, spotkałem się m.in. z argumentem, że czasy dziś inne. „Dzieci bez gadżetów są wyalienowane przez środowisko rówieśnicze. I to są ciuchy, telefony itp. Według mnie rodzice się boją, że nie są w stanie udźwignąć finansowo tego plecaka” – napisał czytelnik.

Właśnie: „rodzice się boją”. Ciekawe, że dzieje się to w niemal wszystkich bogatych krajach. A Polska się do nich zalicza. Przeciętny standard jest u nas znacznie wyższy niż w wielu krajach, w których ludzie mają dużo dzieci. Owszem, za tym standardem idą wymogi w postaci rzeczonych „gadżetów”, ale to dyktat kultury, a nie rzeczywista konieczność. Podobnie jest z potrzebą wożenia dzieci na fortepian, angielski, basen, taniec i co tam jeszcze. To są wszystko rzeczy przydatne, ale jeśli niemożność zapewnienia tego wszystkiego ma skutkować rezygnacją z posiadania dzieci, to zdrowe to nie jest. To nie jest odpowiedzialne podejście do życia – to jest odejście od życia. To jest rezygnacja z człowieka na rzecz… no właśnie, czego?

„Życie bowiem więcej znaczy niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie” – mówi Jezus. Każde ludzkie życie jest czymś tak fantastycznym, że uzależnianie jego zaistnienia już nawet nie od jedzenia i ubrania, ale od gadżetów i innych bzdetów oznacza poważne zaburzenia w hierarchii wartości. Nie panujemy nad jedną chwilą swojego życia, a układamy scenariusze całego życia ewentualnych potomków, zakładając, że jeśli im czegoś nie zapewnimy, to lepiej, żeby ich nie było.

Owszem, może się zdarzyć, że niektóre z dzieci doświadczą wyalienowania, ale to się dzieje z tysiąca powodów, wśród których obciachowa sukienka czy brak smartwatcha nie należą do najważniejszych. Są tam cechy charakteru, uroda i inne rzeczy, których nie kupi nawet najbogatszy rodzic. Taka alienacja zresztą to nie jest najgorsza rzecz, jaka może człowieka spotkać. Wszyscy mają jakieś zranienia – na przykład wynikające z braku dorastania w gronie rodzeństwa (w Polsce prawie połowa rodzin to rodzice z jedynakiem). Z tego też może wyniknąć alienacja. Może, choć nie musi – ale właśnie chodzi o to, że nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć dzieci przed problemami. Sami się w problemy wpakujemy, jeśli będziemy się zabezpieczać przed dziećmi.

Nie jesteśmy Bogiem, żeby przewidzieć, co będzie. Nawet mając niebotyczny standard, można w jednej chwili znaleźć się na bruku – ale z dziećmi, jeśli się je ma. I to one wtedy okażą się prawdziwym majątkiem. Niezniszczalnym, bo niezależnie od ziemskich niedogodności i tak przeznaczonym dla szczęśliwej wieczności.•

KRÓTKO:

Już nie uczy

Matematyk Joshua Sutcliffe z Wielkiej Brytanii stracił prawo do wykonywania zawodu za odmowę traktowania jak chłopca jednej z uczennic, która oświadczyła, że jest transpłciowa. Ministerstwo edukacji zdecydowało, że mężczyzna „nie może uczyć w żadnej szkole podstawowej i średniej, ośrodku dla młodzieży ani w domu dziecka w Anglii”. Jak podaje Vatican News, kuratorium oświaty nazwało postawę nauczyciela „nietolerancyjną” i „zniesławiającą profesję”. Sutcliffe oświadczył, że działa zgodnie z sumieniem i nie może przeprosić. „Uważam, że afirmowanie w klasie dzieci, które doświadczają trudności związanych z płcią, jest dla nich psychicznie szkodliwe” – powiedział. Niestety, ta szkodliwość jest teraz górą. •

Straszne seminarium

Na portalu NaTemat pojawił się tekst zatytułowany „Były kleryk ujawnił, co się dzieje w seminariach”. A dzieją się okropności. „Jak wskazuje były kleryk, dla wielu kandydatów na księży problemem są narzucone ograniczenia. Jak wskazał, nie wszyscy są nauczeni i przyzwyczajeni do ciężkiej, fizycznej pracy, a ta w seminarium jest normą” – czytamy. I dalej: „Nie każdy sprzątał, prasował, gotował w domu. Pewnie dla niektórych to są oczywistości, ale dla 19-latków, którzy mieszkali całe życie z rodzicami, nie. Tam masz przyjść i zrobić”. I tak dalej. Niesłychane. Coś trzeba i czegoś nie wolno, no koszmar. Morał: strzeż się seminarium, pozostań maminsynkiem. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.