Czy stół eucharystyczny może stać się źródłem jedności chrześcijan?

Jacek Dziedzina

|

GN 23/2023

publikacja 08.06.2023 00:00

„Eucharystia była w centrum Kościoła od początku. I wszyscy wierzyli w realną obecność Chrystusa w tym chlebie i w tym kielichu. Tak bardzo żałuję, że to przegapiłem, że wcześniej nie studiowałem historii Kościoła” – mówi ewangelikalny kaznodzieja Francis Chan.

Czy stół eucharystyczny może stać się źródłem jedności chrześcijan? istockphoto

Nie jest sam. Coraz więcej liderów tzw. wolnych Kościołów odkrywa, że źródłem jedności chrześcijan może na nowo stać się stół eucharystyczny.

Wspólnota źródeł

To znane i wpływowe w swoich środowiskach postacie. Słuchają ich tysiące, czasem miliony wiernych różnych denominacji, najczęściej z nurtu wspólnot ewangelikalnych, w USA często określanych mianem new-born Christians lub born again Christians (chrześcijanie narodzeni na nowo). To m.in. Bill Johnson, założyciel i pastor senior wpływowego w tym nurcie Bethel Church z Kalifornii. To także pastor Lou Engle, znany głównie z organizacji TheCall, wzywającej chrześcijan do modlitwy i postu w intencjach związanych z ustawodawstwem uderzającym w podstawowe wartości cywilizacyjne. Jest wspomniany na wstępie Francis Chan, kaznodzieja i pisarz, założyciel Eternity Bible College. Jest także Dean Briggs, jeden z liderów Międzynarodowego Domu Modlitwy (IHOP) w Kansas City, autor książek o tematyce biblijnej, ojciec ósemki dzieci. Każdy z nich przechodzi inną drogę i inaczej stawia akcenty w swoim odkrywaniu Eucharystii. Nie można też oczekiwać, że nagle zaczną wypowiadać formuły w pełni zgodne z tym, jak Eucharystię rozumie Kościół katolicki. Ale jest jasne, że cała ich dotychczasowa działalność, głoszenie Ewangelii, potwierdzane przez Boga wieloma znakami i nawróceniami, były częścią drogi, na której nagle dane im było odkryć prawdę o tym, co było w pierwszych wiekach i co może być znowu źródłem komunii, jedności chrześcijan. Być może nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie spotkania ekumeniczne, tak często niedoceniane lub traktowane z podejrzliwością (zarówno po stronie katolików, jak i protestantów), wspólna modlitwa i ewangelizacja prowadzona przez chrześcijan różnych tradycji. Tutaj jednak można mówić o czymś nawet głębszym niż tzw. wymiana darów duchowych. „Wymiana” sugeruje: ja daję ci coś swojego, od ciebie dostaję coś twojego. Tymczasem przywołani pastorzy odkrywają, że Eucharystia to nie żadna „katolicka specyfika”, ale samo centrum życia Kościoła od pierwszych wieków.

Ołtarz zabrany z centrum

W Polsce jako pierwszy temat poruszył Karol Sobczyk ze wspólnoty Głos na Pustyni z Krakowa. W swoim podcaście „Nie wszystko jedno” zamieścił nagrania wystąpień kilku pastorów, którzy mówią o Komunii, o Eucharystii. Nagrania nie są krótkie, sporo czasu zajmuje wysłuchanie i obejrzenie ich w całości i wyłapanie z nich wątków, które nas tutaj interesują, ale warto poświęcić dzień lub dwa, by na własne uszy i oczy przekonać się, jaką drogę przechodzą osoby, które od lat przepowiadają Ewangelię, a teraz również docierają do początków historii Kościoła.

Najlepiej oddać im głos. Francis Chan: „Dopiero kilka lat temu poczułem wezwanie, by studiować historię wczesnego Kościoła. Dotąd miałem perspektywę tylko ostatnich 500 lat. Zacząłem pytać: a czy my w ogóle wiemy, co się działo podczas pierwszych 300 lat istnienia Kościoła? Wiemy, jak wyglądały zgromadzenia pierwszych chrześcijan? Oni nie głosili czterdziestominutowych kazań, nie mieli zespołów uwielbienia, które my mamy, więc co oni robili? Zacząłem studiować temat i zobaczyłem, że Eucharystia była tam najważniejsza. Zacząłem zadawać sobie pytania, dlaczego wierzyłem w to, w co wierzyłem na temat sakramentów. Dlaczego myślałem, że Komunia to tylko symbol, który przyjmujesz na przykład raz w miesiącu. Zdałem sobie sprawę, że nie znałem historii Kościoła obejmującej pierwsze 1500 lat, gdzie Komunia, Eucharystia były zawsze w samym centrum. I wszyscy wierzyli w realną obecność Chrystusa w tym chlebie i w tym kielichu. Nikt nie postrzegał tego jako symbolu. Czasem pojawiał się ktoś, kto to kwestionował, ale ojcowie Kościoła od razu się temu sprzeciwiali. Dopiero 500 lat temu Zwingli [szwajcarski reformator – przyp. red.] powiedział, że to tylko symbol, i przeniósł Eucharystię z centrum Kościoła, i postawił w nim swoją ambonę. A Eucharystia to była ta jedna rzecz, która nas łączyła, sprawiała, że wszyscy wpatrywaliśmy się w Ciało i Krew Chrystusa, które były centralną częścią naszych zgromadzeń”.

Tęsknota za Komunią

Oglądam nagranie z niedzielnego kazania Billa Johnsona. Jeden z niekwestionowanych autorytetów w środowiskach Kościołów ewangelikalnych, zwłaszcza tych bardziej konserwatywnych, niemal godzinne wystąpienie poświęca znaczeniu Komunii. Podkreśla, że nie można pod tym pojęciem rozumieć wyłącznie pamiątki ostatniej wieczerzy. Trzyma w ręku kawałek chleba. I mówi: „Chciałbym wziąć ten chleb i połamać go. I chciałbym się upewnić, że nie traktuję tego jak kawałka krakersa. Chcę podejść do niego jak do złamanego Ciała Jezusa. Ważne jest, abym dokonał tego przejścia, by to nie było religijną rutyną, ale bym faktycznie spotkał się z obecnością Boga Wszechmogącego”. Oczywiście pastor nie próbuje inscenizować Przeistoczenia. Jest w tym raczej wyraźna tęsknota za tym, by tak wierzyć i tak traktować Komunię. Zachęca też swoich wiernych, by poszli tą samą drogą, „abyśmy mogli przyjmować Komunię z większym zrozumieniem znaczenia złamanego Ciała i przelanej Krwi Jezusa. Bo to jest centralne dla naszej wiary. Ale wiem też, że na razie widzę w zwierciadle, niejasno, jak by powiedział apostoł Paweł. Widzę to niewyraźnie, ale czuję, że Bóg wkrótce nas otworzy, ponieważ to przyspieszy tę wielką komunię między nami”. Eucharystię nazywa jedną z najważniejszych części swojego życia, „ponieważ to nie jest coś symbolicznego, to jest życie”. I zachęca wiernych: „Trzymaj ten kielich przed Panem. Krew Jezusa nas wyzwala”.

Ekumenizm otwiera

Na ciekawą rzecz zwraca uwagę wspomniany wyżej Karol Sobczyk. Opowiada o początku tej drogi Billa Johnsona w odkrywaniu Eucharystii. Usłyszał o tym od katolickiego lidera Damiana Steina z jednej z angielskich wspólnot. W 2014 na północy Anglii odbywała się konferencja ekumeniczna. Stein był jednym z prelegentów. W przerwie, podczas obiadu, ktoś z protestantów zapytał go o znaczenie cudów w Kościele katolickim. Byli tym żywo zainteresowani, słuchali z uwagą. Opowiedział m.in. o cudach eucharystycznych. Pastorzy pytali o szczegóły, bardzo ich to poruszyło. Damian Stein trafnie opisał ten fenomen jako fizyczną manifestację tego, „co oczami wiary przeżywamy, kiedy przyjmujemy Ciało i Krew Chrystusa”. Pokazał też pastorom nagrania na YouTube. Krótko po tym Billy Johnson zaczął mówić o „wielkiej Komunii”, o Eucharystii. Czy byłoby to możliwe, gdyby nie „podejrzane” spotkania ekumeniczne? Podejrzliwość czy wręcz niechęć pojawia się w wielu środowiskach katolickich i protestanckich. A ta historia dobrze pokazuje, że bez zaufania, budowanego przez wspólne spotkania i modlitwę, byłoby trudniej „wymieniać się” darami duchowymi chrześcijan różnych wyznań. To właśnie spotkania ekumeniczne doprowadziły Benny’ego Hinna, również znanej postaci w środowiskach ewangelikalnych, do wyznania: „Więcej ludzi jest uzdrawianych w Kościele katolickim niż w Kościołach zielonoświątkowych, ponieważ katolicy czczą Eucharystię. Więcej ludzi zostaje uzdrowionych w Kościele katolickim podczas przyjmowania Komunii niż w Kościołach zielonoświątkowym, ponieważ dla nas jest to jedynie symboliczne. Ale Jezus nie powiedział: »To symbolizuje moje ciało«. On powiedział: »To jest moje Ciało«; nie powiedział: »To symbolizuje moją krew«, powiedział: »To jest moja Krew«”.

Przejście przez zasłonę

Lou Engle na nagraniu ze swojej kongregacji mówi: „Komunia miała być miejscem, w którym Bóg zaczął przygotowywać ludzi, aby stali się jednym chlebem. Komunia była miejscem, w którym Bóg miał się z nami spotkać swoją obecnością, obmyć nas swoją Krwią. Byliśmy w podróży do odrodzenia Wielkiej Komunii. Dopiero niedawno zaczęliśmy w nią wchodzić. I wygląda na to, że gdziekolwiek się zwrócimy, ludzie mówią o Komunii. I o Krwi Jezusa. Wierzymy, że tak naprawdę Komunia została udzielona przez Jezusa jako rzeczywisty, namacalny sposób spotkania się z Nim w Jego obecności i w zjednoczeniu z Nim”. Zaprasza na scenę Deana Briggsa z IHOP, gdzie 24 h na dobę, 7 dni w tygodniu, nieustannie trwa modlitwa. Wierzy, że przygotowała ich do wejścia jeszcze dalej w głąb: „Jeśli spojrzysz na zewnętrzny dziedziniec przed wejściem do Miejsca Świętego, do Świętego Świętych, zobaczysz ołtarz kadzidła, który symbolizuje modlitwę. Jest ostatnią rzeczą, zanim przejdziesz do miejsca Obecności. A więc jesteśmy przy ołtarzu kadzidła. Dym wypełnia ziemię, a my mamy przejść przez zasłonę. I zobaczyć rzeczy w pokoju chwały, których nigdy wcześniej nie widzieliśmy. Więc odrzućmy cały program, żeby Go tylko dotknąć. Tylko po to, aby służyć Mu, aby być kapłanami przed Panem, błogosławić Go i czcić. I nie znam lepszego sposobu, aby to zrobić, niż uczcić Krew Jego Syna (…). Jesteśmy nowicjuszami w tym, w czym powinniśmy być ekspertami. Nie jesteśmy jeszcze ekspertami w temacie Krwi Jezusa. Straciliśmy tak wiele. Dopiero teraz zaczęliśmy rozumieć, że Komunia jest rekonstrukcją triumfu Krzyża. Jeśli nie jest tylko wspomnieniem, to nie jest też tylko rytuałem” – mówi Briggs. W uszach brzmią jeszcze inne słowa z kazania Billa Johnsona o Komunii: „Jestem głodny. Nie mogę się doczekać”.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.