Superjumbo

Jarosław Dudała, zdjęcia Jakub Szymczuk

|

GN 12/2011

publikacja 27.03.2011 01:12

Największy pasażerski samolot świata Airbus A380 po raz pierwszy wylądował w Polsce.

Airbus A380 w locie Airbus A380 w locie

Czekamy na niego na płycie lotniska na Okęciu. – O, już jest! – przerywam rozmowę z pewną damą, widząc kilkaset metrów od siebie sylwetkę potężnej maszyny. – Gdzie? – pyta zdziwiona. Była odwrócona tyłem do pasa startowego, a samolot poruszał się tak cicho, że nie miała szans, by go usłyszeć. Bo ten powietrzny Titanic jest samolotem zaskakująco cichym. Wydaje się też nieproporcjonalnie krótki, pękaty. To złudzenie, bo obserwujemy go z profilu, a tak naprawdę ma on przekrój owalny – jest stosunkowo wąski, ale wysoki, by zmieściły się dwa pełne piętra – pokłady, nie licząc luków bagażowych. Podchodzimy bliżej. Teraz widać dokładnie, jak potężny jest A380. Ma prawie 80 m rozpiętości skrzydeł, niespełna 73 m długości, a wysokość ponad 24 m oznacza, że ogon maszyny sięga mniej więcej 7. piętra. Masa własna samolotu wynosi 277 ton, a maksymalna masa startowa – 560 ton. Gondole czterech silników są tak duże, że jeden mężczyzna mógłby wziąć na barana drugiego i obaj zmieściliby się w jej wnętrzu. Air-bus – przy maksymalnym zagęszczeniu foteli – jest w stanie przewieźć jednocześnie 853 osoby. Lufthansa zamówiła wersję z trzema klasami. Zabiera ona na pokład do 526 pasażerów.

Czy trudno się tym lata?
– Zależy komu. Mnie – nie! – śmieje się szef pilotów Lufthansy, a zarazem członek zarządu tej firmy Juergen Raps. To on przyprowadził airbusa do Warszawy i pokazuje nam kokpit maszyny. – Jest podobny do kabin pilotów w innych airbusach. Ta sama filozofia, to samo rozmieszczenie instrumentów – mówi lotnik. Uwagę zwracają duże okna kabiny pilotów. – Są duże, największe ze wszystkich w samolotach Lufthansy. No, może w z wyjątkiem samolotu McDonnell Douglas MD-11 – zauważa Juergen Raps. Widoczność poprawiają jeszcze monitory, pokazujące, co dzieje się z tyłu maszyny i pod jej kadłubem. Chwytam joystick służący do sterowania maszyną. Wychylam go w lewo, w prawo, w przód i w tył. – Nie jest w tej chwili włączony – mówi pilot. – Mam taką nadzieję – odpowiadam z uśmiechem. W A380, podobnie jak w mniejszych modelach airbusa, nie ma już mechanicznego czy hydraulicznego połączenia między joystickiem, który spełnia funkcję „kierownicy”, a elementami sterującymi na skrzydłach i ogonie. Kabinę pilotów i poszczególne urządzenia łączą jedynie kable, przechodzące po drodze przez specjalne komputery, mogące do pewnego stopnia skorygować ewentualne błędy załogi. Złośliwi twierdzą, że w kokpicie brak już tylko miejsca dla małpy, która by lała po palcach pilota, chcącego dotknąć któregoś z przełączników. Czy w takiej sytuacji pilot ma jeszcze frajdę z latania? – To bardzo posłuszny samolot, szybko reaguje na polecenia pilota. Bo mimo całej tej elektroniki, to on dowodzi samolotem – mówi Juergen Raps. Wychodzę z kokpitu. Próbuje się tam dostać dziennikarz telewizyjnych „Wiadomości” Paweł Gadomski. – Zapraszam do kolejki – mówi do niego jeden ze stewardów. – Bilet kosztuje 50 euro – dodaje żartem. Na dolnym pokładzie znajduje się przedział klasy ekonomicznej. Bez rewelacji, ale miejsca jest dość sporo. Fotele zamontowane są w układzie 3+4+3. Każdy pasażer ma do dyspozycji system rozrywkowy, dzięki któremu w trakcie transkontynentalnego lotu można pooglądać filmy, posłuchać muzyki czy skorzystać z gier komputerowych. Konstruktorzy nie zapomnieli nawet o kabinie do przewijania niemowląt.

Nowy odlot Owsiaka?
W przejściu spotykam Jerzego Owsiaka. – Może by wystawić ten samolot na licytację? – zagaduję. – Coś tam na niego nakleimy… – odpowiada szef Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Kręconymi schodami w ogonie samolotu wchodzimy na górny pokład. Fotele są większe, w układzie 2+2+2. To klasa business. Dalej, z przodu maszyny, jest jeszcze 8-miejscowy przedział klasy pierwszej. Na pasażera czeka tam fotel, z którego można zrobić ponaddwumetrowe łóżko. Do tego piżamki, bambosze, róże, butelka szampana w metalowym wiaderku... – Ze wszystkich typów samolotów najbardziej lubię latać właśnie tym. Bo latamy nim do ciekawych miejsc, takich jak Nowy Jork czy Johannesburg. W tym samolocie przedziały na bagaż podręczny są większe, i są piękne łazienki, i jest nowy system rozrywkowy, i… – Murat Bütün, jeden z 21 pracujących na pokładzie stewardów, jest najwyraźniej zachwycony możliwością latania tak nowoczesną maszyną. W podkreślaniu luksusowego charakteru gigantycznego airbusa jest trochę przesady. W każdym razie w samolocie Lufthansy go nie widać. Owszem, jest komfort. Ale nie ma oferowanych przez producenta z Tuluzy „wodotrysków”, takich jak sale do gier czy miniplace zabaw. Dla linii lotniczych ważniejsze jest obniżenie ceny zakupu maszyny, która kosztuje ponad miliard złotych, oraz to, że jest ona oszczędna. Pali mniej niż 3 litry paliwa na 100 km w przeliczeniu na jednego pasażera.

Airbus a sprawa polska
– Uwaga! – mówi przez głośniki niemiecki steward. – Za 15 minut drzwi samolotu zostaną zamknięte i odlatujemy do Stambułu. Bilet kosztuje tyle co lot pierwszą klasą. Jeśli ktoś ma przy sobie kartę kredytową, to zapraszamy – śmieje się pracownik Lufthansy. A my wychodzimy z maszyny. Kiedy Polacy będą mogli latać A380? Właściwie już mogą. Ale muszą skorzystać z usług jednej z pięciu linii lotniczych, które mają ten samolot na swoim na wyposażeniu. Są to dwie linie europejskie: Air France i Lufthansa, która lata nimi z Frankfurtu do Pekinu, Tokio, Johannesburga i Nowego Jorku. A380 posiadają także: Singapore Airlines (posiadacz pierwszego A380, odebranego w 2007 r.), Emirates oraz australijskie linie Qantas. W sumie mają one 44 maszyny. A380 często gości na polskim niebie, ale nieczęsto będziemy go widywać na polskich lotniskach. Po prostu nie ma u nas rejsów o tak dużym obłożeniu, żeby opłacało się na nich latać największymi samolotami pasażerskimi świata. Co innego w Azji – tam A380 będzie się zapewne sprzedawał bardzo dobrze i to przez następne dekady. Jest duża szansa, że jego produkcja przekroczy 420 maszyn. To próg opłacalności całego projektu, który kosztował 11 miliardów euro. Już dziś na odbiór 234 samolotów tego typu czeka 18 nabywców. Fabryka w Tuluzie nie może więc narzekać na brak pracy.

Airbus czy Boeing?
Co na to wszystko Boeing – amerykański konkurent europejskiego Airbusa? A380 zdetronizował jego 747, czyli jumbo jeta, który przez trzy dekady był największym samolotem pasażerskim świata. Amerykanie postawili na rozwój trochę mniejszych transatlantyków typu 787. Na razie samoloty te nie weszły jeszcze do służby, program ich budowy ma duże opóźnienia. Ich pierwszym użytkownikiem w Europie, a drugim na świecie, będzie nasz LOT. Dla miłośników rozmiaru XXL firma z Seattle szykuje powiększonego i zmodernizowanego jumbo jeta w wersji 747-8 Intercontinental. Który więc jest lepszy: amerykański jumbo czy europejski superjumbo? Odpowiadając na to pytanie, trzeba zauważyć, że są to jednak samoloty odrobinę innej klasy. A380 to maszyna przewożąca standardowo około 500 pasażerów, a B747-8I zajmie niszę pomiędzy A380 a mniejszymi transatlantykami, takimi jak boeingi 777 czy airbusy A340. Jakąś odpowiedzią na pytanie, który z tych samolotów wybrać, jest decyzja Lufthansy. Niemieckie linie postanowiły, że w jej flocie znajdą swoje miejsce obydwa modele.

Ciekawostki
• A380 to około 4 milionów komponentów z 2,5 miliona numerowanych części, wyprodukowanych przez 1,5 tysiąca firm z 30 krajów
• łączna powierzchnia obydwu pokładów A380 to 1,25 powierzchni boiska do koszykówki
• podczas startu skrzydło podnosi się o 4 metry
• zbiorniki mieszczą 310 tys. litrów paliwa
• 5 tysięcy schematów oświetlenia wykorzystuje diody świecące oraz technologie fluorescencyjne
• sama farba użyta do gruntowania i malowania samolotu waży ponad pół tony

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.