Bolesny ciężar wolności

ks. Zbigniew Niemirski

|

GN 12/2011

publikacja 27.03.2011 11:57

Bywa niejednokrotnie tak, że niewola zdaje się łatwiejsza i bardziej przyjazna przez to, że jest oswojona. Dzieje się tak dlatego, że tak w istocie było?

Bolesny ciężar wolności

Nie, ale wyzwania wolności i nowość wyzwań często zdają się ciężarem nie do uniesienia. Izraelici wędrujący pod wodzą Mojżesza z Egiptu do Ziemi Obiecanej musieli zmagać się z wyzwaniami, które były dla nich totalną nowością. W ich kontekście wspomnienie niewoli egipskiej stawało się czasem wręcz idealizowane. Jeszcze nie tu, w Refidim, ale później, na pustyni, będą wspominać Egipt jako miejsce pełne misek z jedzeniem. Kompletna wspomnieniowa fatamorgana, nieprawdziwa, ale chwytliwa, bo wolność na pustyni okazała się bolesnym ciężarem. Ciekawa rzecz, że bunt pod Refidim, spowodowany brakiem wody, miał miejsce krótko po wyjściu z Egiptu. Izraelici jeszcze nie doszli do Synaju, jeszcze nie otrzymali tablic z Dziesięciorgiem Przykazań, jeszcze się nie ukonstytuowali jako społeczność, a już mieli dość tego nowego położenia.

Obóz w Refidim stał się miejscem spektakularnego cudu. Mojżesz uderzył w skałę tą samą laską, którą wyciągnął nad Morzem Czerwonym, by się rozstąpiło. Niejeden racjonalista mówi, że to nie był żaden cud, bo Mojżesz, przebywając jako uciekinier wśród pustynnych Madianitów, nauczył się rozpoznawać skalne zagłębienia, które kryły w sobie wodę, wystarczyło w nie mocno uderzyć. To prawda, ale skały pod Refidim nie mogły skrywać zbiorników wody, mogących zaspokoić pragnienie tak licznej rzeszy. Pustynne zasoby wody zaspokoiłyby pragnienie skromnej pustynnej karawany.

Miejsce sporu o wodę i jej cudowne wyprowadzenie ze skały zostało nazwane Massa i Meriba. Po hebrajsku pierwsza nazwa znaczy „kuszenie”, a druga „kłótnia”. Biblijny autor Księgi Wyjścia pisze, że istotą sporu, ale też i pokusy, było pytanie o obecność Boga wśród pustynnych wędrowców: „Czy też Pan jest rzeczywiście pośrodku nas, czy nie?”. Cud wody ze skały pokazał, że On jest wśród nich. A więc, mimo wewnętrznego oporu i zrozumiałych wątpliwości, wędrowali dalej. Choć nadal jakoś tęsknili za swoiście oswojoną krainą niewoli, mozolnie szli ku Ziemi Obiecanej, ucząc się trudnej wolności, która kosztuje i która stawia coraz to nowe wyzwania.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

TAGI: