Trzęsienie Japonii

Jacek Dziedzina/PAP/KAI

|

GN 11/2011

publikacja 20.03.2011 21:49

Japonia. Szok, tysiące zabitych i zaginionych, niewyobrażalne straty i… siła japońskiego charakteru. Trzęsienie zie-mi i tsunami w Japonii, oprócz tragedii ofiar i zniszczeń, odsłoniło też różnice cywilizacyjne między rejo-nami dotykanymi przez podobne kataklizmy.

Miasto Natori w prefekturze Miyagi 11 marca prawie znikło z powierzchni ziemi. Po trzęsieniu ziemi zalała je fala ze wzburzonej rzeki Natori Miasto Natori w prefekturze Miyagi 11 marca prawie znikło z powierzchni ziemi. Po trzęsieniu ziemi zalała je fala ze wzburzonej rzeki Natori
fot. PAP/EPA/ASAHI SHIMBUN

Podawanie liczby ofiar w tygodniku jest dość ryzykowne, bo sytuacja zmienia się z dnia na dzień. W momencie oddawania tego numeru GN do druku, oficjalne dane mówiły o potwierdzonych ponad 3000 zabitych lub zaginionych. W chwili, gdy czytelnicy otwierają tę stronę, zapewne wiadomo już o wielokrotnie większej liczbie ofiar. W poniedziałek tylko w dwóch prefekturach – Miyagi i Iweta – władze nie mogły skontaktować się z dziesiątkami tysięcy osób. Telewizja NHK informowała, że nie można doliczyć się 9500 mieszkańców miejscowości portowej Minamisanriku, zamieszkanej przez zaledwie 17 000 osób. Siła wstrząsów 9 stopni w skali Richtera oraz 10-metrowa fala zalewająca ląd sprawiły, że miasto właściwie zostało zmiecione z powierzchni ziemi w ciągu paru minut.

Tak wyglądał wstępny bilans kataklizmu, jaki nawiedził Japonię w ubiegłym tygodniu. „Po najsilniejszym trzęsieniu ziemi w historii Japonii, kraj przeżywa najpoważniejszy kryzys od zakończenia II wojny światowej” – przyznał japoński premier Naoto Kan, wzywając naród do jedności. „Nie będzie to proste, ale – tak jak w przeszłości – pokonamy ten kryzys” – dodał Kan. Ten mimo wszystko optymistyczny przekaz premiera nie rozmija się z postawą większości społeczeństwa, które zarówno pod względem infrastruktury, jak i świadomości zagrożenia jest o wiele lepiej przygotowane na podobne kataklizmy niż w innych rejonach świata. Na przykład ubiegłoroczne trzęsienie ziemi na Haiti pochłonęło za jednym zamachem 230 tys. ludzi, choć siła wstrząsów była dużo mniejsza niż w Japonii. Co więcej, Haiti nie było tak gęsto zabudowane jak Japonia, a mimo to straty były nieporównywalnie większe.

Oczywiście, nawet najlepsze przygotowanie nie było w stanie uchronić Japonii przed nierówną walką z żywiołem. Oprócz ofiar, zniszczeń, braku prądu i paliwa, zagrożenie wzrosło po tym, jak okazało się, że położona ok. 250 km na północ od Tokio elektrownia atomowa Fukushima I została uszkodzona. Władze jednak uspokajały: nie grozi nam katastrofa podobna do tej z Czarnobyla, bo jest mało prawdopodobne, by reaktory wybuchły. Jednocześnie operator elektrowni przyznał, że w reaktorach nr 1, 2 i 3 doszło do awarii systemu chłodzenia, co może doprowadzić do przegrzania i eksplozji. Dodał jednak, że reaktory będą schłodzone wodą morską.

Według Japońskiej Agencji Meteorologicznej, prawdopodobieństwo wystąpienia wstrząsów wtórnych, mocniejszych niż 7 stopni w skali Richtera, jest bardzo wysokie aż do przedpołudnia 16 marca. Począwszy od przedpołudnia 13 marca przez trzy kolejne dni prawdopodobieństwo wystąpienia wstrząsów wtórnych o sile powyżej 7 stopni wynosiło aż 70 proc., a od 16 marca ryzyko wystąpienia wstrząsów przez kolejne 3 dni wynosi 50 proc. Jest to spowodowane miejscem powstania trzęsienia ziemi na granicy płyt tektonicznych.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.