„Living” Olivera Hermanusa – przejmująca filmowa opowieść o sensie życia i umieraniu

GN 21/2023

publikacja 25.05.2023 00:00

„Living” to wspaniała, przejmująca i ciepła opowieść o tym, że od nas zależy, jaki sens nadamy naszemu życiu.

Wspaniałą, godną Oscara kreację Rodneya Williamsa w „Living” stworzył Bill Nighy. Wspaniałą, godną Oscara kreację Rodneya Williamsa w „Living” stworzył Bill Nighy.
materiały prasowe

Filmy Akiro Kurosawy, mistrza japońskiego kina, doczekały się już sporej liczby remake’ów realizowanych w Hollywood i Europie. Brytyjski „Living” Olivera Hermanusa, zainspirowany „Piętnem śmierci” z 1952 r., należy do najlepszych adaptacji filmowych japońskiego mistrza. Reżyser przeniósł akcję do Londynu lat 50. ubiegłego wieku, a bohaterem, podobnie jak w filmie Kurosawy, jest szef jednego z urzędów miejskiego ratusza. Rodney Williams jest biurokratą, a na jego półce w biurze zalega sterta dokumentów i podań odkładanych do rozpatrzenia na później, czyli na wieczne nigdy. Życie zbliżającego się do emerytury urzędnika, szare i monotonne, od lat toczy się wyłącznie pomiędzy biurem a domem.

Postać tę widzimy oczami pana Wakelinga, młodego urzędnika rozpoczynającego pracę w dziale Williamsa, jednak wkrótce kamera zaczyna towarzyszyć głównemu bohaterowi i przez dłuższy czas go nie odstępuje. Jest z nim też w drodze do lekarza, który informuje Williamsa, że pozostało mu tylko kilka miesięcy życia. Diagnoza wstrząsa urzędnikiem, który w samotności konfrontuje się ze swoją przeszłością. Zastanawia się, czym było i jakie znaczenie miało jego życie. Czy teraz, u jego schyłku, istnieje szansa, by w tak krótkim czasie coś zmienić? Czy poddać się, wybierając desperackie rozwiązanie, niezgodne z sumieniem? Która z osób spotkanych w tym trudnym dla niego czasie wskaże Williamsowi właściwą drogę? Czy, jak widzieliśmy to w wielu innych filmach, bohater zacznie żyć tzw. pełnią życia, a tak naprawdę – używać go, czy też spróbuje nadać mu sens i zrobić coś dobrego dla innych?

Film Hermanusa to wspaniała, przejmująca i ciepła opowieść o tym, co niesie nam życie, i o tym, że od nas zależy, jaki nadamy mu sens – nawet jeżeli tego życia pozostało nam niewiele. To także zrealizowany z niezwykłą delikatnością obraz o umieraniu. Bez wątpienia atutem filmu jest genialna kreacja Billa Nighy w roli Williamsa.

Edward Kabiesz

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.