Nakaz odgórny

Milena Kindziuk

|

GN 21/2023

W wolnej Polsce coraz trudniej jest być osobą wierzącą.

Nakaz odgórny

Dobrze, że przebił się do mediów głos księdza profesora Leszka Gęsiaka, rzecznika Konferencji Episkopatu Polski, który podczas wprowadzenia relikwii św. Andrzeja Boboli do kaplicy w zakopiańskiej Księżówce postawił diagnozę na temat duchowej kondycji Polaków: „Potrzeba dziś duchowego przebudzenia, nawrócenia i nowej nadziei”. Wskazał także na potrzebę jedności: „Świat jest pogrążony w wojnach, a naród podzielony wewnętrznymi sporami i konfliktami”. W medialnych relacjach z tej uroczystości nikt jednak nie zwrócił uwagi na jeszcze jedną wypowiedź ks. Gęsiaka – odnoszącą się do nastrojów społecznych w Polsce: „Coraz trudniej jest być osobą wierzącą, przyznającą się do Boga w publicznym życiu”. A właśnie na tym stwierdzeniu chcę się zatrzymać. Bo to także jest realny problem, choć o wiele mniej nagłaśniany.

Podam dwa przykłady, o których usłyszałam w ostatnich dniach. Oto jeden z pracowników domu opieki (w dużym mieście wojewódzkim) opowiadał, że istnieje tam nieformalny, nie odnotowany w regulaminie, ale konsekwentnie egzekwowany na co dzień zakaz noszenia na szyi łańcuszków z medalikiem lub wizerunkiem świętych. Na pytanie, dlaczego tak jest, schorowani pensjonariusze słyszą zawsze tę samą odpowiedź: „Bo taki jest nakaz szefostwa. Tu nie jest kościół”. W innej placówce medycznej pielęgniarka, która miała zawieźć chorego na badania, kazała mu najpierw zdjąć z ręki różaniec i… schować go do szuflady, żeby nikt nie zobaczył „takiego przedmiotu na wierzchu”. Bo taki jest „nakaz odgórny”.

Gdyby nie to, że dobrze znam ludzi, którzy mi o tym opowiadali, i wiem, że mówią prawdę, nigdy bym nie uwierzyła, że takie zakazy mają miejsce w XXI wieku, w wolnym państwie. I żadna europejska instytucja nie interweniuje w sprawie praworządności. W takiej sytuacji bardziej sami powinniśmy otwarcie przyznawać się – jak wskazuje rzecznik episkopatu – do Boga w publicznym życiu. Nie jest to bowiem żaden przywilej, lecz niezbywalne prawo. Można wspomnieć jeszcze o innej aberracji: nauczycielom zakazuje się odwoływania na lekcjach do treści religijnych – nawet w szkołach o proweniencji chrześcijańskiej. Ale to już temat na inny felieton.

To przykre, że w wolnej Polsce przyznawanie się do Boga w publicznym życiu, jak zauważył rzecznik episkopatu, staje się poważnym problemem społecznym. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.